Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak nie być konkubiną? PROSZĘ O RADY

Polecane posty

Gość gość
przecież JUŻ jesteś KONKUBINĄ bo z nim współżyjesz bez ślubu, katoliczko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu nie chodzi tylko o religijnosci i moralnosc ale przyszlosc.Wspolne zamieszkanie niejako skazuje na wieczny konkubinat, bo jesli ktos naprawde chce sie wiazac, chce tez wziasc slub, chocby cywilny.Przed oltarzem, chocby teoretycznie, czlowiek slubuje nieodlacznosc i odpowiedzialnosc do smierci.Jak np zona zachoruje na raka, po chemii wypadna wlosy, roztyje sie i beda nici z seksu to maz ma obowiazek wspierac ja i poswiecic wszystko aby ja ratowac.Konkubent w tej sytuacji spakuje sie i s*******i ze wspolnej obory i jeszcze tego samego wieczoru pojdzie na mecz, zalac sie kolegom ze mu sie zycie nie ulozylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja czegoś tu nie rozumiem... Boisz sie autorko, ze jak razem zamieszkacie to będziesz "wieczna konkubiną". To znaczy, że ten chłopak Cię nie kocha, czy jak? Skoro macie wspólne plany, po studiach, chcecie razem zamieszkać, Twój chłopak wie, ze ślub jest dla Ciebie ważny to dlaczego takie małe zaufanie do niego masz? Wspólne zamieszkanie przed ślubem dużo Ci o nim powie- utwierdzi (lub nie) w decyzji, ze to z nim chcesz spędzić resztę życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oświadcz mu sie batko boska - co za problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powinnas zrobic to, co TY uwazasz za stosowane. Nie kieruj sie zdaniem innych, tylko wlasnym. Skoro nie chcesz zyc w konkubinacie, to nie zyj. Szczerosc to podstawa w zwiazku. Wiec powiedz szczerze partnerowi, czego chcesz, a czego nie. To twoje zycie i bedzie takie, jak sama zdecydujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
konkubinat jest bardzo niekorzystny dla kobiety.mezczyzna ktory nie chce sie zenic wie,ze jak cos mu bedzie niepasowalo to moze zniknac z zycia kobiety bez zadnych zobowiazan w ulamku sekundy.jest bardzo wiele takich przypadkow.kobieta ma ciezej w zyciu niz mezczyzna i powinna byc zabezpieczona zarowno prawnie jak i moralnie.poza tym zona ma inny Status i pozycje spoleczna niz kochanka..kobieta ma inna psychike niz mezczyzna i w wolnym zwiazku nie bedzie czula sie bezpieczna i spelniona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety, przez te konkubinaty tyle teraz samotnych kobiet z dziecmi. A najgorsze to to, ze same wlaza w tej syf. A potem placz, bo facetowi sie odwidzialo. Autorko, nie pozwol, aby ten chlopak z toba zamieszkal! Szanuj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale autorka ma dopiero 23lata, ludzie. Studentką jeszcze jest. I sama pisze, że chciałaby z nim zamieszkać. Wystarczy więc ustalić pewne rzeczy przed wspólnym zamieszkaniem. Na marginesie, nie poznasz dobrze przyszłego ewentualnego męża dopóki z nim nie zamieszkasz :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na poznanie sie bedzie miala cale zycie po slubie:D To cudowne przeciez, dowiadywac sie kazdego dnia czegos nowego o sobie. I miec na to czas. I miec na to ochote. I jednoczesnie miec to poczucie przynaleznosci, bedac zona. A tego nigdy nie da zaden konkubinat. Autorko, kieruj sie wlasnym sercem i rob to, co ono ci podpowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja sie niestety ciagle dziwie, ze tyle samotnych, porzuconych po zyciu w konkubinacie kobiet z dziecmi. To smutne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"3Lata chodzenia, 2/3Lata mieszkania wspólnego, wyniesienie się do normalnego mieszkania i wtedy ślub? Dziwne to takie..." Dziwne? Bo co rodzice i znajomi powiedzą? Co ludzie o tym pomyślą? x "Przed oltarzem, chocby teoretycznie, czlowiek