Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość spozniona

Moje życie zaczyna mnie męczyć.

Polecane posty

Gość spozniona

Cześć wszystkim. Miałam wiele pasji, jednak nic mi nie wychodzi, więc sobie odpuściłam. Nie umiem już rysować, nie umiem już śpiewać, nie umiem już nawet spokojnie rozmawiać z ludźmi. Ludzie rzadko dają mi jakieś zadanie do wykonania bo wiedzą, że zapomnę o czymś. Kiedyś byłam bardzo lubiana. Przez ostatni czas słuchałam żartów o mnie. Niby nie miało mnie to urazić, ale faktycznie mnie to rani. Jakoś dwa tygodnie temu gdy oglądałam film ze znajomymi, pewien mężczyzna w nim się spóźnił i zapomniał o portfelu i nagle wszyscy spojrzeli się na mnie i powiedzieli "to ty". Jestem strasznie roztrzepana. Czuję, że praktycznie nic nie umiem. Wszystko mnie męczy i wkurza. Nawet to, że ktoś dzwoni na domofon lub poprosi mnie, żebym powtórzyła. Często się spóźniam, myślę trochę inaczej od innych. Tzn. nie umiem dać przykładu, jednak wiele razy to zauważyłam. Czasem wychodzę na idiotkę. Od jakiegoś czasu straciłam wielu przyjaciół. Strasznie mnie to boli, bo przyjaźniłam się z nimi od kilku lat. Wydaje mi się, że to się zaczęło pod koniec piątej klasy w podstawówce. Teraz idę do trzeciej gimnazjum. Zmieniam szkołę bo ta do której chodzę jest zbyt daleko mojego domu. Boję się nowego otoczenia, nowych ludzi. Boję się, że coś spapram, że o czymś zapomnę przy nowych nauczycielach i zrobię złe wrażenie. To faktycznie mnie męczy. Właśnie dlatego, że jestem roztrzepana. Raz zapomnę kluczy z domu, raz zorientuję się, że idę w złą stronę, albo że moi znajomi już dawno skończyli coś zrobić, a ja dopiero zaczynam bo - uwaga - pomagałam komuś. Często pomagam innym. Nie lubię gdy komuś się dzieje krzywda lub czuje, że jest gorszy. Czasami zapomniam o sobie. Czuję, że ktoś mi powinien pomóc. Nie daję sobie rady ze sobą. W sumie to z niczym nie daję sobie rady. Strasznie tęsniknię za moimi przyjaciółmi. Oni mnie akceptowali taką jaka jestem. Jestem zbyt beznadziejna. Często gdy poznaję nowych ludzi, jestem odrzucana. Z dnia na dzień coraz bardziej się nie lubię. Jakieś tam zalety mam, ale wiem że jest ich coraz mniej. Błagam, niech mi ktoś pomoże. Nie wiem co będzie za kilka lat, nie widzę siebie, nie mogę sobie wyobrazić. Zdaję sobie sprawę, że ludzie mają gorzej, jedak nie umiem ze spobą żyć. To mnie męczy. Wszystkie próby zmiany siebie mi nie wychodzą, ale to żadna nowość. Czy jest ktoś, kto ma podobnie do mnie? Ps.: przepraszam za powtarzające się słowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spioszeq
Mam bardzo podobnie, moze nie tyle z niezdarnoscia, ale z checia pomagania innym. W pracy czesto przekladam czyjes dobro nad moje i wiaze sie to najprawdopodobniej z chorej checi bycia zaakceptowanym przez innych. Posiadam wysoka samoswiadomosc i dobrze wiem jak to wyglada z perspektywy trzeciej osoby. Robie z siebie dziwaka czesto w oczach innych zwlaszcza ze troche zbyt nerwowo nieraz araguje na rozne sytuacja. Coz ja mam 26 lat i sie raczej nie zmienie juz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spozniona
Spioszeq, mi się wydaje, że to nie koniecznie źle wygląda. A tak pozatym zmieniłam już tę szkołe i wydaje mi się, że jest nieco lepiej :) Poznałam pare osób, które mają podobnie do mnie i zaczęło mi się wydawać, że przesadzam. Gdzieś przeczytałam "nie traktuj życia zbyt poważnie (...)" i w myślach było takie "kurcze, faktycznie po co traktować to wszystko tak bardzo poważnie" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×