Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy z życiowego lenistwa da się wyjść?

Polecane posty

Gość gość

Sięgnęłam dna. Jestem leniwa, uciekam od zobowiązań, lawiruję, stoję w miejscu zawodowo i przez to staczam się na dno. Mam problem żeby posprzątać, coś zrobić więcej niż minimum, nie mówiąc już o pracy. Nie umiem się zmusić, jestem niewytrwała i nie mam samodyscypliny za grosz. Robię źle, wiedząc, że to będzie miało złe skutki. Da się z tego wyjść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dno mi widać pisane. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 35 :(. Z zewnątrz sytuację mam dobrą, oprócz pracy, którą mogę stracić za chwilę. Ale rozwala mnie moje płynięcie z prądem: co ma być to będzie. Ogarnąć się nie umiem, nie mogę, nie chcę? A burdel też mam konkretny, z kubkami to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak ty ale ja już miałam kilka podejść do zmiany swojego życia, nawet kupiłam kilka książek ze wskazówkami jak się za to zabrać. Były wielkie chęci, kupiłam kalendarz zaczęłam planować każdy dzień bo tak doradzają eksperci. i co? wytrzymałam chyba z 2 tygodnie i znowu wróciłam do marazmu. Tez płynę z pradem, nic nie robię a lata tak szybko mijają a ja ciagle w tym samym miejscu i to mnie dobija:-( Chcialam się nauczyć jezyka odpuściłam, chciałam szukac lepszej racy odpuściłam, chciałam oduczyć się bałaganiarstwa dpusciłam. I można tak wymianiać:-( nawet nie potrafię zrezygnować z tego debilnego forum, które uzaleznia i tak naprawdę dołuje bo tu wałkuje się ciagle o swoich problemach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
da się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobnie. tyle, że jestem młodsza.. Zabieram się za coś i potem rzucam, bo łapie mnie to myślenie "ale po co? jaki to ma sens? przeciez i tak już nic się nie zmieni, jestem zerem ".. żal mi siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co ? Ja teraz rozumiem dlaczego dużo rodziców zapisuje swoje dzieci na różne zajęcia pozalekcyjne typu skrzypace, gra na pianinie, sporty. To właśnie wyrabia w dziecku dyscyplinę której my nie mamy. Nie wiem jak wy ale ja nie uczęszczałam nigdy na żadne zajęcia pozalekcyjne, może to po części też ten powód? Może ten nawyk wyrabia się od dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam wrażenie, że przegrałam/przeoglądałam/przegapiłam swoje życie. Najgorszy jest ten brak wytrwałości i lęk. W nerwicę mi już idzie. 35 lat to nie wyrok, ale pół życia już za mną. Jak się nie zmieniłam to już ... nie uda mi się chyba. Ale co ma m zrobić?! Położyć się i czekać na śmierć, czy umierać po kawałku, nie robiąc nic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z tymi zajeciami to bym uwazala,bo moze wyjsc odwrotnie. Dziecko bedzie mialo przesyt tych obowiazkow i oleje to wszystko. Ja bylam w podstawowce bardzo zdyscyplinowana kujonka,a potem i tak wszystko olałam. I w liceum to juz nic nie robiłam potem do tego przywykłam,ze nie wychodze z kolezankami bo ich nie mam,ze nic nie robie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic nie zmienisz-taki typ tobie jest dobrze lezez i gnic prawda?/ nawet jak jestes ze znajomymi czy na randce to myslisz jak tu wrocic do siebie i gnic???tak z lapkiem w syfie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nawet z tej debilnej kafeterii nie potrafie zrezynowac, godzinami tu siedzę zamiast cos robic pożytecznego:-( to jest starszne ze można przezyć tyle lat nic nie robiąc. patrząc na innych każdy cos osiągnął, idzie w górę. A ja ciagle w tym samym miejscu, aż wstyd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie, tak nie jest. Może nie wygląda, ale nie zawsze tak było. Kiedyś byłam najlepsza w szkole, no, może 2ga. W pierwszej piątce na roku (na 160 osób). Ale co z tego. Niewiara we wlasne siły, nieśmiałość i odpuszczanie mnie zabiły. A ambicja i przyzwyczajenie, ze samo przychodzi (inteligentna kiedyś byłam) mnie dobiło. Nie umiałam się odnaleźć, gdy nikt mi nie mówił co mam zrobić. Zresztą to też nie wzięło się znikąd. Jak byłam mała opiekowałam się rodzeństwem, stąd miałam mało czasu dla siebie imperatyw innych (czyjeś potrzeby są ważniejsze niż moje). Potem już sama nie wiedziałam czego chcę. Do teraz mam z tym problem. W zasadzie w stosunkach międzyludzkich nie jest źle, rodzinę mam, ale praca... to mnie dobija. I moja samoocena dalej leci na twarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allcia
Oj, skąd to znam. Może nie jako kompletne lenistwo, ale te życiowe i zawodowe owszem. Jedynie ze sprzątaniem nie mam problemu, bo to świetna wymówka, żeby nie ogarniać w danej chwili zleceń, które mam do wykonania w domu. Już dawno ustaliłam, że będę "normalnej"pracy, że podszkolę języki, które znam, ale np. z językami wyszło tak, że z jednego kupiłam książkę i przerobiłam pierwszą lekcję, a za następne się nie wzięłam przez 4 miesiące. Ze znajomymi rozmawiam o wycieczce za granicę, o wyjeździe na festiwal, ale wręcz mi się nie chcę nigdzie jechać, chociaż wiem, że może być fajnie. Niedawno miałam chwilę motywacji, pełno planów co do zmian siebie i życia, ale póki co wciąż tkwię w tym samym od pewnego czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie mysle ze te problemy wynikają często z braku tych znajomych :P jakbym siedziala na randce to bym na pewno nie myslala o tym,by wrocic polezec do domu,chyba,ze bym sie źle czuła. Ale jako ze nigdy nawet na randce nie byłam,a znajomych nie mialam to przewaznie siedzialam w domu. Teraz mam znajomych i jak z nimi wychodze to jest super tylko ze to rzadko sie zdarza,bo są zajęci i rzadko mają czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
/Nie, tak nie jest. Może nie wygląda, ale nie zawsze tak było. Kiedyś byłam najlepsza w szkole, no, może 2ga. W pierwszej piątce na roku (na 160 osób). Ale co z tego. Niewiara we wlasne siły, nieśmiałość i odpuszczanie mnie zabiły. A ambicja i przyzwyczajenie, ze samo przychodzi (inteligentna kiedyś byłam) mnie dobiło. Nie umiałam się odnaleźć, gdy nikt mi nie mówił co mam zrobić. Zresztą to też nie wzięło się znikąd. Jak byłam mała opiekowałam się rodzeństwem, stąd miałam mało czasu dla siebie imperatyw innych (czyjeś potrzeby są ważniejsze niż moje). Potem już sama nie wiedziałam czego chcę. Do teraz mam z tym problem. W zasadzie w stosunkach międzyludzkich nie jest źle, rodzinę mam, ale praca... to mnie dobija. I moja samoocena dalej leci na twarz./ no to u mnie bylo baardzo podobnie. Tylko z tym rodzenstwem inaczej. Wychodzi wiec na to,ze trzeba uwierzyc we wlasne sily,osmielić się i nie odpuszczać. Tylko to łatwo powiedzieć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie, czuję, że problemem nie jest to, co widać. Bo przecież można udawać i robić pozory. Problemem jest to, co w środku. Brak wytrwałość, rozlazłość, lenistwo. Prędzej czy później to zaprocentuje, jak u mnie za chwilę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny a może spróbujmy się tu zmotywować do jakiejś zmiany co? Bo nie wiem jak wy ale ja nie chcę tak przeżyć reszty swojego życia....to mnie wręcz przeraża....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Paradoksalnie potrzeba ci utraty...wszystkiego. Tej pracy, własnego kąta, tak jak pogorzelcy. Gdybys zostala w przyslowiowych jednych gaciach, musialabys się ogarnąc. Przyjdzie moment, ze będzie ci jeszcze gorzej, wtedy ruszysz do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, za to na pewno uwielbiasz się seksić! Choćby zamiast tego, co masz do roboty! Lubię takie leniuszki, choć na żonę to się nie nadajesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest lenistwo, tylko coś w rodzaju stanu depresyjnego, kryzysu w emocjach, który przekłada się na brak motywacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
