Nasz plan. Ja i on i nasza ucieczka.

Ja młoda lekarka a on lekarz, żonaty, dzieciaty. Chcemy być razem ale to skomplikowane więc wymyśliliśy plan. Najpierw on znika, wychodzi z domu i nie wraca . Jedzie do umówinego miejsca i czeka na mnie. W tym czasie szuka pracy ale pod zmienionym nazwiskiem (jak to zrobić?), urządza się i przygotowuje nam grunt do życia. Za miesiąc (lub więcej) wychodzę ja i też nie wracam. Jadę do niego. Dobry plan?

Zacznij się leczyć na nogi, bo na głowę już za późno :D

Bardzo dobry scenariusz na hollywoodzką szmirę.

Nie muszę się na nic leczyć. Jestem zdrowa. Może zamiast głupich docinek jakaś rada?

to nie lepiej upozorowac śmierć? jako lekarze powinniście miec po pierwsze wiedze jak to zrobić szczególnie w kwestiach biurokratycznych. ty stwierdzasz jego zgon on twój abo cvos w ten deseń:D można wycinać żywym organy na przeszczepy to mozna i udawać martwego za życia;) w zasadzie to wszystko można tylko trzeba pomyśleć

po grugie, bo zapomniałem, macie znajomości i wiedze komu posmarować a po trzecie to prawdopodobnie bardzo źle wpłynie na jego dzieci jeżeli po prostu zniknie. o ile go kochają. co do zony sie nie wypowiadam

zapamietaj podupczy znudzi sie toba i wróci do dzieci to nie realne przechodziłęm to wspomnisz moje słowa i pomysl jak by tobi ejakas p***a zabrała ojca ani isc z tata na lody ani w szkole opowiedziec ze tata to robi tamto a ty tylko miłosc w głowie zostaw go ze wzgledy na dzieci!!!! zyjcie tutaj potajemnie sie spotykajcie ale nie zabieraj dzieciom ojca!!!!!!!

Ucieczki są dla dzieci, tchórzy i ludzi w śmiertelnym niebezpieczeństwie, nie wiem jak to sobie wyobrażasz, ale życie to nie film, musielibyście wylądować na drugim końcu świata, żeby mieć spokój, że już nie wspomnę o moralniaku.

Możecie upozorować śmierć, w jakimś serialu to było. Przez jakiś miesiąc trzeba oddawać krew tak żeby było tyle że normalny człowiek który tyle by stracił by umarł. Następnie wynajmuje sie jacht, łódke, cokolwiek. Wypływa na morze. Tam ktoś Cie odbiera, rozlewa krew. Ciała nie ma ale jest krew uznają że nie żyjesz a ciało wpadło do wody. Pozdro.

psychodrelichium chciałbym ci nadmienic, ze ewolucja faworyzuje geny zdrajców:)

dziś Ależ nikt tu nie rozmawia o ewolucji, czyżbyś miał problem z uporem i zacietrzewieniem?

nie. ale pod płaszczykiem nacechowanych moralnie określeń próbujesz zaszkodzic rozwojowi ludzkości:)

czyli wykazujesz zgoła inną postawę niż w dyskusjach innych dziedzinach życia, które ją wg ciebie wspierają

ale, że to może oznaczać przypadkową bądź celową zdrade swoich ideałów to jesteś rozgrzeszona:) czyt: powinnaś się czejściej parzyć i mieć potomstwo twojego pokroju:)

Mylisz się, ja nie szkodzę świadomie nikomu z wyjątkiem siebie, ale jak masz jakąś teorię to przynajmniej ją rozwiń, chętnie poczytam.

dziś Żeby płodzić dzieci trzeba mieć dobry materiał genetyczny dawcy spermy, jak kraść to miliony, jak rodzić to geniuszy!

rzadko kiedy geniuszem sie jest z pokolenia na pokolenie. co do kradziezy milionów jest wręcz przeciwnie:) co do rzeczonego dawcy spermy to módl sie zeby nie miał podobnych wymagań co do jej biorcy:)

gdybys sie chwile zastanowiła nad tym co piszesz to by ci wyszło, że światpogląd z którym się utoższamiasz stoi w całkowitej sprzeczności z treścią

dla przykładu ewolucja, w która gorąco wierzysz nijak sie ma do moralności tudzież przysłów, które firmujesz swoim nickiem.

wniosków z tego mozna wyciągnąć co najmniej dwa: albo dajesz sie osszukiwać. albo oszukujesz sie sama. ewentualnie jedno i drugie

dziś Nie twierdzę, że jestem geniuszem, właśnie dlatego mówię o dobrym dawcy, bo dopiero dobra mieszanka może stworzyć geniusza. Zresztą dzieci mieć nie zamierzam i o ile mi nie buchnie nagle instynkt macierzyński to zdania nie zmienię. I chyba przeceniasz swoją przenikliwość, bo nie wiesz, jaki jest mój światopogląd, to co piszę na kafe nie zawsze jest subiektywne, staram się pisać obiektywnie. Tak naprawdę moje przekonania nie wszystkie są ugruntowane ściśle, więc poniekąd być może pisząc czasem tutaj jestem hipokrytką, ale z wyboru. Rozumiesz co mam na myśli?

ale jaja. barsa dostaje 4-0 w dooopala:)

Ja nie wierzę stuprocentowo w ewolucję, przecież pisałam, że wypowiadałam się wedle ogólnodostępnej wiedzy. Z większością takich zjawisk nie potrafię się zgodzić lub nie, po po prostu nie mam wystarczającej wiedzy, tak samo jak Ty.

tak rozumiem co masz na myśli. dojrzała forma tej przypadłości nazywa sie paranoja:)

to czemu nie poszerzysz horyzontów?

poza tym tu wystarcza konfrontacja tej oficjalnie serwowanej ci wiedzy z logiką a nawet wyłącznie matematyka na poziomie szkoły podstawowej

Paranoja objawia się trochę inaczej, nie zapominaj, że mnie nie znasz, a tworzenie określonego wizerunku wirtualnego nie świadczy jeszcze o chorobie psychicznej.

bo taka matematyke da sie zweryfikowac doświadczalnie i na logikę. zresztą to chyba jedyna nauka odporna na zafałszowania

Szczerze mówiąc, wolę poszerzać horyzonty i zastanawiać się nad inną tematyką dotyczącą świata niż akurat problem ewolucji, chociaż to się wszystko ze sobą łączy, to nie na tym się koncentruję. Po za tym zniechęca mnie sam fakt, że i tak nie zrozumiem tego wszystkiego i nie sposób ślepo wierzyć dostępnym informacjom, zwłaszcza, że logika i matematyka nie wyjaśniają wszystkiego, a przynajmniej nie na poziomie, który dla mnie byłby zrozumiały.

Dla mnie najbardziej komfortowym wyjściem jest taki półotwarty dystans intelektualny, właśnie z tego względu, że nie jestem geniuszem.