Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Theaa

Jak mam się przekonać do macierzyństwa? Jestem w ciąży...

Polecane posty

Gość gość
O dziecko starałam się 2lata, płakałam podczas każdego okresu. Okazało się że mam niedoczynnosc tarczycy, po wizycie u endokrynologa miesiąc później zaszlam w ciążę. Nigdy nie czułam się bardziej szczęśliwa mąż się poplakal że szczęścia. Bardzo o siebie dbalam a każde wg mnie odchylenie musialam wyjaśnić u lekarza. Do lekarza biegalam praktycznie co tydzień bo coś się zlego działo. Odetchnelam kiedy poczulam ruchy (najpiękniejsze dla mnie uczucie) i martwilam się zdecydowanie mniej. Poród miałam straszny, skończyło się depresja. Pierwszy miesiąc był dramatem nie umialam sobie poradzić z ciągle placzacym dzieckiem. Bardzo często przeklinalam dzień w którym zaszlam w ciążę pytalam siebie "po co mi to było" "dlaczego chciałam mieć dziecko" żałowałam że w ogole urodziłam choć nigdy nie zdecydowałabym się na aborcje . Przez miesiąc byłam obolala i nie mogłam usiąść normalnie na tylku a tu jeszcze trzeba się dzieckiem zająć. Ja która tak pragnęła dziecka przez tyle czasu się staralam i depresja popielcową niemożliwe. A jednak, wyobrazalam sobie wszystko inaczej na szczęście mąż bardzo mi pomógł, ale nie wiem co było gdybym była sama. Teraz kiedy to pisze czuje się strasznie i żałuje ale tego, że kiedy moje dziecko potrzebowało mnie najbardziej kiedy potrzebowało mojej miłości i ciepła nie byłam w stanie mu tego dać. Żal mi tego pierwszego miesiąca i gdybym mogła cofnęła bym czas. Staram się nadrobić ten pierwszy miesiąc cały czas mimo, że syn ma 9 miesięcy i wiem, że kocham go najbardziej na świecie i czasami mam naprawdę dosyć. Często czuje się bezsilna zmęczona i nic mi się nie chce ale nie ma nic fajniejszego w tej chwili niż uśmiech mojego synka. Pisze to dlatego żebyś wiedziala że nie jest lekko i często możesz zaplakac z bezsilności ale moim zdaniem warto:-) Pozdrawia i życzę podjęcia dobrej decyzji dla ciebie jak i dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieudaczniczki biją pianę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja,jak się okazało,że jestem w drugiej ciąży,prawie zemdlałam. Natychmiast pojawiła się myśl o usunięciu. Problem był w tym,że to już był 12 tydzień, a więc chcąc nie chcąc zmuszona byłam urodzić. Przysięgam,przez całą ciążę nie czułam kompletnie nic pozytywnego,co najwyżej wściekłość na siebie i żal do całego świata.Jak urodziłam i położna położyła mi dziecko na piersi ,nie myślałam o niczym innym,tylko o tym,że chcę spać. Nie odczuwałam żadnej radości. Byłam potwornie obolała i zmęczona,i oddałam dziecko położnym na noc (zresztą i tak nie mogłabym się nim zająć,bo byłam bardzo osłabiona i wycieczka do toalety była nie lada wyzwaniem,żeby nie upaść na podłogę). Potem w domu,stopniowo,baaardzo powoli zaczynałam kochać to dziecko. Mimo woli. Córka była zachwycona braciszkiem, ja też zaczęłam zauważać,że uśmiecham się do niego, gadam coś tam bez sensu do niego itp. Nadal uważam,że pokrzyżowało mi to wiele planów,ale... no nie umiem nie kochać. Z doświadczenia wiem,że pierwszy rok jest najgorszy. Przynajmniej tak było u mnie z córką. Potem z górki. Więc zaciskam zęby i akceptuję to,co się stało,bo co mi pozostało? Kocham moje dzieci i wiem,że będzie ciężko momentami. Ale jestem optymistką. Co nie znaczy,że u ciebie tak będzie. Ale życzę ci tego z całego serca. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neferteti
