Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

julia83

IUI IVF komu się udało? Kontynuacja.

Polecane posty

Kkiniaa84 po IUI na niepękniętych pęcherzykach zawsze po 2 dniach miałam sprawdzanie czy pękły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kinia ja na własne życzenie przychodziłam po 2 dniach sprawdzić czy pekly. Oczywiście liczyli mi jak za wizytę, ale dla spokoju sprawdzałam. Zuzka od luteiny można grzybka złapać? To stąd moja dolegliwość. Bylam wczoraj u lekarza. Nadziejka faktycznie sprawdzał coś jakimś paskiem Ale wymeczyl mnie. Jakieś dziwne to badanie takie palcami:/ W Invikcie to jest tak jakoś bezdotykowo:) Powiedział że jest stan zapalny i przepisał maść dopochwowa. Za tydzień ma ustąpić. Muszę się tego pozbyć do histeroskopii! Dziękuję dziewczynki że tak doceniacie moja pracę nad kalendarzem:* MiśkaD i Nadzieja mnie przed punkcja nie bolało, tzn trochę czułam, ale po punkcji to masakra. Ja też musiałam dokupić menopur tylko ze 3x 75j i przeżywałam to na forum ze nierefundowane. A tyle samo mnie kosztowały co te na 7 dni! A tak mogłabym oddać albo użyć następnym razem. Bezsens. Już się tak nie dam zrobić. W tej ilości są oddzielne fiolki i tam jest 75 płynu i 75j proszku i nie byłam pewna czy dobrze zrobiłam że całość wstrzyknelam bo jakoś dużo więcej tego płynu było:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malamii no ja też tego nie rozumiem. Jako pierwsza na forum napisała to agusia88. Teraz z Biedronka wczoraj o dzisiaj rozkminialysmy o co chodzi, że przecież mam umowę, że powinna być ciągłość jak już ktoś zakwalifikowany, a tu klops. Czekam już miesiąc, mam nadzieję że tylko do końca czerwca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Julia to u mnie taka sama sytuacja z tym menopurem.Gdzieś musialy mi umknąć tamte Twoje wpisy. Pani powiedziala zeby na dwie fiolki proszku użyć tylko jedną wodę żeby za bardzo nie rozrzedzić. A co do Twojego oczekiwania na kolejną procedurę to jest paranoja..niecierpliwie się razem z Tobą i Biedronką czekam na jej kwalifikacje.. Ania1602 to takie pozostałości będą jeszcze czasem sie wysączać. Myślę ze jest ok i nie trzeba będzie zbiegu. Powiedzcie mi kochane do jakiej ilości może wzrosnąć progesteron żeby transfer byl możliwy w tym cyklu?? Mam strasznie napęczniałe podbrzusze jakbym arbuza tam polknęła którego wlasnie pałaszuje :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a_gusia88
Julia83 i malarii, ja miałam weryfikację 13 mają i wtedy dowiedziałam się, ze nie ma już pieniędzy na rozpoczęcie nowych procedur. Natomiast wszystkie pary, które miały mrozaczki pewnie nawet nie zauważyły ze kasa się skończyła, bo criotransfery były cały czas przeprowadzane. Wszystko wiąże się z tym ze zakwalifikowali za dużo par. Najważniejsze jest to, że program trwa jeszcze rok i mam nadzieje ze każda z nas skorzysta z pełnej procedury tyle razy ile będzie trzeba, choć wiadomo najlepiej by było żeby każdej się udało za pierwszym razem :p a Julii i mi za drugim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadzieja78 - w Gamecie progesteron 1,5 i w górę dyskwalifikuje. W dniu punkcji mi nie sprawdzali. Założyli chyba, że skoro 3 dni wcześniej był na granicy, to musiał jeszcze wzrosnąć??? Pamiętasz chyba zresztą, jak pisałam o słowach lekarza ... "Transfer najprawdopodobniej będzie odroczony..." i te słowa padły na jednej z pierwszych wizyt. Nie rozpamiętuję jednak już tego ... transfer mam z 5 dni :) Matko już się doczekać nie mogę :) Tyle emocji :) o O co chodzi z tym femibionem i jakąś m.... coś tam? Czy pisałyście o tym samym związku który występuje w anana się? Czy coś znowu pomieszałam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam. Mam pytanie do dziewczyn, ktore podchodzily do INV komercyjne. Czy leki do INV komercyjnego moga byc refundowane ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadzieja tylko, że dzisiejsze krwawienie było dużo większe niż w poprzednie dni, dlatego mnie to zaniepokoiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kkiniaa84
darknes odnosnie twojego linka 7:30 " niektore pary ktore maja nadmiar zarodkow i nie chca je oddac innej parze, chcą je zniszyc, niestety nie zgadzam sie z tym. Zarodkow nie niszczymy w naszej klinice pod żadnym pozorem....jesli ktos ma nadliczbowe zarodki to jedyne rozwiazanie to oddanie ich innej niepłodnej parze ktora z dwoch stron nie moze miec dzieci" Moze teraz bedzie bardzo glupie pytanie z mojej strony wybaczcie, To znaczy ze inna para moze wychowywac moje tzn nasze dziecko moje i mojego m??? Powiem wam ze nie wiedzialam ze tak jest i ciarki mnie przeszly, jak wy odnosicie sie do tego? Czy myslicie czasem co z waszymi pozostalymi zarodkami, czy moze juz zyja gdzies wasze "inne" dzici na tym swiecie, moze dzieje sie im krzywda itd Wybaczcie za to pytanie ale jestem w totalnym szoku, zapewne jeszcze duzo rzeczy nie wiem w temacie in vitro i jeszcze troche rzeczy bedzie mnie szokowało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
```MiśkaD ja w Gamecie ale gdyńskiej dostałam acard, encorton, clexane i proltex bez żadnego pytania z mojej strony także raczej to zależy od lekarza a w zasadzie od planu jaki ma na pacjenta. ```Kkiniaa84 ja też mam nadzieję, że będziesz miała już tylko z górki! a co do sąsiadów to ja mam w klatce na 10 mieszkań 8 zamieszkałych przez ludzi po 60. niby mili ale same doniczki (wysiadujący w oknach za firnakami), znudzeni swoim życiem i bardzo chętnie sprawdzający co u sąsiadów. co gorsza 5 z nich mieszka zupełnie sama. wystają na klatkach i nie raz słyszałam: "coś dzisiaj pani późno z pracy wróciła" albo " męża to chyba już ze dwa dni nie widzialam, chyba wyjechał?" albo "tak u panstwa cicho że myślałam, że wyjechaliście" można szału dostać! a jak w bloku zrobili referendum czy wynajmujemy firmę sprzątającą i powiedziałam, że ja tego chcę to prawie mnie zjadły bo jedyny *****chcę im odebrać.... ```sylka 159 witaj. moim zdaniem jesteś dość młoda i warto spróbować różnych metod zanim wystartujecie do ivf. ```gość dziś tak. ja miałam ivf komercyjne i leki refundowane. ```Kkiniaa84 ja za przechowywanie swoich mrozaczków płacę więc nie wyobrażam sobie żeby mogły trafić do innej pary bez mojej zgody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kinia no to jest chyba najciezszy temat Ale tylko przed pierwszym podejściem. Później jak widzisz że często udaje się tylko jeden zarodek zaplodnic, transfery nie kończą się powodzeniem i trzeba kilka razy próbować, to już nie ma tych obaw. Cieszyłam się po pierwszej stymulacji że miałam tylko 3 zarodki bo myślałam że po te 2 wrócę. Żaden transfer się nie powiódł... Więc widzisz jak to jest. Jeśli się jednak uda i zostanie ci np. 5 to nie jest powiedziane że jak wrócisz to się od razu powiedzie. Takich przypadków jest na pewno niewiele. Po zakończeniu programu płaci się za mrożenie zarodków i tylko Ty możesz zdecydować czy oddać je do adopcji. Na dzień dzisiejszy ja nie miałabym tej odwagi. Ale życie różnie się układa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kkiniaa84 to nie jest tak, że klinika decyduje i bez zgody pacjenta bierze cudze zarodki. Tak samo jak po punkcji musisz wypełnić deklarację co zrobić z nadliczbową liczbą komórek (zamrozić, zniszczyć czy oddać do anonimowego dawstwa), tak samo dopóki będziesz płacić za mrożenie zarodków nikt ich nie zabierze. Ja mam do tego chyba zupełnie inne podejście i pewnie sypnie się na mnie sporo gromów, ale ja oddałam moje nadliczbowe komórki bez zawahania, żeby dać możliwość posiadania potomstwa takim parom chociażby jak Demorela. Wydaje mi się, że ktoś kto tak wiele lat stara się o potomstwo, wydaje na to wiele kasy i poświęca dużo swojego czasu dobrze zajmie się dzieckiem nawet z moimi genami. A na nadmiar zarodków nie liczę, bo ostatnio miałam tylko 1! Tak jak pisze julia83 chyba nie zdarza się, żeby każdy transfer zakończył się happy endem i ktoś miał z jednej próby 6 dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylka 159