slubuje nieodlacznosc i odpowiedzialnosc do smierci.Jak np zona zachoruje na raka, po chemii wypadna wlosy, roztyje sie i beda nici z seksu to maz ma obowiazek wspierac ja i poswiecic wszystko aby ja ratowac.Konkubent w tej sytuacji spakuje sie i s*******i ze wspolnej obory i jeszcze tego samego wieczoru pojdzie na mecz, zalac sie kolegom ze mu sie zycie nie ulozylo" Dawno większej bzdury nie czytałam. Jeśli komuś zależy i jest odpowiedzialny, to niezależnie od posiadanego papierka będzie wspierał swojego partnera. Myślisz, że jak weźmiesz go w sidła ślubu, to on nie znajdzie sobie kochanki i z nią nie ucieknie z dnia na dzień? Planujesz ślub za 2-3 lata. A jeśli zachorujesz za miesiąc? To ten Twój wybranek teraz by uciekł, ale gdybyś zachorowała za 5 lat, jego charakter się cudownie zmieni i na pewno będzie z Tobą do śmierci? Życie to nie bajka, nie bądź taką idealistką. x Odnośnie zamieszkania - na pewno da Ci to czas na poznanie go. Nawet jeśli teraz jesteś pewna, bo on pomaga i uzupełnia lodówkę, to uwierz, że spędzanie z kimś czasu non-stop to coś zupełnie innego niż luźne wypady i ładne kolacyjki. Jeśli chce wziąć z Tobą ślub, to zrobi to tak czy siak, i przynajmniej będziesz mieć poczucie, że zrobił to sam z siebie, a nie w wyniku przymusu czy manipulacji. x "A ja sie niestety ciagle dziwie, ze tyle samotnych, porzuconych po zyciu w konkubinacie kobiet z dziecmi." Bo rozwódek z dziećmi nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ślub niczego nie gwarantuje, ale ślub z kimś z kim nigdy się nie mieszkało i niebardzo mu się ufa (a to wynika z tematu) to przepis na szybki rozwód. autorka tak naprawdę nie wie co jej chłopak myśli na ten temat, to są jej gdybania, do tego jest młoda i zupełnie nieprzygotowana do podjęcia takiej ważnej, obciążnej prawnymi zobowiązaniami decyzji, z człowiekiem którego nie zna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale wy na tej kafeterii glupi jestescie:-D Wymyslikiscie sobie konkubinaty i wielkie halo robicie:-D Co za roznica czy slub czy konkubinat czy chj wie co jeszcze? Jak sie kochacie to i tak bedziecie razem na zawsze wiec nie szukajcie sobie problemow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do slonecznie z poznania chyba jak ktos zaklada ze beda razem cale zycie to taki ma zamiar.Wiadomo ze moze sie wszystko spieprzyc i zakonczyc rozwodem, ale nikt tego nie chce.Rozwod to jak wypadek na drodze, nikt tego nie planuje.Ale jak ktos nie ma zamiaru byc z kims cale zycie to to wtedy wybiera wolny zwiazek, z perspektywa ograniczonego czasu. Ludzie, kazdy chce miec umowe, praca na czarno tylko w skrajnych przypadkach.Co powiecie o szefie ktory mowi, ze "dzisiaj przychodzisz a jutro nie wiem, jak bedziesz potrzebny".Naa tej samej zasadzie jest konkubinat, dzisiaj cie potrzebuje ale nie wiem jak bedzie jutro.Malzenstwo przynajmniej sie stara, w konkubinacie mozna sie rozstac "bo juz mnie nie podnieca".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nawet w firmach masz okres próbny ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze te teorie,ze po slubie to co innego niz zycie w konkubinacie:-D buahaha:-D zabawni jestescie:-D Wszystko jest tak samo ale do was to raczej nie dotrze bo co tu duzo mowic-ciemnota jestescie w wiekszosci:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Malzenstwo przynajmniej sie stara, w konkubinacie mozna sie rozstac "bo juz mnie nie podnieca". x bzdura, małżeństwa też się rozpadają z takiego powodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bycie ze soba opiera sie tylko na uczuciach, zadne papiery i obowiazki mnie nie obchodzą jak juz nie kocham czy to zony czy konkubiny. Malzenstwo jest wazne gdy samemu sie tak uwaza a nie bo prwwo,bo ksiadz,bo przysiega, slowa