Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Sądzicie, że jemu naprawdę na mnie zależało, czy raczej nie?

Polecane posty

Gość gość

Od razu zaznaczam: ja sobie zdaję sprawę, że to pytanie w kontekście wydarzeń, które odpiszę, jest może trochę nie pasujące, ale jestem wiecznie niedowartościowana i mimo wszystko zastanawiam się nad takimi rzeczami. Miałam kolegę, poznaliśmy się w internecie na pewnym forum. Zabrałam go ze sobą na Sylwestra krótko po tym, jak się poznaliśmy, w ramach "integracji". Niestety bardzo mi się nie spodobało jego zachowanie - naćpał się maryśką przed Sylwkiem ( żeby dodać sobie animuszu) i naprawdę głupio (ale nie chamsko) się zachowywał, prawdę mówiąc, wstyd mi było za niego. Na jakieś 3-4 miesiące nasza znajomość stała się głównie internetowa, i ja, i on nie przejawialiśmy chęci spotkań, pomimo tego, że mieszkaliśmy 10 minut spacerkiem od siebie. Ale później, po moich maturach (on już studiował, przyjechał w ogóle do tego miasta na studia) coś się ruszyło. Bardzo często wychodziliśmy, łaziliśmy całe dnie, noce. Zachowywał się już inaczej, normalniej, choć w rozmowie np. przez internet zaczął być lekko zaczepliwy, dokuczał mi troszeczkę, miałam wrażenie, że się popisywał; denerwował mnie tym, mówiłam, żeby był sobą... Ale generalnie mieliśmy masę wspólnych tematów, podobny punkt widzenia, co jest dla mnie ważne. Jak moja mama go zobaczyła, to stwierdziła, że taki fajny chłopak, dba o mnie i jeszcze przystojny i żebym z nim była. Ale ja Wam szczerze powiem, że nie czułam do niego chemii. Mieliśmy taki epizod, że leżeliśmy nad rzeczką i przytulaliśmy się, ale tylko tyle. Trzeba dodać, że on był typem osoby wycofanej w tych sprawach, sam opowiadał, że z poprzednią dziewczyną dłuugo mu zajęło otwieranie się etc. No, ale dobrze. Nadszedł dzień, kiedy przyjechał jego przyjaciel, który studiował jeszcze gdzieś indziej - miał urodziny. Przyszli po mnie i łaziliśmy w trójkę. Ja się z tym przyjacielem od razu dobrze dogadywałam. Aż głupio się poczułam, bo jak siedzieliśmy razem, to zaczęłam z nim gadać, zapomnieliśmy o B. (nazwijmy tak tego mojego kolegę, a jego przyjaciela - Z.), wpadliśmy w taki dziwny trans. Generalnie fajnie spędziliśmy ten dzień, ale co działo się później... Byliśmy w innym mieście, jadąc pociągiem do, z Z. paliliśmy papierosy w toalecie i on do mnie tekst "wiesz, dawno się tak z kimś dobrze nie dogadywałem".Ale co się działo, jak wracaliśmy... siedziałam obok Z. w przedziale, naprzeciwko B. B. sobie usnął, a ja z Z. gadaliśmy. Nagle poczułam jego usta na swoich... Głaskał mnie po głowie. Niedługo potem B. się obudził.... Dzień później pisaliśmy z Z. smsy, czy powiedzieć o wszystkim B. i że to trochę nie fair wobec niego. Umówiliśmy się wieczorem, żeby o tym porozmawiać i omówić, jak mu to wyjaśnimy. I nic z tego nie wyszło. Wskoczyliśmy do tramwaju, pojechaliśmy na miasto, gadaliśmy, gadaliśmy, odwalaliśmy dziwne rzeczy, całowaliśmy się, przytulaliśmy. Domyślałam się jednak, że to takie chwilowe zauroczenie. Ledwo zdążyłam tylko powiedzieć B., że nie jestem w nim zakochana - tj ciut delikatniej to rozegrałam - bo doszłam do wniosku, że to akurat powinnam dawno i jasno powiedzieć (NA CO on odpowiedział, że coś do mnie czuje... co mnie zrujnowało i dlatego nie dodałam nic o tym, co zaszło między mną, a Z)... Ledwo to zrobiłam, Z. mu powiedział o nas. Kaput. B. na początku się wściekał, ale potem powiedział, że Z. to manipulant i że to nie moja wina. Ja się "zdenerwowałam", że tak mnie usprawiedliwia, i powiedziałam, że przepraszam, ale ja nie jestem bezwolną lalką i wiedziałam co robię.. Koniec końców z Z. zerwał przyjaźń (a Z. ze mną znajomość - stwierdził, żebym zajęła się samą sobą), co było dla mnie szokiem (od dzieciaka się przyjaźnili), a mi wybaczył. Ale traktował mnie od tej pory w mało przyjemny sposób, czułam się cały czas, jakbym mu coś musiała udowadniać, aż po 2 tygodniach powiedziałam: ja tak nie chcę. Jeżeli tak to ma wyglądać. Mówił coś tam jeszcze, ja, że po prostu jego zachowanie wobec mnie i to jak się pozmieniało... źle się z tym wszystkim czuję. Coś tam jeszcze