Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

malabezsilna

Nie wiem co robić :(

Polecane posty

Witam Was serdecznie, dodaje temat drugi raz, ponieważ dostaję na emaila powiadomienia o nowych wpisach, których nie widzę, chyba poprzednim razem coś źle zrobiłam dodając temat :( z moim narzeczonym jestesmy juz razem prawie 6 lat, od roku mieszkamy razem. Potrzebuje porady od Was, on uwaza, ze jestem psychicznie chora, ze powinnam leczyc chorobliwa zazdrosc o jego matke.. ja juz nie wiem czy przesadzam, czy to z nimi jest cos nie tak :( otoz zawsze widzialam, ze bardzo dobrze ja traktowal, ale nigdy mi to nie przeszkadzalo, bo tak jak sie mowi, jak traktuje dobrze matke, to tak samo bedzie traktowal zone lecz w moim przypadku sie to kompletnie nie sprawdzilo. Kiedys uwielbialam swoja tesciowa, uwazalam ja za swoj autorytet, gdyz w swoim rodzinnym domu bylam bardzo zle traktowana, uwazalam ja za swietna osobke, normalna, uczuciowa, dala mi to cieplo, ktorego nie mialam u siebie w domu. Od jakis 2 lat, jak sie wyprowadzilam do babci na wies, zaczely sie problemy, moj narzeczony czesto bywal u mnie od rana do wieczora, gdyz na chwile nie oplacalo mu sie przyjezdzac, bo dojazd prawie 2 godz busem :) wtedy wprowadzilam sie do niego na miesiac, bo mialam staz i nie pasowaly mi dojazdy na 6 rano, 6 dni w tyg wstawalam o swicie i w niedziele spalam do max 11 zeby odespac prace..wtedy slyszalam jak tesciowa go buntowala, ze spie do poludnia, ze nic nie robie itd..pozniej ze wyzeram z lodowki same najdrozsze szyneczki, ze jestem "damessa" a ja nigdy sama tam nic nie zabieralam z lodowki, zawsze moj M. to robil, szykowal obiady, kolacje itd ja nie bylam u siebie w koncu.. pozniej sie upila I zwyzywala mnie od s..uk, sz...mat, ku...rew itd. :( On wtedy nic nie zrobil, na drugi dzien nie uslyszalam glupiego przepraszam i sie wynioslam spowrotem na wies :( moj M. uwazal, ze nic sie nie stalo, pozniej mialam glupie smsy z docinkami typu zabralas mi syna, on na twoje wygorowane marzenia i sposob zycia nie zarobi etc.. oczywiscie moj M. nic z tym nie robil, ona byla w jego oczach niewinna, a ja ja prowokowalam.. smutas.gif zawsze gdy gdzies wychodzilismy, to nagle cos potrzebowala, a to chleb, a to wode, rozne pie**oly, dzwonila zawsze do mojego M. gdzie wcale nie jest jedynakiem, bo ma 3 rodzenstwa, rok temu postanowilismy zamieszkac razem tak jak pozostali z jego rodzenstwa, myslalam, ze bedzie juz spokoj, ze raz na jakis czas zadzwoni, tak jak do pozostalych dzieci, kilkakrotnie pisalam jej smsy, ze jestesmy zajeci, ze mamy inne plany, ze czekam na niego z obiadem, ze bylismy umowieni itd, za kazdym razem to ja bylam ta zla, ze wyolbrzymiam, ona po kazdym smsie ode mnie dzwonila lub pisala do mojego M. ze ma mnie uteperowac..za kazdym razem awantura u nas w domu.. a ona ta biedna, az w koncu zaczal klamac, ze dluzej zostaje w pracy, a byl u niej, dzwonil do niej zaraz jak sie budzil, pisal slodkie smsy typu czesc mamusiu moja najwspanialsza, wstalas juz..szlak mnie trafial, bo do mnie od dawna tak nie pisal.. :( zdarzylo sie, ze kilka razy mnie uderzyl w jej obronie :( :( :( mowil mi, ze do piet jej nie dorastam i takie tam :( Ublizal mi coraz czesciej, az stalo sie to rutyna ;(( ja z tej bezsilnosci odpowiadalam mu np. on do mnie, ze chu.. mi w d**e. a ja mu ze twojej matce tez, tym samym dostawalam w twarz :( czuje sie jak na karuzeli, raz super raz tragedia i tak w kolko od roku :( kilka dni temu jechal na mecz do mojego taty, rozmawialismy przez tel, bo ja