Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Turek.

Polecane posty

Gość gość

Nie wiem czy piszę w dobrym wątku no ale nieważne. Ogólnie bardzo chciałabym prosić o rady, czuję się bezsilna. A więc mojego chłopaka poznałam w swoim mieście, był erasmusem. Pochodzi z Turcji jednak... nienawidzi swojego kraju. Nie jest muzułmaninem choć wiem że jego mama tak i on sam do pewnego momentu w swoim życiu nim był. Rozmawiam z nim po angielsku. Spotykałam się z nim 4 miesiace. Nie traktowałam tego związku na serio. No bo przecież nie dość że turek to jeszcze erasmus. Spotykałam się ze swoim byłym jakieś 2 miesiące. Aż do mementu gdy zauważyłam że rozumiemy się bez słów. Jesteśmy zupełnie tacy sami. Mamy takie same cele.. Chcemy wyjechać razem do pracy w wakacje, później ja pojadę do niego na miesiac we wrześniu a gdy on skończy studia chce wyprowadzić sie do Polski, do mnie. Jednak mam wiele wątpliwośći.. różnice kulturowe, odległość... do tego nie ufam mu do końca gdyż dowiedziałam się że miał w tym samym czasie inną dziewczynę w polsce ktora zostawil dla mnie gdy zrobiło się właśnie tak 'poważnie' jednak ukrywał to przede mną i wmawiał mi jakieś bzdury o zaufaniu. Gdy zobaczył że mi zależy, przyznał się. Jego znajomi mówią mi że bardzo mnie kocha. Jest cudowny jednak nie wiem czy dam radę. Czy jest tutaj osoba która może powiedzieć mi coś więcej lub która jest w podobnym zwiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Turek prawdy Ci nie powie
Harem na socjalu. Muzułmańscy poligamiści żyją w Niemczech na koszt państwa Mogłoby się wydawać, że mężczyzna żyjący z kilkoma żonami to sytuacja z "Baśni 1001 nocy" albo z arabskiego sułtanatu. Tymczasem wielożeństwo jest popularniejsze w Niemczech, niż się powszechnie sądzi. Eksperci szacują, że 10 do 20 proc. małżeństw muzułmańskich w Niemczech to tylko tak zwane małżeństwa religijne, które zawierane są przed imamem w meczecie. Nie są one ważne w świetle prawa obowiązującego w Niemczech, ale są istotne w świetle prawa islamskiego - szariatu. W tym kręgu kulturowym mają nawet wyższą rangę niż małżeństwa zawierane w urzędzie stanu cywilnego. Coraz częstsze zjawisko Dane te potwierdza Claus Roechert z berlińskiej policji zajmujący się kwestiami integracji i migracji. - Wielożeństwo w arabskich kręgach jest często spotykanym zjawiskiem, szczególnie wśród Turków - przyznaje. Działający w tych kręgach turecki opiekun młodych przestępców Nader Khalil ocenia, że 20 proc. jego przyjaciół w Berlinie ma dwie żony. Także turecki pracownik socjalny Abed Chaaban uważa, że 30 proc. mieszkańców Berlina pochodzących z Turcji to bigamiści: z jedną żoną wzięli ślub cywilny, z drugą ślub religijny. I jak wszyscy zgodnie podkreślają, zjawisko to w ostatnich latach zdaje się stawać coraz częstsze. Poparcie imamów Według niemieckiego prawa poligamia jest zakazana. Imigranci obchodzą jednak ten zakaz, stosując zwyczajowe islamskie prawo szariatu, dopuszczające jednoczesne posiadanie nawet czterech żon. Sprzymierzeńcami bigamistów są imamowie, przed którymi zawiera się śluby w meczetach. Zazwyczaj nie pytają oni, czy narzeczony nie jest już w innym związku. Nie mają oni też obowiązku zgłaszania nigdzie faktu udzielenia ślubu i nie interesuje ich to, czy jest to drugi, trzeci czy czwarty związek mężczyzny. Poligamię jest też dość łatwo ukryć w anonimowym współczesnym społeczeństwie, gdzie nikogo nie dziwi rodzina z "dochodzącym" ojcem czy matki samotnie wychowujące dzieci. Regułą jest właściwie bowiem, że bigamista nie żyje ze swoimi żonami i wspólnymi dziećmi pod jednym dachem, tylko dzieli swój czas między dwie rodziny. W ten sposób dzieci w jednej klasie w szkole w Berlinie ustaliły kiedyś, że mają wspólnego ojca i są przyrodnim rodzeństwem, ponieważ matki dzieci nic nie wiedziały o istnieniu "konkurencji" mieszkającej parę ulic dalej. Mężczyznom też łatwo jest zniknąć na jakiś czas z jednego domu bez jakichkolwiek wyjaśnień, bo kobieta w takim tradycyjnym związku nie ma w ogóle prawa go o to pytać. Tylko niewielki ułamek takich wielożennych rodzin mieszka wspólnie i kobiety wiedzą, że nie są wyłączną partnerką mężczyzny. Wachlarz świadczeń Takim modelom wielożeństwa sprzyja także system zapomóg socjalnych w Niemczech, kłócący się w tym punkcie z szariatem. W myśl zwyczajowego islamskiego prawa mężczyzna może pozwolić sobie na tyle żon, ile jest w stanie utrzymać. Tymczasem mieszkający w Niemczech islamscy bigamiści mają ten problem z głowy. Muszą łożyć tylko na utrzymanie tej żony, z którą zawarli ślub cywilny, i utrzymywać dzieci z tego związku. Druga żona, zaślubiona w rytuale religijnym, z punktu widzenia niemieckiego prawa jest niezamężna, więc przysługuje jej wachlarz zapomóg socjalnych z zasiłkiem na dzieci, przejęciem kosztów mieszkania i dodatkiem dla samotnych matek włącznie. Religijne śluby nie podlegają także żadnej generalnej rejestracji. Zapisywane są tylko w księgach meczetu, gdzie zostały zawarte. Meczety nie wymieniają nawet tych informacji między sobą. Bezsilne władze Niemieckie władze przyznają, że problem ten jest im znany, lecz ze względu na jego marginalność nikt nie rozdmuchuje tego tematu. Carsten Kosterski z urzędu pracy w Berlin-Mitte przyznaje, że jak do tej pory znane są mu "pojedyncze przypadki". Jenny Brautzsch, pełnomocniczka tego urzędu ds. migracji, przyznaje, że sytuacja jest "niezadowalająca". - Jesteśmy oszukiwani - mówi. Bezsilność władz bierze się stąd, że nie mają prawie żadnych możliwości udowodnienia kobietom, że kłamią, kiedy zapewniają one, że nie ma u ich boku żadnego mężczyzny i nie wiedzą, kto jest ojcem ich dzieci. Znawca kultury islamskiej, poseł SPD w parlamencie miasta-landu Berlina (Izbie Deputowanych) Erol Oezkaraca uważa tę sytuację za groteskową. - Nie ma kobiet chodzących w burkach, które miałyby nieślubne dziecko. W takich przypadkach natychmiast musi nasuwać się podejrzenie, że jest to druga lub trzecia żona poligamisty - mówi. Pomimo że powoli zaczyna się publicznie mówić o tym problemie, można się spodziewać, że po artykule, jaki ukazał się na ten temat w "Die Welt", dyskusja rozwinie się na dobre. Organizacje imigranckie jak do tej pory uparcie milczą na ten temat, odpierając wszelkie próby skłonienia ich do zajęcia stanowiska w tej sprawie. Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wspanialy artykul DZIEKI:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jej Turek jest przecież INNY :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×