Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy w dzisiejszych czasach naprawdę musi dwoje pracować?

Polecane posty

Gość gość

Witam:) Jak To Jest U Was? Ja powiem szczerze odkąd urodziłam córkę , mała ma 2,5 roku siedzę w domu. Mąż zarabia 3 tys do tego premie i jakoś z tego żyjemy, nie ma luksusu ale i nie ma najgorzej. Opłaty male;) mała pójdzie od września do przedszkola i chciałabym też coś znalezc. Stać nas na wakacje co roku, ubrania jakieś wyjście itp. Nie szłam do tej pory do roboty bo nie było z kim dziecka zostawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz co, mój mąz zarabia 8 tys na rękę, a ja i tak chodzę do pracy, źle bym się czuła gdybym była od niego zależna, to poniżające. Wiadomo, że bywają sytuacje, że ktoś straci pracę i potrzebuję pomocy zanim znajdzie nową, ale nie 2,5 roku, to już przegięcie. Ani się obejrzysz jak zaczna mu się podobać przedsiebiorcze bizneswomen, z którymi znajdzie wspólny język. Ja na Twoim miejscu bym się usamodzielniła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam tak samo, wolałabym nawet małe pieniądze zarabiać, ale mieć jakieś swoje a nie tylko na łasce męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja osobiście zazdroszczę kobietom, które mają możliwość pobycia w domu i wychowania dziecka. Zazdroszczę kobietom, które mają fajnych mężów. Mam niestety podobny sposób bycia co gość nade mną. Że to poniżające dla kobiety siedzenie w domu i że nagle znajdzie sobie lepszą ode mnie. Ale wyniosłam to z domu. I wiem, że taki sposób myślenia wynika tylko z niskiej samooceny. Co innego pójść od razu do pracy bo lubię ją, bo spełniam się w niej, a co innego mieć postrzeganie, że to uwłaczające dla kobiety wychowywanie dziecka w domu lub że znajdzie sobie inną. Autorko ciesz się i korzystaj z tego co masz. Dziecko pójdzie do przedszkola i wtedy znajdziesz pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie kobiety na kafe mają problemy z oceną sytuacji. Nie na łasce męża tylko na jego utrzymaniu. Pewnie lepiej mieć drobne na waciki niż posiedzieć z dzieckiem. Ale tak myślą kobiety, które albo mają porąbanych egoistycznych mężów albo są takie zakompleksione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez siedzę w domu z dziećmi. Dosyć długo ale czas ten dla mnie bezcenny. Mało kasy ale nam to nie przeszkadza. Za rok dwa pójdę do pracy i będzie lepiej. A moje pociechy mają mamusie w najważniejszym etapie życia. I zdanie innych - mam w nosie. Ps. Jeżeli to byłby powód do zdrady męża hyhy ... no cóż jestem młodą kobietą ... dla mnie znalezienie kogoś żaden problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko ważniejsze niż swoją kasa. Ja nie musiałam wraca do pracy i to był najlepszy czas w moim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja swoją pracę lubię, i zwyczajnie nie wysiedziałabym w domu latami będąc jej pozbawiona :) Z pierwszą córką zostałam 8 miesięcy, z drugą 9, i to był maks, kociokwiku zaczynałam dostawać w obu przypadkach już po 4-5 miesiącach. A swoboda finansowa to drugi argument, od X lat jestem przyzwyczajona do "swoich", mniejszych lub większych, pieniędzy (jako kilkunastolatka zarabiałam już u sąsiadów dziadków zbierając płody rolne, pomagałam sąsiadce prowadzącej sklep zoo...) i ciężko mi sobie wyobrazić, żebym była od kogoś 100% uzależniona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadowolona i już
Nie mam zamiaru oceniać. niech każdy żyje jak chce...ale nie rozumiem, jak piszecie o "swoich pieniądzach" na "swoje wydatki"..? Przeciez (nawet zgodnie z obowiązującym u nas prawem) to zarobione pieniążki przez małżonków są wspólne (chyba, że mają intercyzę jakąś..). Czy Wy siedzące w domu z dziećmi dostajecie od męża tylko tyle "ile trzeba"? A Wy pracujące wydajecie zapracowane pieniążki na "własne przyjemności"? Obie sytuacje są dla mnie niesprawiedliwe i niedojrzałe. Wcześniej, gdy oboje pracowaliśmy (mąż około 3 tys, ja około 2 tys) to comiesięczny budżet planowalismy razem. Potem zapadła decyzja o dziecku. Teraz minął niedawno mój roczny macierzyński ( mąż ma ok.4tys) i siedzę w domu z dzieckiem. Planujemy posłać dziecko do przedszkola prywatnie jeśli znajdę pracę w "sensownych" godzinach (bo mąż pracuje na zmiany, więc jedno z nas musi dziecko zalrowadzić i odebrać). Jesli nie to "pociągniemy" do 3 roku życia dziecka, pójdzie do państwowego przedszkola, a ja nadal będę szukać.. Takie decyzje mieliśmy ustalone przed ciążą. Żeby nie było później niedomówień czy pretensji z żadnej ze stron. Nie decydowaliśmy się na dziecko bo "tak trzeba" czy "już czas", zrobić, urodzić i niech inni niańczą.. Nie mam zamiaru tez podrzucać dziecka dziadkom czy oplacać nianię. Nie i już. Dziecko do drugiego roku życia tak na prawdę potrzebuje bliskości rodziców. Raz w tyg ma jednych i drugich dziadków (odwiedzany ich bądź oni nas), widujemy sie ze znajomymi, którzy tez majądzieci. Chodzimy razem wszedzie (spacery, zakupy). Wszystko po to by dziecko nie było "tylko" z nami, ale nas ma dla siebie tyle ile może :-) Jesteśmy szczęśliwi, doceniamy te wspólne chwile bo one szybko miną, a mają na dziecko ogromny wpływ. Nie mamy dużo pieniędzy, żyjemy raczej skromnie. Ale dla nas akurat to nie pieniądze stanowią o byciu szczęśliwymi bądź nie :-) Tyle osób bliżej bądź dalej ma się lepiej finansowo.. a chodzą nieszczęśliwi bo nie umieją cieszyć się z tego co mają. Dla nas najważniejsze to cieszyć się każdym dniem razem, tym, że jesteśmy zdrowi (w miarę :-P), a reszta... zawsze się jakoś ułoży :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadowolona i już
Niech każdy żyje jak chce, byleby był szczęśliwy :-) ja nie reaguje na pytania dot. naszej sytuacji, a są oczywiście skrajne jak tu na kafe :-P jedne zdziwione, "jeszcze nie pracuję", inne zdziwione, ze "już zaraz chcę pracować i dziecko do przedszkola". A mnie nie ruszają te wypowiedzi bo tak mieliśmy zaplanowane i już :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może i "wspólne", ale ja się inaczej czuję, jak się do tych wspólnych dokładam, a nie jak tylko z nich korzystam, to raz. A dwa: właśnie na swoje przyjemności chcę wydawać swoje pieniądze, tak samo jak mąż na jego hobby. I tak to u nas wygląda, mamy jedno konto wspólne, gdzie z każdej pensji trafiają pieniądze na "życie", rodzinne oszczędności, wakacje etc.; i każde z nas ma konto osobiste, gdzie zostaje reszta na "swoje". Uważam, że tak jest uczciwie i wygodnie, bo wspólne wspólnym, ale jakąś niezależność w związku mieć trzeba, finansową też. A już w ogóle nie wyobrażam sobie kupowania mężowi prezentów za jego pieniądze, lekki absurd to by był, nie uważasz? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"- Dlaczego Ty zawsze mówisz: "moja kanapa, mój telewizor, mój samochód", przecież jesteśmy małżeństwem i wszystko jest nasze wspólne. Czy Ty mnie w ogóle słuchasz i czego Ty w ogóle szukasz w tej szafie?! - NASZYCH kalesonów." :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadowolona i już
Do gość 04:54, każdy żyje jak uważa, u nas nie ma potrzeby niezależności finansowej czy żadnej innej, każdy związek jest inny :-) my nie kupujemy sobie prezentów tak..Jak nie mieszkaliśmy ze sobą to owszem, ale po 7 latach razem fajne są prezenty z pomysłem dla nas akurat :-) a to, że mamy wspólne pieniądze póki co z jednej wypłaty nie znaczy, ze nie kupimy sobie jakiegoś drobiazgu :-) Mąż np wypłaca pieniądze na cos i zostanie mu reszta to mi kupi kwiatek, ja robie zakupy i wezmę mu jego ulubioną czekoladę i jest fajnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My jesteśmy razem 15 lat (małżeństem od prawie 10), i dalej lubimy sobie robić niespodzianki i prezenty z okazji i bez okazji. A one bywają różne, od bukietu kwiatów zebranych w lasku wracając skądśtam przez coś fajnego do łóżka ;) czy na ząb, po np. wyścig Lamborghini na torze wyścigowym (mój prezent dla męża na jego ostatnie urodziny). Wszystko to wymaga pomysłu i myślenia o drugiej osobie, o jej marzeniach. I czasem wymaga pieniędzy, a czasem nie. Fajne jest to, że ten brak pieniędzy nam pomysłów nie ogranicza, a przynajmniej nie ogranicza jeśli myślimy o drugiej osobie (bo np. mężowi szkoda by było sobie zafundować ten auto-rajd, ale bez wahania wydałby tę sumę albo i więcej na mnie czy na córkę; a ja się cieszyłam mogą mu ten prezent zrobić, i dla mnie to też była ogromna frajda, kiedy widziałam, że cieszył się z niego jak dziecko :) ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko u nas jest tak, że zarabiamy z mężem mniej więcej po równo (kwot celowo nie piszę - bo po co?), więc jedno z nas mogłoby przestać pracować i też nie jedlibyśmy tynku ze ścian - tylko w jakim celu? Zarówno ja jak i mój mąż wynieśliśmy z domu model rodziny w której pracują 2 osoby i 2 osoby prowadzą dom. Nie wyrośliśmy na narkomanów, galeriankę czy gwałcicela (tak kiedyś na kafe przeczytałam) a z rodzicami mamy bardzo dobry kontakt, bo "bycie w domu z dziećmi" (jak piszą kwoki domowe), nie jest wyznacznikiem niczego. Wszystkie dobrze wiemy jak wygląda to bycie w domu. Praca nie jest moją pasją- mam inne, ale lubię ją. Lubię ludzi, którzy ze mną pracują, lubię ten stres pojawiający się czasami - to mnie mobilizuje. Nie zrobię już oszałamiającej kariery - bo to wiąże się z czymś więcej niż pracą od do, a mam dzieci. To jest coś za coś, ale mam przynajmniej świadomość, że gdyby cokolwiek stało się z moim mężem (choroba, wypadek itd.) jestem w stanie utrzymać rodzinę. Kończyłam studia nie po to aby mieć dyplom. Kończyłam je po to aby zdobyć wiedzę i móc ją wykorzystać. Zaraz ktoś zapyta - po co mi dzieci? Wychowanie dziecka to nie zajęcie od 7 do 15. Uwierzcie mi, że po pracy też można je wychowywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nad pracuje dwoje z tym ze ja w Polsce jeszcze przed z 2mies zarabiam na rękę 3 tys czasami wiecej to zalezy nie jest to mało ale mój mąż zarabia o wiele wiele więcej bo w koronach Norweskich, wiec de facto nie musiałabym pracować ale chcę bo pracuje tam jak jeszcze męża nie znałam i mi dobrze z tym .Za owe 2 mies wyjeżdżam do męża i wiem ze przez pewien czas pracy nie będę miała i tam też nie musiałabym pracować bo mąż da rade ,ale ja na samą myśl jestem chora ze będę siedzieć w domu i chociażby za niewielkie pieniądze ale musze tam prace znaleźć to tak dla mojego lepszego samopoczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dopisałam dzieci mamy dwoje jedno szkolne drugie chodzi do przedszkola w Polsce by szedł do szkoły od września w Norwegii pójdzie do przedszkola bo do szkoły idą dzieci dopiero od 6 lat.Wiec ja musze cokolwiek tam znaleźć bo umrę z nudów jak oni będą na zajęciach chociaż młodszy pójdzie na początek na 2-3 dni ale jak szybko znajdę prace to na cały tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieta powinna być niezależna. Nie wyobrażam sobię być zależna od faceta. Facet kopnie w dupę (a różnie w życiu bywa), to zostaniecie same z dziećmi bez pracy. Żadnych składek, nie pracujecie na przyszłą emeyturę, bez doświadczenia zawodowego (albo male, kiedys tam)... Nie mówię, że tak będzie, nikomu nie życzę, ale myślcie racjonalnie, różnie w życiu bywa. Potrzebujecie jakiegoś zabezpieczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadowolona i już
Gosciu z 7:01 - nie jestem "kwoką domową" po zo zaraz obrażać i ustalać "kto ma rację i żyje własciwie"? :-/ aach zapomniałam, że na tym forum "każdy ma rację".. Ile lat mają Twoje dzieci? Bo moje dziecko ma 15 mies i akurat w obecnym czadie od 7 do 15 jest najbardziej aktywne, otwarte i chętne do zabaw... Niech każdy żyje jak uważa i już :-) A gość z 7:19 współczuję życia z takim.nastawieniem..to po co w ogóle robić tyle zachodu i się pobierać? Bo może "jakoś to będzie"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myślę że u mnie to w genach przechodzi kobieta pracuje gł dla poczucia bezpieczeństwa nie ważne jak dobry i dobrze zarabiający mąż ,partner kobieta powinna pracować moja babcia mając 6 dzieci pracowała chociaż dziadek dobrze zarabiał i ich mógł utrzymać moja mama pracowała szybko z moim ojcem się rozeszła i dała rade sama bo on nas olał a taki kochany był wcześniej ja pracuje też chociaż wyżej mąż dobrze zarabia nie w Polsce ale ja musze .Chociaż moja mama i babcia pracowały naukowo ja nie ale moja praca jest dla mnie ważna .Dzieci są ważne i właśnie min dla nich to robie bo mój mąż też jest dobrym człowiekiem takim też był mój ojciec przez 7 lat a potem echo po im zostało ja jestem 12 lat po ślubie i cały ten czas pracuje .Nie chce potem się obudzić ze nic nie umie bo zapomniałam siedząc w domu i trzeba szybko się organizować bo znam takie kobiety i wcale fajnie nie mają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc z 7 01
Gosciu z 7:01 - nie jestem "kwoką domową" po zo zaraz obrażać i ustalać "kto ma rację i żyje własciwie"? :-/ aach zapomniałam, że na tym forum "każdy ma rację".. Ile lat mają Twoje dzieci? Bo moje dziecko ma 15 mies i akurat w obecnym czadie od 7 do 15 jest najbardziej aktywne, otwarte i chętne do zabaw... Niech każdy żyje jak uważa i już usmiech.gif A gość z 7:19 współczuję życia z takim.nastawieniem..to po co w ogóle robić tyle zachodu i się pobierać? Bo może "jakoś to będzie"? x Pisząc kwoka domowa nie miałam zamiaru nikogo obrazić i mój sposób na życie jest najlepszy, ale dla mnie i nikogo do niego nie zmuszam. Nigdzie nie napisałam, ze moja racja jest najwłaściwsza. Ile lat mają moje dzieci? 6 i 2 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, tak wy wszystkie piszecie ze posiedzę z dzieckiem te 3 lata i potem pójdzie do przedszkola a ja do pracy!! marzenia ściętej głowy już niejedna tak mówiła a potem rozczarowanie bo niestety moje drogie dostać się teraz do przedszkola to jak wygrać na loterii. Jest trudno z miejscem nawet dla rodziców oboje pracujących a co dopiero w sytuacji gdzie kobieta siedzi w domu. To już zmniejsza szanse na dostanie się bo takie są kryteria. Druga kwestia to rynek pracy... myślicie ze on tylko czeka na to aż wy wrócicie po tych 3 latach? :) nie bądźcie śmieszne. Po 3 latach w domu nikt na was i wasze zdezaktualizowane kwalifikacje nie czeka :). A potem lament i płacz, ze pracy nie mogę znaleźć, ze dziecka nie przyjęli do przedszkola i tak z 2-3 lat robi się 10 lat w domu, frustracja, depresja itp. Z racji swojego zawodu i pracy jaka wykonuje oj ile ja znam takich przypadków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z osobą wyżej- moja przyjaciółka miała taki plan: góra 3 lata z córeczką i wraca do pracy. Bo dziecko wyjątkowo spokojne, w zasadzie poza karmieniem i zabiegami pielęgnacyjnymi zajmowało się samo sobą, a koleżanka nieraz przyznawała się, że czasem zwyczajnie się nudzi. Z planów nici- faktycznie niepracująca mama, która siedzi w domu-miejsca w przedszkolu brak. Ok- pojawił się pomysł opieki dziadków, ale okazało się, że pracy nie ma. Setki wysłanych CV, a po kilku miesiącach praca za ladą w sklepie po 5 latach niełatwych studiów. Ogólne sfrustrowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja uwazam ze nie kazda kobieta musi pracowac, jak małzenstwo jest zgodne to uzupełniaja sie wzajemnie , wystarczy sie dogadac z mezem jesli oboje podejma taka decyzje to spoko dlaczego nie , praca to nie jest przymus jak stac taka rodzine na jedna pensje to prosze abrdzo , ja jestem mama 8 miesiecznego dziecka zaraz wracam do pracy planuje pracowac do konca roku w tym czasie w wychowaniu bedzie pomagac mi moja mama pozniej rezygnuje z pracy albo pojde na 2 dni jesli mi pozwola , kazdy ma inna sytuacje i inaczej patrzy na swiat mi nie jest wstyd brac od męza w ogole co to znaczy ? wszystko mamy wspólne jakide na zakupy mam swoje konto swoja karte i o nic nie prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadowolona i już
Przedszkole od 3 roku (publiczne) mam akurat pewne, jak pojde do pracy szybciej to posle dziecko do prywatnego, gdzie przyjmuja 24miesieczne dzieci. Mam w perspektywie prace wlasnie jak synek skonczy 3 lata, jesli postanowie szybciej to tez znajdę bo akurat mieszkam w dużym mieście :-) w mojej rodzinie nikt nikogo nie zostawiał, nie mam lęku przed zostamiem samą. Za dużo razem przeszliśmy (ale wątek nie o tym), zeby ktos miał kogoś zostawiać. Łączy nas prawdziwa miłość i my to wiemy, nic inne się nie liczy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj maz zarabia sporo, tak mi sie wydaje bo 5 tyś zł w miescie wojewodzkim w duzej korporacji, ja zarabiam malo bo 1600zł. jakis czas bylam bez pracy i czulam sie jak dziad, nie moglabym nie pracowac, bo to dla mnie ponizajace, zreszta czasy sie zmienili, prl juz dawno minal. dzisiejszej kobiety nie utozsamia sie juz z garami, tylko jest na rowni z mezyczyna - niezalezna i zarabiajaca pieniadze. po drugie za niedlugo bedziemy kupowac mieszkanie z kredytem i nie chce aby to bylo jedynie na meza glowie, tez chce miec jakis wklad, chocby najmniejszy, ale nie chce byc darmozjadem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam przegwizdane bo cierpię na zaburzenia schizotypowe, borderline i zaburzenia obsesyjno-kompulsywne