Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gośćdfdfd

jak zminimalizować cierpienie zakochanego kolegi z pracy

Polecane posty

Gość gośćdfdfd

Hej. 2 lata temu ja i kilka osób z pracy utworzyliśmy małą grupkę. spotykalismy się razem , imprezy, wyjazdy itd. Wśród nich jest kolega , który jak się okazało zakochał się we mnie. W momencie gdy to zauważyłam, powiedziałam mu , że nic z tego nie będzie...jednak nadal utrzymywaliśmy kontakt. spotykalismy się itd z całą grupką. on cały czas o mnie walczył..był dla mnie dobry itd. ja go cały czas odpychałam, mówiłam ,że jest super facetem ale ja po prostu nic nie czuje do niego. Pewnego razu po imprezie, przespałam się z nim. ( jak wiadomo po alkoholu) ...na drugi dzien miałam wielkie wyrzuty sumienia, ale on zapewniał ,że seks to nic złego i ,że nie powinnam mieć wyrzutów. Później zaczęliśmy się spotykać , coraz częściej. On cały czas się we mnie wkręcał a ja próbowałam się zmusić do miłości. (bo wiedziałam jaki jest dla mnie dobry, ale jak teraz na to patrze to raczej była litość..nie potrafiłam mu powiedzieć "nie" :/ ), w pewnym momencie pomyślałam ," może ze mną coś nie tak?, może boję się miłośći ,skoro nie kocham tak dobrego faceta?", zresztą on też tak myślał i jeszcze dodatkowo mi to wkręcał. Z tego własnie powodu próbowałam walczyć z tym...dalej się zmuszałam....ale nigdy tego nie poczułam. Wchodziliśmy w to bagno kilka. razy. Spotykalismy się ..mówiłam " nie" uciekałam i znowu wracałam. W końcu zdecydowałam to zakończyć. Przechodziłam przez cięzki okres,prawie wpadłam w depresję cały czas zastanawiając się ." a może rzeczywiście boję się miłośći", " a może coś ze mną nie tak?" k," nigdy nie znajdę faceta"dodatkowo wyrzuty sumienia bo miałam pełną świadomość tego co on wtedy przeżywał. Dodatkowo jak już pisałam pracujemy razem i musiałam codziennie patrzeć na "swoją ofiarę". W końcu po pół roku doszłam do siebie. W końcu poukładałam w głowie swoje uczucia itd.przypomniałam sobie kim jestem i czego chcę. ;) byłam przekonana ,że on też już sobie wszystko poukładał i jest w końcu szczęśliwy. Pewnego dnia odezwał się do mnie w pracy. Bardzo się ucieszyłam ,że mi wybaczył itd. że teraz się będziemy kolegować.. super. Na początku tak było. Fajnie pięknie...aż do czasu aż znowu się przespaliśmy. Tymrazem on sprawiał wrażenie ,że ma już gdzieś miłość, że chce luźnych spotkań... pospotykalismy się jakieś 2 miesiace. Do czasu aż zauważyłam ,że on jednak dalej coś do mnie czuje. Natychmiast ograniczyłam kontakt jak się da. On już teraz wie ,że ja definitywnie nie chce z nim być. mam taką przynajmniej nadzieję.:/...opowiedziałam wam tą trochę chorą historie:/...a chciałam tylko uzyskać odpowiedź na pytanie... jak mam się zachowywać w pracy aby przeżył to jaknajmniej dotkliwie.???? miał ktoś podobną historię ? czy tylko Nas Dwoje jest tak po...banych ,żeby drugi raz wchodzić w to samo g***no?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×