Tylko na cholerę krzyzowac swoje plany. Właśnie teraz, kiedy możemy o sobie decydować. Ten kto chce mieć dzieci ok. Ale zmuszanie się jest odrażające. Zawsze w sercu będzie ta myśl że było nie chciane i to dzieciak dobrze czuje! Jestem takim dzieckiem wiec wiem co pisze. Całe życie pod górkę i zmarnowane nic nie warte życie. Bo nikt się nie cieszył z tego ze jestem, wieczne kłótnie były za to w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
neferte... nie ważne ;) coś w tym jest co piszesz :( ile jest w klasach takich zamkniętych w sobie osób które nie chciały wracać do domu bo ich tam nikt nie kocha :( takie jest życie i nikt nie może decydować za kogoś czy pokocha czy nie! Debilne to forum że nie wiem... te odpowiedzi tych teresek z kalkuty są przerazajaco-swietojeblywe :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nigdy nie chcialam dzieci,jak dowiedzialam sie o ciazy bylam zalamana,mialam swoje lata i balam sie doslownie o wszystko,poczawszy od tego jak dam rade po to czy dzidius bedzie zdrowy.....a teraz...corcia ma prawie 2 latka,jest przekochana,zdrowa i swietnie sie rozwija ,jest dla mnie motywacja do dzialania,naprawde,choc latwo nie jest to jestem szczesliwa ze urodzilam ja i kazdego dnia jej usmiech wynagradza mi wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annaaaaaaaaaaaaaaaaa
Ja urodziłam w młodym wieku, bo miałam 21 lat. Byłam na drugim roku studiów jak dowiedziałam się o ciąży. Pierwsze o czym pomyślałam, to aborcja. Powiedziałam to mojemu partnerowi, a on się popłakał, zaczął mnie obwiniać, że chcę zabić nasze dziecko. Jeżeli chodzi o partnera, nie było między nami gorącego uczucia. Ale zaczęłam się faktycznie zastanawiać nad urodzeniem, bo jakoś dziwnie sumienie zaczęło mnie gryźć, chociaż nie jestem praktykującą katoliczką, a raczej agnostyczką. W ciąży w ogóle nie kochałam dziecka, ciąża mnie obrzydzała, brzydziłam się wielkiego brzucha, powiększonych brodawek, źle się czułam i wymiotowałam. Kiedy dziecko się urodziło, również nie byłam pełna zachwytu, nie płakałam ze szczęścia jak inne matki na porodówce. Dzieckiem zajmowałam się z obowiązku, bo tak trzeba. Ale byłam szczęśliwa jak zasnęło i miałam chwilę spokoju. Jakiekolwiek uczucie do dziecka przyszło gdzieś tak z 2 tyg po powrocie do domu. Kiedy patrzyłam na śpiącego syna zrozumiałam, że jest dla mnie ważny i że jestem za niego odpowiedzialna i nie pozwolę go skrzywdzić. Teraz syn ma 8 lat. Z jego ojcem były lepsze i gorsze okresy, w czasie jednego z tych lepszych, ponad 5 lat temu, wzięliśmy ślub, aby umocnić nasz związek. Niestety nie umocnił się, było coraz gorzej. Teraz jestem pewna, że nie kocham męża i nigdy tak naprawdę nie kochałam. Ale jest dziecko, jest kredyt, dom jeszcze do końca nie wykończony. Rozwód oznacza sprzedaż domu, a po spłacie kredytu nie wystarczy nawet na 2 kawalerki. Samotnej kobiecie z dzieckiem bank nie da kolejnego kredytu na mieszkanie. Zagranicę wyjechać nie mogę, bo dziecko. Byłam w ubiegłym roku dorobić na miesiąc przy zbiorach owoców, z dzieckiem została teściowa, ale w tym roku powiedziała, że się nie podejmie, że to nie na jej lata i zdrowie. Teraz wyjechał mąż. Na razie na 3-miesięczny okres próbny. Zobaczymy jak to będzie. Po tych wszystkich latach mogę powiedzieć, że kocham moje dziecko, bez wahania oddałabym za niego życie, jednak szczęśliwa nie jestem. Być może gdyby nie ta ciąża, miałabym lepsze życie. Zresztą