Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość karolina_ks1991

Niepochanowana agresja? Nieszczęśliwa miłość i przegrane życie....

Polecane posty

Gość karolina_ks1991

Hej! Na Kafeterii nie było mnie kilka lat :) Wcześniej często tu zaglądałam... Muszę się komuś wyżalić, chociaż wiem, że może część (większość?) mnie nie zrozumie, uzna za głupią itp... Moje życie niby jest ok. Mam mężczyznę, dziecko, dach nad głową... ale: - prawdopodobnie go już nie kocham, chociaż jest dla mnie przyjacielem. Pragnę kogoś innego, a wyżywam się na nim, - dziecko to była typowa wpadka, chociaż bardzo je (synka) pokochałam. Jednak z drugiej strony wychowywanie dziecka nie sprawia mi zbyt dużej radości, tzn. on jest świetny, uwielbiam widzieć jego radość itp... - studia nie do końca mi odpowiadają, to był - można powiedzieć - wybór mojej mamy, mi się poniekąd podobają, ale sama nie wiem... chyba chciałabym czegoś innego, chociaż sama nie wiem... Generalnie: chociaż cieszę się z małych rzeczy, np. z dobrego jedzenia (jestem smakoszem :) hehe ), obejrzenia dobrego filmu itp, to często dopada mnie taka myśl, że moje życie straciło sens, że mężczyzna, którego naprawdę kocham nie jest mi pisany. Boli mnie, kiedy wiem, że spędza czas z innymi dziewczynami itp. (typowa zazdrość). Ostatnio też zauważyłam, że dopada mnie niesamowita złość, agresja. Często powodem może być byle głupstwo, np. dzisiaj: przywiozłam swojego mężczyznę (piszę "mężczyznę", bo nie mamy ślubu- ja nie chciałam), i zwrócił mi uwagę, dlaczego nie pojechałam inną ulicą. Wściekłam się....Wpadłam w szał! Najpierw kazałam mu się przesiadać i jechać dalej (on nie ma prawa jazdy i nie umie jeździć), a później wysiadłam z auta i postanowiłam pójść pieszo, zostawiając auto, które blokowało inne. Na szczęście chwilowo mój rozsądek powrócił i wróciłam do auta. Ale byłam tak wściekła, że zaczęłam jechać z gazem do dechy i miałam taki zamiar wjechać na skrzyżowanie, na którym miałam znak "Stop". Chyba Anioł Stróż mnie strzegł i w ostatniej chwili zahamowałam z piskiem opon.... Później przy wjeżdżaniu do garażu o mało nie urwałam lusterka bocznego, chociaż nigdy nie mam problemu z wjazdem, ale tym razem byłam tak rozwścieczona, że nie myślałam co robię (na szczęście udało mi się "nastawić" lusterko)... Dopiero po tym jak wjechałam do garażu trochę ochłonęłam, a chwilę później się rozpłakałam. Przypomniałam sobie o Kafeterii, na której kilka lat temu spędzałam sporo czasu... Przepraszam, że piszę tak chaotycznie, ale te wydarzenia, które opisuje, działy się dosłownie kilka minut temu i jeszcze się do końca nie uspokoiłam.... Jestem nieszczęśliwa, wyżywam się na człowieku, który chce dla mnie dobrze... Ale nie kocham go, czuję się jak ptak zamknięty w klatce... Porozmawiajcie ze mną, proszę... Tak bardzo potrzebuję z kimś porozmawiać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurdę, nawet patrząc obiektywnie zachowujesz się jak histeryczka. Szkoda faceta. Aż dziwne, że jeszcze nie kopnął cie w tyłek :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, ale miałam trudne dzieciństwo... wiem jak to brzmi, ale poczucie mojej wartości jest .... zerowe... zdaję sobie sprawę, że potrzebuję jakiejś pomocy, ale kogo? Psychologa, psychiatry? Nie wiem, czy bliżej mi do depresji czy do jakiejś innej choroby psychicznej.... przeraża mnie to, coraz częściej tracę nadzieję... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisz proszę ile masz lat.. jeśli jesteś osoba młoda to wyjade mi się,że być może miałaś zbyt wyidealizowana wizję związku,rodziny,posiadania dzieci.. niestety życie to nie jest bajka,często wkrada się rutyna A w związku też nie na okrągło będą fajerwerki i motylki w brzuchu.. miłość opiera się przede wszystkim na przyjaźni,pomaganie sobie na wzajem , wspieraniu się poza tym skoro Twój facet jest Twoim facetem to musiało być kiedyś coś dlaczego on akurat on A nie kto inny nim jest... sądzę ze powinnaś sobie przemyśleć swoje życie i przeanalizować to,ze tak naprawdę miałaś dużo szczęścia... masz kochającego faceta,dziecko,zdrowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
Mam 24 lata, mój facet jest po 40stce... przyznaję, że uwielbiam jego poczucie humoru, jest bardzo zaradny, śmiały. Nie wiem, co poprzestawiało się w mojej głowie, czego to wpływ... kiedyś byłam z nim szczęśliwa, moja mama mówiła, że popełniam wielki błąd wiążąc się z nim, ale jej nie słuchałam... teraz sama nie wiem. Nie chcę, żeby on cierpiał, no i mój syn oczywiście. Nie wiem, co jest ze mną nie tak, ale nie mam żadnej bliskiej osoby, przyjaciółki. Z wszystkimi się kłócę, albo jest tak, że mam z kimś w miarę dobry kontakt, a później zaczynam myśleć i myśleć i myśleć i tworzą się we mnie takie myśli, że pewnie chce mnie wykorzystać, że i tak będzie mnie obgadywać za moimi plecami itp. Gdybym była inna, nie miałabym tylu problemów... wiem, że sama sobie jestem winna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
Jeszcze dodam, że mam bardzo silne wahania nastrojów. Niedawno byłam wściekła, teraz jest mi cholernie smutno... a jutro może będę się śmiać z byle pierdoły i śpiewać na cały głos, żeby za chwile znów się wściec... Od dzieciństwa (chyba) mam też fobię społeczną, tzn. ja myślę że to jest to, bo nigdy nie byłam u psychologa, który by mi ją na 100% potwierdził. Wiem, że jestem jakaś nienormalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo Ci współczuję, byłam kiedyś w takiej sytuacji, że żyłam z człowiekiem, którego nie kochałam. Drażniło mnie wszystko w nim, byłam z nim z litości. Potrafił mnie rozkurwić z byle błahego powodu. Zostawiłam go!! Współczuję bardzo!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chociaż mam inną sytuację życiową niż Ty,również jestem młoda i jeśli chodzi o związek też się zmagam z takimi problemami.. wydaje mi się,ze mamy niskie poczucie własnej wartości i to wszystko komplikuje sprawę.. nie potrafimy docenić tego co mamy.. być może nie byłaś jeszcze gotowa na poważny związek,dziecko.. brakuje Ci młodzieńczej beztroski i tego aby ktoś się o Ciebie trochę postarał, albo różnego rodzaju miłosnych uniesień.. nie wiem jak Ty ale ja często mam takie myśli A co by było gdybym była kimś innym,miała lepsze fascynujące życie itp,itd.. otóż dochodzę do wniosku ,ze nawet gdybym miała inne życie ono również z robiloby się monotonne... najważniejsze jest to aby cieszyć się z małych rzeczy.. docenić to co mamy,przytulić się do swojego dziecka bądź faceta i dość do wniosku ze tak naprawdę jesteśmy ogromnymi szczesciarami ze mamy obok siebie osoby które nas szanują i kochają ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym,ze wydaje mi się,ze autorką tak naprawdę kocha swojego faceta bardzo mocno.. sama powiedz czy wyobrażasz sobie życie bez swojego mężczyzny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Również byłam senna, zmęczona, nic mi się nie chciało. Miałam objawy depresji i nerwicy. Trafiłam przypadkiem na stronę energiaduchowa.pl . Zamówiłam oczyszczenie aury. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę na moje problemy. Teraz jestem osoba pełną wigoru i chęci do działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 23:13: bardzo Ci dziękuję :) nawet nie wiesz, ile znaczą dla mnie Twoje słowa, tzn. że ktoś mnie rozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może nie dojrzałaś do tak poważnego związku i macierzyństwa.. takie wahania nastrojów towarzyszą głównie nastolatkom. A może frustracje wywołuje u Ciebie to, że czujesz, że poważne życie się już zaczęło i tęsknisz za tym jak byłaś wolna i bez tylu obowiązków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie miałam też lekkiego dzieciństwa. Skończyło się na tym, że poznałam faceta, którego kocham nad życie i on mnie, co czuję na każdym kroku!! Miłość mnie zmieniła!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