MH1 dzięki, że jedyna się oezwałaś, ale chyba nie jestem mile widziana, więc już nie będę pisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sylka to nie jest tak, że nie jesteś mile widziana. Pewnie większość dziewczyn przegapiła Twój wpis. Z takimi parametrami nasienia IUI jest jak najbardziej wskazana. Dziewczyny miały nawet przy gorszych parametrach. Czy mąż miał robioną morfologię nasienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylka 159 - rozpoczęła leczenie, więc jesteś na dobrej drodze. Czasem się zdarza, że jakiś post zwyczajnie umknie uwadze w ogromnie wpisów, wystarczy go powtórzyć, a nie od razu się obrażać. :) dodatkowo cierpliwość się przyda - uwierz :) ... tak jak napisała MH1 - jesteś bardzo młodziutka, zamroziliście nasienie - czyli lekarz ma jakiś plan. A co do IUI z taką liczbą ... ja miałam zrobioną mimo iż po preparatyce było 1mln/1ml . Nam się nie udało, ale trzy mam kciuki, żeby Wam in vitro nie było potrzebne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylka przestań tak mówić że jesteś nie mile widziana, wszystkie staraczki są mile widziane, często też moje posty przechodzą bez echa to się zdarza w tak szybko idącym do przodu forum. Tak jak już ktoś napisał jesteś młoda masz czas więc z ivf bym się wstrzymała. *mh1, Jula jak to się placi? Czyli np ktoś zachodzi w ciążę a pozostały mu jakieś zarodki to podpisuje umowę i ta klinika je przytrzymuje ale ile czasu to może trwać, może być tak że do końca życia możemy płacić za nasz/e zarodki, ile się płaci? *agusia88 nikt cię za to nie potepi decyzja należy tylko do nas samych, a ciebie kochana bardzo szanuje za taka decyzję. A teraz tak w skrócie o ivf mogę walnąć jakąś gafe ale chcę to ivf zrozumieć do końca a tak jak już pisałam jestem trochę zielona w tym temacie więc pomóżcie mi was i wasze rozmowy zrozumieć: 1. Rozmowa kwalifikacyjną a później zlecenie wszystkich badań potrzebnych do ivf 2 wizyta i dogadania leczenia, stymulacji tych wszystkich lekow, zastrzykow itd 3. W między czasie podglądy czy wszystko dobrze rośnie 4. Punkcja pacjentka śpi pod narkoza zostają jej nakute pęcherzyki i pobrany z nich płyn.... Coś tam z komórką jajowa ( czy w dniu punkcj oddaje się nasienie?) 5. To zapłodnienie komórki jajowej i czekanie do 5 dni na efekt, obserwacja jak się dzieli itd. 6. Jeśli jest wszystko ok zarodki są ok i odpowiedni dzień cyklu dochodzi do transferu czyli zarodek przenoszony do macicy, jeśli w danym cyklu nie może dojść do transferu to zarodki są mrożone i następuje w kolejnym cyklu criotransfer. Ok i teraz jeśli jest ciaza to zarodki zostają w klinice i tak jak wyżej napisane albo płacimy za ich utrzymanie albo oddajemy innej parze. Natomiast jeśli ciąży nie ma kolejny mrozaczek idzie do macicy. Zastanawia mnie jak to jest bo mamy 3 podejścia do ivf, czyli to chodzi o całość punkcja, transfer a nie tylko podanie tych mrozaczkow? (to się liczy jako raz?) Jeśli coś pochrzanilam to wybaczcie i mnie poprawcie, poprostu chce zrozumieć o czym piszecie bo jak wspominałam nie do końca wszystko ogarniam. Ja dziś od rana jakąś jestem zdenerwowana przed IUI, ale to zapewne dlatego że to ostatnie podejście. Pije od rana melise może mi troszkę pomoże. Proszę was o wsparcie duchowe ok godz 21 i zacisniecie choć na chwilę kciukow za powodzenie. Wczoraj na szczęście kupiłam sobie dwie sztuki pięknych bodów dla bobaska może to pomoże, ściskam was :-* ( mam nadzieje ze duzo głupot tu niepowypisywałam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kkiniaa84 mniej więcej tak to wygląda jak opisałaś z tym, że na wizytę kwalifikacyjną zabierasz ze sobą wymagane przez klinikę badania (invicta wymaga tylko amh i badanie nasienia nie starsze niż 6 m-cy, a