z moją mamą i ze mną było tak samo. Ojciec nas zostawił jak miałam bodajże 2 lata, w ogóle go nie pamiętam, później nigdy się u nas nie pojawił. Alimentów nie płacił. Wychowywałam się z mamą i babcią. Mama nigdy nie wyszła ponownie za mąż, miała jakies epizody z facetami, ale zawsze konczyły się porażką. Od wielu lat jest sama, babcia już nie żyje. Mama pracowała na zmiany, abym zawsze miała co jeść i w co się ubrać. Ale wiem, że też nie jest szczęśliwa i ma poczucie zmarnowanego życia. Jest zgorzkniałą kobietą, ciągle psioczy na wszystko i na wszystkich, w szczególności na facetów. Mój mąż w ogóle do niej nie jeździ, bo zaraz się kłócili. Zresztą mnie też cięzko się z nią dogadać, bo cokolwiek bym nie zrobiła, nie powiedziała, jest źle. Boję się, że będę taka sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
annaaaaaaaaaaaaaaaaa to jest to, rodzic bo trzeba sie przyzwyczaić? Czy dalej mamy PRL? Nie. I dlatego niektórzy podejmują zle decyzje. Albo wiążą się z kimś, byle żeby byc, bo nie chce się być samemu :(. Smutna rzeczywistość. Na cholerę brać odpowiedzialność za coś czego nieznosimy i nietolerujemy. To tak jak wziąć do domu szczura z ulicy z adnotacją od urzędników ze jak go wypuscisz to cie ukaraja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Theaa
Witam. Dziękuję za wszstkie wpisy. Decyzji wciąż nie podjęłam, wciąż się waham, a chcę już w tym tygodniu podjąć decyzję, bo jak pisałam mam czas do 12 tygodnia, ale wolę w razie czego tak późno tego nie robić. Wczoraj spotkałam się z ojcem dziecka, nie powiedziałam mu i chyba nie powiem. Za 3 tygodnie on wyjeżdża, więc wątpię czy się jeszcze zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mejlo
Nie zastanawialabym$ się długo na Twoim miejscu Theaa. Podejmij właściwą decyzję. Tą tylko Twoją. Bez zrzędzenia kafeterian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie brzydzi cie to ze on zostawil w tobie tak brzydka swoja czesc? jak w ogole do tego doszlo ze rozlozylas przed nim nogi. przed idiotami nog nie rozkladajcie Panie SZANUJCIE SIĘ KOBIETY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze, ciezka sytuacja, co na to twoj partner? Bo to musi byc wspolna decyzja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
urodz,nawet zostaw w szpitalu po porodzie albo oddaj dookna zycia,prosze cie,daj szanse maluszkowi na zycie,na zobaczenie swiata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08:59 ja mam pytanie czy byście chciały żeby sie złodziej wdarł do waszego domu i was zadźgał nożem w czasie snu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"To tak jak wziąć do domu szczura z ulicy z adnotacją od urzędników ze jak go wypuscisz to cie ukaraja" jeśli tak, tzn. że każdy z nas jest takim szczurem i ty też. Z jakichś względów tak siebie jednak nie nazwałaś. Dlaczego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli złodziej zadźgal w nocy kogoś, kto jak Breivik ma w przyszłości z niezadowolenia i choroby pozabijac mnóstwo ludzi to... Trzeba rozważyć wszystkie! za i przeciw. Nie tylko te, które są znane z PRLU. Również te, które dają nam możliwości w XXI wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Theaa
Podjęłam decyzję. Usunę ciążę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda maluszka niczemu nie jest winne a ty je zycia pozbawiasz majac tyle mozliwosci. a ty wiecej nie uprawiaj seksu jak nie potrafisz wziac odpowiedzialnosci za wlasne czyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wicked witch
