Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Schudłam sporo dwa razy w życiu. Raz 27kg, drugi raz 18kg. Jakieś pytania?

Polecane posty

Gość gość

Nie było efektu jojo. Pierwszy raz sama nie wiem jakim cudem. Zajadałam lyceum. Waga urosła strasznie. O dziwo wystarczył marszobieg codzienny (możliwe że pomogła pogoda bo biegałam zimą i wiadomo, że tłuszcz gdy jest zimno szybciej się spala). Dodatkowo kompletnie odstawiłam słodycze. Diet specjalnie żadnych. Od tamtej pory regularnie uprawiałam sport bo się w tym zakochałam, ale jadłam już normalnie. Drugi raz miał miejsce z 6 lat później. Wyjazd za granicę. Zmiana nawykow żywieniowych, śmieciowe żarcie, dużo pracy i poszło 18kg w gore. Strach, przerażenie i się znów wzięłam za siebie. