co mam zrobić? jak sobie poradzić?

Witam, mam 20 lat. Mieszkam w małej miejscowości w Lubelskim. W tym roku skończyłam technikum hotelarskie i zamierzam iść na studia i tu zaczynają się schody. Nie mogę iść na dzienne, bo moich rodziców trochę nie stać, a bardziej nie mają ochoty łożyć na moje utrzymanie w mieście. Pieniądze pewnie by się znalazły, ale ważniejsze jest dla nich np. kupno nowego samochodu. Do najbliższego miasta, właściwie miasteczka mam ok 30 km i tam sytuacja z pracą wygląda tragicznie. Płacą po 5 zł za godzinę i maksymalnie wykorzystują ludzi, a ja jeszcze musiałabym tam dojechać. Pracowałam na podobnych zasadach w kawiarni, ale dojazd samochodem kosztował mnie za dużo, a w komunikacji publicznej nie odpowiadały mi godziny. Niestety w innych miejscach sytuacja wygląda podobnie. Zbliża się październik, a ja nie mam odłożonych pieniędzy na czesne, przynajmniej na pierwszy semestr. Rodzice, zwłaszcza mama daje mi do zrozumienia, że najwyższy czas się wyprowadzić, chociaż nie zamierza mi pomóc finansowo, przynajmniej w pierwszym miesiącu poza domem. Jestem załamana, bo nie mam żadnych perspektyw na lepszą pracę w większym mieście, bo nie mam za co się wyprowadzić, a praca na miejscu po 10-11 h dziennie plus dojazd jedynie na to żeby zapłacić za studia jest dobijająca. A znowu nie pójście na studia równa się brak jakichkolwiek perspektyw. Nie wiem co mam robić. Coraz bardziej jestem załamana i widzę przyszłość w czarnych barwach. Poradźcie mi, co mogę zrobić w takiej sytuacji. Ps. dziękuję za przeczytanie tego ;)

znasz niemiecki ??? jedz do niemiec i najlepiej tam juz zostan bo tu bedzie zle i to bardzo nie szykuj sie tu na jakas przyszlosc