Albo partner albo hobby

Glupi problem ale nie umiem utrzymac jednego i drugiego. Mieszkamy od siebie 30 km. Kiedy spedzam popoludnioa na hobby, to partner sie denerwuje ze za malo czasu z nim. Jak jestem czesto u niego, to czuje ze sie zaniedbuje. Moje hobby to rozne cwiczenia, partner nie cwiczy i nie chce go namawiac. Chyba jestem egoistka. Na razie nie mamy mozliwosci zamieszkac razem.

mam ten sam problem,ja chce po pracy na silownie,a juz by najchetniej u mnie pod dzwiami stal zaraz po pracy.ani pedicure,ani penicure przy nim zrobic,ani maseczki:O

do d**y taki partner, co nie rozumie ciebie i nie zostawia ci czasu na chwile dla siebvie

moj to tylko praca i dom,ksiazek nie czyta,malo co go interesuje.

"mam ten sam problem,ja chce po pracy na silownie,a juz by najchetniej u mnie pod dzwiami stal zaraz po pracy.ani pedicure,ani penicure przy nim zrobic,ani maseczkipechowiec.gif" No wlasnie... A potem robi fochy i mi sie odechciewa cwiczyc z nerwow ;/ efekt jest ten sam.

"mam ten sam problem,ja chce po pracy na silownie,a juz by najchetniej u mnie pod dzwiami stal zaraz po pracy.ani pedicure,ani penicure przy nim zrobic,ani maseczkipechowiec.gif" No wlasnie... A potem robi fochy i mi sie odechciewa cwiczyc z nerwow ;/ efekt jest ten sam. xxxxx a potem mowia,ze przytylas czy cos w tym stylu:P

jam mam hoobbby a moja nie do d**y z nią od jutra pakuje jej ciuchy i do mamy dziekuje :))

Nie, nie wypomina mi nigdy, ze przytylam czy cos takiego, ale ja mam poczucie, ze "oddaje" wlasne zycie, zeby miec zwiazek. Bo fochy mnie mecza. Ja wiem, ze zwiazek to juz nie jest swoboda w stylu "jak mam ochote to zamykam sie sama w domu i nie komunikuje ze swiatem albo ide sama gdziestam", bo zwiazek to 2 osoby. Ja nie jestem juz mloda, ale mam taki charakter , ze jest mi bardzo trudno w zwiazkach :(

jak się ludzie kochają na prawdę,to taki problem nie istnieje jak jest miłość,to jest i zaufanie,i szacunek czyli ani kobieta,ani facet nie są zazdrośni,kiedy czas spędzamy z innymi ludźmi,albo pożytkujemy ten czas na jakieś hobby związek to nie więzienie,nie da się tak żyć!rezygnując z siebie chyba by mnie coś pierdz/ielnęło jakby mi facet się foszył,ze sobie pojechałam na kilka h na rower ,gdzieś za miasto albo na jakąś zumbę trzeba mieć jakąś przestrzeń do życia!

To nawet nie chodzi o zazdrosc, ze on mysli, ze ja w tym czasie z jakims innym facetem sie spotykam (nawet jesli bylby to kolega). Tylko o smutek, ze nie jestem z nim. Ze on siedzi sam w tym czasie. Ze ja go na pewno nie kocham. Ze wiecej mnie nie ma, niz jestem. Ok nie mieszkamy razem. I faktem jest ze mam trudny charakter, ze potrzebuje tej przestrzeni. To nie jest czcze gadanie. Bo znam duzo lasek, ktore zapieraja sie, ze one sa niezalezne itd itd a tylko trafi sie pierwszy lepszy doslownie i one wszystko rzucaja dla niego. Jest tez problem, ze facet mi wmawia , ze ja go nie kocham, ze go nie chce, ze on jest nie taki jak powinien byc dla mnie i zle sie czuje z tym, bo ja juz zaczynam kwestionowac siebie. Mam kolezanke, ktora nie obejrzy sama serialu, ktory jej sie podoba, tylko szuka takich, ktore moze razem z facetem obejrzec. Swoich nie oglada, tylko to co mozna razem. Moze to miloc? Trudno, umre stara, glupia i samotna ;/

Nie dość, że ludzie nie mają swojego hobby i nie potrafią zająć się sobą, to jeszcze wmawiają i szantazują innych, że są egoistami, bo zjada ich zazdrość, że ktoś potrafi efektywnie rozwijać się. Ludzie którzy nie potrafią tego zrozumieć, są dla mnie energetycznymi wampirami i psami ogrodnika, którym trzeba poświęcić się, aby im się tylko nie nudziło.