Gość gość Napisano Sierpień 6, 2015 Czesc. Mam osiemnaście lat i nie potrafię sobie poradzic z domowym problemem. W sumie to najłatwiej jest pomoc osobom nieznanym a najtrudniej samemu sobie. To moze zacznę od tego ze w moim domowym ognisku wcale nie jest ciepło i bezpiecznie, choć ślicznie. rodzice caly czas uzywaja tego argumentu, ze po ich śmierci wszystko bedzie moje. sęk w tym że oni nigdy nie byli dla mnie rodzicami. od kiedy pamiętam w domu był zawsze krzyk, szarpanie i wyzywanie. nigdy w życiu nie uslyszalem rodzicow "kocham Cię synu", "przytul mnie", "pomóc Ci w czyms?". Zamiast slyszalem "do niczego sie nie nadajesz", "debilu", "smierdzielu" i inne obrazliwe zwroty. odizolowanie znalazlem w komputerze. tam nikt mnie nie krzywdzil. To trwa do teraz. Popadlismy w kolo. Ja za cale ich przykrości i znieczulice na mnie nie czuje potrzeby pomagania im. Wychodzę na miasto i gram na komputerze kiedy 50 letni tata wozi drzewo albo kosi trawe. nigdy nie okazali mi uczucia wiec dlaczego teraz mialbym im pomagac? Wtedy oni jeszcze bardziej mnie wyzywaja a ja bardziej nie czuje ze powinienem im pomoc. Nawet jeśli wyjdę z pomocna reka to tata mowi "zostaw, ja zrobie", albo potem przychodzą do pokoju i mowia "i co, nie przemeczyles sie?". Jak z tego wyjsc? Czy ze mna jest cos nie tak ze nie pomagam rodzicom? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach