Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Szczupłażona

Jak odpowiedzieć osobie otyłej ?

Polecane posty

Gość Szczupłażona

Witam , całe życie jestem szczupła rozmiar 36 lub 38. Rodzina mojego męża , to same otyłe osoby. Przy wzroście 164-175 cm ważą 100-120kg. Za każdym razem jak siadamy wspólnie do stołu, zadają mi notorycznie te same pytania. Dlaczego nie jesz? Dlaczego tak mało nałożyłaś ? Nie smakuje Ci? Nie lubisz tego ? Nie jadasz tego ? Brzuch Cię boli? Zatrułaś się, dlatego nie jesz? Dlaczego nic nie zjadłaś? Ludzie ja jem wszystko, lubię jeść, ale w życiu nie zjem tyle ile osoba ważąca 120kg. Jeden posiłek otyłej osoby, to jak u mnie ze 2 dni jedzenia. Ja na jednym dużym obiadowym talerzu mam wszystko. Kasze, kawałek mięsa i warzywa. Otyli w mojej rodzinie jedza jeden obiad na 3 talerzach. Rzeczywiście ja przy nich wypadam blado. Nie wiem już jak mam sobie radzić z tymi ich głupimi pytaniami. Czasami mam ochotę im wykrzyczeć, czy wy ...nie widzicie dlaczego wasza waga to 120 kg a moja 58kg. I do tego te durne komentarze teściowej. Moja synowa ma takie geny, a moje córki są grubej kości. Tak, mają normalnie kości jak u słonia. Ręce mi opadają i czuję się bezsilna. Jak takim odpowiadać ? Naprawdę czy one nie widzą , że ja nie jadam tak często jak one i tak dużo jak one ?. Poza tym ja jeżdzę conajmniej 10 km dziennie na rowerze, chodze na długie spacery, i ciezko fizycznie pracuje na swojej działce. Jak kulturalnie wytłumaczyć osobie otyłej, że ja jem normalne wielokościowo porcje i 3 posiłki dziennie zupełnie mi wystarczają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciężka sprawa , grubas szczupłego nie zrozumie a najgorsze jest to że oni myslą że to ty masz problem. A Twój mąż też jest otyły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćM
Spróbuj kiedyś policzyć kalorie i porównać je ze swoim zapotrzebowaniem dziennym (uwzględniając wysiłek), jeśli wszystko jest tak jak należy, to już masz argument. Fakt, że ponoć lepiej podzielić to na 5 posiłków, no ale są ludzie, którzy lepiej się czują jak zjedzą 3 większe posiłki zamiast 5 mniejszych. Czyli możesz wspomnieć o tym, że dostarczasz dokładnie tyle kalorii, ile Twój organizm potrzebuje, możesz odpowiadać, że się najadłaś już. Jak słyszysz uwagi o genach, to je ripostuj zaproszeniem na wspólny wypad na wycieczkę rowerową, spacer, basen itp. Albo ignoruj to wszystko. -nie jesteś głodna? nie smakuje ci? - dziękuję, byłam głodna ale już się najadłam, tyle mi wystarczy, nie chcę się PRZEJADAĆ, bo potem będę się źle czuła. O, o zdrowiu i lepszym samopoczuciu wywołanym zdrową wagą też możesz wspomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczupłażona
Mój mąż był otyły, ale w ciągu 1,5 roku schudł do rozmiaru S. Zaczął biegać i to pokochał. Utrzymuje cały czas obecną wagę. Je dużo mniej niż jadł. Wysiłek fizyczny ostro hamuje jego apetyt. Myślałam , że teściowa i siostry męża zrozumiały na przykładzie męża o co chodzi, ale nic z tego. Teściowa ma swoją teorię, nie karmię męża. To już w ogóle mnie momentami przerasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masakra ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wymyslasz, u mnie w rodzinie jest na pol takich i pol takich. I jezeli taka osoba szczupla je to nikt nic nie mowi, ale jak sleczy nad atlerzem i nie wezmie NIC to tez sie pytamy o co chodzi. Tu nie chodzi o jedzenie tyle ile osoba 120 kg, bo wyobraz sobie ze oni wcale wiecej nie jedza. Ja mam kuzyna ktora je 10 kanapek na sniadanie i wazy 75 kg ja jem 3 i waze podobnie z tym ze on jest duzo wyzszy. Jakbym miala tyle jesc ile on to bym wazyla 150 kg. Niezawsze grubi jedza wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
