Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość InternetoveLove

InternetoveLove

Polecane posty

Gość gość
Jak jestes tak naiwna i chcesz się dalej ludzic, to marnuj swój czas. Sprawa jest prosta, gdyby byl zainteresowany, zaciekawiony lub by mu zalezalo, to by się już dawno spotkal. Nie chcę się spotkac i tyle, co oznacza że jestes tylko czasoumilaczem, nikim wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zaproponuj mu spotkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze jest zajety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja od tej podobnej sytuacji do ciebie autorko - powiem tak, ja już dawno pogodziłam się z tym, że jestem takim właśnie czasoumilaczem dla tego mojego. Prawda jest taka, ze KTO CHCE, SZUKA SPOSOBÓW, KTO NIE CHCE SZUKA POWODÓW i ten mój ciągle ma wymówki, bo praca, bo jakies sprawy do załatwienia, ale wiem, że on po prostu nie chce, bo jakby chciał to by znalazł jakiś sposób. Jeśli nie chcesz, to nie kończ znajomości z tym twoim, ale nie nastawiaj się na happy end, nastaw się raczej na to, że prędzej czy później zostaniesz olana na rzecz kogoś miejscowego dla niego. A z ciekawości, z jakiego rejonu Polski jest on, a z jakiego Ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nawet nie aprasz na kawe to jakis zboczony chyba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z******te uczucie być olewanym dla miejscowych - jakby uczucia osób z daleka były gorsze i słabsze; znam kilku facetów, którzy jakoś umieli się przeprowadzić nawet z innego kontynentu, byle by być tu z ukochanymi... brak słów - nie dać komuś szansy, bo jest z innego miasta w tym samym kraju :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No z***biscie przykre uczucie, ale co zrobisz... moje uczucia na pewno są tak samo silne jak te kogos na miejscu albo i silniejsze, ale on chyba po prostu jest wygodny i wygodniej być mu z kimś miejscowym. Tylko nie wiem w takim razie po co szukał sobie kogoś przez internet i na początku znajomości twierdził, że odległość to nie problem? jednak okazuje się że to JEST problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość InternetoveLove
Dla mnie kilometry nigdy nie miały tak naprawdę znaczenia. Dzieli nas 400 km :( Dla mnie to nie do zniesienia kiedy wiem, że przez odległość wszystko nie ma "prawa bytu""... Mówił kiedys ze związki na odległość też się da utrzymać, ale jakoś nie widzę, żeby w ogole się zaczał? Szczyt chamstwa olać kogoś na rzecz "miejscowego"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja miałam lepiej - powiedział, że bardzo dobrze, że jesteśmy tak daleko, bo nie będzie nikogo korcić, zeby sie spotykać. no tak - super pomysł, serce i tak zwariowało, jego nie :) z******ty pomysł to był od początku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, szczyt chamstwa, ale pamiętajmy, że 90% facetów to faceci wygodni. A w taki związek na odległośc to trzeba inwestować, trzeba podejmować trudne decyzje, ruszyć tyłek i te 400 km pokonywać w te i wewte... Facetom się nie chce, wygodniej mieć kogoś pod ręką, do seksu mają łatwiejszy dostęp chociażby. Ja to sobie tak tłumaczę, życie jest brutalne niestety... Jestemy chyba w tym samym wieku, rocznik '90 czy '91?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to powodzenia trzeba im życzyć i życ bez nich - może się zastanowią za 20 lat, co/kogo stracili - my będziemy wtedy silne i będziemy mieć na nich wywalone... jak to mowia mądrzy ludzie "miej wyje/bane, a będzie ci dane" ;) sama sie pocieszam, ale taka prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rocznik 90' ;) Na początku nasza znajomość była dla zabawy, ja powiedziałam, że nie wierzę w związki na odległość , ale on szybko zaczynał mówić o tym jak przyjedzie itd, i tak codzień powtarzał, krótko potem zaczęłam podzielać z nim ten pomysł ale on poźniej przestał, a teraz tak średnio, coś tam napomkni i tyle a ja sama nie zaczynam tematu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość InternetoveLove
nie podpisałam się, przepraszam ;] to taki typ, że nie wiem co mam myśleć, z jednej strony tak, z drugiej jakby nie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jak to jest, że jeden ruszy tyłek i leci przez ocean, a drugiemu cięzko na paliwo wydać chociaż raz w miesiącu? ot miłość... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość InternetoveLove
