Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak wyglądają wasze rodzinne poranki? W jakim nastroju wszyscy wstajecie?

Polecane posty

Gość rozmowna 69
hey hey nie naskakujcie tak na autorke to normalne ze jest sfrustrowana. rozumiem ja doskonale zajmowanie sie dzieckiem i domem tez nie jest latwe a dzieckiem trzeba sie zajac od samego rana nawet od 6rano bo jak nie to ma caly dzien zepsuty a my razem z nim. po prostu maz powinien sie wykazac zrozumieniem zony a zona powinna byc wyrozumiala przeciez to mezczyzna on sie nie domysli do nicg trzeba prosto i logicznie mowic a nie strzelac fochy. a do cholery jak mezowi nie pasuje to niech siedzi w domu i bawi sie z dzieckiem wymysla coraz to nowe zabawy ugotuje posprzata wypierze itp. jasne wszystko zalezy od dobrej organizacji i sie da ale czasami mozg chce wybuchnac. a od dziecka nie ma weekendu a od pracy jest. autorko rozmawiaj ze swoim mezem. tylko go nie oskarzaj po prostu porozmawiaj jak z przyjaciolka.powinno pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś mój mąż siedzi w pracy i nawet nie wie, że istnieje coś takiego jak kafeteria. a jesli wasi siedzą na forach dla kobiet to wspolczuje... chciałabym tylko napisać, ze nie lubie ludzi na sile "zayebistych". x ty za to jesteś na siłę zgorzkniała i sfrustrowana, ot co :P autorka jest dla mnie po tym co napisała pozytywną osobą i to widać nawet po sposobie pisania, a poczucie humoru mam takie samo jak autorka ;) uśmiałam się na maxa :D Autorko, u mnie nie ma po przebudzeniu męża z oczami jak kot s/r/a/j/ą/cy na pustyni buhahaha wszak jest za to mąż zwlekający się z łóżka z oczami jak pies pluto w pozycji na narciarza i z rękoma zwijającymi ku ziemi jak gibon. Jest mega zaspany, zamulony, ale nie ma czasu na strzelanie fochami, bo gnamy rano na złamanie karku by zdązyc. Ja wstaję pierwsza i okupuje łazienkę, potem budzę starego, który idzie na sympozjum do kibla, budze młodego, karmię zwierzynę łowną, robie dla nas kanapki do pracy. Po zakończonym sympozjum małż ubiera młodego i wtedy zaczyna się nerw, bo mlodemu nigdy się nie śpieszy, wydurnia, więc czasem widzę błyskawice w oczach ślubnego. Ale w sumie taki jest rano jazgot i wyścig, że nie ma czasu na potyczki słowne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj autorka wymyśliła sobie model życia i na siłe chce go realizowac razem z mezem. a moze maz ma ciezko prace, albo stresujaca (tak tak, zaraz mi tu autorka napisze ze ma super prace, wlasna firme i dwa jaguary w garazu i o ogole nie ma powodow do narzekan bo do tego ma jeszcze cudowna zone i coreczke). maz ma moze zly nastroj albo gorszy czas w zyciu, a ona go na forum obgaduje.... jakbyscie poczytali pare ksiazek wiodacych specjalistow, to byscie wiedzialy, ze to nie autorka ma racje, kazdy z nas jest oddzielnym bytem a nie uzaleznia swoj humor od drugiej osoby. 7 zasad skutecznego dzialania albo ksiazka JA Niwinskiego - polecam na początek. I I Najmądrzejszy wpis w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wybacz, ale jakby mi mąż w dni wolne włączał muzykę o 7:00 rano żeby potańczyć z dzieckiem też nie byłabym chodzącym szczęściem... jestem typową sową, lubię zasypiać i wstawać późno. Nie znaczy to że jeśli muszę wstawać o 6:00 rano to mam jakiś ogromny problem, bo to kwestia samodyscypliny, ale jeśli miałabym wybór- wolę zasypiać o 2:00 i wstawać o 10:00 (wiem, niby strasznie niezdrowo :P). Albo jeszcze później... Tak ciężko jest zauważyć i zrozumieć że ktoś funkcjonuje inaczej niż Ty? Ja z kolei nie rozumiem jak mój mąż może być o godz. 21:00 nie do życia, i idzie do kąpieli i spać, kiedy ja jeszcze