Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Moja mame w oczy kole moja relacja z mezem

Polecane posty

Gość gość
Ja tez nie mogę pojąc, jak można określać matkę autorki mianem "toksyczna". Tak jak dla wasz wszyscy to patologia, tak teraz okazuje się, że również wszyscy są toksyczni. I te "rady" - zerwij z nia kontakt. Przecież to jej matka, jedna z najbliższych osób na świecie. :o Juz teraz rozumiem, skąd taka plaga rozwodów. Bo skoro tylko cos nie pasuje, to trzeba zerwać kontakty zamiast starać się tą druga osobę zrozumieć i poprawić relacje. Dobrez, że sa jeszcze na świcei tacy ludzie jak gość z 22:19

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Moja mama ma 48 lat i z opisu przypomina mi gościu Ciebie. Ale moja teściowa... Kobieta ma 53 lata, a mentalnie moja 70 letnia babcia jest od niej bardziej nowoczesna. Wiecznie pouczała mnie, że nie dbam należycie o jej syneczka, że miejsce kobiety jest w domu przy garach i dzieciach. Mnie i drugą synową obgaduje do całej rodziny, bo śmiemy pracować zawodowo. Według niej czas na powrót do pracy jest, gdy dzieci pójdą do szkoły średniej. Dlatego jestem w stanie uwierzyć autorce, że jej mama ma do niej takie dziwne pretensje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myślałam,że takie matki i teściowe to były 40 lat temu, kiedy to kobieta nic nie miała do gadania, nie pracowała, nie mogła się po ślubie malować, chodzić do koleżanek...pracować w domu, rodzić dzieci i czekać na pana i władcę.. Kiedyś kobiety myślały,że tak ma być i koniec i jeszcze ksiądz dobrodziej w tym ich utwierdzał,że mają cierpieć dla dobra rodziny i dzieci..nieważne ,że mąż pił , bił...itp.. Wiem jak okrutne potrafiły być teściowe dla swych synowych . Pewnie i niektóre matki też..bo one tak były wychowane i tego doświadczyły , więc tak musi być i koniec..:) Ale w dzisiejszych czasach kobiety 50 letnie realizują się zawodowo, mają swoje pasje, niejednokrotnie jeszcze kilkuletnie dzieci na utrzymaniu......po prostu chyba niektóre z nich są niereformowalne... Jestem matką , ale nie teściową.... Cieszę się ,że dzieci moje mają łatwiej niż ja... Córka jest singlem, syn niedługo ślubuje..ze swoją narzeczona dzielą się po równo obowiązkami w domu...Cieszę się ,że myje okna , sprząta i gotuje...Bardzo dobrze ,że udało jej się to od niego wyegzekwować :) I nie mam zamiaru żyć ich życiem... Wystarczy mi moich problemów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka, przeczytalam wszystko. Ja wiem, ze mama jest inaczej wychowana, chcialam jednak sprostowac, ze nie, w ich malzenstwie tata nie byl panem i wladca. Docenial mamy codzienna prace w domu, na gospodarstwie. Zreszta dalej to robi i skoczylby za nia w ogien. Pisalam juz, ze ja ich podziwiam za to ich uczucie. A mama sama wszystko robila, bo chciala by tata po pracy nie musial nic robic, bysmy mogli spedzic razem czas, dziecinstwo wspominam z sentymentem. I tak, byl wtedy wychodek na dworze (na wsi mieszkalismy), byla studnia, w domu piece i plata. I nie piszcie, ze juz byly udogodnienia, byly, ale stac bylo na to nielicznych. Mama prala recznie przynajmniej dopoki nie wyprowadzilismy sie do miasta. A mialam wedy juz 7 lat. Mama pracowala od 18 r.z., mnie urodzila w wieku 20 lat, mojego brata w wieku 22. No i tu tez mi docina, ze mi sie drugie dziecko by przydalo, bo mam za duzo czasu. Tyle, ze ja urodzilam pierwsze w wieku 24 lat, teraz mam 31 i to koniec, jesli o dzieci chodzi, taka