Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

co oznacza ze dziecko zmienia zycie

Polecane posty

Gość gość

Moze ja zaczne... jak nie macie obok dziadkow ktorzy chcieliby zajmowac sie dzieckiem.to oznacza to m.in. zero wyjsc we dwojke -kino teatr restauracja odpada, spanie po 3-4 godz na dobe przez kilka miesiecy, Wasze rozmowy niegdys intelektualne beda schodzic na temat kupy, usmiechu, placzu dziecka, o seksie mozecie zapomniec przez kilka miesiecy bo zanim zaczniecie akcje padniecie oboje przy lozeczku malenstwa. Zaraz pojawia sie matki ktore wygladaja jak milion dolarow i ogarniaja wszystko z usmiechem. To klamstwo co pisza ze wszystko to kwestia organizacji. Jak Ci dziecko ryczy 3 dobe to Twoja organizacja polega na mysli czy odlozyc placzace dziecko i isc do toalety. Moze jest tu jeszcze ktos kto napisze prawde na temat macierzynstwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam 6 latke. i nie chce wiecej dzieci. ograniczenia i ograniczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Założę się, że jesteś matką niemowlaka ... Moje dziecko ma 6 lat, ogarniam wszystko (pracuję ale tylko 3 dni po 8 godzin, to fakt, nie pięć dni), mam czas na fitness czas na seks (i ochotę też), gotuję, piekę.... mam czas na kawę z koleżankami .. .z mężem wychodzę rzadko bo dziadkowie są w Polsce a my za granicą, więc jak chcemy wyjśc do kina czy na piwo, to raz na jakieś 4 miesiące proszę koleżanki o zajęcie sie dzieckiem (a ja kiedy indziej zajmuję się ich dziećmi za to).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie dzieci dają powera do zmian w swoim życiu. Znam też osoby, które właśnie po urodzeniu dziecka zrezygnowały z niezbyt lubianej pracy i otworzyły własną firmę. Dzięki macierzyństwu stałam się też bardziej przebojowa i asertywna w stosunku do nieprzychylnych osób (wcześniej byłam ciapa) i bardzo, ale to bardzo zorganizowana. Owszem, pierwsze miesiące są ciężkie, ale takie maja być :) To co ważne i wartościowe nigdy nie jest lekkie, musi być okupione ciężką pracą, niedospaniem, łzami, czasem frustracją. Jestem mamą dwójki maluszków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie daj Boże takie dziecko zachoruje, przeziębi się, wtedy jest takie marudne, że człowiek ma wszystkiego dość :-o Chciałabym drugie ale brak mi cierpliwości dla pierwszego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 3 roku życia jest ciężko potem coraz fajniej, życie się zmienia ciągle, nie tylko przy dziecku, jak nie ma zmian to znaczy że nie żyjesz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem mamą 2 latki Marze o trójce szkrabów Macierzyństwo zmieniło we mnie chyba wszytsko Pojawiła się w moim życiu osóbka którą kocham miłością bezwarunkową Nigdy wcześniej nie zaznałam tego uczucia To zmienia wszystko Czuje w sobie odpowiedzialność i zaszczyt bycia mamą W moim związku pojawiły się rysy ale przeszlismy przez to obronną ręką ale.... do dziś częściej niż zwykle musimy dbać by niezadeptać codziennością drogi do siebie a to przy maluszku staje się czasem bardzo trudne W macierzyństwie spełniłam się mój mężczyzna też choć trochę mniej Były czasy ze byłam totalnie sama ale zdawałam sobie sprawę z tego że ja byłam na dziecko gotowa a on nie Musiał dojrzeć Nie mam żalu ale pamiętać będę zawsze Miłość i bycie rodziną to dla mnie absolutny priorytet Dobro naszej córki jast na pierwszym miejscu potem jesteśmy my i tak będzie jeszcze długo To my daliśmy jej życie i chcemy dac z siebie wszystko co najlepsze w sensie czasu i miłości bo kasy jak każdemu zawsze brakuje Pragniemy by była szczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy 3 dzieci, najmłodsze ma 3 lata. Nasi rodzice pracują i nie mieszkają w naszej miejscowości. Są wyjścia we dwoje, jest seks i rozmowy o polityce, a ja awansuję w pracy. Z kim Wy żyjecie że mając dzieci macie takie płytkie życie?