Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćwww

Toksyczna Matka?

Polecane posty

Gość gośćwww

Niech się wypowie ktoś z podobnym problemem. Jestem młodym mężczyzną, który powoli zaczyna układać sobie życie, kończę studia zaoczne, pracuje już kilka lat i opłacałem sobie studia i dojazdy, bo mieszkam około 80km od uczelni, mam 24 lata. Mieszkam z matką,bratem i siostrą. Ojca nie mam, rozstał się z matką(kłócili się) gdy byliśmy mali, a około 10 lat temu zmarł. Po zakończeniu studiów planuję zmienić pracę bo w tej zarabiam grosze i nie starczy na wynajęcie mieszkania a tym bardziej, żeby móc się utrzymać. Niestety koniec tuż tuż, a ja czasem tracę wiare w swoje życie. Problemem jest matka. Przez nią dostanę jakiejś choroby nerwowej. Jest ona strasznie wścibską osobą, mieszającą się w nie swoje sprawy. Nie mam prawie prywatności, w domu każdą rzecz którą kupie za własne zarobione pieniądze widzi i komentuje. Od niedawna próbuję sam się ubierać, porobiłem porządki w szafie, powywalałem stare, znoszone, sprane ubrania. Poprostu ubieram się sam według gustu.Lubię się ubrać i nie ide za modą. Żadnych markowych ciuchów, po prostu w miare tanio i spokojnie ale ładnie i schludnie zarazem i mi się to udaje. Moja matka widząc to, DRZE się na mnie, a potrafi drzeć się na całe osiedle( !!!) że jestem BOGACZ i mnie STAĆ NA WSZYSTKO, że za dużo w tyłku itp. Tłumaczę 10 razy że ta bluzka była dobra 5lat temu gdy ją w szkole nosiłem, teraz jest stara i za mała, tłumacze, że skarpety są cerowane i wytarte, podkoszulka tak przepocona przez tyle lat że aż żółta a nie biała. I mówię że jestem dorosły i chce sam o siebie zadbać. Ona robi awanturę i często wypomina mi, co wyrzuciłem. Że co z tego że stare/szyte/małe/brzydkie/wyblakłe/ciasne/niepasujące/sprane/ itp, SKORO MOGĘ JESZCZE NOSIĆ!!! Kupię sobie jakąś rzecz, na przykład książkę, to w każdej kłótni wypomina, że pieniądze tracę, że nie mam gdzie wydać, że będą leżeć książki i się kurzyć, że głupi jestem. Książki czytam i sprzedaję dalej na allegro, tylko niektóre ze mną zostają na stałe, mam około 15 na półce. Ciągle gdy kupuję coś na allegro, nawet rzeczy do samochodu (który kupiłem i utrzymuję z własnych pieniędzy)czy słuchawki do telefonu i widzi jak wypełniam kwitek pocztowy, to mówi " CO ZNOWU ZAMAWIASZ?" albo " NOO, PROSZĘĘ SZARŻUJ, ZOBACZYMY NA ILE CI STARCZY" " PROSZĘ ON ZNÓW COŚ ZAMAWIA, ZAMAWIAJ ZAMAWIAJ " Po jakiejś kłótni potrafi się obrazić tak, że wywala wszystkie rzeczy z pralki które dałem do prania i każe samemu sobie prac, tyle że mnie do pralki napewno nie dopuści bo sie nie znam i nie bede jej pralki psuł. Albo nie zrobi obiadu i niech ide coś se kupic skoro mnie stać. Często potrafię wydrzeć się na nią żeby się zamknęła, bo spokojne gadanie nic nie daje. Im ciszej mówię żeby się uspokoiła bo nie mieszka sama to ona jeszcze głośniej na cała klatke schodową " JA JESTEM U SIEBIE W DOMU!!!" " CO CICHO!!, PRAWDA CIE BOLI?!" WYPROWADŹ SIĘ ZOBACZYMY ILE POŻYJESZ SAM, ŻADNA KOBIETA CIE NIE ZECHCĘ". Wszystcy sąsiedzi słysza, bo nie raz byłem świadkiem jak się na siostrę wydzierała, a byłem pod blokiem i słychac na pół podwórka (!!!). Jak czasem ją opie***le z góry na du, to istne piekło, drze się, że tak sie do niej odzywam, że kto by widział, by ktoś tak do matki pyskował, że za dobrze mam. Wszyscy słysza w klatce i nie tylko i plotkują, a to mi może życie zrujnować w przyszłości !! Znam swoje wady, jestem facetem, jestem bezradny bo nie