Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Każdy w domu traktuje mnie pogardliwie

Polecane posty

Gość gość

Bo... Dwa razy rzucałam studia i to w 1 semestrze, teraz się ze mnie śmieją i pytają ile teraz wytrzymam... Mam często swoje zdanie, ale oni go często nie akceptują (choć z wieloma rzeczami zgadzają się po czasie), nie stosuję się do różnych norm typu 'wypada' (nie, nie jestem typem walącym komuś w oczy, że jest głupi, nie w tę stronę - po prostu nie wszędzie jeżdżę bo 'powinnam' i podobne - jestem przez to trochę czarną owcą) Nie mam stałej pracy (to szczególnie boli brata, ale mamuśka jak się wkurzy to też wrzeszczy, nawet jeśli w tym momencie pracuję chociaż dorywczo - a jej nie proszę o nic) Nie mam też już znajomych (albo przeze mnie, albo przez drugą stronę porozpadały się znajomości, chronicznie nie umiem ich podtrzymywać choć w niektórych przypadkach naprawdę się starałam i wychodziłam z inicjatywą a i tak nic z tego) Jestem czasem roztrzepana (właśnie zostałam zwyzywana od p**********w i bezmógów bo prosiłam mamę o moją kartę - którą wiedziałam, że ma, a ona popatrzyła w portfelu, nie miała jej i mnie zwyzywała i powiedziała że na pewno mi oddała tylko ja jestem głupia - 5 minut później ją znalazła, u siebie w torebce.. nie ma to jak oceniać kogoś tak samo w każdej sytuacji, tym bardziej że ja się ostatnio ogarnęłam pod tym względem) Chodzę na psychoterapię, ale mam już dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodzę na psychoterapię bo mam różne problemy (między innymi przez nie rzuciłam pierwsze studia, na drugich było lepiej z psychiką ale nie trafiłam z kolei z kierunkiem. Generalnie mój rocznik jest już po obronach..jeśli chodzi o studia licencjackie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I cały czas mi dźwięczy w głowie legendarny tekst mojej matki "nic nie doprowadzasz do końca". Tak komentowała każdą, nawet uzasadnioną sytuację, w której z czegokolwiek rezygnowałam. Jednak i tak czuję się beznadziejna, może faktycznie jestem p******a i nie powinnam funkcjonować na tym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie martw sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porównywać też mnie do każdego porównuje. Przytacza przykłady jakiś tam moich znajomych, którzy też mieli problemy ze sobą (mam takich 2 czy 3 i znam ich właśnie z forów o tychże zaburzeniach) a studia pokończyli. Oczywiście chodzi tu o to ,że ja jestem tak beznadziejna, że nawet studiów nie skończyłam jeszcze. Wiem że pewnie też się gdzieś martwi, ale bardzo jej też chodzi o opinię otoczenia. Ona jest z typów co bardzo często powtarzają 'co on/ona sobie pomyśli 'wstyd przed (...), 'co oni powiedzą' 'jak to będzie wyglądac'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sumie oni mnie tak traktują od czasów kiedy było jeszcze nawet dobrze, ale nasiliło się po tym wszystkim ale dobra, już nic więcej nie piszę, odpowiedzi i tak zero a ja się jak głupia produkuję..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzięki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i co z tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, a nie przyszło Ci do głowy, że Twoi rodzice chca dla Ciebie po prostu dobrze? Akurat kwestia "nic nie doprowadzasz do końca" jest b. istotna, jeśli teraz sie tego nie nauczysz, jesli nie będziesz konsekwentna to potem tak całe zycie. Teraz jest jeszcze o.k, jestes młoda ale co potem? Co, jeśli zostanie Ci tak na dlużej? Pewnie Twoi bliscy chca, żebyś stała się twardo stąpającą po ziemi, rozsądną córką i żebyś sobie dala w życciu radę. a że najczsceiej pokrzyczą, cóż...pewnie inaczej nie potrafią. Coż Ci poradzic? Tak długo jak bedziesz mieszkala z rodzicami to bedziesz wysluchiwala ich krytyki (w ich mniemaniu motywujacej Cię do pracy nad soba), tez tak mialam. Usamodzielnij się, znajdż własne mieszkanie i wtedy bedziesz żyć jak Ci sie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zaprzeczam, że im nie chodzi o moje dobro (a raczej mamie, bo ojciec się niewiele interesuje). Jednak to wygląda po prostu jak nagonka, a wyzwiska były także w czasie, kiedy w moim życiu było w porządku. I nigdy nie byłam nierozsądna w takim szeroko rozumianym sensie. Wręcz przeciwnie. Jedynie nie wiem, co w życiu robić (choć ostatnio udało mi się to bardziej sprecyzować), i boję się ludzi i życia. Dlatego poszłam na terapię, ale ja oczywiście słyszę, że nic mi nie jest, tylko 'leniwa' jestem. Chcę się wyprowadzić, ale raz, nie mogę znaleźć stałej pracy, dwa, dalej mnie trochę przeraża to, że nawet jak znajdę pracę, to sobie w niej nie dam rady i za jakiś czas mnie wywalą... nie widzę siebie nawet w pracy w sklepie, przeraża mnie obsługa kasy etc. i bezpośredni kontakt z ludźmi. Dlatego szukam stałej pracy, ale nie takiego typuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz chcę podjąć kolejny raz studia. Mama 'Teraz to ja już w ciebie w ogóle nie wierzę i w te studia, dwa razy zmieniałaś kierunek jak debil' (nie interesuje ją to, że na pierwszym moja psychika była w rozsypce i jechałam na antydepresantach - drugi faktycznie, w dużej mierze nie spodobały mi się po prostu, i dostawałam ataków paniki na jednych zajęciach - labkach - bo kompletnie nie wierzyłam w swoje zdolności manualne). A dokańczanie rzeczy - dokańczam te rzeczy, które uważam za tego godne. Faktycznie z wielu rzeczy rezygnuję, albo nie robię, jeśli nie mam na nie ochoty albo mnie męczą.. bo z jednej strony uważam, że jeśli to nie mus, to nie ma sensu... ale ludzie wokół powtarzają 'trzeba się zmuszać do pewnych rzeczy'. Taak... ale jakoś od pracy nie uciekam, a nie jest dla mnie w żaden sposób inspirująca, jednak chcę mieć własne pieniądze i jakąś niezależność, bo przesadą byłoby, gdyby 22 letnia i nieucząca się dziewczyna nie miała żadnych własnych pieniędzy. I cieszy mnie, że nawet opłatę rekrutacyjną sama sobie opłacę (a jest jej trochę) bo rok temu od brata pożyczałam.. Z jednej strony ich rozumiem. MAją już mnie dość. Z drugiej ich teksty nie są motywujące. One załamują mnie jeszcze bardziej, że jestem beznadziejna. Jak słyszysz od matki, że jesteś tępakiem z byle powodów.. i wyzwiska... to naprawdę źle się czuję i zaczynam sobie myśleć, że jeśli ktoś mnie tak wyzywa, to to jest prawda i nic mi się już nie uda. A czułam się już lepiej, bo podjęłam pewną inicjatywę na własną rękę, może to trafić dalej i realnie coś zmienić na większą skalę (nie chodzi o moje życie, tylko innych ludzi), miałam nawet "flow" co nie zdarzało się już dawno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobra - z pracą przesadziłam. Dała mi coś, wyszłam bardziej do ludzi w gorszym okresie, poczułam się ciut pewniej. Ale sama w sobie nie jest jakaś inspirująca, ale nie tego oczekuje się po tego typu pracach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
następnym razem jak będzie draka w domu to możesz podziękować ojcu że cię "miękkim ch.. m zrobił" Ale z drugiej strony nie zazdroszczę rodzicom - z twoim podejściem będziesz im siedziała na karku do us.. śmierci. Chyba że wcześniej znajdziesz frajera który cię "przeszczepi" na własne utrzymanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jakim podejściem? Na pewno nie będę siedziała w tym domu w nieskończoność. Stanę na nogi i się wyprowadzam. Ja już 5 lat temu miałam się wyprowadzić do cioci (Bo tak źle czułam się w domu), ostatecznie nie wyszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakiego frajera przepraszam cię bardzo? Musiałabym być idiotką, żeby pozwolić, żeby facet mnie utrzymywał. Na pewno nie wkopię się w takie coś. Nie wiem w ogóle, skąd pomysł, że podobałoby mi się takie coś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sęk w tym że jak się nie weźmiesz w garść to nigdy nie "staniesz na nogi". I wyprowadzka do cioci czy babci nic tu nie zmieni - dalej będziesz siedziała komuś na głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skąd pomysł? po poczytaniu tej twojej łzawej historii widać wyraźnie że jesteś jedną z tych osób którym najlepiej jak ktoś za nich myśli i decyduje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cały czas się biorę w garść przecież. Jakbym się nie wzięła, to siedziałabym w domu po 2-3 tygodnie cały czas, nie wychodząc nawet 5 m od domu, a miałam taki okres i z niego wyszłam, sama. Ale do dzisiaj mam irracjonalne lęki. Poczytaj sobie o fobii społecznej. W pewnych sprawach społecznych radzę sobie troskę lepiej i mam spory potencjał na przyszłość (też wyszło przy okazji pewnych zajęć na które uczęszczałam, żeby przełamać lęk przed grupą), ale w niektórych leżę. Ale u cioci miałam mieszkać WTEDY, jak byłam niepełnoletnia. Teraz bym o tym nawet nie pomyślała..