Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość owidiusz

Miłość czy lęk przed samotnością ?

Polecane posty

Gość owidiusz

Ożeniłem się, bo byłem przekonany, że ją kocham. Motylków w brzuchu nie było ale miałem nadzieję, że przyjdą. Pewna osoba powiedziała mi, że się ożeniłem ze strachu przed samotnością a nie z miłości. Mamy już dziecko. Co teraz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zostanęsobą
Hmm pamiętam fragment książki " 7 nawyków szczęśliwej rodziny" - tam też jeden gość miał podobny problem. I dostał odpowiedz, że jeśli chce kochać to niech kocha. Jak? Doceniaj wszystkie dobre cechy (na pewno takie ma bo inaczej nawet ze strachu byś się nie żenił) , rób żonie miłe drobne przyjemności, takie które wywołują u niej promienny uśmiech i wdzięczność dla Ciebie) , ciesz się tym co masz w życiu tu i teraz. A co do motylkow - one są głównie na początku. Potem przychodzi życie i liczy się to czy ta osoba przy Tobie jest, czy jesteście w zwiazku także przyjaciółmi, czy znajdziecie sobie wspólne pasje jak dziecko podrosnie. Można tych motylkow szukać ale trzebaby je ciagle łapać na nowo w kolejnych związkach. Więc być może ślub był ze strachu ale może masz przy sobie najcenniejszy dar. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
15:44 Brzmi to bardzo rozsadkowo. Jak sie ma 60 lat i zaczyna nowy zwiazek, to moze to i funkcjonuje. Za mlodu, obstawiam, ze nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam pojecia poza tym dla kazdego haslo milosc znaczy co innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też miałam ten problem: czy to co czułam do męża to była miłość czy lek przed samotnością. Tej drugiej bardzo się boję, lecz nie powiem czemu, bo po prostu nie wiem. Ta niepewność przyszła po latach, gdy dotarło do mnie jak nasz związek wygląda... Rzeczywistość bywa brutalna i jestem niemal przekonana , że on mnie na pewno nie kochał. Była między nami ogromna namiętność, czułość, chęć bycia razem, wspólne plany, pragnienia...Ale teraz wiem, że to wszystko napędzała moja miłość do niego. I wiara, że ta miłość wszystko potrafi , wszystko pokona. Niestety, okazuje się, że nie wszystko. Kiedy dotarło do mnie że mój mąż po kilku latach ma dość naszego małżeństwa, byłam już w ciąży z drugim dzieckiem. Nadal jesteśmy razem, chyba nie dorosłam jeszcze do tego by odejść. Może dla tego, że wiem, że nadal go kocham. Rozumiem, że nigdy nie stworzymy takiego związku jakiego bym chciała, że chyba nawet w tej chwili działamy na siebie destrukcyjnie, ale wiem, że go kocham nadal... I, że będę cierpieć gdy już się odważę odejść. Już cierpię wiedząc, że on mnie nigdy nie kochał. Z jakiego powodu masz takie myśli, że jej nie kochasz? Zastanów się nad waszym związkiem...może po prostu przeraza cię fakt pojawienia sie dziecka, bo to wielka odpowiedzialność. Napiszesz coś więcej o tym co do niej czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Motylki nie przylatuja na zawolanie. Albo od razu sa albo ich nie ma. Nigdy nie ma. Dziecku na pewno lepiej bedzie jesli sie rozstaniecie jak przyjaciele niz jak sie bedziecie wiecznie klocic. Klotnie w zwiazku powinny byc sygnalem ze zwiazek trzeba zakonczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kłótnie są w każdym związku. To było by nienormalne gdyby partnerzy się ze sobą zgadzali. Ale na pewno nie można liczyć na to, że miłość przyjdzie z czasem. Ludzie męczą się w takich związkach, zdradzają, uciekają w pracę, znęcają się nad partnerami, nad dziećmi.... Każdy sam musi dokonać wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owidiusz
Tęsknie za moją wielką miłością. Nie za człowiekiem, tylko za tym uczuciem. Chciałbym to przeżyć jeszcze raz i obdarzyć tym uczuciem żonę. Jest dla mnie wszystkim. I byłbym cholernie szczęśliwy, gdybym znowu mógł “zaszaleć”. Po za tym mamy wszystko poukładane, nie ma kłótni, w łóżku super, rodzina OK. Czego jeszcze chcę ? Właśnie, może zbyt wiele wymagam od życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
W tej chwili ludzisz sie nadzieja, ze uda ci sie jeszcze zone pokochac dlatego calkiem dobrze znosisz obecna sytuacje. W momencie gdy ta nadzieje stracisz, bedzie pewnie tylko gorzej. Jak sam piszesz, masz wszystko oprocz milosci. A tej nie da sie ani sobie wmowic, ani jej wymusic ani jej kupic. I co z tego ze masz reszte, jak brakuje ci najwazniejszego. Tak najwazniejszego - Inaczej nie pytal bys nas o rade i co masz robic dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hanys od nos