biorę się za jakąś pracę a przede mną kolacja i film... tyle że on potrzebuje wtedy ciszy, spokoju i odpoczynku więc je ma. Nie przyszłoby mi do głowy puszczać o północy głośno film czy muzykę, raczej słuchawek używam, jeśli przypadkiem synek się obudzi to go uciszam bo tata śpi... A w zamian za to to on wstaje rano z dzieckiem- a zwykle jest już od dwóch godzin na nogach, ma spokojne śniadanie, pogra sobie czy poczyta, poćwiczy, odwozi małego do przedszkola, a ja w tym czasie ciągle śpię i "gryzę" jak mnie bez potrzeby budzi przed 9:00... każde z nas potrzebuje chwili dla siebie, dla mnie to wieczory (a właściwie nocki), dla niego- poranki. Nie siedzę na jakiejś różowej chmurce, wiem że jak ktoś wstaje już skwaszony i marudzi- o przekleństwach nie wspomnę bo tego u nas nie ma- odkąd otworzy oczy to się odechciewa wszystkiego. Ale nie lepiej w takim razie dać mu się wyspać skoro on tak tego potrzebuje, a Ty budzisz się rześka i pełna chęci do zabawy? To że jest niewyspany, zmęczony to akurat żadna jego wina, to że wkurza go radio (oj, mnie też by wkurzało i tv, i radio, przecież zwariować od tego idzie jak ciągle coś "gada" w tle) też zrozumiałe. Za to pewnie Ty wieczorem marudzisz, masz już dość, chcesz wszystko szybko ogarnąć i się położyć a on z kolei chętnie posiedziałby z Tobą przy filmie, pogadał, zjadł coś... Nie ma u nas typowych rodzinnych poranków, przynajmniej nie regularnie, pracujemy bardzo różnie, dzień zaczynamy od uśmiechu, przytulenia, ale jednak- jeśli mąż jest w domu i synek również, to oczekuję że na tych uśmiechach się skończy i da mi pospać. W ciszy, bez dziecka wchodzącego do sypialni, mówienia do mnie i głośnego zachowania. Tyle że wieczorem mąż zasypia niemalże z dzieckiem, a ja sprzątam, siedzę przy komputerze, przygotowuję ubranka do przedszkola, nastawiam pranie, zmywanie, robię powierzchowne porządki i odpoczywam... jakby to głupio nie zabrzmiało, nie wyobrażam sobie iść do łożka "z biegu", bez wyciszenia, czytania, relaksu... Kiedy ja wyjeżdżam, to wstaję rano jak trzeba po pierwszym budziku, bez względu na godzinę, ale tak porządnie budzę się koło południa, po drugim śniadaniu i wtedy dopiero zaczynam jakoś normalnie funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pod kloniec mojego małżeństwa każdy praktycznie poranek był pełen nerwów oraz złośliwych komentarzy ze strony mojego byłego męża, także wulgarnych. Wcześniej było znośniej, ale też wielka pretensja, że on musi wstawać gdy robiłam kawe robiłam też jemu, on nigdy mi nie robił, jeśli już zabrał się za tę czynność. Zaczynał mamrotać pod nosem na mój temat wyzywac mnie ale nie bezpośrednio do mnie tylko mówił o mnie w osobie trzeciej. Ja uciekałam z kawą do siebie do sypialni, włączałam muzykę na słuchawkach żeby go nie słyszeć. Potem wstawały dzieci szybko je myłam ubierałam i wychodziliśmy jak najszybciej od tego mamroczącego, krzyczącego czegoś. Zaraz po tym się rozwiodłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z synkiem wstaje miedzy 6 a7, maz zalezy, albo juz go nie ma bo w nocy dostal telefon i pojechal w trase, albo spi smacznie do 8 lub 9. Jak maz wstaje to mlody przrwaznie jest po 1 sniadaniu(maly ma rok i5m, najpierw dostaje mleko) i zaraz jemy 2 sniadanie juz razem, potem maz kladzie mlodego spac, ja w tym czasie mam czas na kapiel, zwalniam lazienke to maz ja przejmuje. U nas nie jest zle z porankami, zdarza sie ze moj slubny wstaje zly na caly swiat to dostaje kawke pod nosek i mu przechodzi. Plus jest taki ze synek wstaje zawsze w swietnym humorze i ma dalej 2 drzemki w dzien...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×