Jutro skończę 33 lata, miał być tort

czekoladowy... stłukłam szklankę, tzn nie ja, tylko miska którą odkładałam jebła na szklankę i drobinki tej k***y powbijały się w ciasto tak, że nie sposób wyłowić wszystko. Tort wylądował w koszu, przecież nie chce nikogo skrzywdzić cholernym szkłem. :( Zdalam sobie sprawę, że całe moje dotychczasowe życie tak wyglądało: coś fajnego na horyzoncie=> perspektywa mojej przyjemności, ciche marzenia o chwilce szczęścia po zaangażowaniu swoich sił i energii=>wypadek=>destrukcje i/lub przykre konsekwencje rzutujące na ostateczny cel, który traci na wartości, szarzeje, zostaje naznaczony niechęcią i urazą. Ja p*****le :( Ktoś powie, to tylko szklanka, ale k****, nie zjem tego, co chciałam zjeść w tym dniu podobno ważnym, a z********anie po nowe składniki i przygotowanie wszystkiego od nowa już nie będzie niczym innym, jak tylko zawracaniem tej mojej "rzeki" kijem. Czy tylko ja tak mam? Czy tylko przez ciernie do gwiazd? Może sznur dostanę w prezencie :/

Daj spokój powiem Ci tak w życiu nie zawsze są piękne chwile. Ale czasami wychodzi słońce. Na pewno będzie lepiej. Uszy do góry i Wszystkiego Najlepszego.

Ahahahahaaa. Rewelacja, ale sie usmialem :D Uszy do gory :D

a daj spokój! Toć to nie tragedia. Idź kup tort i nie zrzędź, a dla pocieszenia powiem Ci, że stłuczona szklanka, miska, ogólnie szkło (prócz lustra) to oznaka szczęścia! Spotka Cię jakaś radość. Wszystko zalezy od postrzegania ----- zepsuty tort to nie powód do rozpaczy, kup od najlepszego cukiernika w mieście gotowiec i baw się dobrze, a historię o zepsutym torcie opowiadaj jako anegdotę :D A doświadczeni życiowe traktuj jako naukę --- gdyby nie one byłabyś innym człowiekiem, prawdopodobnie mniej mądrym. Zatem głowa do góry i cycki do przodu! :D Wszystkiego najlepszego ;)