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko zmienia WSZYSTKO. Wszystko lepiej smakuje, dowiadujesz się co to prawdziwa bezgraniczna, bezinteresowna miĺość.Dowiadujesz się co jest w życiu najważniejsze (nie pieniądze, nie kariera, nie wygląd). Otwierają się nowe możliwości, masz dostęp do do innych rozrywek, a zabawa to nie tylko clubbing. To cudowne uczucie stworzyć z ukochanym mężczyzną nowe życie, w którym na zawsze jesteśmy połączeni. Dowiadujesz co to prawdziwe życie i prawdziwe problemy. Nie ma większego strachu niż strach o dobro/życie/zdrowie/byt dziecka. Odpowiadasz już nie tylko za siebie, musisz więc podejmować odpowiedzialniejsze decyzje. P.S. A przy zdrowym dziecku wszystko to kwestia organizacji! Mam 2-letnie dziecko, pracuję zawodowo od 6 mcy po porodzie, mam ogarnięty dom, nie było dnia żeby nie była zrobiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jedynaczka4
Mam półroczne dziecko i czas na wszystko.Obowiązki dzielimy wspólnie z mężem.Moja mama pracuje, tata nie żyje.Teściowa 250 km. od nas.Moja babcia nadal pracuje zawodowo.Myślimy od drugim dziecku:D Dziecko to nasza radość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mimo rocznego urlopu wróciłam do pracy po 5 mcach. Dziecko ma 22 mce, w między czasie zmieniłam prace, dostałam podwyżkę. Tak jak przed porodem "nie umiemy siedzieć w domu", wracamy wieczorem 3-4 razy w tygodniu: jedzenie na mieście, odwiedziny u kogoś, nie ma tygodnia żebym nie była na zakupach (ciuchy) w galerii, jeździmy za miasto, mad morze. Normalnie byliśmy na urlopie, jak zawsze. Przyjmujemy gości - w te święta przyjęliśmy 16 gości - oprócz ciast wszystko zrobiłam sama (mąż pomagał), nie miałam przed nawet dnia urlopu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg mnie dzieci/ dziecko to same problemy. A stresu i problemów jest w życiu i tak o wiele za dużo więc nie widzę sensu by sobie ich dokładać :-) Życzę powodzenia tym które sobie je fundują - nie narzekajcie na nie bo to Wasz wybór! Nikt Was siłą nie zapłodnił więc cicho sza i chować sobie swoje potomstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:03 I naprawdę wierzysz w to co piszesz? Nie możesz być aż tak głupia. Jak świat światem podstawowym celem ludzkości jest posiadanie dzieci. Tak było, jest i będzie. To że się nie nadajesz, albo nie masz z kim czyni z ciebie tylko marny wyjątek. Zawsze takie były. Ameryki nie odkryłaś. Znam kobiety w wieku ok 60, po kilku skrobankach, a teraz od lat płacz, w chorobie same, w szczęściu same

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech te które tyle tracą wymienią konkretnie. Bo jak ktoś ma marne życie, tylko myśli że jest królem życia bo co tydzień odpiżdżony bawi się mocno wstawiony przy dźwiękach disco, to z ciążą i dzieckiem "wszystko traci".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od chwili pojawienia się dziecka a właściwie już w trakcie ciąży wszystko się zmienia i wszystko się dzieje pod kątem dziecka. Od tej pory najważniejsze jest dziecko, rozrywka, realizacja marzeń, wszelkie plany związane ze sobą schodzą na drugi plan, albo nie mają miejsca w ogóle. Dziecko pochlania wszystko łącznie z baczną i 24rogodzinna opieką do około 3 roku życia. Potem już jest lżej, ale dziecko na zawsze pozostanie dzieckiem. Najgorzej jest, że państwo DOMAGA się narodzin w jak najwiekszej ilości, ale jak już dziecko jest na tym świecie, nie ma nawet przyzwoitej opieki lekarskiej, bo wszystkie podatki i kasę zawlaszcza rząd zgodnie z przepisami, które pod siebie ustalili, czlowiek, czy dziecko dla nich nic nie liczący się ochlap .