Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kosmicznazupa

Siedźcie w rodzinnym domu póki się da.

Polecane posty

Mając 19 lat się usamodzielniłam. Rzuciłam studia, znalazłam dobrze płatną pracę jak na mój brak doświadczenia, bajka. Tylko coraz częściej marzy mi się powrót do domu, bez przejmowania się rachunkami, czy starczy mi na studia (podjęłam zaoczne). Wróciłabym na studia dzienne, przynosiłabym do domu oceny, ewentualnie coś dorobiła na korkach, czy na barze. Obecnie moja pensja co miesiąc się różni, raz ledwo wyciągnę dwa tysiące, czasem jest to prawie cztery i nieważne ile bym zarobiła i tak wszystko wydam. Pracuje u mnie dużo młodych ludzi i wszyscy mamy tak samo, bo młody człowiek niezależnie ile zarobi, to i tak wszystko przepuści: na ciuchy, na imprezy, czy (jak w moim przypadku) na wyjazdy. Nie mam czasu dla siebie, pracuję po nocach, w weekendy, święta, ledwo to wiążę ze studiami. Mam ledwo 21 lat i czuję się jak stara baba. Lubię przyjmować gości, przeważnie stoi jakieś dobre wino, przygotuję jakiś posiłek. Wszyscy mnie podziwiają, że potrafię tak wszystko ogarnąć, stać mnie na więcej rzeczy, a ja się tylko duszę, bo w środku cały czas czuję się dzieckiem, które najchętniej schowałoby się u mamy. Coraz częściej się zastanawiam, czy gdyby coś w moim związku się złego wydarzyło, na tyle, że wszystko by się rozpadło, to z czystym sumieniem mogłabym do niej wrócić. Ona też za mną tęskni, mieszkamy w innych miastach, w innych miastach pracujemy. Czasami ją widuję, jeszcze rzadziej u niej bywam. Razem było nam łatwiej. Ciągle mi powtarza, że mój dom jest u niej, mój facet, że u niego. Szkoda tylko, że ja już nie wiem gdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlatego ja, mimo iz stuknie mi w tym roku 25 lat, siedze w domu rodzinnym. mozesz mi zazdroscic:P ale wiesz, ze to bywa meczace momentami, prawda? ale nie narzekam, absolutnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się wyniosłam przez trudną sytuację finansową. Ojciec nigdy nie płacił nam alimentów, mama płaci za niego jeden kredyt, który zaciągnęli jeszcze w trakcie małżeństwa. Sama musiała uporać się z hipoteką którą nam zostawił i.. uciekł. Straciliśmy fajne mieszkanie, samochód i prawie wykończony, przepiękny dom, żeby spłacić kredyt i kary za jego bumelanctwo. Cała moja zaj*biście zdana matura poszła w cholerę. Złamas kiedy tylko się dowiedział, że zrezygnowałam ze studiów, bo nie mieliśmy pieniędzy i pracuję to od razu o sobie przypomniał... w sądzie. Wyszło, że się nie uczę, mam wszystko w nosie i się zbuntowałam i nic mi się nie należy od niego. Wisi mi już z 15 tysięcy, żyje sobie na rencie, choć gdyby chciał, to zarabiałby tyle, że spłaciłby mnie w trzy miesiące. Oczywiście, gdybym się uparła, to mogłabym cały czas jej wisieć, jakoś by dała radę, bo przecież zawsze sobie radzi. Byłaby dumna z córki-prymuski, a ja mogłabym czasem wyjść w piątkowy wieczór. Sama nie wiem tylko, czy tego chcę, bo musiałabym się jej przyznać do porażki. Mam do tego cudownego chłopaka, który się stara jak może. To tylko ja mam problem, bo po prostu wszystko mnie przerasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile? 2 tysiące? 4 tysiące? Gdzie ty pracujesz? Bez doświadczenia i wykształcenia tyle wyciągasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem krupierką. Czasem się zdarzy, że bogatszy gracz jednej nocy zostawi suty napiwek. Sama mam znajomego, który w dwa dni zarobił 16 tysięcy złotych, ale to są strzały raz na sto lat ;). Minusem jest praca w dymie, na obcasach, w dni ustawowo wolne od pracy, po nocach i z wariatami (bo hazardziści są często chorzy psychicznie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pod latarnią chyba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro nie znasz innego sposobu... Lepiej popcorn nakładać w cinemacity, albo sklejać kanapki w subwayu prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też siedzę w domu, ale tylko dlatego, że nie chcę byc sama, nie wyobrażam sobie tego. Faceta nie mam, więc z nim nie zamieszkam, na wynajęcie samej mnie nie stać, a zkoleżanką to wiadomo jak bywa i predzej czy później sobie kogoś znajdzie. W naszym kraju nie ma perspektyw, ile trzeba byłoby zarabiać by móc samemu wynajmować mieszkanie, nie mówiąc już o kupnie, jak w innych krajach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego uważam, że siedzenie w rodzinnym domu, nawet do końca studiów to żaden wstyd. Lepiej odkładać pieniądze na swoje mieszkanie, niż wynajmować ruderę. Ja byłam za młoda, nagle z ciepłego domu przeskoczyłam na poziom do którego nikt mnie nie przygotował. Nie miałam pomocy finansowej, to cud, że mam pracę, która pozwala się utrzymać i nie biedować. Gdybym teraz chciała to odkręcić, to oznaczałoby koniec związku. Wystarczyło się wstrzymać, nie przeprowadzać się i zwyczajnie dorosnąć, jak robią to moi rówieśnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×