gameta poza tym jeszcze lh, fsh itd.). WIiększość z nas umawiała się najpierw na płatną wizytę kwalifikacyjną, żeby w razie braku jakichś dokumentów móc je donieść, w przypadku bezpłatnej wizyty chyba nie ma już takiej możliwości i jest się wykreślonym z programu. Będąc w programie za pierwszy rok mrożenia zarodków nie płaci się, a potem w zależności od kliniki jest to chyba między 500-800zł rocznie. Nie wiem czy jest jakieś ograniczenie jak długo można mrozić zarodki, wydaje mi się, że dopóki się płaci to są zobowiązani do przechowywania. A kiedy się nie płaci to z tego co pamiętam stają się własnością kliniki. W dniu punkcji oddaje się nasienie, chyba że nie ma takiej możliwości, to można oddać wcześniej i zamrozić również za dodatkową opłatą, bo tego już chyba program nie obejmuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agusia88 to bardzo indywidualna decyzja i bardzo dobrze że myślisz o innych. Ja nie chciałabym żeby ktoś podobny do mnie i o moich cechach charakteru wychowywał się u innej rodziny. Ale mam świadomość że za kilka lat to może mi się zmieni jak już będę miała swoje dziecko. Co jeśli komórka trafilaby do rodziny dawczyni? Np. Brata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny, dawno nic nie pisałam bo nie miałam na nic sił,dziś wylądowałam na pogotowiu po tygodniu męczarni. Po punkcji dostałam dostinex w dawce 1x1 odkąd zaczęłam przyjmować dostałam zawrotów głowy,mdłości i od wczoraj wymioty. A klinika lekceważy wszystko od czwartku dzwonimy i zero reakcji. Na pogotowiu kazali odstawić lek. Pytanie mam do dziewczyn które przyjmują lub przyjmowały dostinex w jakich dawkach przyjmowałyście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Julia83 też o tym pomyślałam :-/ dziwne to wszystko ja w dalszym ciągu jestem w szoku bo nigdy jakoś się nie zaglebialam w temat mrozenia zarodkow aż do dnia wczorajszego # Tosia współczuję tego tygoddnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiśkaD
Toosia w koncu sie odezwalas!! Zle samopoczucie od tego leku czy to skutek uboczny stymulacji, a pozniej punkcji? W jakiej klinice sie leczysz? Wspolczuje Ci bardzo :( Trzymaj sie dzielnie! Aaaa, jak sie maja Wasze zarodki? Juz chyba cos wiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro oddałam komórki do anonimowego dawstwa, to wszystko się może zdarzyć i trafić nawet do rodziny, choć w moim przypadku raczej nie ma takiej opcji, bo moje rodzeństwo ma 19lat (siostra) i 14lat (brat) więc jeszcze długo nie będzie myślało o potomstwie, więc do tego czasu w razie co moje dwie komórki powinny się już trafić komuś potrzebującemu. Ponadto jesteśmy przyrodnim rodzeństwem, więc mamy tylko część wspólnych genów, ale to już inna bajka. Mam nadzieję, że te komórki dadzą komuś szczęście jakiego ja do tej pory jeszcze nie doświadczyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Toosia a na co dostalas ten lek. U mnie lekarz zastanawial się czy nie dac mi tego na podwyższoną prolaktyne ale zrezygnował. Któraś z dziewczyn pisała że brała raz na 4 dni chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiśkaD
Odnosnie calej procedury ivf, powstania konorek jajowych a pozniej zarodkow bardzo duzo myslalam przed podjeciem decyzji o ivf. Ivf to byla dla mnie poki co najtrudniejsza decyzja w zyciu. Jestem osoba, ktora lubi miec wszystko poukladane... Zreszta oboje z M tak mamy. Najpierw zamieszkalismy razem w wynajmowanym mieszkaniu, pozniej byly zareczyny, swoje mieszkanie i dopiero slub. Wszystko dzialo sie w czasie studiow. Temat dziecka poruszalismy, bo oboje chcielismy. Doszlismy do wniosku, ze najpierw musze zdobyc umowe o prace, bo caly czas pracowalam na umowie zlecenie. Kiedy ja dostalam to od razu zaczelismy dzialac. Przed tym przygotowalismy wszystko: zmienilismy auto, zeobilismy remont mieszkania, zeby bylo gotowe na dziecko. Mijaja 3 lata, a dziecka nadal nie ma. Wiedzialam, ze ludzie maja