Odpowiedź na twoje pytanie jak masz się przekonać do macierzyństwa nie istnieje, nikt cię nie przekona, bo w gruncie rzeczy nie chcesz zostać przekonana. To twoje pytanie, jakże infantylne, służy jedynie wyciszeniu sumienia. Bo dobrze wiesz co zrobisz, nie dlatego, że jesteś socjopatka lub introwertyczka, a dlatego, że jesteś wygodnicka. Nie chcesz zmienić swojego życia, dlatego, ze boisz się zmian, a nie bo nie umiesz kochać, jest ci dobrze bo robisz co chcesz, podejrzewam, ze nawet roślin w domu nie masz bo ci się nie chciałoby ich podlewać, toz to dbać o nie trzeba. I błagam nie pisz o tym ze dziecko będzie cierpieć z powodu matki, która tworzy barierę uczuciowa bo za chwile pozbedziesz sie go, a to dla niego będzie najgorsza tragedia, życie juz sie zaczęło a ty nie pozwalasz mu się rozwinąć, zadecydowalas za to dziecko czy będzie szczęśliwe czy nie, z góry stwierdzając ze bedzie cierpieć z powodu braku miłości, ale myślałaś naprawdę o swoich uczuciach ze to ty będziesz cierpieć. Szkoda ze nie dasz sobie szansy na zdobycie nowych doświadczeń a może nawet i na dopuszczenie do siebie kogoś bliżej, bo z nikim innym niż z dzieckiem nie będziesz miała okazji poznać smaku bycia matką, tej bliskości. Czasami nawet dobrze pomilczec razem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko błagam nie rób tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poruszyło mnie to
Dlaczego podjęłaś taką decyzję ?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie piszcie o tych roślinach doniczkowych, bo to nic nie znaczy. Ja nienawidzę tego kobiecego zwyczaju trzymania doniczkowców w domu. Raz mi ktoś dał w prezencie taką roślinę i padło po tygodniu, wywaliłam do kosza. A tymczasem dziecko kocham. Może jestem kiepską matką, wygodnicką ale dziecka wiedząc że jestem na 100% w ciąży nie usunęłabym. Taki zabieg to straszna trauma i ciężka wina na sumieniu. Niestety jakoś zawsze jak ktoś zakłada taki topik pełen wątpliwości to na końcu zawsze autorki piszą że jednak usuną. To już jest pewien tu standard. I w sumie to nie wiem po co zakładają te topiki. Ja to postrzegam jako zwykłe granie ludziom na nerwach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam towarzystwa ludzi nienawidze, a mam dziecko i żyje. Macierzyństwo to nie jest żadna moja życiowa tragedia. Jest to coś co mimo że potrafi zmęczyć to potrafi też dać tyle radości ile nawet nie myślałam. Dzięki dziecku jakby odkrywam świat na nowo. A nie mam żadnych dobrych warunków finansowych. Na opiekunke mnie nie stać. Ciebie z tego co piszesz byłoby stać. Ty masz pojęcie ile topików podobnych do twojego już tu powstało ? Ile ludzi sobie stargało nerwy na takie kobiety jak ty ? Po co w ogóle obarczyłas nas swoimi przemyśleniami które i tak okazały sie jałowe ? Teraz nie bedę mogła spać po nocach przez ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jeśli złodziej zadźgal w nocy kogoś, kto jak Breivik ma w przyszłości z niezadowolenia i choroby pozabijac mnóstwo ludzi to..." Pisząc o złodzieju miałam na myśli wykonawcę aborcji, a jako dom matczyny brzuch. Ale cóż. Najłatwiej jest przygłuszać sumienie wyobrażając sobie ( a dokładniej mając nadzieję) że dziecko w brzuchu będzie rzadkim ekstremalnym mordercą. Słabe to jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli przez moment przeszło Ci przez myśl- a może je "zostawić", to po aborcji będziesz mieć wyrzuty