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem autorka topiku i wiedzialam ze zaraz zejda sie panie perfect. Mam dziecko swiadomie i bardzo je kocham. Chcialam jedynie napisac co sie wiaze z rodzicielsywem a o czym sie prawie nie mowi i mlodzi rodzice doznaja szoku. TAK. Doznaja. WSZYSCY. w moim otoczeniu na pewno. Ale nie mowi sie o tym glosno, bo kazdemu wstyd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to dziecinada :O. No jak dorośli ludzie mogą nie zdawać sobie sprawy, że nagle nie można wychodzić wieczorami kiedy się chce i że dziecko budzi się w nocy :O. No ale brak wyobraźni typowy dla ludzi naszych czasów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i co tego, ze na pare miesiecy swiat staje na głowie? To nie jest czas stracony, widac efekty i to przez dziesiatki lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:21 dokładnie! Warto pomyśleć trochę a nie klepać dyrdymały. Te parę lat szybko minie a dzieci to najcudowniejsze co może człowieka spotkać w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dużo zależy też od tego jakie mamy dziecko i czy mamy jakąś pomoc.Mam 2 i 4,5 letnią córki i nocek nie przespanych na palcach bym mogła policzyć.Były to te gdy miały wysoką temperaturę lub wymiotowały.Tak to nawet jako niemowlaki budziły się raz na mleko i szły dalej spać. Wiadomo,że spontanicznych wypadów nie ma ale akurat nam to nie przeszkadza bo "wyszaleliśmy się za młodu",tak szybko dzieci nie mieliśmy.Wyjście sam na sam jest od czasu do czasu-dzieci u dziadków.Najbardziej zmienia się myślenie, ciągła troska o dziecko, jak dziecko jest chore, jak słyszy się o wojnach w telewizji itp.Troska o własne zdrowie, bezpieczeństwo np. w czasie podróży, wiedząc,że w domu czeka dziecko,,które szalenie cie potrzebuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam malutka córeczkę i nie doznałam szoku, bo nie wyobrażałem sobie że dziecko będzie jak lalka. Jeżeli ktoś myśli, że po urodzeniu dziecka wszystko będzie jak przed, tochyba spadł z księżyca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko! dlaczego zakładasz,że te zmiany są negatywne? nikt nie mówi,że cały czas będzie kolorowo, ale bez przesady! ja nie byłam psychicznie gotowa na dziecko...miałam prace, cudownego męża, mieszkanie bez kredytu i nagle ciąża! płakałam jak bóbr! całą ciążę oswajałam się z myślą że będę mamą. teraz mój syn ma pół roku i wierz mi że dam się za niego żywcem pokroić! były ciężkie momenty, nieprzespane noce, oczy tak podkrążone, że ledwie mogłam utrzymać je otwarte, bezsilność, zwątpienie we własne siły, ale to chyba normalne etapy, które przechodzi większość rodziców! owszem nie wychodzimy już tak często jak kiedyś ale na litość boską nikt mi nie wmówi, że rozmawiamy tylko o kupie! mam czas na ćwiczenie a nawet kosmetyczkę i fryzjera! DASZ WIARĘ??? A ta mała istotka daje mi swoim uśmiechem siłę i radość życia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, to wszystko zależy jakie dziecko ci sie trafi. Bo może być super jak dziecko jest z tych spokojnych i uległych co wszystko im sie podoba a może być hardcorowo jak masz małego diabełka i wiecznego oportuniste w domu. I nie mowię tu o wychowaniu, tylko o niemowlakach, które potrafią dać porządnie w kość. Dziecko dziecku nierówne :) co nie zmienia faktu, ze dziecko zmienia życie. To jest pewne. Zależy tylko jakie ci sie trafi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda na temat macierzyństwa? Nie ma uniwersalnej, tak samo jak nie ma jednakowych dzieci i jednakowych związków. Pewnie że zmienia życie, może nie o 180, ale o 90st na pewno, ale nie rozumiem dlaczego autorka widzi to w takich czarnych barwach. No chyba że jest jeszcze świeżo upieczoną mamusią i to maleństwa z kolkami albo innymi problemami zdrowotnymi, czy po prostu super wymagającego uwagi, i pewnie się uśmiechnie za kilka lat jak to przeczyta. Dziecko jest niemowlakiem tylko