jest moja i meza decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zreszta, szkoda pisac. Mama czepia sie o wszystko, ja wiecznie jestem ta zla, wszystko robie zle, daje rady, ja slucham, robie jak uwazam a potem mi gada, ze do mnie nic nie dociera. Uwaza ze jej problemy z sercem i nerwica to moja wina (za nastolatki mialam anoreksje, a potem etap imprezowania, ale bez szalenstw z alko i zadnych dragow). Bo ona przeciez miala takie grzeczne, ulozone dziecko i darowac sobie nie moze, ze okres dojrzewania przeszlam buntem. Za to moj brat jest idealny, super i wow. Nawet mi powiedziala, ze to, iz brat nawet teraz zadnej dziewczyny nie chce, jest moja wina, bo sie naogladal mnie w domu... A moj brat? Studiuje, pracuje, kupil kawalerke na kredyt, mi mowil, ze dziewczyne/zone chce miec, jesli znajdzie odpowiednia. Teraz ja snie sie jej w koszmarach z przeszlosci, oczywiscie wszystko gada przy mojej corce, mowi np. ze ja jej (mamie) zle zycze. Wiec ograniczylam kontakt to teraz... sama go szuka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wracajac do pana i wladcy, moi rodzice zawsze wszystko uzgadniali, chodzili na kompromisy. Mysle nawet, ze to mama miala zawsze wiecej do gadania od taty. Wiec teoria rezimu meza nie istnieje w jej przypadku. Mi sie wydaje, ze ona odczuwa porazke wychowawcza, bo nie jestem taka, jak ona by chciala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiscie ze matka autorki to toksyczne babsko,trzeba napisać to jasno,czarno na białym ,i im dalej w las tym więcej drzew,nie sil sie autorko na tłumaczenia, umizgi,wyrozumiałosć bo będzie jeszcze gorzej.Jak mozna mówic do wnuczki że babcia przez mamusie umrze,to trzeba miec bałagan na strychu albo mieć wywalone na córke i jej rodzinę. Dobrze CI radze autorko,ukróć kontakty do minimum. Znam sprawę z autopsji ,syn ,dzis nastololetni tez był buntowanyi ja byłam beee,teraz babci szczerze nie znosi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ooo proszę i powiela sie schemat z dorastaniem,autorka zaczęła dorastać ,śmiała mieć swój świat i swoje zdanie i wykończyła matkę ! Teraz do końca życia swego lub matki autorka musi tańczyć tak jak wykończona mamusia zagra bo inaczej ech ..wykończysz mnie ty mnie wykończysz,żałosne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moj bunt? W ostatnich latach podstawowki, bo bylam szara mycha w nieciekawych strojach, niemodnych okularach. Wtedy przezywalam spodnie dzwony, wszystkie dziewczyny mialy, mama kupila mi dopiero po roku, gdy modne juz bylo co innego, ale nosilam je az sie rozpadly, bo chcialam ladnie wygladac. To samo z balem na zakonczenie 8 kl. wszystkie dziewczyny mialy sukienki. a wg mamy ja mialam isc w bialej bluzce i czarnej spodnicy. Dopiero, gdy powiedzialam, ze nie pojde wcale, kupila mi sukienke letnia, ktora tez wynosze w wakacje. Na koloniach pozyczalam ciuchy od kolezanek. Wiem, ze nawciskalam jej wtedy od utrzymanek i ona mi tego do tej pory darowac nie moze (wtedy akurat nie pracowala). Mi jest wstyd za moje bunty, zachowania i slowa, patrzac przez pryzmat osoby doroslej. Ale bedac podlotkiem, niemodne ciuchy byly dla mnie problemem i wcale nie chodzilo o markowa odziez. Moja kolezanka, dla odmiany, w fazie buntu uciekala z domu, szlajala sie z niewiadomo kim, cpala i jakos do tej pory ma w swojej mamie wielkie oparcie. Mama powiedziala mi nawet, ze wtedy gdy "szalalam" chciala sie powiesiec, ale nie zrobila tego tylko ze wzgl. na mojego tate i brata. Jak mam nie czuc sie podle? Naprawde zaczynam uwazac sie za kogos beznadziejnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisalam, ze niedawno przyznalam sie mezowi do tych gierek mojej mamy. On teraz stwierdzil ze nie bedzie ich odwiedzal. I teraz jestem zla na niego, ja jakos do tesciow jezdze, choc tez mi zycie zatruli, ale sa to meza rodzice, dziadkowie malej, ja mam juz wylane cokolwiek by nie powiedzieli. A on teraz focha zarzucil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszecie, ze urwac kontakt. A to ciezko, ja ja kocham, moje dziecko za nia teskni, bo co moja mama powie, to dla corki jest swiete.. Z tesciami bylo latwiej, mieszkamy w sporej odleglosci od nich, widujemy sie z nimi co 2 miechy i jest spoko, bo nie ma okazji do sporu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety ale twoja mama autorko miała złe myślenie które było typowe dla tamtych czasów a które przenosi się wciąż z pokolenia na pokolenie mimo że czasy sie totalnie zmieniły. Z tego powodu kobieta mimo że jest słabszą płcią to musi dziś ogarniać 3 razy więcej roboty niż facet. Jest to wielka niesprawiedliwość którą kobiety nadal wpajają swoim córką czyniąc im tym samym krzywdę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry córkOM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisalam ze tu nie chodzi o typowa relacje kobieta-sluzaca i pan wladca, a o to, ze ja powinnam to robic, by meza odciazyc, zrobic mu niespodzianke, ze to ja wszystko zrobilam, a on moze odpoczywac. Mama uwaza, ze jesli mam pralke, mieszkam w bloku, mam wszelkie udogodnienia, to nie mam prawa byc zmeczona, bo czym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zreszta tu nie chodzi o diagnozowanie, czy podzial obowiazkow jest ok czy nie. Ja sie czuje podle, perfidnie, bo wiecznie jestem najgorsza, dobrze ze forum istnieje, ze chociaz moge te emocje z siebie wyrzucic, bo narmalnie jsz sie dusze tym wszystkim :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka mojej 36 letniej przyjaciółki (żony i mamy dwójki małych dzieci) ciągle jej dogaduje, że ona ma robić wszystko przy dzieciach, a i mężowi ma podać ciepłe danie, bo on zarabia. U nich jest tak, że jak młodzi są sami z sobą to jest dobrze, a jak ta matka się wtrąca to i u nich się sypie. Przyjaciółka coraz gorzej radzi sobie z krytyką matki. U mnie może byłoby podobnie, ale ja już wszystkiego mamie nie mówię. Niestety i u mnie i u kumpeli nasze matki jakby bratają się z zięciami, szepcą coś z nimi - niby w dobrej wierze. Powiem wam, że relacja mama-córka jest wielce złożona i trudna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rozumiem jak można zazdrościć córce, nie mieści mi sie to po prostu w głowie, Piszę z perspektyw mamy młodej męzatki, ja też jeszcz jestem osobą młoda 44 lata zdrową szczupłą, aktywną pracującą, też mam fajnego męza, kochany sie szanujemy ale....on kompletnie nic nie robi w domu. W moim pokoleniu to była norma (nie to że jest jakiś leniwy dużo pracuje żeby dobrze zarobić , dom też ogarnia tylko chodzi mi o to że nie gotuje nie pierze nie sprząta itp) no ale nie o tym. U mojej córki jest inaczej, wszystko robią razem , on jej pomaga we wszystkim uczestniczy w domu sam z siebie dba o porządek, i ja sie po prostu strasznie cieszę że taki fajny facet jej sie trafił, ona jest tak wspaniałą dziewczyną że zasługuje na jak najlepsze życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×