krotko obzarstwo jest jednym z grzechow glownych ty lubisz grzeszyc ale w inny sposob :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam ten sam priblem z czestowaniem mnie slodyczami czy ciastem , zawsze wjezdza do kawy ciasto :o zaczyna sie no wez no maly kawalek no przwciez nie utyjesz , no nie przesadzaj odchudzac sie nie musisz , no ale pyszne no wez i nie dociera ze ja nie lubie slodkiego smaku , malo tego zawsze uprzedzam zeby sobie klopotu nie robic i nie piec ani nie kupowac specjalnie bo ja nie jadam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobre, dobre:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczupłażona
Niczego nie wymyślam, dla mnie to spory problem. Zaczyna mnie boleć zołądek ze stresu jak mam jechać do rodziny męża. Wrzucają mnie w jakieś chore poczucie winy, za to, że jestem szczupła i jadam inaczej. I jeszcze obciążają mnie teraz szczupłoscią męża. Początkowo mnie to nie ruszało, ale jak słyszysz co tydzień tą samą gadkę to sie to zmienia. Co do tego ślęczenia przy talerzu, tak też to słyszę czasami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wspolczuje,przy takiej puli genowej dzieci beda grubasami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co ty jezyka w gebie nie masz-kulturalnie spokojnie powoli cedzac slowa odpowadasz jem tyle ile chcem i potrzebuje,moja waga jest prawidlowa i chce zeby tak zostalo,a twoj maz to tez niezly p**dek to on powinien usaadzic te grubaski i powiedziec im zeby zamiast ciebie namawiac do zarcia to swoje ograniczyly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w mojej rodzinie nikt nikogo do jedzenia nie zmusza wrecz przeciwnie tylko sie cieszymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kazda rodzina ma swoje przyzwyczjenia ja lubie kuchnie lekka czasem mieso a chlopaki lubia miecho jak pracuja fizycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie jak nie chce jesc nie je i nie obrazam sie, bo ludzie sa rozni jestem tolerancyjna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczupłażona
I tu jest problem. My z mężem jesteśmy za grzeczni i za kulturalni. Nie raz chciałoby się powiedzieć, sorry to Ty jesteś otyła, Ty masz problem. Pójdz do dietetyka i zacznij się ruszać. Nie umiem tak powiedzieć. Zawsze odpowiadam, dziękuje juź się najadłam, było bardzo dobre.( bo faktycznie było dobre). Mój mąż zawsze siostrom też delikatnie odpowiada. Mam wrażenie, że u nich to temat tabu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i one ta wasza delikatnosc wykorzystuja,ASERTYWNOSC tak sie to nazywa,ja nie pisze bys byla niekulturalna i im ublizala,ale stanowczo reagowala na bezczelnosc,bo jezeli nie bedziesz reagowac to bedzie tak caly czas,a wizyty u nich beda koszmarem,zycie masz jedno i wazne bys czula sie dobrze tam gdzie przebywasz,musisz na poczatek z mezem pogadac i ustalic wspolnie linie dzialania inaczej ci ludzie beda tak robic dalej,musisz tez jasno powiedziec mezowi ze zle sie tam przez ich gadki czujesz,a jak nie zareagujesz to juz mowie calkiem prywatnie to bedzie to tak,ze albo przestaniesz tam w ogole jezdzic,albo w koncu wybuchniesz i wywalisz im prosto z mostu w nerwach lub mezowi co o tym sadzisz,od ciebie zalezy jak ten koszmar zakonczysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie raz chciałoby się powiedzieć, sorry to Ty jesteś otyła, Ty