rok, owszem, jego potrzeby i problemy zajmują już doczesne miejsce w naszych myślach, ale to chyba zrozumiałe? Nie zawsze też jest od początku ciężko, u mnie wprawdzie ciąża była koszmarna ale mały od urodzenia był idealnym maleństwem, szybko przesypiał całe noce, żadnych kolek, uczuleń, uwielbiał spacery, regularnie jadł i sypiał a kiedy nie jadł i nie sypiał to głównie gr***ał i potem jeszcze śmiał się do siebie jak już ciut podrósł. Nie jestem też samotną matką i w okresie noworodkowym jak karmienie w nocy było wskazane również raz przynajmniej wstawał do tego mąż i dawał mu odciągnięte mleko. Większą rewolucję odczułam kiedy nauczył się raczkować, niż kiedy się urodził... ale wtedy już miałam opanowaną organizację czasu i opiekę nad nim. Wiem że mało które dzieci są takie zupełnie bezproblemowe, ale nie wierzę że 99% to ciągle wrzeszczące, nie sypiające po nocach i chorujące dzieciaki! I po urodzeniu dziecka, i przed nim rozmawialiśmy zarówno na praktyczne, jak i na bardziej abstrakcyjne tematy, tyle że później dziecko zajęło istotną część tych praktycznych, seks był tak samo jak wcześniej bo nas oboje odpręża, i nawet po ciężkim dniu robi dobrze, a co do wspólnych wyjść... wyszaleliśmy się oboje we wczesnej młodości, nie zmieniałam trybu życia towarzyskiego ze względu na dziecko tylko decydowałam się na dziecko m.in. dlatego że zmieniłam już tryb życia. Nie wychodziliśmy wcześniej jakoś często do kina czy restauracji, a kiedy dziecko się urodziło- to się nie zmieniło bo nie żyjemy na pustyni, mamy rodziców, rodzeństwo, nawet jak teściowa nie przepada za maluchami to się nie krzywiła jak raz na pół roku poprosiliśmy żeby małego przejęła, tak że wyjście raz na dwa miesiące nie stanowiło problemu. Gdyby nie rodzina, zostają koleżanki, jak nie koleżanki- litości, raz na miesiąc można wynająć opiekunkę z agencji czy sąsiadkę chociaż... Znajomi się wykruszyli w dużej części ale zostali ci sprawdzeni i ważni, dalej nas odwiedzali, tak samo często jak wcześniej wychodziliśmy osobno na spotkania ze znajomymi, na treningi i w różnych innych sprawach związanych z zainteresowaniami. "To co ważne i wartościowe nigdy nie jest lekkie, musi być okupione ciężką pracą, niedospaniem, łzami, czasem frustracją"- nie zgodzę się, kolejna "złota myśl" która niby ma być uniwersalna a nijak nie jest... przez pierwsze 9 mcy nie miałam powodu do płaczu z powodu dziecka czy problemów z nim związanych, na palcach mogłabym te nieprzespane noce, ciężką pracą opieki nad dzieckiem, pielęgnacji i wychowywania- w życiu bym nie nazwała, nawet jeśli wymaga uwagi, czasu i jakiegoś tam wysiłku, i napisał to chyba ktoś kto w życiu ciężko nie pracował. Czy przez to dziecko jest mniej ważne i wartościowe? Albo moje macierzyństwo? Nie, cieszyłam się dzieckiem czystą i beztroską radością, cieszyłam się nowym aspektem związku i tej przyjemności nikt mi nie zabierze, w innym wymiarze- trwa dalej. I naprawdę mocno doceniałam to jakie mam szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe jak byś miała czas na kosmetyczkę, fitness, fryzjera i wypady z mężem jak nie miałby się kto zająć Twoim dzieckiem??? Chyba, że jesteś z tych które odda 2-3 miesięczne dziecko pod opiekę obcej osobie - piszę o sytuacji gdy nie ma kto Ci z rodziny pomóc... a takich osób jest sporo.. jakbyś była w takiej sytuacji to byś tak nie piała z zachwytu... każdy potrzebuje oddechu i nie każdej mąż pracuje od 7 do 15, a weekendy wolne, niektórzy pracują do nocy, albo na nocki i muszą też odespać... fajnie, że macie 40 godzinny czas pracy, ale wyobraźcie sobie, że niektórzy pracują po 60 godzin i nie mają siły by jeszcze czuwać nocą nad dzieckiem. Więc wyobraź sobie, że zostajesz SAMA z dzieckiem 24 na dobę, uważasz, że też jest tak rózowo??