uboga randka

Miesiąc temu poznałam chłopaka. Fajnie nam się gadało, spotkaliśmy się wiele razy na mieście i w końcu przyszedł czas że zaprosił mnie do siebie do mieszkania. Zapowiedział, że przygotuje romantyczną kolację. Wystroiłam się jak głupia, no wiecie, nowa kiecka, szpilki, mejkap, sztuczne rzęsy.. bo myślałam że będzie naprawdę romantycznie. Przychodzę, patrzę... a ten serwuje mi KANAPKI. Do tego jakieś tanie wino z marketu. Mówię wam, myślałam, że z krzesła spadnę. Dostałam talerzyk, a na nim dwie kanapki z szynką i serem - roztopionym w mikrofali!! porażka. Powiedziałam, że idę do łazienki. Kiedy wyszłam do przedpokoju, coś we mnie pękło... zamiast do łazienki wyszłam po prostu z jego mieszkania. I poszłam do domu. Czy wam też zdarzyło się kiedyś coś równie żenującego jak kanapki na randce?

czemu żenujące to że były kanapki nie znaczy że miało być źle. Nie znacie sie nie wiedział że nie lubisz taniego wina. A może on też nie lubi makijażu

miałam makijaż na wargach ale nie na ustach

dobrze zrobiłaś,eh ci biedni faceci,niech szukają sobie dziewczyn na romskich osiedlach i wśród patologii!

Tanie wino to jakie? Bo np. Carlo Rossi nie jest drogie, ale nie obraziłbym się i je wypił. Podobnie, jeśli chodzi o kanapki - lubię grzanki. Może niepotrzebnie nazywał to "romantyczną kolacją", ale tragedii nie było ;) przynajmniej smakowo.

mozna się obawiać,ze jeśli ktoś tak celebruje chwile to tak celebruje wszystko. Seks też taki ma być ? "Romantyczny " ?