guzik znaczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy to nie jest raniace jak facet w konkubinacie mowi, "po 40 chcialbym miec dwojke dzieci, teraz jestem za mlody.Tobie radze wyrobic sie z dziecmi przed 40, bo ja moge miec w kazdym wieku a tobie niewiele czasu zostalo Albo "jak bede miec zone i dzieci to kupimy domek" Albo "ty moze swoim dzieciom pozwolisz jesc co tylko chca i kiedy chca, ale ja moim nie pozwole jesc takiego ryzu z konfitura na obiad" Albo, "jak bedziesz miec bogatego meza to mozesz pracowac nawet i na pol etatu" Albo "za 5 lat pewnie bedziesz matka trojki dzieci albo "jak bedziemy mieszkac razem to kazdy zaoszczedzi.Za te pieniadze moge kupic mieszkanie dla siebie i przyszlej rodziny a ty co tam chcesz, twoja sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzicie durnie jak szefo wam napisal,sami byscie na to nie wpadli nie? Najwazniejsza jest milosc i tylko to sie liczy,wy pierniczycie o wszystkim tylko nie o tym a zatem nie dziwota,ze nie wiecie jak byc,kim byc i jak wyglada zwiazek kochajacych sie osob. Umowy sobie spiszcie na chodzenie ze soba z klauzulą odnosnie kar za nie wywiazanie:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten po 40-tce ktory tak mowi nie kocha Cie-proste. Ale Ty jestes kretynka,ze tego nie widzisz,milosc czuc,jej brak tez. Sa te slowa raniace ale po kiego ich sluchasz? To Twoja wina,nikt Ci nie kaze byc z debilem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"chyba jak ktos zaklada ze beda razem cale zycie to taki ma zamiar.Wiadomo ze moze sie wszystko spieprzyc i zakonczyc rozwodem, ale nikt tego nie chce.Rozwod to jak wypadek na drodze, nikt tego nie planuje.Ale jak ktos nie ma zamiaru byc z kims cale zycie to to wtedy wybiera wolny zwiazek, z perspektywa ograniczonego czasu. Ludzie, kazdy chce miec umowe, praca na czarno tylko w skrajnych przypadkach.Co powiecie o szefie ktory mowi, ze "dzisiaj przychodzisz a jutro nie wiem, jak bedziesz potrzebny".Naa tej samej zasadzie jest konkubinat, dzisiaj cie potrzebuje ale nie wiem jak bedzie jutro.Malzenstwo przynajmniej sie stara, w konkubinacie mozna sie rozstac "bo juz mnie nie podnieca". " Po części masz rację. Z drugiej strony jeśli chce się z kimś być, to ten papierek jest niepotrzebny (pomijam kwestie prawne i odwiedziny w szpitalach), i tak czujesz się w związku pewnie. Tutaj mam wrażenie, że autorka chce wziąć ze swoim chłopakiem ślub, żeby on jej przypadkiem nie uciekł, bo tak robią tylko w konkubinacie. To w sumie smutne, że bez ślubu - mimo uczucia - brakuje jej pewności i stałości w związku. A kochający się ludzie starają się, niezależnie, czy jest to małżeństwo, czy konkubinat. Twój mąż też może z dnia na dzień spakować się, zostawić Ci pozew rozwodowy (albo i nie) i wyjechać nie wiadomo dokąd. Niestety nie ma pewnego środka na długi i szczęśliwy związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ktos nie widzi roznicy, pomiedzy malzenstwem a konkubinatem, to ja wspolczuje..... Tak, zawarcie malzenstwa to umowa. I o te umowe wlasnie chodzi. Bo z niej wynikaja zarowno prawa obu stron, jak i obowiazki. I niech mi tylko ktos powie, ze to nie ma znaczenia. To odsylam do prawnikow po wiedze:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Ci powiem, i jeszcze to,ześ glupek:-P Umowa mnie do niczego nie zobowiazuje,po ch mi ona jak.i tak.kocham? Zobowiazuje mnie milosc,jak kocham kobiete to i tak chce dla niej jak.najlepiej prawda? I ona jesli mnie to i tak o mnie dba jak i ja o nia. Nie mysle o tym czy jest konkubina czy zona bo to dla mnie ch-a warte,tę kobiete kocham i nie interesuje mnie jej status. A wiem co mowie bo pewnie jako jeden.z nielicznych obie te sytuacje znam, i juz to pisalem. 