mój dom to istne piekło

Powoli zaczynam nie dawać sobie rady z tym wszystkim. Myślałam o wyprowadzce, ale mam jeszcze rok szkoły i nie jestem w stanie sama się utrzymać. Mieszkam w pokoju z bratem (nie u rodziców, a u Babci) Ten robi mi wieczne awantury, o to, że nie chcę zrobić czegoś dla niego, a ja nawet nie mam prawa go o coś prosić, bo jak ja w ogóle śmiem go o cokolwiek prosić. Matka o wszystko mnie obwinia... Nie skończyła szkoły- moja wina. Młodsze siostry rozrabiają? Ja je buntuje. Pokłóciła się z Ojcem? Również ja obrywam. I tak w kółko. Ojciec ma mnie kompletnie gdzieś, jakby mnie nie było... A z tego wynika, że to właśnie chyba z nim mam najmniej toksyczne relacje. (śmieszne, prawda?) Staram się odciążyć ich finansowo. Pracuję, uczę się. Robię wszystko co tylko chcą, ale to ciągle dla nich za mało. Nie mam pojęcia jak sobie z tym wszystkim radzić... Rozmowy nie pomagają, bo przecież przesadzam... Zaczynam ich wszystkich nienawidzić. A przez to wszystko zaczynam też nienawidzić samej siebie... Ktoś coś poradzi? Na prawdę potrzebuję pomocy jakiejkolwiek...