Gdzie ci mężczyźni ??...

Skończyłam 52 lata, pomału zaczynam czołgać się w stronę cmentarza ;), patrzę na to życie i nie wiem, co mam myśleć. Moje koleżanki, fajne babki, wszystkie po rozwodach lub żyjące w wypalonych związkach, po zdradach. O co chodzi? Czy małżeństwo to życiowa pomyłka tak naprawdę, czy chodzi tylko o zachowanie gatunku, a żeby to było społecznie akceptowalne, to potrzebny jest do tego ślub? Niestety nad wyraz często, a z moich życiowych doświadczeń, zawsze, rozpad związku był z winy mężczyzny - czytaj- picie lub picie + zdrady.No chociaż znam jednego bez picia, za to ze zdradami. Odezwijcie się ludziska, może ktoś zna chociaż jeden przykład udanego małżeństwa, czy partnerstwa?