Gość gość Napisano Luty 21, 2015 Piszę w sprawie uciążliwej sąsiadki. Może zacznę po kolei i problemy wyróżnię w punktach by łatwiej się czytało. Otóż pół roku temu, jakoś na początku wakacji do kamienicy w której mieszkam, na przeciw mojego mieszkania wprowadziła się kobieta z dzieckiem (dziecko teraz chyba ma 2 lata, jakoś tak). Remontowano jej mieszkanie i na klatce schodowej był straszny bałagan - ale to zrozumiałe i nikt by się o to nie czepiał. Jednak po ok. miesiącu skończył się u niej remont i klatki schodowej do dzisiaj nikt nie posprzątał (ani moich drzwi, które zostały pobrudzone). Prośby u niej niczym nie skutkowały. Moja mama paliła na klatce schodowej i nigdy nikomu to nie przeszkadzało, aż pewnego dnia ta kobieta (sąsiadka), wyszła na nią z krzykiem, że nie ma palić bo sobie nie życzy i jak nie przestanie to tego pożałuje. Dodam, że nie mówiła tego normalnie tylko od razu wyszła z krzykiem, po czym po powiedzeniu swojego zamknęła drzwi przed nosem. Dodam, że ona sama mówiła wpierw, że pali i gdy przychodzą do niej goście to również palą i to jej już nie przeszkadza. Ale ok, mama przestała palić i równo po tygodniu przyszła, że jej znów śmierdzi na klatce i jej niby dym do domu wlatuje, na nic się zdało mówienie, że od tygodnia ani razu nie zapaliła na klatce - kobieta nawrzeszczała i oczywiście zamknęła drzwi nie słuchając w ogóle co kto inny ma do powiedzenia. Próbowała z nią rozmawiać nawet administratorka ale ona znów wyszła krzycząc i administratorka uciekła bo nie wiedziała co zrobić. Wspomnę też, że na pierwszym piętrze (mieszkam na 4), również czasem ktoś pali papierosy i wtedy dym leci do góry, ale tak czy owak wiem, że nie ma przepisu, że nie można palić na klatce schodowej, więc czy może ona mi lub mojej mamie cokolwiek zrobić? Mieszkanie ja i ona mamy prywatne, nie wynajmowane a wszystkim zarządza wspólnota, ale kieruje wybrana przez nią administartorka. Kolejną sprawą jest wózek stojący na klatce schodowej. W kamienicy są bardzo małe klatki schodowe i gdy coś się na nich postawi to już połowy przejścia nie ma. Kobieta ta ma zostawiony na klatce wózek do dziecka (którego nie używa, bo dziecko już chodzi) i toruje przejście, na nic się zdało informowanie jej, że tu jest droga przeciw pożarowa i nie może go sobie tak trzymać, zwłaszcza gdy prawie miejsca nie ma. Czy da się coś z tym zrobić, by wzięła go ona do domu lub zniosła na parter gdzie jest miejsce na rowery i tego typu rzeczy? Rozmowy z nią nic nie dają, bo nie słucha w ogóle co się do niej mówi. Kolejna sprawa - muzyka, od czasu do czasu (tak w raz czy dwa w tygodniu, czasem nawet nie) mama lubi sobie posłuchać muzyki, zazwyczaj w godzinach tak 19-21 gdy ktoś do niej przyjdzie. Oczywiście zaraz jak włączy to przychodzi sąsiadka i z krzykiem, że nie musi słuchać jej muzyki, że jej dziecko śpi i ma to ściszyć. Ostatnio mama, słuchała muzyki ale dosyć cicho, bo nie chciała już być tak upierdliwa czy robić na złość, to znowu przyszła i zaczęła się drzeć, a gdy mama chciała jej zamknąć drzwi bo miała dosyć krzyków to ta chwyciła drzwi, tak by nie mogła ich zamknąć i nie chciała puścić. Dopiero jak jej zagroziła, że jak ich nie puści to ją zgłosi na policję to puściła, ale zaczęła dzwonić dzwonkiem do drzwi bezustannie przez kilka minut (i tak za każdym razem, gdy słyszy muzykę). Wczoraj, mimo, że od kilku dni nie grała muzyka i nic nie było robione, żadnych hałasów, wezwała policję. Policja po wysłuchaniu naszej wersji nie dała upomnienia ani nic ale ostrzegła, że jeśli ona ma dziecko to ona jest na wygranej pozycji i jeśli znów wezwie policje to będa musieli dać upomnienie lub mandat. Co w takiej sytuacji robić? Bo to jest chore, że nigdy w domu nie będzie można muzyki posłuchać czy nawet być trochę głośniej, bo jej to przeszkadza. Nie gra nikt podczas ciszy nocnej, ani codziennie, i już policję wzywa, to czy ja w ogóle coś w domu mogę robić? Bo na końcu jak deska skrzypnie to jej będzie przeszkadzać. Otwieranie okien na klatce. Sąsiadka po akcji z paleniem, specjalnie po złości otwiera okna na całą szerokość na klatce schodowej w nocy (w listopadzie). Chyba nie muszę mówić, że potem klatka jest wyziębiona i w domach też robi się zimniej, po takiej całej nocy otwartego okna. Wiem, że ma ona prawo je otwierać ale czy da się coś zrobić by nie robiła tego na cała noc lub cokolwiek? Dziecko. Nie jestem czepialski czy coś i tutaj nawet nie chodzi bym robił to po złości, chociaż nie lubię tej kobiety. Zauważyłem, odkąd się ona wprowadziło, że jej dziecko wiecznie płacze, czasem wręcz krzyczy, i w domu i gdy idzie na klatce schodowej. Nie wiem co takiego robi mu w domu, że płacze, ale na klatce schodowej każe 2 letniemu dziecku wchodzić na 4 piętro samodzielnie, gdzie dziecko krzyczy, że nie chce, nie am siły - to ona mu każe i koniec. Tak samo nie chce dziecka wpuścić do domu póki butów nie zdejmie, dziecko stoi prze drzwiami i płacze a ona stoi w drzwiach i mówi, że jej nie wpuści póki butów nie zdejmie. To nie jest tak, że zdarzyło się to raz czy dwa, zdarza się to za każdym razem co idzie na klatce schodowej, nie ma dnia by to dziecko nie płakało i krzyczało. A, że w domu tez płacze to wiem, bo słyszę przez ścianę jak to dziecko wręcz szlocha. Chcę zgłosić sprawę do MOPSu, ale pewnie i tak nic nie zrobią, a martwi mnie to, bo co dziecko jest winne i za co ma wiecznie cierpieć? Czy można zrobić w tej sprawie coś jeszcze? Wiem, że może to wyglądać tak, że ja się czepiam wszystkiego, ale proszę mi uwierzyć, że nigdy z żadnym z sąsiadów nie miałem żadnych problemów i gdyby ona potrafiła normalnie przyjść porozmawiać to sprawa też wyglądałaby inaczej, ale z nią się nie da rozmawiać. Dosłownie nie da, a były już próby by załatwić to jakoś ugodowo i na nic się zdały. Jeśli mam być wredny to ja mogę jej robić na złość i robić wieczny remont w godzinach wieczornych bo nie ma przepisu który tego zakazuje, ale nie chce, a nie chce też jej we wszystkim ustępować, zwłaszcza gdy zaczęła dzwonić na policję, bo za chwilę z domu nie będzie można wyjść wieczorem, bo drzwi trzasną lub jej się coś nie podoba. Kobieta jest syfiarą i wszędzie zostawia brud (błoto) i mam już dosyć tego wszystkiego. Bardzo proszę o jakąkolwiek radę czy pomoc co z tym zrobić, bo nie mam już na nią siły a rozmowy nic nie dają. Wiem, że trochę to wszystko chaotycznie wygląda ale mam nadzieję, że da się zrozumieć i znajdę tu jakąkolwiek pomoc, bo czuje się tutaj teraz nie jak w domu tylko w klatce gdzie nic nie mogę robić. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach