Refleksje nad penetracją pochwy

Penetrowałem wczoraj pochwę. I zastanawiam się czy ktokolwiek ma prawo przerwać taki akt seksualny. A właśnie przerwano mi. Zaznaczam, że osoba która przerwała nie była ani zazdrosnym kochankiem ani żadnym mężem. Była całkowicie nie związana emocjonalnie ani rodzinnie z nami. Więc pytam jakim prawem się wtrąciła? Dodam jeszcze, że ów akt penetracji pochwy odbywał się w osobnym pokoju więc zarzut nieobyczajnego zachowania w miejscu publicznym wydał mi się po prostu śmieszny... Ale po kolei. Wyobraźcie sobie akt seksualny. Taka normalna tradycyjna penetracja pochwy bez żadnych zboczeń w stylu pejcze, kajdanki, itd., itp. Tylko mój penis i pochwa i ich wzajemny ruch posuwisto-zwrotny. Aż tu nagle drzwi się otwierają i staje w nich zdębiały kustosz muzeum. - Co pan wyprawia? - zaczyna drzeć mordę. - Kto panu pozwolił odpiąć miecz od zbroi rycerza? Proszę zostawić tę pochwę w spokoju! To szesnastowieczny eksponat! Szanuję zawód kustosza ale jak w tej sytuacji nie dać facetowi w mordę?

Polscy ginekolodzy co wizyte panetruja pochwe palpacyjnie i wziernikiem,czego sie nie robi w UK ,czy innych cywilizowanych panstwach. Raz sie bada wpisuje w kartoteke polozenie jajowodow i reszte w obecnosci osoby bliskie gdy jej brak musi byc polozna!.Wiecej sie nie wykonuj***adan pochwy by nie upokazac pacjetke,nie zakazac bo jest takowe ryzyko itp...Wykonuje lakarz pierwszego kontakt usg po powloce jamy brzusznej.

Jak ja byłem z żoną u ginekologa to ten próbował mnie wyprosić z gabinetu a kiedy odmówiłem to spytał czy ja też mam być badany. Miałem ochotę przywalić mu ze łba ale i tak nie wyszedłem z gabinetu. Badanie będzie przy żonie albo wcale nie będzie badania. W końcu zrobił badanie ale z wieeeelką łaską. Baran głupi!