Kup sobie flaszke. To Ci pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zostanęsobą
Owidiusz napisałeś " Tęsknie za moją wielką miłością. Nie za człowiekiem, tylko za tym uczuciem. Chciałbym to przeżyć jeszcze raz i obdarzyć tym uczuciem żonę " Hmm na pewno racja jest też w tym że jak się ewidentnie nie kocha to chćby nie wiem jak było to będzie męka. Zastanawia mnie tylko czypo prostu nie masz jakiegoś poczucia nudy, wiesz motylki już nie fruwają po brzuchu, nie łasocze choć jest przyjemnie, wszystko poukładane...może potrzeba trochę spontaniczności, coś dołożyć z tajemnicy, wybać się czasem na randkę jak za dawnych czasów a dziecko na chwilkę do babci. Z autopsji powiem Ci, że mój mąż miał kiedyś żonę, wg mnie teraz miał wszystko poukładane, wiodło się wszędzie ale niby nie z żoną i odszedł. Potem byłam ja, jego dzieci nas poakceptowały, z byłą rodziną byliśmy w zgodzie i we współpracy, narodziło się nasze dziecko, wszędzie zaczęło być sielankowo, choc wiadomo,też już motylków nie czułam, ale kochałam na pewno i czułam się kochana, a mąż poznał panią...miał motylki na nowo. Spakowałam i mąż zamieszkał z panią...i teraz od czasu do czasu mąż sie kaja bo jednak szczęśliwy nie jest, motylki padły śmiercią naturalną i zostało życie. Pozostaje mu więc szukać dalej.. A podobno szczęście jest jak motyl, jak gonisz ucieka a jak przestaniesz to usiądzie Ci na ramieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zostanęsobą
Owidiusz napisałeś " Tęsknie za moją wielką miłością. Nie za człowiekiem, tylko za tym uczuciem. Chciałbym to przeżyć jeszcze raz i obdarzyć tym uczuciem żonę " Hmm na pewno racja jest też w tym że jak się ewidentnie nie kocha to chćby nie wiem jak było to będzie męka. Zastanawia mnie tylko czypo prostu nie masz jakiegoś poczucia nudy, wiesz motylki już nie fruwają po brzuchu, nie łasocze choć jest przyjemnie, wszystko poukładane...może potrzeba trochę spontaniczności, coś dołożyć z tajemnicy, wybać się czasem na randkę jak za dawnych czasów a dziecko na chwilkę do babci. Z autopsji powiem Ci, że mój mąż miał kiedyś żonę, wg mnie teraz miał wszystko poukładane, wiodło się wszędzie ale niby nie z żoną i odszedł. Potem byłam ja, jego dzieci nas poakceptowały, z byłą rodziną byliśmy w zgodzie i we współpracy, narodziło się nasze dziecko, wszędzie zaczęło być sielankowo, choc wiadomo,też już motylków nie czułam, ale kochałam na pewno i czułam się kochana, a mąż poznał panią...miał motylki na nowo. Spakowałam i mąż zamieszkał z panią...i teraz od czasu do czasu mąż sie kaja bo jednak szczęśliwy nie jest, motylki padły śmiercią naturalną i zostało życie. Pozostaje mu więc szukać dalej.. A podobno szczęście jest jak motyl, jak gonisz ucieka a jak przestaniesz to usiądzie Ci na ramieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moze uda Ci sie z czasem przyzwyczaic do braku motylkow jesli wszystko poza tym jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
motylki faktycznie z czasem uleca ale swiadomosc, ze kiedys byly pozwala latwiej zyc gdy ich juz nie ma. tak jak tu pisza niektore kobiety, ze musza sie nauczyc zyc bez seksu bo facet niezbyt chetny do jego uprawiania. jezeli ktos ma znikome potrzeby to sie faktycznie moze nauczyc, jesli jednak kobieta ma duzy temperament to wpedzi sie jedynie w nerwice i z czasem znienawidzi meza, ze odbiera jej tyle przyjemnosci. chyba z miloscia jest tak samo. jesli ktos nie ma duzych potrzeb uczuciowych to sie przyzwyczai do takiego ukladu. ty jednak bardzo za tym tesknisz i cie to gnebi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owidiusz
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma za co ją nie kochać. Gdybyśmy się poznali 10 lat temu na pewno byłoby cudownie. Może powodem jest trauma którą przeżyłem po odejściu byłej i nie potrafię już tak na prawdę pokochać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lanta
Nie miales motylkow w brzuchu a byles przekonany, ze ja kochasz? Jak to mozliwe? Pierwsze co sie czuje jak czlowieka trafi STRZALA AMORA to motylki bo to jest niezalezne od glowy i tego co mowi nam rozsadek. Cos sie z nami dzieje a nie wiemy co. Zakochanie to podobno choroba i motylki z czasem ulatuja bo nie mozna byc przeciez cale zycie chorym :-( U ciebie nawet nie ma co uleciec ...ale przynajmniej byles i jestes caly czas zdrowy ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lanta