sumienia, których nie będziesz mogła niczym zagłuszyć przez wiele lat. Pomyśl o tym. Może się przekonaj, czy cokolwiek poczujesz- najwyżej oddasz. Masz kasę, możesz urodzić tam gdzie Cię nie znają, od kiedy ciąża robi się widoczna możesz iść na zwolnienie, naprawdę niewiele osób może o tym wiedzieć. Zrób cc na życzenie, teraz to żaden problem, nie poczujesz żadnego bólu. i sprawdź czy je chcesz. Sądzę, że jednak zatrzymasz. Nie oceniam Cię, to tylko Twoja decyzja. Ale pewne są nieodwracalne, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wy gadacie. Taki Brevik zabił ludzi którzy na pewno na sumieniu już zdążyli coś tam złapać. Mieli też szanse uciekać. A takie dziecko nikomu nic nie zawiniło, nie mówiąc o tym że na ucieczke nie ma żadnych szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja urodzilam pozno... nie lubilam dzieci, lubilam miec czas i kase, w ciazy instynktu zero... przynajmniej do 7 mca... czasem zalowalam ze zaszlam... ale jak zobaczylam ta kruszynke... zakochalam sie... KOCHAM KOCHAM KOCHAM... nikogo nigdy tak nie kochalam... tyle w temacie. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Theaa
Witam, jestem po rozmowie z psychologiem i wiem że decyzję podjęłam dobrą. Aborcja zostanie przeprowadzona w poniedziałek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko skończ już tą telenowele i rób co chcesz Musisz mieć jakieś zaburzenia narcystyczne Samodzielnie myśleć nie potrafisz ??? Chcesz to usuń proste !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wiem że decyzję podjęłam dobrą". Wiesz... ja też 15 lat temu uważałam że "decyzję podjęłam dobrą", chociaż uprzedzam że dotyczyła ona innej sprawy w życiu. Ale to mniejsza z tym czego to dotyczyło, chodzi o to samo zjawisko podejmowania decyzji. A więc Tak. Byłam przekonana na 100% że to dobra decyzja. I tak uważałam przez bite 10 lat swojego życia. Ostatnie lata owej dekady czasem łapały mnie pewne momenty problematyczne które wywoływały przygnębienie. Aż któregoś razu przyszedł nagle jakiś kurewski kryzys, zaczęłam przefiltrowywać swoje życie i zadałam sobie pytanie czy aby wykorzystałam wszystkie dane przez los szanse i nagle sie przypomniał tamten epizod, jakaś żarówa sie zapaliła w mózgownicy, jakieś negatywne "olśnienie" że kurwa NIE, że tamto to nie była dobra decyzja, że to był bezdennie głupi wybór i bezdennie głupie myślenie. Myślałam że sie wtedy zabije! Odechciało mi sie żyć. Od tamtej pory minęło już 5 lat a ja dalej nie moge sie otrząsnąć i po prostu żyć. Cały czas żyje przeszłością i jestem nieszczęśliwa. Do psychologa nie pójde bo ja znam te branże. Psycholodzy coś tam pierdolą, powiedzą cokolwiek byleby odfajkować pacjenta i spławić. Jak sie z czymś dręczy to powiedzą masz nie czuć tak a tak masz czuć (ojej jakie to proste, nie pomyślałabym kuźwa że to takie proste), jak ktoś sie zastanawia nad taką właśnie decyzją to wiadomo że ktoś taki pogłaska po główce, bo co innego niby ktoś taki ci powie, przecież to nie jego życie. A ty sie męcz potem ze swoimi wyborami. Mi żaden psycholog dziś nie pomoże bo chodźby skały srały to nic nie przywróci przeszłości. Do czego zmierzam a no do tego że taka pewność nad danym wyborem nic nie znaczy. Ja tak miałam własnie że po 10 latach nagle w sekunde nastąpiło jakieś inne wnioskowanie i nagle postrzeganie rzeczywistości potrafiło sie wywrócić o 180 stopni a życie stało sie koszmarem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×