albo woli wydać na co innego ;) albo zauroczenie mu przeszło i nie zamierza się w ogóle na nic pisać... jednak wciąż robi nadzieje mówiąc "my" , "byśmy" , "może będziemy" , "zobaczymy"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On nie robi nadziei tylko ty ja sobie robisz. On tylko wykorzystuje twoja glupote. Rzuci kilka slow a ty już sobie dopowiadasz reszte. W ten sposob ma cie caly czas w rezerwie. Rusz w koncu glowa, jak nie chcę się potkac to w ogole nie mysli o tobie inaczej jak kolezanka od pogaduszek w razie nudy z netu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ales Ty autorko naiwna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z***biscie być sposobem na nudę z netu dla typa jakiegos - pierniczę, trzeba sie szanować, jeszcze pare dni i uciekam, już jedną nogą zwiałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość InternetoveLove
a dziekuje za pocieszenie ... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ej, ale lepiej sie nie pocieszac :( lepiej przyjąć na klatę, ze moze byc roznie... lepiej sie milo zaskoczyc niz niemile rozczarowac... tez mi smutno, czekam na jego decyzję, a odzewu nie ma, pewnie ma inną już tam u siebie na drugim końcu Polski i wstydzi sie powiedziec, bo wie, co ja czuję... wolalabym, zeby u innych ludzi bylo dobrze, np u ciebie autorko,a le wiem, jakie sa realia - "mój" jest rok starszy od "twojego"... mimo faceci przed 30-tka, ale oni sa jak mali chlopcy, to my musimy być silne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość InternetoveLove
a dawno mu to napisalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość InternetoveLove
myślałam kiedyś że faceci po 25 roku życia jakoś są doroślejsi, ale oni niczym się nie rożnią od tych np 20 latków ;) jakos nie myślą np o dzieciach i ustatkowaniu się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, też jestem rocznik '90 jak ty i w dodatku ten sam problem z facetem ;) Przykro mi to mówić, bo sama przez to przechodzę, ale jeśli facetowi przez rok ciężko ruszyć tyłek, to z czasem łatwiej mu nie będzie. Znam to z autopsji. Może nie chce, może się czegoś boi. rozumiem, ze nie chcesz pierwsza do niego jechać, ja do swojego też nie chciałam, uważam zę to w końcu on - jako facet - powinien pierwszy się pofatygować, na kobietę to jednak więcej niebezpieczeństw czeka podczas samotnych podróży "nie wiadomo dokąd" niż na faceta. Nie nastawiaj się, ze coś z tego będzie, bo tak jak ktoś ci już napisał, lepiej być miło zaskoczoną niż rozczarowaną. Może spróbuj trochę ochłodzić kontakt, nie odzywaj się pierwsza? A jak zapyta, czy coś się dzieje to porusz temat spotkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mu cos sugerowalam, ale on jest po przejsciach i uznal, ze mozemy byc tylko znajomymi - ale dziwna to znajomosc, stwierdzil, ze i tak nikogo nie umie kochac; tylko, ze mnie zaczyna trochę brac i ja sie boje, ze jak teraz tego nie przerwę, to ja sie zaangazuję, a on znajdzie kogos tam u siebie... nie dam rady sie z nim kolegowac - w sumie to to , co do niego napisalam to nie jest jakas deklaracja, no ale zapytalam, czy bedziemy mogli sie spotkac wlasnie w ciagu roku np... jak teraz to odrzuci i oleje, to przynajmniej szybciej sie wyliżę z ran, nie dam rady czekać roku tak jak Ty... mam wrazenie, ze bylam czasoumilaczem - tak jak ktos wyzej pisał, męczę się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze dopiszę - napisałam mu to w sumie na raty przedwczoraj i wczoraj... jestem od Ciebie 4 lata starsza autorko, tylko znamy sie krocej i on od poczatku mowi, ze nie da rady nikogo pokochac... ja niby tez nie dałam, ale już się znam na tyle, ze wiem, co bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość InternetoveLove
nawet gdyby mi powiedział, że nic z tego to jednak daje mi coś ta znajomość i chyba bym jej nie zakończyła. Nie wyobrażam sobie nie wiadomo co, ale jednak serce nie sługa.. przez ten czas kiedy go znam próbowałam też miejscowych znajomości, ale jakoś nijak one się miały do tej relacji "naszej". Po prostu były gorsze, pomyślicie, że jestem dziwna skoro chłopak "na żywo" nie wygrywa z tym którego nawet nie widziałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wcale tak nie mysle, bo mam tak samo, i tez nie chce rezygnowac z tej znajomosci, mimo ze boje sie tego, co mi sie tli w sercu - ale mi to tez za duzo dało, żeby tak łatwo sie poddać ;) a miejscowi są,hm, no jacys są, ale nie tacy szczególni - wszystko rozumiem, mam identycznie, tylko krócej; pewnie nie odpisze, bo się przestraszył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba za daleko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co za daleko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×