problemy, sama mam wokol mnostwo znajomych z tym problemem, ale mysl, ze nas tez moze to spotkac zawsze szybko odrzucalam. Jak to my? Przeciez wszystko mamy takie poukladane... A jednak... Nadszedl czas kiedy musielismy podjac decyzje o ivf. Pierwsze zadanie to zapoznac sie z cala procedura. Badnia, stymulacja, pobranie komorek, zaplodnienie, transfer i w koncu upragnione dwie kreski na tescie :) Takie bylo pierwsze wrazenie. Drugie to: co jesli nie bedzie komorek lub zarodkow? Z tym szybko sie oswoilam, wiem ze nie zostanie mi nic innego jak to przyjac do wiadomosci i walczyc od nowa. Trzecie: co jesli wszystkie 6 sie zaplodnia i pierwszy transfer bedzie udany. A biorac pod uwage przypadek Justyny- jeden zarodek podzieli sie i urodze blizniaki. Co wtedy z pozostala piatka mrozaczkow? Wiem doskonale, ze prawdopodobienstwo, zeby z wszystkich urodzilo sie dziecko jest naprawde znikome, ale jednak jest. Wspolnie z M. analizowalismy mozliwosci: - wracamy po wszystkie - oddajemy do adopcji - zostawiamy klinice, ktora pewnie po 20 latach zniszczy je lub wezmie do badan (tak sie domyslam) Klinice na pewno nie zostawimy, to wbrew naszemu sumieniu. Nad oddaniem do adopcji oboje dlugo myslelismy i wspolnie doszlismy do wniosku, ze nie chcemy tego. Podziwiam wszystkich tych, ktorzy sie na to decyduja, bo to piekny cel i jedyna szansa na zostanie rodzicami poprze urodzenje dla osob, ktore sa w znacznie gorszej sytuacji niz nasza. Niestety my na taki cel nie jestesmy gotowi. Miedzy innymi dlatego, ze balabym sie sytuacji, kiedy moje dziecko zakochaloby sie nieswiadomie w swoim rodzestwu, stworzyliby rodzine itd. Nie jest to w zaden sposob kontrolowane, zapewne nie kazdy rodzic powie swojemu dziecku, ze jest z in vitro i na swiecie chodzi jego rodzenstwo. Poza tym- w koncu to bedzie nasze dziecko na ktore tak dlugo czekamy... Wiem, ze jak juz jedno dziecko bede miala to moze wszystko mi sie zmienic. Ale na chwile obecna bedziemy wracac po kazde :) nawet jesli na koncu mialabym miec cala szostke w domu :) Jak juz sie z tym oswoilam, podjelam decyzje o ivf, to kolezanka powiedziala, ze glupia jestem, ze tak wybiegam myslami w przyszlosc. Odpowiedzialam, ze gdybym teraz nie pogodzila sie z takimk decyzjami to pozniej byloby mi trudniej. Ja chcialam swiadomie podjac decyzje o ivf z wszystkimi za i przeciw. Z wszystkimi mozliwosciami. I wtedy ona zadala mi pytanie: a co jesli zachorujesz lub rozstaniesz sie z mezem? Nadal bedziesz chciala mimo wszystko wrocic po wszystkie? Rozsypalam sie na kawalki. Wczesniej o tym nie pomyslalam. I dopiero wtedy bylo najtrudniej. Po kilka ciezkich dniach swiadomie podjelam decyzje, ze wtedy pewnie oddalibysmy do adopcji, ale mocno wierze, ze nas to nie spotka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sylka 159 czy twój mąż/partner bierze coś na poprawę jakości nasienia? Dlaczego zamroziliście nasienie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MiśkaD z tego co pamiętam zaglądała do nas na forum dziewczyna (chyba aleczka21, jeżeli się mylę poprawcie mnie dziewczyny), której pierwszy transfer się nie powiódł i po tym transferze rozstała się z mężem i postanowiła oddać swoje zarodki do adopcji. Ja to szanuję. W obecnej sytuacji również chciałabym wrócić po wszystkie zarodki nawet gdyby to miało oznaczać 6-cioro dzieci :) zawsze uważałam, że czym więcej tym lepiej. Ale z komórką jajową jest inaczej, po pierwsze musi się zapłodnić a po drugie zarodek musi się przyjąć. Jak się okazuję jest to bardziej skomplikowane niż mi się wydawało na początku. A co do tego, że nasze dzieci mogą się spotkać ze swoim "rodzeństwem" i chcieć założyć rodzinę... myślę, że to tak samo prawdopodobne, jak to, że nasi mężowie mogą nas zdradzić i inna kobieta urodzi im dziecko bez naszej wiedzy, a potem te dziecko spotka się z naszym... reasumując mało prawdopodobne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×