Gdy wynajmowane mieszkanie zabiera 70% dochodu...

Mam 27 lat. Wynajmuję kawalerkę (nie mam swojego mieszkania), za którą płacę 1100 Zł miesięcznie. Moje zarobki to 1600 Zł - po opłaceniu rachunków ledwo starcza mi na życie. A chciałbym mieć dziewczynę, potem rodzinę, dzieci. Nie mogę nawet zaprosić dziewczyny na kolację

Czasu na założenie rodziny z każdym rokiem mam coraz mniej. Macie pomysł, co zrobić w tej sytuacji?

Dodam tylko, że na znalezienie lepszej pracy na razie się nie zanosi. Z góry dziękuję za odpowiedzi i rady

ech no co tu poradzić, tak się żyje w naszej Polsce kochanej :( nie wstydź się swojej sytuacji, najważniejsze że się usamodzielniłeś, masz pracę. A może poszukaj jakiegoś kolegi i wynajmijcie we dwóch mieszkanie, może wyjdzie taniej. Albo jakis pokój wynajmij. Albo spróbuj dorobić. Tak naprawdę niewiele można poradzić.

tygrysiątka za 1600? 

Albo odziedziczysz mieszkanie, albo wrócisz do starych,m albo będziesz biedował. Możesz też wyjechać za granicę.

 

PS. Ale 1100 z wodą itp., czy sam czynsz?

jełpy spójrzcie na datę założenia wątku 

co za ludzie