pracowalam, bylo super, po czym pytam mu sie co u twojej matki, a on ze zaraz zadz do tej najwspanialszej, naj naj naj kobiety i sie dowie, po czym rzucilam sluchawka aby tego nie sluchac, po sekundzie mial zajete i wkurzona napisalam jej smsa ze nie po to zakladamy swoja rodzine, zeby on sie spowiadal z kazdego kroku, ze to jest chore ze nie dzwoni przy mnie, tylko ledwo jak wyjdzie z domu i ze ona doprowadzi do tego ze moj M. do niej wroci, bo to juz jest przesada, po czym awantura z moim M. ze po co jej pisalam, ze jestem (od najgorszych, chyba caly alfabet) taka i taka, wtedy ona zadzwonila do mojej mamy, napomkne, ze mam z nia minimalny kontakt ze wzgledu na przeszlosc a widujemy sie jak odwiedzam swojego 14-letniego braciszka, nazmyslala jej na mnie na maxa, mowiac wrecz, ze ja chce jej odebrac malego, ze chce go adoptowac, cala rodzina sie do mnie nie odzywa, ciagle otrzymuje glupie telefony, ze jak ja moglam cos takiego powiedziec itd, nawet nie moge brata odwiedzic bo mnie nie wpuszczaja, wieczorem tego dnia moja tesciowa niby pojechala do szpitala bo rzekomo sms ode mnie ja wykonczyl, moj M. pobil mnie, nazywajac mnie morderczynia, gdzie nic takiego sie nie stalo, bo tylko cisnienie jej podskoczylo i po dwoch dniach juz byla w domu, cala moja i jego rodzina obgaduja mnie, ze to moja wina, nikt sie do mnie nie odzywa nawet ;((( a moj M. obgaduje mnie razem z nimi, ja juz nie mam sily, chodze i rycze, czy to ja jestem ta zla i oni maja normalny kontakt, czy co? :( wszyscy mi mowia, ze mam sie leczyc, bo zakazuje mu rozmow z matka ;((( pomozcie blagam!!!! ;((( dodam, że nie jestem głupią nastolatką, bo mam prawie 30 lat . Planowaliśmy ślub, od dawna już, lecz zawsze nas ograniczały fundusze, więc w zeszłym roku zaplanowaliśmy termin, że dwa świadki dwa placki i tyle, bez wesela, że wolimy tą kase przeznaczyć na siebie niż wyświeżać się dla innych, a potem i tak zostaniemy obgadani, że rosół za słony etc.. Więc wybrałam już sukienkę, wszystko ustalone po czym mamusia mojego "M" Powiedziała, że na tym ślubie on nie zobaczy nikogo z jej rodziny, że ona też nie przyjdzie na ślub z taką kobietą jak ja :( No i wniosek jeden, mój "M" odwołał ślub, już go oddala w czasie, a wiadomo dlaczego nie chce... Nasi znajomi już mu tłumaczyli, że to ze mną bierze ślub a nie z rodziną itd.. ale nic do niego nie dociera.. Ponad rok już z nimi nie mieszka, ale nadal nie chce się wymeldować, tak abysmy razem mogli się zameldować u siebie, jak normalna rodzina :( Ciągle go buntują, żeby pojechał do Niemiec z nimi, bo ona też chce tam wyjechać do swojego męża, powiem Wam, że on coraz bardziej się przekonuje, nawet mówi znajomym, że wyjeżdża :( Ja już nie wiem co robić, jak z nim rozmawiać, chodze jak robot, robie co musze, jestem wykończona tą całą sytuacją, jego brakiem dojrzałości, tym, że każdą decyzję poważną oddala, dlatego że jej się nie podoba, do cholery jesteśmy dorośli :( Doradzcie coś błagam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwię się, że w ogóle jeszcze z nim jesteś. Zostaw go w cholerę, niech zamieszka ze swoją mamusia i niech będą szczęśliwi. Pamiętaj "tego kwiatu jest pół światu" a każdy zasługuje na szczęście. Jesteś nieszczęśliwa ,,,,ale sama się na to godzisz. Powodzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kilka razy cie juz uderzyl a ty nie wiesz co zrobic ? juz jak cie pierwszy raz uderzyl powinnas go zostawic .przeciez to psychopata :( ile razy ma cie jeszcze pobic zebys zrozumiala ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×