Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

po terapii stałam się bardzo asertywna i mówie co myślee efekt

Polecane posty

Gość gość

nie wszystkim się to podoba :( ale nie zamierzam chować swojego ja efekt jest taki ludzie którzy mnie lubią zaczynają mnie mieć dosyć a z osobami które mnie nie lubiły zaczynam się dogadywać, mi się wydaje że dla tych co mnie lubili byłam wygodna do tej pory miła, uprzejma i podporządkowana czasami dająca się wpuścić w maliny a teraz tego nie ma jak mi się coś nie podoba to jasno to komunikuje i widzę że się odsuwają np. koleżanki ustaliły miedzy sobą grafik jak tylko wyszłam do toalety mi dając do wyboru najbardziej oblegane przez Klientów dni, powiedziałam co myślę i grafik poszedł do zmiany ale od tego momentu czuje jakąś nie fajną atmosferę kiedy na wszystko się godziłam było ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czego się spodziewałaś? Nagle popychadło zaczęło się stawiać to wygodnickim to przeszkadza. Dobra strona jest taka, że teraz ludzie zaczną Cię szanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie popychadło nie nazwałabym się aż tak? odpysknąć zawsze umiałam ale do tej pory dobrze się dogadywałam z 2 koleżankami raczej byłam nastawiona na współpracę ale z przyczyn nie zaleznych ode mnie byłam bardziej wycofana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli unikałaś konfliktu to może bezwiednie właśnie stawiałaś się w pozycji popychadła. Takiej co zawsze pójdzie na rekę, zamieni się na gdziny, zostanie dłużej...i jak idziesz do kuchni to przynieś dwie trzy kawy. Na tej zasadzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie unikałam konfliktów w pracy ale 2 osobami dobrze mi się pracowało bez konfliktów a raczej byłam zbyt skupiona na sobie i czegoś mogłam nie widzieć po prostu a zawsze mnie zastanawiało czemu co roku właśnie w te dni mam dziwny ten grafik, układany poza mną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O. Dobry temat. Mi na szczęście nie potrzeba było terapii. Ale postaram się krótko opisać swoją historię. Zaczęło się w szkole. W podstawówce miła jak to dziecko. W gimnazjum nadal miła, ale zaczęłam mieć swoje zdanie. I tak pod koniec I klasy moja wychowawczyni na wywiadówce powiedziała rodzicom że niektóre moje przemyślenia na temat książek, historii, czy tam innych rzeczy jest niepokojące- odbierałam świat inaczej. np na WOS-ie czy historii potrafiłam wypowiedzieć się negatywnie o świecie mnie otaczającym. Zamiast pisać że kocham Polskę, bo... to pisałam kocham Polskę mimo, że... I niestety tak ograniczono mi swobodnych myśli, bo doszlo do tego że uraziłam w miedzy czasie kilka koleżanek- powiedziałam coś negatynie o ich wyglądzie kiedy pytały o opinię. Więc w II i III klasie już byłam grzeczna i ograniczona. Liceum cóż. Większa swoboda ale nadal trzeba było uważać na poglądy słowa itd. Trzeba było być miłym dla kazdego bo co koleżanka to kolejna większa furiatka od poprzedniej. Uwaga na temat tego, że powinna używać jaśniejszego podkładu- płacz. Ale jak ona powiedziała, że mam zła stylówę, było ok. Miarka się przebrała w III klasie, kiedy ja nie szukająca związków młoda, lekko puszysta sarenka uslyszała od swojej klasowej przyjaciółeczki długonogiej łani pięknej niczym rzeźba Michała Anioła, że nie mam chłopaka bo jestem gruba. Nie żeby powiedziała to w 4 oczy. Na forum całej klasy. Cóż. Chyba nikt nie spodziewał się, po cichutkiej, miłej, grzecznej, kulturalnej osobie tego, że się odetnie. Powiedziałam tylko "a ty taka ładna i wysportowana, też nie masz... ale u ciebie powód braku zainteresowania leży w innej sferze". Nawet nie wiecie z jaką rozkoszą to wspominam. No i tak nasza znajomość była życzliwie chłodna. Poszłam na studia i wreszcie mogłam być sobą. Nawet nie wiecie jakie to było cudowne! Całe życie siedziała we mnie ironicznie patrząca na swiat dziewczyna i wreszcie mogłam mówić co chcę. W ogóle osoby proszące mnie o radę, o opinię nie miały na mysli tylko komplementu. Powiedziałam mojej nowej przyjaciółce że ma beznadziejną grzywkę, a ona zamiast mnie zwyzywac obrazić się czy coś, to uszanowała moje zdanie (jakieś pół roku poźniej zapusciła grzywkę i o niebo lepiej i nawet śmieje się, że dzieki mnie). Najbardziej mnie rozbawił kolega z liceum którego spotkałam wracając z uczelni z kolegą. Słysząc mnie co mówię, jak komentuję to stwierdził że się zmienilam- mówił to przy koledze. Ze w liceum byłam cicha myszka, a kilka miesięcy co ze mną zrobiło. Co mu odpowiedziałam? "tutaj nie ma wywiadówek" Szkoła zmarnowała mi 5 lat w których mogłam być całym sercem sobą! Asertywność, własne zdanie, odwaga i szczerość. Te cechy są piękne :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×