byla juz na ten temat jakas sonda uliczna ludzie sie wypowiadali ale nadal nie wiem o co chodzi 333 www.youtube.com/watch?v=i7qW3FUz_Eo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
stan depresyjny przez 30 lat zycia? nie no to też nie to, ja zawsze taka byłam jakaś bez motywacji. Oczywiście pracę mam, zarabiam ale to jest wszytsko za mało. Teraz wzięłam się za uprawianie sportu, ciekawe jak długo wytrzymam:-( Wszystko u mnie dzieje się chwile, szybko się zniechęcam. Podziwiam ludzi wytrwałych i którym cos się chce. Ja wracam z pracy, zjem obiad idę na godzinkę spać, potem siedzę na sofie z laptopem na kolanach i tak mija mi każdy dzień:-( To forum jeszcze te doły pogłebia bo tu nic tylko wałkuje się o samych problemach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam jeszcze 30, ale mam podobnie. U mnie było tak, że nikt właściwie niczego ode mnie nie wymagał.. Właściwie to byłam zostawiona sama sobie. Ja i moje ksiązki. Całe swoje dorastanie spędziłam w pokoju. Większość.. Zresztą sytuacje w domu miałam napiętą przez alkoholizm i jakoś tak było, że wszystko wokół tego się kręciło.w liceum mi się wszystko posypało. Motywacja cała do życia uszła gdzieś ze mnie.. Po liceum nic nie wróciło, jest jeszcze gorzej.. Jestem nieobowiązkowa, niepunktualna, nieodpowiedzialna.. Średnio mi zależy na czymkolwiek. I chociaż wiem, że trzeba się uczyć i robić coś, bo życie pędzi i nie można stać w miejscu.. ale nie umiem tego zmienić. Nie mam czegoś czego mogłabym się chwycić, co dawałoby jakiś sens. Nie ma. Wpadłam w ten schemat dom szkoła studia praca. Zawsze szkoła porządkowała moje zycie. Szkola to własciwie było całe moje życie. Jak ją skonczyłam to wszystko poszło się rypać jeszcze bardziej, bo co mam teraz zrobić ze sobą? Każdy się z czegoś cieszy, ekscytuje a ja patrze na tych ludzi i im zazdroszcze bo ja tego nie czuję! Nie wiem jak to się stało, ale przestało mi zależeć. Zawsze robiłam wielkie plany, dziesieć tysięcy zapisanych list, że zrobie to i tamto.. a dzisiaj nic. Kiedyś też namiętnie czytałam ksiązki a teraz nie mogę zmusić się do żadnej.. Ciągle mam wrażenie, że tracę czas, ale nie mogę się zmusić do niczego! Nie wiem co mam robić, żeby tego czasu nie tracić. Jak uporządkuje wszystko, wyłącze komputer i siąde to wtedy własciwie jest najgorzej, bo UDERZA mnie ta pustka. I to, że powinnam już mieć tyle rzeczy tyle zrobić i robić a tylko siedze i sprzątam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny ja powracam do kalendarza a więc to co wyczytałam w książce o tym jak ogarnąć swoje życie: -kupujemy kalendarz i każdego dnia wieczorem zampisujemy plan na następny dzień i piszemy (wstaję nie o 7:20 a o 7:00 aby zdarzyć ze wszystkim, po wstaniu z łózka ścielę pościel, wynoszę kubki po kawie herbacie od razu do kuchni, nauka pół godziny jezyka X, itd.) Tym sposobem narzucamy sobie co mamy zrobić danego dnia aby stawać się coraz lepszym. Ja na razie póki co jestem zmotywowana do jazdy na rowerze, codziennie jezdzę szybkim tempem godzinę. Wiec to już coś bo tak to leżałam bezczynnie przed tv z laptopem na kolanach. Dobija mnie to że 30-tka na karku a ja przebąblowałam tak najlepsze swoje lata i jak nic nie zmienię to chyba umrę na starość bo nawet nie utrzymam się z tej pensji którą zarabiam. Trzeba wziąć się w garść bo takie życie to nie życie, to wegetacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak samo :( Od kilkunastu lat :( Robię minimum. Wstyd mi przed samą sobą. Jakiś czas temu wróciłam do wiary. Pomaga mi spowiedź. Trzeba przebaczyć sobie przeszłość bo to ciągle wraca. Wiem, że lekko nie jest. Ale od samego mówienia nic się nie zmienia. Tyle wiem. Ostatnio też wystawiam się na słońce i chyba coś w tym jest, że dodaje energii bo potem