Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nigdy w życiu nie czulam się gorzej....

Polecane posty

Gość gość

Jestem tak zalamana i sfrustowana wszystkim,że już nie daje rady z niczym,czuje ze zaraz oszaleje,w ciągu roku nie spotkalo mnie nic dobrego,jest tylko gorzej,kiedys miałam chodziaz nadzieje na poprawe a teraz nie mam już nawet tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile masz lat,napisz cos wiecej co sie dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 19 lat,jestem na pierwszym roku studiów, niczego tak nie żałuję jak wyboru tego kierunku,mecze się okropnie i nie mam szans na inne studia,bo słabo napisalam mature.czuje ze spieprzylam sobie życie. właściwie to zdiagnozowali mi depresje i nerwice w wieku 14 lat,leczylam się ale nie było jakiejś znacznej poprawy.całe lata marzyłam o wyjeździe na studia,ze wreszcie będę miała przyjaciół i będę szczęśliwa, a czuje się POTWORNIE samotna.jestem całkiem sama,nie mam nikogo,jestem w obcym mieście,daleko od domu, mam jedynie kilku znajomych, żadnych przyjaciół.czuje,ze nic mnie juz w życiu dobrego nie czeka.... sesja coraz bliżej, a ja nie jestem w stanie się uczyć, bo całe dnie rycze i zmuszam się do podstawowych czynnosci..gdy próbuje się komuś wyzalic, słyszę "weź się w garsc" Koniec,teraz możecie mnie zlinczować ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja Ci zazdroszczę, bo chociaż młoda jesteś. Ja mam 27 lat, studia nieskończone, pracy obecnie brak, depresja i nerwica. Żałuję, że nie wzięłam się za siebie jak byłam w Twoim wieku, bo wtedy był czas na poprawę i ogarnięcie się. Idź do lekarza i terapię, lecz się, walcz o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A masz jakichś ludzi przy sobie chodziaz ? :( Niby jestem młoda ale czuje ze juz zmarnowalam sobie życie, jak zawale te studia na co się zanosi, to rodzice mnie znienawidza i nie mam szans na inne studia.czuje się psychicznym wrakiem.. terapia to może jakieś wyjście, ale nie da mi przyjaciół ani zwykłej ludzkiej bliskości, której potwornie mi brakuje ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weź się w garść
mam 26 lat i czuję się podobnie, nawet nie wiesz jak strasznie mi jest Ciebie żal, ktoś powinien Cie przytulic po przyjacielsku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
obcy ludzie na kafeterii mają więcej empatii i ciepła niż znajomi z realnego świata :( dzięki za uścisk! osoba w moim wieku powinna być ciekawa świata, mieć pełno marzeń i planów, a ja tylko wegetuje z dnia na dzień, cała moja nadzieja na lepsze życie umarła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakiś tam mam, ale tak na prawdę to mogę liczyć tylko na mamę. nic nie zmarnowałaś, dziewczyno. Zawsze możesz zdać maturę jeszcze raz, albo przenieść się na inny kierunek po 1 roku. Studia to nie koniec świata. wiele osób je zmienia, albo przerywa. zresztą w takim dołku uczenie się jest duzo cięższe, pewnie masz problemy ze skupieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A twoja mama nie jest zawiedziona tym,ze nie skończyłaś studiow? :( bo ja właśnie też mogę liczyć tylko na mamę, i gdy wyrzuca mnie ze studiów to ona mnie znienawidzi,zrobi mi piekło na ziemii,a nie mam rodzeństwa ani jakieś innej rodziny wiec zostane dosłownie sama na świecie... niestety ale nie mogę przenieść się na inny kierunek,bo studiuje filologię angielska i żadne przedmioty się nie zgadzają :( w ogóle nie mogę się skupic,jak siadam do książek to zaczynam dosłownie wyc, mam ochote to wszystko podrzec i wyrzucić,nigdy w życiu się tak nie zachowywałam ani nie czulam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez się tego bałam, zaczęłam się późno leczyć jak studia już miała zawalone i wtedy mama bardzo mnie wspierała. Okazało się, że mogłam na nią liczyć. Wiesz, rodzice czasem tak za wszelką ceną chcą tych studiów dla swoich dzieci bo myślą, że dadzą im szansę na godne życie i szczęście. Tylko, że Ty masz depresje i to jest największa przeszkoda do Twojego szczęścia, a choroba to nie Twój wybór czy wina. Powinnaś przede wszystkim iść do lekarza, może po lekach Twoje zdolności do uczenia się poprawią i zmienisz podejście do studiów? Tego Ci życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie moi tak myślą, że tylko te studia