facet to dla was sens życia?????

zaciekawiło mnie to, bo ktoś tu napisał, że odkąd ma facecika to wreszcie "ma po co życ"

up

jedno zdanie wyrwane z kontekstu i już dostajesz piany na ustach? zanim go poznałam, żyłam w piekle i byłam samotna. żadnych przyjaciół, znajomych, domu i ojca, wyłącznie toksyczna matka. moim sensem życia stało się wyrwanie z Egiptu, ale chłopak swoją obecnością i wsparciem nadał mu blasku, rozumiesz?

napisałaś, że masz teraz po co żyć, to jest raczej sens życia a nie jakaś pierdoła typu "blask"

doświadczyłeś kiedykolwiek stanu wegetacji? jesz źle i mało, ubrań nie ma, domu nie ma, rodziny nie ma, nie ma przyjemności, tylko ciągły strach. minęło, zaczyna się normalniejsze życie i walka o utrzymanie go i ulepszanie. walka jest wtedy sensem życia, ale czy chce ci się żyć? nie do końca, po prostu czekasz dosyć optymistycznie, ale bez złudzeń na przyszłość, kiedy nareszcie nastąpi spokój. ale pojawia się on i sprawia, że nareszcie wychodzisz gdzieś w weekendy, masz dla kogo dobrze wyglądać, dbać o siebie, czytać, oglądać, ćwiczyć. to pojmuję jako chęć do życia, nie jego sens.

nie musisz mi się tłumaczyć, życzę ci dobrze, chciałam zacząć rozmowę na ten temat i dowiedzieć się jak to jest u innych

sens życia, nie. Ale może być motywacją do życia, jak pisze dziewczyna wyzej.

http://swiat-slow.pl