mówił, ale mnie specjalnie nie zatrzymywał. No i nie mamy kontaktu 3 lata. Nigdy do mnie nie napisał, nigdy się nie odezwał. Teraz mnie zjedziecie za to, co powiem - ale ja uważam, że jakby mu naprawdę zależało, walczyłby o tą znajomość. Bo przecież ja go nie zdradziłam - nie byłam z nim, nie mamiłam go - choć wiadomo, że takie zachowanie za plecami też było mało fair. PS. Pierwszy raz wobec kogoś zachowałam się w ten sposób.. mniej lojalnie... Zawsze byłam uczciwą przyjaciółką i nigdy nie bawiły mnie żadne intrygi etc Co o tym sądzicie? O tym B.? Nie odezwał się nigdy więcej, bo nie tęsknił czy po prostu zamknął ten rozdział? Bo jak patrzę na to, jak faceci latają za moimi koleżankami... pomimo wielu rzeczy.. widać, że im zależy. Może jemu nie zależało? Myślałam, żeby się do niego odezwać, ale oczywiście buntowałam się i powiedziałam 'nie', on ma cię i tak już gdzieś, więc po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bez czytania mogę powiedzieć facetom zależy tylko na seksie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszesz, że on jest "wycofany" z natury i trudno mu się otworzyć - to taki typ człowieka, który nie lata za swoim celem na łeb i szyję. Może mu nawet zależy, ale nie jest typem ofensywnym i odpuścił sobie, co nie znaczy, że nie myśli o Tobie i nie rozpamiętuje tego tak jak Ty teraz. Są faceci,którzy potrafią wiele przeboleć, zapomnieć, wybaczyć, jak ich wyrzucisz drzwiami, to wejdą oknem, jak okna będą zamknięte to wskoczą przez komin .... a on nie jest z tych. Może jest idealistą i zawiódł się i mimo, że chciałby inaczej, woli zapomnieć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem. Jego zawiodła też poprzednia dziewczyna w pewnej kwestii i on jej wybaczył i byli dalej razem... Ale jego zachowanie po tym wszystkim było naprawdę.. nieprzyjemne. Więc możliwe, że faktycznie nie do końca wybaczył, choć próbował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W każdym razie często o nim ostatnio myślę, także o tym, jak mu się tam w życiu układa. Nie wiem nic o tym, bo on się po tym wszystkim przeniósł do innego miasta i zmienił studia, dlatego, że z bratem nie mógł wytrzymać i wolał mieszkać z siostrą, a tych studiów tutaj nie lubił. On mi powiedział takie coś 'będziesz jeszcze o mnie pamiętać i wspominać naszą przyjaźń. A ja lubię niewiele dziewczyn, ale ty byłaś w ostatnim czasie jedyną, która była inna od tych wszystkich dziuń' (coś w ten deseń, nie pamiętam dokładnych słów)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się żle zachowywał w ostatnim okresie, po tym jak go "zawiodłaś" to oznacza, moim zdaniem, że był to dla niego bardzo przykry cios :( tzn. on Ciebie bardzo "lubił" i miał dla Ciebie dużo czułości - tak bym to nazwała, z chwilą gdy go tak bardzo zawiodłaś, mógł zachowywać się agresywnie, nieprzyjemnie, niegrzecznie - to chyba rodzaj obrony z jego strony. Ludzie tak się zachowują w miłości (tak jak zranione zwierzęta -walczą o życie, stają się bardziej agresywne). Nie wiem po co Tobie te rozważania....myślę, że chce / chciał zapomnieć, bo bardzo się zawiódł. tak to czuję. Myślę, że on Ciebie bardziej "lubił" niż Ty jego, ale nie oznacza to, że chciałby być z Tobą ponownie. Tzn. wewnętrznie może myśli i chce, ale może bać się ponownego zranienia ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 3 latach masz takie rozkminy, o matko. Szczerze sie pogubilam, tyle napisalas. Wylapalam tyle,ze nie bylas fair i sie usprawiedliwiasz. A kolesiowi powiedzialas, ze nie chcesz, wiec nie wiem o co kaman. Z wywieszonym jezorem mial leciec. Moze inni walcza, on uznal, ze nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
usprawiedliwiam się? Nie. Przecież jak on chciał mi wybaczyć, to ja mu powiedziałam, że przecież wiedziałam co robię ... mogłam zareagować entuzjazmem że tak łatwo mi wybacza, prawda? ale czułam się winna, choć przecież i tak nie musiałam, nie byłam z nim przecież ani nigdy mu nic nie obiecałam ani nie sugerowałam, nadszarpnęłam tylko takie przyjacielskie zaufanie, a to, że on jednak coś czuł..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×