Przegrała i nie chce darowania kary. Dziwne...

Założyłyśmy się z koleżanką ale o taką rzecz, że przegrana robi minetę wygranej. Ona to wymyśliła. Nie ja. Nie jestem lesbijką. Zgodziłam się na takie warunki bo byłam na milion procent pewna, że wygram. Wygrałam. Naprawdę nie chodziło mi o to, żeby ona lizała mi cipę. Powiedziałam jej, że nie musi tego robić. Że rezygnuję ze swojej wygranej. Myślałam, że się ucieszy. Że mi podziękuje za darowanie kary. A skąd! Ona do mnie, że tak nie można, że skoro przegrała, to musi się teraz wywiązać, że trudno, że nie chce ale nie ma wyjścia bo byłoby to niehonorowo, itd. Mi aż szczęka opadła ze zdziwienia. Kiedy opowiedziałam o tym dziś siostrze ta do mnie, że ta koleżanka to pewnie naprawdę lesbijka skoro tak nalega. Siostra zasugerowała, że może cały zakład to była jedna wielka jej ściema. Że lesba dobrze wykombinowała i tak naprawdę w obu przypadkach była wygrana bo będzia miała sex. Myślicie, że o to tak naprawdę jej chodziło?