masz problem. Pójdz do dietetyka i zacznij się ruszać. >>>>>> I bardzo dobrze ze tak nie mowicie bo to nie wasza sprawa jak kto zyje tak samo nie ich sprawa zeby wam mowic ile i co macie jesc. Ja mowie dziekuje najadlam sie i odchodze od stolu. Tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na Twoim miejscu powiedziałabym, że nie jem tyle co oni bo nie chcę wyglądać jak oni... Wiem, że przykre i pewnie byłby armagedon, ale jestem osobą, która nie da sobie wejść na głowe i gdyby ktoś sto razy pytał mnie o to samo, w końcu dobre wychowanie poszłoby w kąt ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poza tym gdyby tponie byla jego rodzina tez bys sobie jak trusia siedziala i na takie cos pozwalala,albo on? przypuszczalnie nie,zatem jak ktos powoduje w tym przypadku te grubaski,ze zle sie czujesz to nie bedzie nic niestosowqnego w tym,zebys powiedziala iz nie zyczysz sobie wiecej uwag na temat swojego jedzenia i wagi i tyle w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jadacie tam codziennie ze sprawia wam to taka przykrosc??? to nie jeździjcie tam i po klopocie. ja tez mam taka rodzine ale wogole nie regauje na to. mowie ze sie najadlam i juz. a jak ktos mnie nachalnie zacheca to mowie sama podjedz troche bo cos slabo wygladasz:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczupłażona
Nie jadamy tam codziennie. Mieszkamy oddzielnie. Spotykamy się z rodziną męża raz na tydzień, raz na dwa tygodnie. Lubię rodzinę męża oprócz tych wspólnych posiłków :) Niestety ja często nie potrafię być asertywna. Zawsze jestem taktowna, żeby przypadkiem nikogo nie urazić, a pózniej jak już mi się nazbiera, wybucham. Nie mam tego problemu jeśli chodzi o moją rodzinę, tutaj potrafię być sobą, czyli mówić w zasadzie to co myślę, ale w sposob normalny. Muszę zacząć reagować przy stole inaczej, bo moja taktowność niczego nie zmienia. Z drugiej strony nie chcę być niemiła, albo jakaś stanowcza, tym bardziej, że ktoś mnie gości i do tego smacznie gotuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pytanie czy jestes taktowna bo nie chcesz sie narazic? bo skoro to taka taktownosc to predzej czy pozniej wybuchniesz i ta cala taktownoscia tylko wiecej sobie zaszkodzisz niz pomozesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja tu czegos nie rozumiem? one cie moga urazac,zle sie przez to czujesz i nie chcesz konfliktu tylko dlatego ze to rodzinka meza? predzej czy pozniej to sie na tobie zemsci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczupłażona
Ja nie bardzo mogę rozgryźć, dlaczego mi ciągle zadają te pytania. Początkowo myślałam, ze może są zazdrosne , złośliwe. Teraz tak myślę, ze moze to z troski ?, albo może naprawdę, nie uświadamiają sobie, że osoba szczupła tyle nie jada i w takich ilościach. Naprawdę nie wiem jak to ugryźć. Jak z nimi o tym rozmawiać. Dla mnie to jest oczywiste, źe ludzie jedzą różnie, mają różne geny, potrzeby , smaki i w każdym domu jada się inaczej itp. Już sam fakt, że muszę rozmiawiać o moich potrzebach żywieniowych jest dla mnie dziwne i troche krępujące. Normalna osoba, ktora usłyszałaby, " dziekuje, już się najadłam, było naprawdę smaczne " nie drążyłaby dalej tematu. Dlatego założyłam ten temat, bo nie wiem jak powinnam teraz postąpić. W niedziele idziemy na obiad i chcę coś zmienic. Moźe wprost powinnam powiedziec , ze te pytania mnie męczą, krępują, denerwują i żeby juź dały spokój bo i tak więcej nie jestem wstanie zjesc, chociaż jest bardzo smaczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×