Wiecie co, nie wierze w milosc, nie ma czegos takiego jak milosc.

Czyli kochanie drugiego chocby nie wiadomo co. Jezeli juz mialaby istniec milosc, to jedynie mozna by przyrownac to do orgazmu, czyli do czegos chwilowego. Ci co jestescie pewni, ze milosc istnieje, na czym to opieracie, skad to wiecie?

Kocham od 5lat. Bez wzajemnosci. Jest dla mnie wszystkim.

Czyli jestes jeszcze w orgazmie. Do konca zycia zamierzasz kochac tego co Cie nie kocha?

na tym ze zrobiło by sie dla drugiej osoby wszystko bezinteresownie, ze zajmuje myśli dusze serce, ze sie teskni nawet jak chwile jej nie ma, ze nikt inny sie nie podoba nawet najpiekniejszy

Wszystko pieknie i zycie chce sie oddawac gdy nie ma wiekszych problemow, a gdy stopniowo problemy sie zaczynaja, to i milosc czyli urojenie nikna.

miłość to życzyć komuś dobrze, przeciwieństwo nienawiści. Miłość to stan, także nie podlega zachwianiu poprzez emocje.

Istnieje, ale czysta miłość to nie jest pragnienie bycia z tym kimś za wszelką cenę itd, miłość jest bezwiedna i wolna, ale stała zarazem, nie chce mi się tego tłumaczyć, w skrócie mówiąc prawdziwa miłość to miłość do czyjegoś istnienia, a przez to do osoby samej w sobie, fakt istnienia jest wystarczający, a interakcja to wszystko oczywiście pogłębia. To egoizm i natura człowieka sprawiają, że popada w obsesję i wydaje mu się, że nie potrafi żyć bez osoby, którą darzy miłością.

W końcu miłość to tylko fenyloetyloamina wypełniająca nasze zwoje mózgowe. Masz rację. ;)

po miłości przychodzi rzeczywistość z dymającym cię prosto w d...e rządem

KOBIETO Nigdy NIGDY nie lituj się nad facetem. Facet nie ma uczuć, oni tylko udają, że są wrażliwi. Nie przepraszaj, nie tłumacz się. Nie miej wyrzutów i nie staraj się być delikatną, bo oberwiesz w najlepszym razie wulgarnym słowotokiem, aż ci kapcie spadną. Z facetem nie ma się co patyczkowac, żadnym, chorym szpetnym czy głupim, a im bardziej "problematyczny" np bardzo brzydki z kompleksami, tym bardziej chamsko i agresywnie potrafi reagować na odrzucenie , więc spław go konkretnie i dobitnie. Ja tak kiedyś się cackałam i faceci manipulowali mną aż miło, a ja durna jeszcze się za to obwiniałam, ale się skończyło i przejrzałam na oczy.

To nie "orgazm". Wiem, ze jest szuja, ze mnie wykorzystuje, wiem, ze moglabym miec normalnego, ale bez niego zyc nie umiem.

Milosc? to chwilowe emocje,ale ogolnie milosc jest zludzeniem,ale warto przezyc raz

Milosc, chodzi mi o standardowe pojecie, czyli wiazesz sie z kims, bo podoba sie, chcesz seks uprawiac, chcesz poswiecac sie bezwarunkowo, po prostu oddac sie. Na poczatku stwierdzasz, ze milosc, oddajesz sie. A pozniej okazuje sie ze to urojenie, cos jak fatamorgana, czyli milosci nie ma. No i jak tu zyc? Pojecie milosci zaproponowane przez Psychodelirium to metafizyka, czyli urojenia. Pojecie zaproponiwane przez Red Leeloo troche zezwierzeca czlowieka, czy rzeczywiscie tak jest? Jezeli tak, to smutne, bo mozna kontrolowac z zewnatrz tym urojeniem miloscia zwanym.