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myśli i decyduje? w którym miejscu to wyczytałaś? owszem, jestem niepewna siebie, nie bardzo wiem, co robić w życiu, ale akurat sama decydowałam o różnych swoich sprawach. Może nie zawsze trafnie (i szczerze mówiąc jakbym posłuchała się mamy w paru kwestiach to lepiej bym na tym wyszła, ale wygrały moje pseudoambicje) ale cóż :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz co druga niezaradna sierota ma "fobię społeczną". Zmieńcie płytę albo wybierzcie sobie rząd który przepchnie ustawę przyznającą fobikom renty. Wtedy już nic nie będziecie musiały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"inspirującą" pracę to można mieć jak się na nią zapracuje - choćby studiując. Może po prostu posłuchasz rodziców i weźmiesz się w garść? Rozczulanie się nad sobą nikomu jeszcze w życiu nie pomogło. Albo studia i codzienna nauka (jak Ci sie studia nie podobaja to moglas chociaz skonczyc rok, dla rozwoju osobistego!) albo praca na pełen etat! Twoja historia prezentuje się bardzo źle!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wiesz... widzę, jakie masz do mnie nastawienie po twoich wypowiedziach. Już mnie wrzuciłaś w pewien worek ;) Ale zapomniałam, że nikomu nie wolno popełniać błędów i szukać swojej drogi w życiu czy mieć problemy ze sobą, ale mimo to próbować. Powinno mi wszystko wychodzić, wiem. Niestety nie wychodzi, dlatego jestem zjebem i powinnam się zabić, bo zabieram niepotrzebnie tlen ludziom bardziej zaradnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisałam już w co do 'brania się w garść'. Cały czas szukam pracy (załatwiłam sobie kolejne dorywcze, teraz będę do dwóch chodzić) chodzę na terapię, pracuję nad sobą i chcę spróbować jeszcze raz ze studiami. Jednak to faktycznie jest nic. O wiele za mało. Dlatego to nieważne, co robię - i tak będę do d**y? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Litości! Znowu to rozczulanie się nad sobą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do pracy - oczywiście, chyba ja wiem, jak to funkcjonuje? Ale czy ja gdzieś się na to skarżę albo rzucam prace, bo mi się nie podoba? Nie! Tak, tylko najpierw trzeba mieć uporządkowaną wizję przyszłości. Akurat to, co teraz robię, odpowiada mojemu największemu marzeniu... Gdyby wypaliło, efekt byłby realny i na większą skalę (dotyczyłby wielu ludzi). Zobaczymy, na razie jestem na etapie zbierania danych, potem będzie wielkie bum. Jednak nawet jeśli nie wypali, to mogę dalej w to brnąć, wymyślając coś nowego. Podoba mi się to generalnie, tylko jak wkroczę w dalsze etapy, boję się o to, że nie będę umiała współpracować z ludźmi. Tu jest blokada, ale straszliwie mnie to wkurza, że mogłoby się nie udać - tak bardzo, że mam zamiar poruszyć to na terapii i coś z tym cholerstwem robić, działać - więc motywacja jest silna. Niestety terapia ponoć musi trwać dłużej, żeby efekty były widoczne, ale to też zależy ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie rozczulanie się przepraszam cię bardzo? To jest ironia kochanie :) bo taki masz właśnie stosunek do ludzi. Ja uważam, że to, że wylazłam z tego najgorszego okresu, i tak jest jakimś sukcesem. Oczywiście wy będziecie mieć to w d***e i powiecie, że fobie to ja sobie wymyśliłam i jestem sierotą - reasumując słyszę kolejną dawkę tego samego co słyszę w domu - ale wiecie co? mam to w d***e. I tak to jest dla mnie o wiele za mało i mam jeszcze sporo do zrobienia - ale dlaczego mam się ciągle biczować, i tak całe życie traktuję samą siebie jak szmatę i mam się za kogoś gorszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja naprawdę nie potrzebuję osób, które mi powiedzą to samo, co już słyszę. Dorzucając do tego jeszcze swoje przekonania, pewne, że mają rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a kto ci kaze konczyc studia? może znajdź pracę i się ustabilizuj... nie kazdy musi być mgr od marketingu w tym kraju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I spędzić w tego typu pracy całe życie? Jeżeli znajdę stałą pracę, w której się utrzymam, to się przeniosę na studia zaoczne i wyprowadzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×