Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

Utrudnione życie, utrudnione kontakty z dziećmi. Po rozwodzie.

Polecane posty

Gość gość

Cześć. Wiem, że to jest portal z myślą o Paniach, niemniej może najlepsze rozwiązania znajdę u źródeł:) Inna perspektywa, doświadczenia.. Nie chcę pisać elaboratu co dlaczego i jak, każda sytuacja około rozwodowa jest trudna i wielu z nas myśli, że jego należy do tych ekstremalnych. Ja przynajmniej tak sądzę. Dlatego nie che pisać o wszystkim a skupić się na konkretnym problemie, czy moim czasie z dziećmi. Chciałem uniknąć przepychanek, biegłych etc dlatego myślałem, że zgoda na warunki postawione przez ex przełoży się na szybką poprawę relacji choć do stopnia neutralności. Mijają dwa lata, a jest tylko gorzej. Moje realcje z ex się nie zmieniły na lepsze, a relacje z córkami 5 i 10 lat, są tragiczne. Mimo, że nie byłem nigdy ojcem z doskoku, czytałem, bawiłem się, byłem cierpliwy, wyrozumiały, delikatny, rozmawiający, chciałem być przyjacielem. Wakacje. Pierwszy i drugi tydzień lipca to czas kiedy powinienem spędzać czas z dziećmi. W pierwszym tygodniu tegoż czasu mama załatwiła im kolonie...Dziecku odmówisz? A drugi tydzień..to jeżdżenie po dzieci które nie chcą widzieć ojca, rozmawiać z ojcem, są wulgarne i opryskliwe. Jeszcze niedawno ignorowały całą moją rodzinę, dziś nie mają okazji bonie chcą ze mną być, wychodzić, odwiedzać moją rodzinę. Byłem w czwartek, piątek i sobotę po nie. Bezskutecznie. Żona z włączonym dyktafonem ostentacyjnie podstawionym mi pod nos mówi "dzieci jedźcie, to czas taty, babcia za wami tęskni, na pewno będzie fajnie, tata przygotował dla Was atrakcje". Za chwilę"one nie chcą jechać do ciebie" i kurując się do dzieci"tata na pewno ma alternatywę, basen, kino, macdonald, park linowy". "Ojciec ma iśc sobie, On nic dla nas nie ma, nie chcemy". Dwa, trzy dni bez zmian, ja nie jadę, nie wiem co już robić. Niektórzy mówią detoks, inny sąd i RODK, inni przeciwnie - np wychowawczyni i psycholog szkolny u ktorych byłem (żona nie zgodziła się na rozmowę w ich obecności) że sąd to zły pomysł, że dzieci sobie zrobią krzywdę, zwłaszcza starsza na której wszytsko się skupia. NO i jest wtorek, właśnie starsza córa pisze "chcemy iść na konie, kiedy będziesz". Jak dla mnie, to żona manipuluje dzieckiem, wie że mam urlop (wziąłem ze względu na czas z dziećmi) więc mi go rozpieprzy. Taki wkręcanie śruby. Dzwonię do córy, zwykle nie odbiera - tym razem tak. Słyszę niechętny do rozmowy głos, opryskliwe słowa. Ok, przyjadę autem (podkreślam bo od pewnego czasu nie chcą wsiadać do auta którym jeżdżę - mama je przekonała, temat na osobny wątek). "Nie" one nie chcą, to rowerami "NIe". Mówię, że nie mam innego auta, że nie mam od kogo pożyczyć..Pat. Na drugi dzień decydują się na rower. Przyjeżdżam, awantura godzinę, znowu jak jest ojciec to jest awantura...Spędziliśmy kilka h razem, dzieci nie miłe, nie słuchają się, proszę młodszą przejdź na prawo bo rowery jeżdżą - "NIe" i pluje na mnie. Podnieść głosu nie mogę, bo będzie że krzyczę..w ogóle nie wiele mogę. Choć sytuacja jest patologiczna, to nie jesteśmy na pozór taką rodziną. Żona jest wyrachowana i działa z premedytacją. Ot i teraz do sedna. Kolejne dni. One nie chcą jechać ze mną za miasto choćby na weekend. Nie chcą spędzić czasu u mnie w domu. Mam po nie przyjechać i gdzieś zabrać, ale tak na kilka godzin. Kiedyś jeździły bardzo chętnie. Od roku nigdzie nie chcą ze mna wyjść. Kiedy do nich przychodzę uciekają do innych pokojów. Ex się awanturuje itd. Dostaje smsy, niby od starszej córki, ale dla mnie prawda jest oczywista, kto stoi za tym przepychaniem się i jaka jest intencja ex. Niektórzy mówią, jedziesz, nie chcą odpuszczasz. A ja nie wiem, wiem, że szczególnie starsza córka jest wrażliwą istotą i jest tym bardzo obciążona. Rozumiem jej solidarność z matką i niechęć do mnie. Urlopu zaplanować nie mogę, wszystko w rozsypce i jednej wielkiej niewiadomej. Nie wiem czy mam zniknąć (każde widzenie to bardzo dwuznaczny czas dla córek), czy walczyć sądownie. NIe wiem czy wyjechać na weekend na działkę, czy meldować się co dzień u nich, czyli robić to na co ex liczy. To nie pierwszy raz, i nie ostatni jeśli niczego nie zmienię. Ani ferii zimowych, ani wakacji letnich, ani nawet co drugiego weekendu kiedy mam opiekę z dziećmi, ani kolejnego wolnego czasu który nadejdzie w sierpniu...niczego nie jestem w stanie zaplanować. W pracy nie potrafię się określić kiedy wezmę urlop. A jak wezmę to idzie na straty. Nie chcę tej gry smswej, tym bardziej rozmów telefonicznych. Są destrukcyjne dla mnie, a przede wszystkim starszej córki. Żal patrzeć, jak dziecko z którym potrafiłem rozmawiać cała godzinę kiedy miała 7 lat o jej problemach w szkole, o życiu, teraz nie chce do mnie pełnego zdania wypowiedzieć. A na dodatek kiedy wciągnięta w to szambo przepychanek rodziców sama musi kluczyć, wić się, gubi radość życia i obarczona jest nie jej problemami. A ja czuje się bezradny.. F.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×