dadzą mi szansę ja lepsze życie,a tak naprawdę to one mi nic nie dadzą, jestem tylko znerwicowana,sfrustowana i nieszczesliwa. Leczylam się psychiatrycznie całe lata, czułam się wtedy nieznacznie lepiej ale najbardziej boli mnie to,ze leczenie nie zastąpi mi ludzi,nadal będę tak samo samotna i nic się nie zmieni... Mój problem tkwi w tym,ze straciłam nadzieję na poprawę -całe lata marzyłam o wyjeździe ja studia,chciałam zacząć życie od nowa,znaleźć przyjaciół, nie być samotna...a jestem jeszcze bardziej samotna niż przed wyjazdem na studia,w domu chodziaż mam z kim porozmawiać wieczorem a tu nic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale to błędne koło, bo w depresji tej nadziei nie będziesz miała. Może do tej pory leczenie nie przynosiło skutków, ale warto próbować dalej bo to jedyna droga. Może inny lekarz, inne leki? I przede wszystkim terapia. Ja podczas leczenia poznałam bardzo dużo osób, tak jak ja młodych i zagubionych. Do dziś z niektórymi utrzymuje kontakt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A chodziłaś na NFZ czy prywatnie?bo ja odwiedziłam juz naprawdę wielu lekarzy,i prywatnie i NFZ i mam już ich dość,jedyny lek który był ok to zoloft ale po nim utyłam...po innych lekach byłam albo senna,albo zupełnie zobojetniala, agresywna, nikt nie umiał mi tych leków dobrać i poprostu mam ogromny uraz,boje się ze znowu wpakują we mnie jakieś świństwo :( no nie mam nadziei,cala prysnela jak bańka mydlana po kilku miesiącach studiowania.czekałam na ten wyjazd jak na wybawienie a okazał się być największym koszmarem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiamsię
Widzę autorko,że mamy ten sam problem,tylko,że mam 20 lat i jestem na drugim roku studiów:).Może brakuje nam miłości,kogoś,kto by nas wsparł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem załamana ludźmi i ze się poddawałam trzeba iśc dalej. Szybko weź się w garść . To najlepsze wyjście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najpierw prywatnie potem nfz, nawet w szpitalu trochę czasu spędziłam.. rozumiem Cie doskonale, bo ja też miałam dosyć leków i tez po nich sporo przytyłam. Poznałam w szpitalu wielu ludzi, którzy długo się leczyli i powiedzieli mi, że to jedyna droga. Bo bez pomocy lekarza i psychologa upada się coraz niżej. Spróbuj zawalczyć o siebie :) a jeśli brakuje Ci znajomości to wiesz, one same nie przychodzą. może spróbuj kogoś przez internet poznać? Ja swojego czasu poznałam w ten spsób 2 bardzo fajne dziewczyny, z którymi sie przyjaźnię. albo może zamieszkaj z kimś z jakimiś współlokatorami, będziesz miała do kogo się odezwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
polecam książkę Louise L. Hay "Możesz uzdrowić swoje życie" Ta książka zmieniła moje życie i wyciągnęła mnie z samotności do ludzi. Naprawdę polecam i trzymaj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiamsię
,,Właśnie moi tak myślą, że tylko te studia dadzą mi szansę ja lepsze życie,a tak naprawdę to one mi nic nie dadzą, jestem tylko znerwicowana,sfrustowana i nieszczesliwa''.Ja mam tak samo.Mimo tego,że mam jakieś towarzystwo ,które ogólnie rzecz biorąc ma mnie za człowieka szczęśliwego i bezproblemowego(myślą ,że jestem szczęśliwy),to tak naprawdę cierpię.Cierpię kiedy przychodzi noc i jestem samotny.W domu nie mam z kim pogadać o tym,bo gdyby rodzina dowiedziała się,że mam depresję i nerwicę,to by mnie wyśmiała(może poza tatą,ale on ma tyle własnych problemów i tyle stresu przeżył,że nie chcę go obarczać tym).Popadam w przepaść(alkohol) i nic mnie nie cieszy.Nawet oceny pozytywne,bo nie odczuwam satysfakcji i nie mam z kim tego dzielić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiamsię
A na juwenaliach w ogóle przepadłem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie tak mam :( "Mimo tego,że mam jakieś towarzystwo ,które ogólnie rzecz biorąc ma mnie za człowieka szczęśliwego i bezproblemowego(myślą ,że jestem szczęśliwy),to tak naprawdę cierpię.Cierpię kiedy przychodzi noc i jestem samotny." Brakuje mi miłości napewno,ale mam mały "problem" bo nie jestem hetero i przez to wszystko się komplikuje i wpadam w jeszcze większą depresje,nigdy nie będę miała rodziny,dzieci,mieszkając w Polsce będę szykanowana i wyśmiewana,nie będę mogła zalegalizować związku...do tego rok temu osoba która kochalam zostawiła mnie dla innej i tez nie do końca się po tym pozbieralam. boje się zamieszkać z kimś obcym poznanym przez internet,a znajomi ze studiów mieszkają ze swoimi przyjaciółmi z liceum :( też rozważam pójście do szpitala ale tak mi wstyd przed rodzicami,jestem jedynaczka, oni są teraz tacy szczęśliwi ze sovie "radzę" na studiach, mówią ze są dumni a mi chce się wyc bo raczej zawale rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiamsię
dlatego człowiek pije.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też się bałam szpitala, widziałam że mama to przeżywa. Mi było wstyd, a ona się zwyczajnie martwiła. Fakt faktem, że to była jedna z najlepszych decyzji w moim zyciu, pozwoliła mi nabrać dystansu, odpocząć, odreagować. Ani depresja, ani niezaliczenie roku tak na prawdę Cie nie określają- dalej możesz być niezalezną, radzącą sobie dziewczyną, która akurat potrzebowała pomocy :) Spróbuj się zapisać do lekarza i nic się nie martw, masz jeszcze wrzesień na zaliczenia. A złóż papiery na inny kierunek, może akurat się uda bo będzie mnie chętnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta presja rodziców jest tez przytłaczająca, bo widzę jak na mnie liczą, jak się starają żebym miała za co tu żyć, a ja przegrywam wszystko,mam takie wyrzuty sumienia :( mam wrzesień ale na moim kierunku nie ma warunków, poprawek kolokwiów,do wszytkiego jest jedno podejście, przykładowo są trzy kolokwia w semestrze, zabraknie ci kilku % do zdania i juz nie jest się dopuszczonym do sesji w czerwcu,trzeba zdawać poprawke całego semestru we wrześniu i dopiero potem dopuszczenie do sesji :( ten stres mnie zabija,wstaje jutro o 6 a chce mi się wymiotowac z nerwow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję wam bardzo za rozmowę! W sumie podniesliscie mnie trochę na duchu,nie czuje się jakbym była z tym sama na świecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do zastanawiam się. Jeśli pijesz to namawiam Cię na grupę AA.Pewnie nie jesteś jeszcze uzależniony,ale przy piciu na problemy to jest przed Tobą.A lepiej zapobiegać niż leczyć.Ludzie tam uczą się żyć szczęśliwie nie pijąc.Wszystkim polecam grupy otwarte AA dla wszytkich,zapoznanie się z programem 12 kroków,na którym pracują w tej chwili już ludzie nieuzależnieni a mający problemy w życiu.Program polega na odzyskaniu nadziei na szczęśliwe życie. Ja miałam depresję i zaczęłam pić,bo nie mogli dobrać mi leków/a alkohol oczywiście pomagał do czasu/.Jak trafiłam do szpitala to tam był psycholog i on skierował mnie na oddział odwykowy.Terapia,program AA,kontrolne wizyty u psychiatry,na nowo nauka życia i oto jestem:szczęśliwy człowiek.I tak od kilku lat. Bardzo chciałabym wam pomóc,bo wiem jak się czujecie.Powiem jedno:nie traćcie nadziei,idzcie.Gorzej będzie tylko wtedy,gdy będziecie w tym tkwić i nic nie zrobicie.Mi alkoholicy uratowali życie,może wy także spróbujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co to za miasto? bo jak Kraków to może sie poznamy? :) i nie będziesz tu całkiem sama tez mi sie zdawało,że to bedzie koniec swiata jak zawale studia,ale nie był. Wiadomo,ze rodzice sie wkurzali,ale bez przesady,przecież Cie nie zabiją. Zresztą żyjesz dla siebie. Nie ma sensu sie tak męczyć,ja żałuje,że sie tak stresowalam skoro ostatecznie nic z tego nie wyszło. Sama sobie narzucasz większą presję niż myslisz. Bo panikujesz,ze co to będzie,że cie znienawidzą,a to musieli by być patologiczni,żeby wlasne dziecko znienawidzic z powodu przerwania studiów. Dalej Cie będą kochali. Mogą namawiać na powrót na studia,albo na inny kierunek albo poprawe matury. Ale no wlasnie,skoro slabo zdalas to moze po prostu spróbuj to naprawić?? warto studiowac coś co chcesz a nie z braku laku. Ja nie chce studiowac,bo nie ma nic czego bym chciala :D teraz mama mnie namawia,zebym wrocila na studia,bo to przeciez takie fajne,a ciekawe skąd to wie,skoro sama nie studiowała. Idealizuje to. Ludzie mają jakiegoś p*****lca na tym punkcie. Wyluzuj trochę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aaa,no i nie martw sie tez orientacją,lesbijki nie są wcale takie szykanowane,gej***ardziej. No i tez coraz wiecej ludzi to toleruje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×