PROBLEM Z FACETEM I JEGO RODZINA CO ROBIC

witam.od kilku tygodni mieszkamy razem a ja juz nerwowo nie wytrzymuje.ja pochodze z malej rodziny,moi krewni maja zazwyczaj po 1 dziecku,max.2 a niektorzy nie zdecydowali sie na dzieci w ogole.u nas Wigila czy jakas inna impreza to max.10 osob,nie wlazilismy sobie tez na glowy,tj.odwiedziny nie byly notoryczne i niekoniecznie zaraz z cala rodzinka.u mojego faceta jest inaczej.on jest z wielodzietnej rodziny,jego rodzenstwo tez juz zdazylo naklepac potomkow,maja po 3,nawet po 4 dzieci.dostaje bialej goraczki jak oni nas odwiedzaja.no wyobrazcie sobie,brat,siostra,druga siostra i jeszcze brat i wszyscy z dziecmi.czuje sie jak na bazarze.kiedy to my jedziemy do jego rodziny to ja wracam z bolem glowy od tych przepelnionych domow.ci ludzie nie rozumieja,ze czlowiek chce troche spokoju a pobyc w domu calkiem samemu to juz fanaberie albo nawet choroba psychiczna.teraz drugi problem.my ustalilismy,ze 1 dziecko nam w zupelnosci wystarczy,ale boje sie(a wiem ze tak bedzie) ze jego rodzice,rodzenstwo na zyc nie dadza.no bo skandal przeciez,ze dwoje doroslych,zdrowych ludzi mialo tylko 1 dziecko.czuje sie zmeczona ich ciagla obecnoscia w naszym zyciu a uniknac sie tego nie da,zawsze jakas siostra czy brat dzwoni po cos,a to chce przyjechac.nawet moi rodzice uwazaja to za przegiecie,takie niby osobne zycie a w rzeczywistosci zycie razem,na kupie.nie wiem co robic,mysle o rozstaniu.ma ktos podobnie?

Cóż...sama widzisz ,że to Ty jesteś w tej rodzinie odmieńcem ...On wychowany w takiej rodzinie raczej nie zrezygnuje ze spotkań bo Ty się męczysz ...Masz dwa wyjścia : "wlazłaz między wrony krakaj tak jak ony " albo ...rozstanie ...

ja bym oc****l