chce mi się żyć. Wiem, że mam z tym problem. Spory problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiara wiarą ale trzeba dziewczynki wziąć się w garść. Narzucic sobie jakąs dysyplinę. Mogę sobie dac rękę odciąć że każda z nas tutaj ma bardzo niską samoocenę, jest zakompleksiona i wstydliwa. No ale nie zmieni się to niestety póki same siebie nie pokochamy, a nie pokochamy jak nadal będziemy takie beznadziejne. Koło się zamyka:-( Podnoszenie samooceny to głownie pdonoszenie swoich kwalifikacji, poszerzanie wiedzy i wlaka ze swoim lenistwem. Bez tego się nie da, trzeba próbować być lepszym człowiekiem bo tylko wtedy człowiek może być szczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja (autorka) byłam kiedyś inna, a przynajmniej do pewnego stopnia. Miałam zainteresowania, nawet sporo,choć w mało rzeczy się angażowałam do końca. Sportów próbowałam kilkanaście, trochę bawiłam się w sztukę, pisarstwo, nawet meble sama sobie odnowiłam. Ale w obszarze pracy się nie odnalazłam. Wyszły demony z ukrycia. Zaczęło się chyba wtedy, gdy odpuściłam szkołę plastyczną, bo lepiej pójść do dobrej szk. śr. i zostać lekarzem. Bycie lekarzem mnie nie pociągało, choć biologię, szczególnie rośliny i zwierzęta lubiłam bardzo. Do tego mało czasu i mało poczucia, że moje plany, marzenia się liczą. Potem to już nawet nie wiedziałam czego chcę. W którymś momencie miałam kryzys. Zbiegło się to z "uwolnieniem" czasu. Rodzice stwierdzili, że mam maturę, więc nie będę już tak potrzebna w domu, mam się uczyć. A ja nie umiałam sobie ułożyć czasu. Nikt mi nie mówił co mam robić. Zrobiłam półwoltę, całkiem zmieniłam przedmioty na maturze (w ostatniej chwili). Odpuściłam studia medyczne, poszłam na takie, które mało ode mnie wymagały. To pierwsze odpuszczenie to był mój grzech pierworodny. Wbiłam sobie do głowy, że sobie nie poradziłam. Potem tych momentów było więcej. Dziś zastanawiam się, czy jestem w stanie napisać zdanie, które będzie miało sens (moja praca ma duży udział pracy twórczej, głównie "pisarskiej"). Chyba przeżywam kryzys braku sensu tego, co robię. Jeszcze dziś mi pewien człowiek dowalił całkowicie nieświadomie, wyszło (przede mną samą), że robię coś niepotrzebnego, jestem cwaniakiem, który dostaje pieniądze za mizerną pracę bez umiejętności i kwalifikacji udaję tego, kim nie jestem tj. profesjonalistą (nie chcę wchodzić w szczegóły). W kalendarze nie wierzę. Mam przerost planowania nad wykonaniem. Do tego mam zapędy perfekcjonistyczne i rzadko jestem z siebie w 100% zadowolona. Jak mi nie pójdzie, to sobie dowalam. Mimo, iże wiem, że w życiu miałam jakieś sukcesy, są one niczym wobec tego, jak postrzegam swoje porażki. Jestem w stanie wymienić ich całą listę. Pamiętam takie rzeczy latami. Ktoś tu pisał, że to brak miłości siebie i coś w tym jest. O tym, że trzeba zaliczyć dno - też. Czasem odczuwam ten dreszczyk emocji z balansowania na krawędzi. Ale wiem też, że to mnie niszczy emocjonalnie, umysłowo i psychicznie. Czasem chciałabym upaść, ale potem gryzę się w język i się boję, że powiedziałam to w złą godzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odemnie tez malo kto co wymagal pracowac nie musze bo mam kase z wynajmu spie az sie wyspie......przewaznie 13,klade sie az mi sie spac zechce ok 3, 4 nie gotuje bo po co-zrem syf na miescie laze po sklepach. zakupy tv, net i tsk juz kilanasie lat znajomi ok imprezy/nie umiem stworzyc bliskosci, nie zalezy mi na niczym malo co mnie kreci////jak cos to podroze ale samej mi sie nie che/niby fajne zycie bez zobowiazan ale czuje ze moglabym lepiej wykorzystac czas.sexu nie lubie/kolesie tylko na chwile...lubie samotnosc/lubie nic nie robic/lezec caly dzien.nie myje sie czasem kilka dni.potem dbam na mksa kupuje stroje sie laze po miescie/masakra mowie wam/mam 35 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×