Jesli to faktycznie trauma to trzeba ja najpierw podleczyc, dojsc do siebie i dopiero w momencie gotowosci na nowe uczucie probowac budowac cos nowego. Moze za szybko chciales sie pocieszyc badz zemscic na dawnej swojej milosci albo chciales szybko zastepstwa bo sobie nie radziles z sytuacja. I dopiero teraz przyszlo otrzezwienie i stad twoje rozterki i uswiadomienie sobie, ze zony jednak nie kochasz pomimo, ze bardzo bys chcial. To, ze nie ma jej za co nie kochac nie wystarczy aby stworzyc szczesliwy zwiazek. Jak sam zreszta sie przekonujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
A ja mam pytanie do Ciebie, czy zastanawiales sie juz, co sie moze stac jesli na swojej drodze spotkasz kobiete, w ktorej zakochasz sie jak szczeniak i znowu poczujesz to, za czym tak bardzo tesknisz? Co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owidiusz
Katastrofa. Ale mogę z ręką na sercu powiedzieć, że mnie żadna inna kobieta nie interesuje. Po prostu nie czuję takiej potrzeby. W pracy „uśmiechają“ się do mnie i to dość znacząco. Ale mnie to nie wzrusza. Nie wiem, czy to tylko lojajność, wierność czy może jednak miłość. Wiem, o co Ci chodzi. Strzała Amora jest jak grom z jasnego nieba i nie wybiera. Myślę jednak, że potrafiłbym się przed tym obronić. Wolałbym sam cierpieć niż żyć z świadomością jaką krzywdę wyrządziłem żonie i dziecku. To by była tragedia dla nas trojga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potwierdzasz regule, ze facet nie musi kochac kobiety, zeby miec z nia dobry seks, kobiety rzadko tak potrafia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:40 podejrzewam, ze wiekszosc facetow tak twierdzi dopoki ich nie trafi. inaczej nie mielibysmy tyle zdrad i rozwodow. chyba, ze ty jestes wyjatkowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak naprawde to jest to nieciekawa sytuacja i zona pewnie nie ma pojecia jaki masz dylemat. Pytanie zasadnicze jest, czy wyobrazasz sobie i bedziesz potrafil zyc z nia tak przez powiedzmy nastepne 50lat przy zalozeniu, ze zadne motylki nigdy nie przyjda. Jak myslisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owidiusz
Nie wyobrażam sobie, tylko wiem. Pod warunkiem oczywiście, że ona się nie zmieni. Wie, że u mnie motylków nie było. Wczoraj np. jak przyjechała po mnie do pracy przypomniało mi się, jak kiedyś wyszłem ze szkoły a ona (była) czekała. Jakie to było uczucie, cały świat zawirował ! A teraz ? Chociaż muszę przyznać, że później, jak już studiowaliśmy, nawet po kilku tygodniach niewidzenia gdy ją odbierałem z dworca, też już takiego bicia serca nie było. Może jako nastolatek człowiek przeżywał wszystko bardziej emocjonalnie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezeli nic nie zamierzasz zmieniac to moze ta tesknota za wielkim uczuciem jest ci konieczna jako odskocznia od codziennosci. Ale tak jak tu juz ktos pisal, nawet jak motylki juz uleca to jednak fajniej sie zyje ze swiadomoscia i wspomnieniem, ze te motylki kiedys byly. Ty nie masz tego teraz i nie masz tez do czego wracac wspomnieniem...bo ich nigdy nie bylo. Mysle, ze przez to, masz w sobie pewna pustke, z ktora sobie nie radzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
A jakie masz odczucia jak widzisz swoja byla? Chocby tak dla porownania. Zapala sie jakies swiatelko czy obojetnosc cala geba? Ale szczerze!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owidiusz
Współczucie – to chyba najlepsze określenie. Ani nienawiść, ani żal, tylko współczucie. Zmarnowała sobie życie a ja wyszedłem na prostą. Może to poczucie satysfakcji pozwala mi rozmawiać z nią jak (już) z obcą osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Moze ona ma dokladnie to samo co ty-bez motylkow ale jest tez na prostej. Nie wiem co masz na mysli, ze jestes na prostej bo jak wynika z Twojego pisania szczesliwy do konca nie jestes. Wiec co to za prosta? Bo masz zone i dziecko ? Hm, nie wiem czy sie troche nie asekurujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owidiusz
Nie jestem szczęśliwy do końca ale w jakimś tam stopniu szczęśliwy. Ona (była) niestety cierpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Macie jeszcze jakis kontakt czy przypuszczasz, ze cierpi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owidiusz
Mnie powiedziała to wprost. Nie wiem czy z moją mamą też jest taka szczera ale mama o tym wie. Ciągle szuka kontaktu ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×