Gość z 23:14 Kurcze, chyba trafiłaś w sedno.... Bo ja chyba się domyślam, co sprawiło, że się tak wściekłam. Jechaliśmy przez miasto i widziałam mnóstwo młodych ludzi, szczęśliwych, wolnych, z całym życiem przed sobą... A ja? Ja tak naprawdę nigdy nawet nie byłam na żadnej imprezie, nigdy się nie bawiłam, nigdy się nikt o mnie nie starał... całą swoją młodość spędziłam w domu, a na pierwszym roku studiów spotkałam swojego obecnego mężczyznę. Spotykaliśmy się przez dwa lata - w tygodniu uczelnia, w weekendy spotykaliśmy się i siedzieliśmy ... w domu. Wtedy mi to nie przeszkadzało, teraz czuję, że coś mnie ominęło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 23:17 Chyba masz rację, to wszystko mnie przerosło, przytłoczyło. Stałam się nieszczęśliwa... wiem, że to nie ich wina tylko moja. Byłam bardzo nierozsądna i teraz tego żałuję. Ale obawiam się, że już nigdy nie będę szczęśliwa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
Przepraszam, gość z 23:26 to ja, zapomniałam wpisać swojego nicku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość effeeeen
skoro Twój facet jest tyle od Ciebie starszy to ewidentnie musiałaś mieć ciężkie dzieciństwo, zapewne ze względu na tate... i dlatego znalazłaś takiego tatuśka który zapewnił Ci bezpieczeństwo i stabilizacje no i utworzył się dość dziwny związek córeczki z tatuśkiem.. Piszę czysto teoretycznie, nie chodzi mi o obrazę itd i wiem, ze mogę sie mylić, ale sama kiedyś popełniłam podobny błąd i zapłaciłam za to srogo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
effeeeen Masz rację, mój ojciec- alkoholik, przynosił mi całe życie wstyd. Mieszkałam na wsi, a tu każdy wiedział kto jakich miał rodziców. Nigdy nie usłyszałam, że jestem ładna, mądra, czy innego komplementu. Pamiętam, jak raz przyniosłam taką karteczkę z ocenami i miałam z jakiegoś przedmiotu dobre oceny, w tym piątkę - mama stwierdziła, że pewnie sobie sama dopisałam.... Niby nic takiego, a boli do dzisiaj, że osoby które powinny mnie wspierać - nie robiły tego. Moja mama nie była bez winy, chociaż ojciec był dużo gorszy. Nie będę się rozpisywać, bo by nocy nie starczyło na opisanie wszystkiego, moich uczuć itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
Kiedy poznałam R. myślałam, że los się do mnie uśmiechnął. Był (i jest) takim moim "tatą". Troskliwy, zawsze dobrze doradzi. Nie mogę powiedzieć, że mnie nie wspiera itp. Ale tak zdaję sobie poniekąd sprawę, że taki jak on to powinien być mój ojciec. Nawet czasem mówię do niego "tatko" :D Kocham go... jak przyjaciela. Nawet kiedyś mu to powiedziałam, niby w żartach. Obraził się wtedy na mnie, powiedział, że nie chciałby już żyć jakby to okazało się prawdą. Mam związane ręce. Ktoś będzie nieszczęśliwy. Albo ja, albo on....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
Wiem, że to głupie, ale czasem myślę, jak cudownie byłoby się znowu urodzić, z tą wiedzą, którą mam teraz i z takim tatą jak R. Seksu nie uprawiamy od wielu miesięcy, a już wcześniej się zmuszałam. Teraz nawet nie jestem w stanie się zmusić. Mam nawet takie myśli, że jakby mnie zdradził, to nie mogłabym mieć do niego o to pretensji... Przestał mnie pociągać fizycznie... wiem, że to też spory problem, dla mnie i dla niego. Byłam taka głupia, skrzywdziłam siebie i jego, a przy okazji mojego synka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość effeeeen
U mnie było podobnie, w domu zawsze była napięta sytuacja, wiecznie krzyk ojca i brak szacunku i przez to czułam sie jak kupa gówna, ale pózniej gdy go poznałam (tego starszego faceta) od razu myślałam, że to miłość, bo on mi pokazał czym jest trochę miłości, bezpieczeństwa i szacunku ( niestety młodzi mężczyzni nie zawsze są w stanie to zrobić) i za ten szacunek właśnie chciałam mu oddać wszystko. Ale jednak róznica pokoleń prędzej czy pózniej da sie we znaki i zrozumienia w nim nie znajdziesz bo jestescie na totalnie innych etapach waszego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość effeeeen
Masz rację, też chciałabym urodzić się na nowo z tą wiedzą co teraz mam, może wtedy nie popełniłabym aż tylu błędów. A teraz muszę żyć z tą myślą, ze po drodze skrzywdziłam pewnych ludzi, a w tym chyba najbardziej siebie. Ale trzeba żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