umiem gotowac obiadu, czy wyprasowac ciuchów, czy nie mam czasu na nic, ok jasne. Będe sam mieszkał będę musiał się nauczyć wszystkiego bo się samo nie zrobi, jak najbardziej to rozumiem.. Moje drogie( mówie do porzadnych kobiet o ile takie istnieją ). Piszecie tutaj nie raz, że jak kobieta miała ojca który jest pijakiem czy chamem, to jak dorośnie to nieświadomie podobają jej się tacy jak jej ojciec. I że z facetami jest tak samo. Sam nawet zauważyłem, że mi się też podobają podobne dziewczyny ale kuź * a!. Ja chce sobie w przyszłości ułożyć życie, dużo jest księżniczek, córeczek tatusia, kobiet z postawą rozczeniową i zaczynam tracić wiarę, że znajde sobie spokojna porządną kochajacą kobietę. Mam chyba jakis wstręt bo boję się że w przyszłości moja kobieta będzie taka jak matka. A nawet jak nie, jak znajdę sobie porządną, ciepła kobietę, to moja matka zniszczy to. Nagada jej na mój temat głupot że jestem królewicz bo studiując i pracując, mało co w domu robię. Albo co gorsza doczepi się do niej i będzie ją gnębić, że źle dzieci wychowuje, że jest złą matką, że inne kobiety są lepsze itp itp!!! Wystarczy że gdy jej proponuję czasem grzecznie, by wynajęła kogoś by ułożył kafelki w korytarzu. To ona do mnie, że ja powinienem układac, bo w moim wieku niektórzy chłopcy układają. Ja jestem jak najbardziej pracowity, ale znam swoje możliwości i granicę i gdy czegoś nie umiem to się za to nie biorę i nie zgrywam eksperta. Boję się, że gdy pójdę na swoje, to będę musiał się za niedługi czas nią opiekować bo już ma trochę lat, to mi będzie dzieci inaczej po swojemu chować i krytykować nas(mnie i żonę) na każdym kroku. A ja chcę być szczęśliwy i robię wszystko by to osiągnąć. Prosze czy ja wariuję/przesadzam? Doradźcie mi. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie,nie przesadzasz....taki rodzic pozostawia w psychice niebywałe spustoszenie, a pisze to kobieta trzydziestopiecioletnia. Ja też miałam niefajną matkę, do tego zimną, która nigdy mnie nie pochwaliła, gdybym nobla dostała, to powiedziałaby, że mogłam lepiej sie postarać....musisz walczyć z tym co ona mówi, powtarzać sobie codziennie, ze jesteś wartościowym i dobrym człowiekiem. Ja się wyprowadziłam szybko z domu, zeby z matką nie mieć kontaktu i przez kilka lat jej unikałam, po jakims czasie zaczęłam odwiedzać rodziców i niby jak wpadam od czasu do czasu to jest miło ale jak tylko cos jest w moim życiu nie tak, a oni sie dowiedzą, to zaczyna się gnojenie mojej osoby. Poświęciłam wiele godzin, żeby przepracować wszystko co się działo w moim życiu zanim nie "uciekłam " . Jeśli pozwolisz , żeby matka Cię zgnębiła,to nigdy nie bedziesz wierzył w siebie. Widać, że mimo wszystko myślisz o swojej rodzicielce, o tym, że bedziesz się nią zajmował w przyszłości i jednoczesnie się boisz. Może ktos Ci napisze, że jestes darmozjadem a z matki zrobiłeś służącą co pierze i gotuje,więc pytam czy dokładasz do budżetu domowego, bo jeśli nie ,to nie niesłusznie masz pretensje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwww
Nie dokładam się do budżetu. Otrzymujemy rentę po tacie, więc wszystko mama bierze, całą rentę pobiera ona i utrzymuje nas i mieszkanie, ja z tych pieniędzy grosza nie dostaję bo nie chce. Czasem zdarza się , że zakupy mniejsze 5zł - 30zł zrobię za swoje pieniądze, jak trzeba to samochodem gdzieś ją zawiozę, a nigdy nie policzyłem za paliwo mimo że jechaliśmy do innego miasta. Chce mi oddac pieniądze, ale ja nie chce. Staram się sam się utrzymywać. Jeżeli by chciała/oczekiwała że dołożę się do czynszu to jak najbardziej, tylko ja jedyny? Rodzeństwo się nie dokłada i żadno z nich nie kupuje nic za swoje pieniądze, bo oni są lekko młodsi i się ucza jeszcze i nie pracują. Ja pracuje i staram się zadbać o siebie, by za jakiś czas się wyprowadzić i zacząć żyć samemu. Tyle że trudno będzie, kobiety szukaja zaradnych facetów i trudno być takim gdy masz wszystko pod nos podane i to akceptujesz. Ja staram sie sam dochodzić do wszystkiego mimo wielu porażek. Naprawde, czasem jest dobrze, jest spokój, itp. Ale tak jak u Ciebie, jak coś się nie układa, coś mi się nie uda to zaraz zero motywacji! Jak nie zdałem egzaminu i poprawkę miałem, to zaraz że sie nie ucze, że taki ze mnie student, że prawko tyle razy zdawałem (a sama prawo jazdy nie ma bo nie robiła!) że inne dzieci takie porządne i mądre i tak dalej.Podsumowując jest to osoba która wszystko wie, która potrafi wygarnąc komuś, że nie zdał sesji, mimo że sama nawet matury nie ma.. Ale wygarnie dlatego, że INNI mają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
więc, ja Tobie radzę, zacznij oszczędzać, nie kupuj chociazby książek, wypożyczaj....zbieraj na własny start. Uwierz, gotowanie nie jest trudne, a teraz jest tyle gotowych calkiem niezłych dań, ze przeżyjesz zanim sie nauczysz się gotować. I pamiętaj, jesteś WARTOŚCIOWYM człowiekiem, nie poddawaj się. A jak matka krzyczy , to się nie odzywaj, nie reaguj, nie dawaj satysfakcji, że znowu jej się udało wyprowadzić Cię z równowagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uciekaj z tego domu jak najszybciej koleś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
toksyczna bo jak sadze biedna i nieszczesliwa nie probuj zrozumiec, ale wynegocjowac warunki wspolistnienia mozesz probowac powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może Twoja matka miała z dziećmi za mało problemów, żeby docenić i rozumieć wagę tego, że ma dojrzałego, samodzielnego syna. Ale też nie rozumiem, dlaczego nie możesz usamodzielnić się w pełni tj. tak jak ktoś powiedział nauczyć się gotować (podstawowe dania to nie jest jakaś czarna magia, uwierz), sam sobie prać, sprzątać, prasować, robić wszystko, co robiłbyś mieszkając sam. Nie dopuści Cię do pralki? Bez przesady, krzyżem się na tej pralce nie położy i nie będzie Cię chyba z nożem goniła. Przyjrzyj się kiedyś jak nastawia pranie, albo jak jej nie będzie poszperaj w necie jak nastawić taką pralkę (to też nie jest skomplikowane...) i po prostu sam się naucz, nie będzie Ci wypominała w kłótniach a Ty będziesz miał satysfakcję. A jakbyś od czasu do czasu zrobił obiad to też z pewnością zauważyłaby, że się starasz. Jeżeli nie ma u Was podziału co do sprzątania to powinieneś z nią się jakoś dogadać że raz Ty sprzątasz dom, raz ona, a jak Ci wyjeżdża z tekstem, żebyś czegoś nie robił bo nie umiesz tak jak ona to jej po prostu nagadaj że przecież i tak się musisz nauczyć, bo dorosły jesteś i tyle. Dokładaj się chociaż minimalnie do rachunków. Argument, że pozostałe rodzeństwo też nie robi takich rzeczy jest do du/py, bo Tobie powinno zależeć na usamodzielnieniu totalnym bez względu na to, jak samodzielne jest Twoje rodzeństwo. Może to nie fair będzie, jak Ty będziesz pomagał w domu, a reszta nie, ale tu nie chodzi o sprawiedliwość, tylko o to, żeby Twoja matka przekonała się o Twojej odpowiedzialności i nie miała Cię za nieco rozpieszczonego młodzieniaszka, który ma za wygodnie i trwoni pieniądze, bo nie ma na głowie nic ważniejszego. Nie mówię że tak jest, mówię, jak ona to czasem widzi. Jak jej pokażesz, że poważnie do wszystkiego podchodzisz i naprawdę się usamodzielnisz w pełni to nie będzie miała prawa wypominać Ci czegokolwiek, a kto wie, może nawet nie będzie miała na to ochoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwww
A jak jej przemówić niby do rozsądku, żeby mordy nie darła na całą klatkę, potrafi mnie obrażać nawet klnąć na mnie że czuje się jak kawał sku***syna. Wyobraźcie sobie jak to wygląda, siedzicie sobie w domu spokojnie, a sąsiadka z góry obraża swoje dzieci, i coraz bardziej drze się, wywleka wszystkie OSOBOSTE, powtarzam OSOBISTE PROBLEMY!! Nie zna pojęcia takiego jak "WSTYD". Poprostu dla niej jest to normalne. Nie macie pojęcia jaki to wstyd, ludzie wytykac będa palcami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ludziom to wisi a matke mozesz poprosic o rozmowe spokojniejszym i cichszym tonem poza tym z tego co piszesz jestes najstarszy z rodzenstwa i sadze ze ona liczy na twoja pomoc jakkolwiek by jej nie rozumiala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym na Twoim miejscu poczekała na dobry moment, w którym będzie miała dobry humor, albo po prostu będzie spokojna, i pogadała z nią po cichu, otwarcie, nie warcząc, tylko łagodnie, jak gdyby nigdy nic, powiedziałabym, że chcę żeby było między nami w porządku i chcę pomóc jej z tym wszystkich, żeby powiedziała, czego oczekuje ode mnie, bo nie chcę się z nią kłócić w nieskończoność i chcę wiedzieć, co dokładnie robię źle i to zmienić. I żebyśmy porozmawiali chociaż raz normalnie, na spokojnie, i ustalili, co jest nie tak, bo już nie wiem jak z nią rozmawiać, żeby nie było kłótni i muszę się dowiedzieć, czego tak naprawdę ode mnie oczekuje jako córki (no w Twoim przypadku syna). Tylko to trzeba delikatnie rozegrać, żeby nie odebrała tego jako atak, możesz pogadać z nią o tym przy jakiejś okazji, nie wiem naucz się czegoś prostego, ugotuj na kolację więcej, powiedz, że to dla Was i spróbuj wyprowadzić temat. Taktycznie to zaplanuj, niestety ale staliście się wrogami, a jak wiadomo, z wrogami trzeba bliżej niż z przyjaciółmi - tutaj wystarczy, żebyś po prostu olał trochę swoje racje i poświęcił się dla niej na początku, żeby doprowadzić do normalnej konwersacji, a i później trochę też. Z matkami tak już jest, że spodziewają się opieki, skoro całe swoje życie oddały dzieciom, nic dziwnego, tyle że czasem nie potrafią tego same przed sobą przyznać i dalej będą robiły wszystko za trzech a potem wypominały i awanturowały się o bzdety żeby się wyładować, zamiast powiedzieć wprost, że potrzebują więcej pomocy, że miały nadzieję na większą troskę kiedy już ich dzieci dorosną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja się pytam, czy tylko dlatego , że jest matka ma prawo sie na nim wyżywac, bo jej w życiu nie wyszło??? bo jest biedna ? ma prawo mu ryć banię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że nie ma prawa, ale jakoś muszą żyć ze sobą, a skoro ona jest jaka jest, to trzeba próbować ją zrozumieć po to, żeby trafić do jej rozumowania, porozmawiać bez wrzasków i oczyścić atmosferę. Jak będzie jej zarzucał, że się na nim wyżywa to tylko doleje oliwy do ognia i awanturom nie będzie końca. Tu chodzi o to, żeby rozwiązać sytuację i ustalić kompromis, a nie o to, kto ma rację, i kto się zachowuje nierozsądnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×