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bywało i tak że zostawałam z dzieckiem 24 na dobę na miesiąc- dwa i tragedii żadnej z tego nie było, pewnie jakbym miała konieczność wynajmowania opiekunki to, może z kamerką w domu, owszem, zostawiłabym na wieczór i tego malucha... ale dalej piszecie tylko o niemowlaku, przecież dziecko naprawdę błyskawicznie podrasta, jak nie złobek- to lada moment idzie do przedszkola, potem szkoła... I szczerze- prędzej zrozumiem związki w których rodzice świadomie decydują się na dziecko, potem oddają je do żłobka jako półrocznego malucha czy zostawiają z nianią, wynajmują gosposię i nie chodzą sfrustrowani, niż sytuację w której kobieta siedzi od rana do wieczora z tym dzieckiem i jest z tego powodu nieszczęśliwa i przemęczona, a mąż robi od 8:00 do 18:00, nie ma go po 12 godz. w domu, wraca zmęczony i również wkurzony bo żona wypycha na spacer albo po prostu zostawia dziecko i odcina się jak tylko ma okazję... Umówmy się że jednak większość ciąż to w dzisiejszych czasach świadoma decyzja- czy ludzie nie mają świadomości jaki tryb życia będą prowadzić i co to oznacza? Nagłe zdziwienie że niemowlę wymaga całodobowej opieki a przedszkolaka również nie zostawi się samego, zaskoczenie że jeśli mąż od rana do wieczora będzie w pracy to trzeba będzie wszędzie temu dziecku towarzyszyć, i że to jest nudne jeśli nie ma się żadnej odskoczni i zainteresowań czy możliwości ich realizacji, szok że jednej wypłaty nie wystarcza i trzeba dziecko dać do żłobka i wrócić do pracy, chociaż do tej pory z obu wypłat nic nie zostawało... zero refleksji nad tym że jeżeli jest nam źle, to można to zmienić, że nie trzeba koniecznie pracować akurat w ten sposób i akurat tak mieszkać, to kupować, tak żyć... Ludzie z pozoru wybierają to co ich cieszy najbardziej, a są dalej nieszczęśliwi. Matka głosi że grunt to jej osobista opieka i to dla niej jest najważniejsze, a mimo to wiecznie kwęka że nudno, zupki, kupki i nie chce się makijażu zrobić, ojciec twierdzi że dom jest pusty bez dziecka i wieczory z gaworzącym maluchem będą najszczęśliwsze, a potem nie potrafi się cieszyć bo jednak żona już nie jest tylko dla niego i nim zajęta. Albo oboje twierdzą że kariera najważniejsza, sukces zawodowy to gwarancja zadowolenia z życia, a chodzą non stop z wyrzutami sumienia że dziecku nie zapewniają tego co trzeba, nie mają dla niego czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie najważniejsza zmiana to taka, że czuje się spełniona. Tak naprawdę i bezgranicznie. Wcześniej nie miałam pojęcia jakie to uczucie, być spełnionym, chociaż nie miałam na co narzekać. Teraz jestem pogodzona z upływającym czasem, swoją śmiercią kiedyś tam. Niesamowite uczucie. A że świat staje na głowie... no tak. Sama wszystko robiłam przy niemowlaku, byłam bardzo wyczerpana i zmęczona. Teraz córeczka ma 2 lata, za miesiąc pojawi się na świecie rodzeństwo. Nie mówię, że jest łatwo. Nigdzie sami nie byliśmy odkąd urodziła się córka, a wcześniej chodziliśmy do kina, teatru. Tak, są takie zmiany. Teraz żyjemy inaczej, ale nigdy nie zamieniłabym tego życia na to, które było wcześniej. Pomimo, że nie raz niemal wyłam z bezsilności, zmęczenia, niezrozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasze dziecko ma 2 lata i 2 miesiące, jestem z nim 24 na dobę od urodzenia, za moment przyjdzie na świat drugie. W zasadzie nie mam czasu dla siebie. To nasz świadomy wybór, nie zamierzamy oddawać dziecka do żłobka i uważam, że do 3 roku życia powinnam dziecku towarzyszyć właśnie 24 godziny na dobę. Bywa bardzo ciężko, ale też dziecko wszystko wynagradza. To jest zupełnie inny rodzaj miłości i takie niesamowite spełnienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak zawsze osoby na kafe nie zrozumiały tematu i będą dalej celebrować rodzicielstwo... wcale nie uważam, ze