a co się z tym wiąże jestem totalnym introwertykiem, nie lubię ludzi, mam fobie społeczna bo wciaz walcze z urojeniami nt stosunku ludzi wobec mnie i żyje w swoim lepszym świecie... niedługo kończę studia i boje się iść do pracy bo z góry wirm ze mnie nie będą akceptować i lubić. Mój mąż zarabia 3,5tys na rękę, nie mamy dzieci tylko zwierzęta na utrzymaniu i starcza nam na wszystko. Ale wszyscy oczekują ze będę pracowac-rodzice,tesciowie a nawet sam mąż usprawiedliwiajac to tym ze siedząc w domu pogorszy się mój stan psychiczny, że z jednej pensji ciężko, że jak mąż umrze to zdechne z głodu.... A ja psychicznie nie wyrobie wśród ludzi...jak jestem na uczelni to pogarsza się moja nerwica, zwiększają urojenia i leki, wpadam w depresję...zazdroszczę normalnym ludziom :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w mojej rodzinie nikt nikogo nie zostawiał, nie mam lęku przed zostamiem samą. Za dużo razem przeszliśmy (ale wątek nie o tym), zeby ktos miał kogoś zostawiać. Łączy nas prawdziwa miłość i my to wiemy, nic inne się nie liczy xxx ale ty glupia jestes.... przeciez nikt nie zklada ze sie ropadnie, ale roznie w zyciu bywa. moze malzenstwo sie rozpasc, moze byc wypadek albo smierc i co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam przegwizdane bo cierpię na zaburzenia schizotypowe, borderline i zaburzenia obsesyjno-kompulsywne a co się z tym wiąże jestem totalnym introwertykiem, nie lubię ludzi, mam fobie społeczna bo wciaz walcze z urojeniami nt stosunku ludzi wobec mnie i żyje w swoim lepszym świecie... niedługo kończę studia i boje się iść do pracy bo z góry wirm ze mnie nie będą akceptować i lubić. Mój mąż zarabia 3,5tys na rękę, nie mamy dzieci tylko zwierzęta na utrzymaniu i starcza nam na wszystko. Ale wszyscy oczekują ze będę pracowac-rodzice,tesciowie a nawet sam mąż usprawiedliwiajac to tym ze siedząc w domu pogorszy się mój stan psychiczny, że z jednej pensji ciężko, że jak mąż umrze to zdechne z głodu.... A ja psychicznie nie wyrobie wśród ludzi...jak jestem na uczelni to pogarsza się moja nerwica, zwiększają urojenia i leki, wpadam w depresję...zazdroszczę normalnym ludziom xxx hej to ja co pisalam wyzej, maz w korporacji, a ja zasuwam za 1600zl. tez jestem nerwicowcem i introwertykiem, mam zaburzenia obsesyjno-kompulsywne i nawet pare lat temu sie leczylam farmakologicznie. jestem niesmiala i boje sie ludzi, ale walcze z tym, dla siebie, dla meza. a powiem ci, ze rowniez mialam depresje, nawet mysli samobojcze. teraz moj stan sie troche polepszyl i zmusialam sie i poszlam do pracy, ale nawet nie wiesz ile mnie to nerwow kosztowalo. skrecony zoladek, jakanie i rano biegunka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja uważam, że do 3 roku życia kobieta powinna zostać z dzieckiem w domu. Jak pójdzie do przedszkola, to wówczas ona do pracy. My planując dziecko, braliśmy właśnie taki scenariusz pod uwagę. Mieliśmy odłożone troszkę pieniędzy, Ja też dorabiałam troszkę przez internet. Jak było wiadomo, że mały pójdzie do przedszkola, zaczęłam szukać pracy, czyli gdzies tak w maju, a pod koniec lipca już pracowałam, syn od września do przedszkola. Teraz jest już w 1 klasie podstawówki i tak myślę, że może za rok lub 2 pomyślimy o drugim dziecku, znów należałoby odkładać przez ten czas trochę, żebym mogła spokojnie te 3 lata w domu pobyć z dzieckiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×