5 lat zylismy z dziewczyna przed slubem,teraz po slubie z zoną juz 6 rok mija a ja roznicy miedzy tym co bylo a jest nie widze. Dlaczego? Bo to zadna roznica czy jest slub czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i co, lepiej gdyby planował rozwód? Nie kocha Cię, najwyraźniej ma inne plany, chciałabyś żeby to był Twój mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy musicie sie dowiedziec co to są uczucia ludzie! Co to sa papierki,jakie prawa wynikaja z pewnych statusow to juz wiecie ale... MILOSC- tego ni uja nie znacie bo byscie tak.nie pierniczyli:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no nie każdy chce mieć umowę jeśli chodzi o związek:) Autorka akurat chce i ok, ma prawo. Zastanawiam sie tylko jaki sens brać ślub z motywacji "żeby nie zostać konkubiną"- przecież to my decydujemy w jakim związku chcemy być... Jeśli jej facet wie, jaki ślub dla niej ważny ( a autorka pisze, ze wie), kocha ją, chce dla niej/dla nich jak najlepiej to wspólne zamieszkanie nie sprawi, ze nagle nie będzie się chciał żenić. A moze się okazać, ze wspólne zamieszkanie u NIEJ zmieni podejście. Cały czas piszecie o facecie, jego "chciejstwie", a gdzie miejsce dla wyborów dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jak ktos nie widzi roznicy, pomiedzy malzenstwem a konkubinatem, to ja wspolczuje..... Tak, zawarcie malzenstwa to umowa. I o te umowe wlasnie chodzi. Bo z niej wynikaja zarowno prawa obu stron, jak i obowiazki. I niech mi tylko ktos powie, ze to nie ma znaczenia. To odsylam do prawnikow po wiedze" Oczywiście, że widzimy różnicę, ale ślub to nie jest recepta na udane życie i tylko o to nam chodzi. Masz umowę, fajnie, ale i tak żadnej gwarancji nie otrzymujesz. Nic się samo cudownie nie ułoży. Powiem to tak - podpisujesz sobie umowę o pracę na czas nieokreślony. Myślisz, że będziesz mieć tę pracę do końca życia? Nie, wypie*dolą Cię dyscyplinarnie albo zlikwidują stanowisko i lipa. x "Zastanawiam sie tylko jaki sens brać ślub z motywacji "żeby nie zostać konkubiną"- przecież to my decydujemy w jakim związku chcemy być..." "A moze się okazać, ze wspólne zamieszkanie u NIEJ zmieni podejście." Dokładnie. Ona jest tak pewna tego chłopaka, bo on planuje wspólne życie i domek, i psa, i gromadkę dzieci, a jak na razie tylko ze sobą chodzą, o codziennym życiu nic nie wiedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ja Ci powiem, i jeszcze to,ześ glupekjezyk.gif Umowa mnie do niczego nie zobowiazuje,po ch mi ona jak.i tak.kocham? Zobowiazuje mnie milosc,jak kocham kobiete to i tak chce dla niej jak.najlepiej prawda? I ona jesli mnie to i tak o mnie dba jak i ja o nia. Nie mysle o tym czy jest konkubina czy zona bo to dla mnie ch-a warte,tę kobiete kocham i nie interesuje mnie jej status. xxxxxxxxxx Aha, dopóki jest dobrze, nikogo nic nie interesuje, żadne umowy, papierki, nic. Dopiero kiedy zaczyna się sypać, nagle okazuje się co jest ile warte. Konkubinat dziś jest, jutro nie ma, bez konsekwencji. Jeśli są umowy majątkowe, wszystko jest jasne, każde ma papierek, podział majątku to pestka. Jeśli umów nie ma, to, które sprytniejsze zostaje ze wszystkim, drugie nie ma nic, ląduje na ulicy. Jeśli któreś z konkubentów jest chore, to drugie ma ZERO zobowiązań. Jeśli w czasie rozstania są dzieci w drodze, jest zabawa z ustalaniem lub zaprzeczaniem ojcostwa. W małżeństwie wszystko jest jasne. Jak jest rozdzielność, to każde ma swoje, jak wspólnota, dzieli się na pół. Jak mąż czy żona choruje, to drugie ma obowiązek alimentacyjny. Jak dziecko w drodze, odgórnie jest ojcostwo. Między konkubinatem i małżeństwem jest taka różnica jak między kupieniem a wynajmowaniem mieszkania. Teoretycznie tu się mieszka i tu się mieszka. Tu się płaci i tu się płaci. Do czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×