są tylko czarne strony bo tych kolorowych jest również mnóstwo. Ale wkurza mnie to, że właśnie nikt nie mówi o tych gorszych stronach i większość ludzi decydując się na dziecko naprawdę nie wie w co się pakuje. Nie chodzi o negowanie rodzicielstwa tylko o przygotowanie ludzi do tego. Może właśnie jakby się mówiło szczerą prawdę o tym jak jest wiele związków by się do tego lepiej przygotowało psychicznie. Nie byłoby tylu rozpadów związków po pojawieniu się dziecka. Teraz są rozwody, kiedyś facec***ili.. Dopóki nie miałam dziecka każdy pytał kiedy będzie i że każdy powinien mieć dzieci. Dopiero jak dzieci przyszły na świat okazało się, że każdy miał ciężko przy dzieciach... Wcześniej tego nie można powiedzieć?? Ciekawe czemu jest taka zmowa milczenia.. Ja tam będę wszystkim mówiła prawdę.. Nie tylko plusy ale i minusy by nieświadomi nie pakowali się niepotrzebnie w rodzicielstwo gdy nie są na to naprawdę gotowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat właśnie nie jest o tym że macierzyństwo ma również złe strony- i sorry, ale trzeba być totalnie zaślepionym żeby tak myśleć. Nawet w każdej głupawej gazetce przeznaczonej dla ciężarnych są artykuły o kolkach, depresji poporodowej, powikłaniach po porodzie.... trąbi się wszędzie o tym jak nagłe stawanie w nowych rolach może źle wpłynąć na związek, z jakimi problemami trzeba sobie radzić, o tym jakie problemy spotykają matki pracujące i niepracujące... Nie żyję na różowej chmurce i raczej twardo stąpam po ziemi, owszem, nie zakładałam że spotka nas jakaś tragedia po której zawali się świat, ale miałam świadomość tego że wszystko będzie wymagało już innej organizacji, i nawet głupie wyjście po chleb kiedy będę sama w domu nie będzie już tylko kwestią założenia butów.... Tyle że autorka przedstawia własne (takie mam wrażenie) doświadczenia i własną, bardzo czarną wizję macierzyństwa. Nie że "bywa" ciężko, wiadomo że bywa zawsze i we wszystkich aspektach życia, i nie znam człowieka który by się nigdy niczym nie irytował, ale po pierwszym poście ma się wrażenie że całość macierzyństwa ogranicza się do pierwszych miesięcy, z koszmarnym niemowlakiem na dodatek, a matkę zamienia w maszynkę do zaspokajania potrzeb dziecka... Problem w tym że ludzie kurczowo czepiają się swojej wizji świata i swoich planów a potem mają wrażenie że świat wali im się na głowę. Dziecko naprawdę- jeśli tylko nie ma ciężkich chorób czy zaburzeń- nie sprawia więcej problemów niż inne sprawy. Nie widzę tu tematów o tym że praca (bez względu na dziecko) wywraca Wam świat do góry nogami, a dopóki pracowałam na etat nie miałam nawet świadomości do jakiego stopnia ja tą pracą- godzinami pracy, urlopami, wolnym, zastępstwami byłam uwiązana i do jakiego stopnia mnie to ograniczało. Małżeństwo? Dla mnie przyjemność, ale singielka pewnie powie że nie wyobraża sobie non stop tolerować czyjejś obecności we własnym domu, myśleć o tym że trzeba odrobić swoją działkę obowiązków bo małżonek pomył podłogi i wstawił pranie więc ma prawo oczekiwać na obiad i kolację... poza ekstremalnymi przypadkami to jest tylko nasz wybór z kim i do jakiego stopnia chcemy dzielić życie- z szefem, rodziną- mężem, dzieckiem, rodzicami, przyjaciółmi, sąsiadami... Jestem dorosła i sama takich wyborów dokonuję, jeżeli coś jest nie tak jak mi pasuje i źle się z tym czuję to to zmieniam. Nikt nie mówi że jest różowo i bezproblemowo, ale największym problemem bywa nasz stosunek do przeciwności a nie same przeciwności jako takie. Jak mi teraz sypie deszcz ze śniegiem to nie kwękolę że pada deszcz ze śniegiem, a my mieliśmy zaplanowaną wycieczkę w plener bo akurat wolne, tylko zakładam cieplejszą kurtkę, buty i cieszę się z tego że dziecko z każdego płatka śniegu ma radochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×