Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Poronienie a reakcja rodziny

Polecane posty

Gość gość
ok, ale możesz zrozumiec, że nie kazdy tak na to patrzy? Że ktos może tez poronił i cierpi, nie mówił o tym, bo nie lubi i nie chce wracać do swojej traumy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, o rosmanie... Szanujcie się nawzajem, wymagacie szacunku i zrozumienia od innych, a nie dajecie go same! i o to mi chodziło. x wasz rozmówca MA PRAWO nie chcieć słuchać tych rzeczy, póki tego nie zrozumiecie będziecie sie z czymś takim spotykać. Jak ja wiem, że ktoś szanuje i mnie, moje przeżycia (nawet te niewiadome) to jestem zaszczycona, że mi się zwierza. x Ale jak on ma to w d***e, robi to wbrew mojej woli to sory. Szczególnie, ze ta sytuacja może być też komuś bliska i to wielokrotnie bliska! I znam to z życia, powiedzmy moja rodzinka nie byłą szczęśliwa, wyrodny tatuś, przemoc, j*******a matka. Takie tam, generalnie ludzie nie wiedzieli co mówić na to (ale nie opowiadałam o tym wszystkim wokół). i jak słuchałam jak to ktoś mi się żalił, że ma złą mamusie bo ta np. każe jej robić to i tamto to i to takie paskudne we mnie wzbierało takie paskudne uczucie, że jak ja mam się czuć? Że powinnam być jakimś wrakiem po tym wszystkim...ale ja np. gdy zdarzyło mi się te kilka razy komuś powiedzieć o tym, zawsze miałam na uwadze, że może ktoś przeżył coś takiego. I miałam koleżankę co miała większe piekło i jakoś byłyśmy w stanie i opowiedzieć sobie o tym nawzajem i zrozumieć, każda po swojemu. Ale dlatego, ze szanowałyśmy się nawzajem - i chęć wysłuchania i chęć wygadania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumowanie, że zawsze ktoś ma gorzej jest o kant tyłka potłuc. Przykładanie swojej miary do życia i przeżyć innych ludzi to najczęściej popełniany błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie o to chodzi. Ja rozumiem co pisze gość wyżej. Umarł mi tata kiedy miałam 17 lat. Ludzie plotkowali, ale mało kto rozmawiał ze mną o tym wprost. Bo "nie wiedzieli co mi powiedzieć". Tylko że ja nie mam do nich o to pretensji, sama nie wiedziałabym jak nawiązać rozmowę. Ważne jest tylko to, że w takich chwilach można na kimś polegać. Ale dużo osób na wieść o takich tragediach po prostu się odsuwa. Ja, na przykład, nie chwalę się tym, czego doświadczyłam. Ale słysząc rozmowy innych dziewczyn było mi po prostu przykro. Narzekały na, za przeproszeniem, g****a, które były niczym w porównaniu z tym co ja przeszłam. I wydaje mi się że ludzie to wiedzą i dlatego się dystansują - bo zdają sobie sprawę, że ich problemy są niczym w porównaniu do problemów osoby, która przeżyła śmierć kogoś bliskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×