Najgorsza jest niepewność tego, co powinnam zrobić. Myślę, że na cokolwiek się zdecyduję, będzie źle. Nieraz myślę sobie tak: kurcze, niczego mi tu nie brakuje, on ma w miarę dobrą pracę, ja (po studiach pielęgniarskich) nie zarobię najwięcej, ale razem będziemy wiedli spokojne życie. Mamy dom, ogródek, poród już za mną :) A po chwili przeszywa mnie taki ból, niemalże fizyczny i ta myśl: to już tak do końca życia?? Kiedyś moja mama mi powiedziała, że teraz, gdy pojawiło się już dziecko, to już nie ma innej rady, będę musiała z nim być... Niby ma rację, dla dobra dziecka potrafiłabym wytrzymać dużo. Ale czy to będzie szczęśliwa rodzina? Z moją frustracją? Z napadami histerii/szału/agresji...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
effeeeen, a napisz coś więcej? Zakończyłaś tamten związek? Ale nie mieliście dzieci, prawda? Jak on to zniósł? Kiedy stwierdziłaś, że więcej już nie dasz rady, że musisz odjeść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina_ks1991
effeeeen, mam nadzieję, że jeszcze się odezwiesz :) bardzo bym chciała z Tobą porozmawiać i przeczytać Twoją historię :) Dziękuję wszystkim, którzy mi odpowiedzieli. Wiem, że nikt nie da mi odpowiedzi, jak postąpić, jak pokierować swoim życiem. Ale dziękuję, że mogłam się "wygadać" (lub raczej "wypisać" :) ). Tak naprawdę nie rozmawiałam o swoich uczuciach z nikim. Trochę się uspokoiłam, chociaż jestem przerażona tym, co dzisiaj zaszło i jak się to mogło skończyć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WIEM CO MÓWIE WIEC ZAUFAJ
chciałam wam opowiedzieć coś co zmieniło moje życie; mimo że byłam dość wierząca i taka sobie średnio praktykująca odkryłam niedawno Jezusa zupełnie na nowo, to był przewrót który zmienił moje życie!!!!! jeśli wasza wiara jest żywa, autentyczna i nie chwilowa (WAŻNE) modlitwy zostaną wysłuchane i cuda wejdą do waszego życia z taką pewnością siebie jakby siedziały tam sobie wygodnie od zawsze. Może to nie będzie dokładnie to o co prosiłeś lecz będzie to najlepsza możliwa aktualnie dostępna dla Ciebie opcja a może i coś lepszego niż „zamawiałeś”. Bóg da Ci to czego nie da Ci nikt, nikt nigdy nie będzie kochał Cię tak bardzo jak on, nikt nie doda Ci tyle odwagi i siły, tyle radości i ciepła oraz zrozumienia. To nie jest ktoś odległy, on jest bardziej ludzki od ludzi a jego dobroć większa niż dobroć wszystkich ludzi którzy kiedykolwiek żyli na tej planecie razem wziętych. To się wydaje Ci teraz może pusta gadka, ale jest coś takiego jak wylanie Ducha Świętego (sprawdź też pod nazwą: chrzest w Duchu Świętym) i jest to mega przeżycie mistyczne i realne jednocześnie, używałam w życiu różnych rzeczy i uwierz mi- nic Ci nie da takiego powera, jest to odlot nie do opisania ludzkim językiem, wiem co mówię. Jeśli jesteś teraz daleko od Jezusa i masz wymówkę w stylu „ …no ale ja już zrobiłam tyle złych rzeczy i teraz to już w sumie tak głupio, nie ma sensu wracać…” to muszę cię rozczarować gdyż to gó**no a nie wymówka ja miałam podpisany własną krwią pakt z diabłem (we wczesnej młodości) a Bóg wybaczył mi to, przyjął z powrotem jak gdyby nigdy nic, tyle Ci powiem; spowiedź to potęga, weźcie to na serio, dzięki spowiedzi możecie dosłownie wykasować te wszystkie złe rzeczy w majestacie duchowego prawa które jest po drugiej stronie (po śmierci) brane ze 100% szacunkiem i uznaniem Wróć do Jezusa, on czeka Jestem tu by powiedzieć wam: miłość, dobro i cierpliwość Jezusa do was nie ma granic, to on jest tym czego Ci zawsze gdzieś tam na dnie serca brakowało, to za nim była ta tęsknota kłująca Cię gdzieś od czasu do czasu, to stąd ten smutek gdzieś na dnie radości nie męcz się dłużej, już dziś zacznij modlić się o prawdziwą bliskość z nim, a gdy zostanie to spełnione gwarantuję Ci że oszalejesz ze szczęścia, to jest coś czego się nie da z niczym porównać, jestem wdzięczna za szczęście które eksplodowało w mojej dotąd smutnej i znudzonej, pełnej strachu duszy. On da Ci to czego nie da Ci nikt inny, nigdy, prawda krzyczy do Ciebie właśnie teraz, właśnie po to żebyś od tego, dokładnie tego momentu zaczął nowy lepszy etap, etap który doprowadzi Cię do milion razy lepszego zakończenia niż kiedykolwiek dla siebie przewidywałeś, rozumiesz? Mówię to serio i mówię to do Ciebie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×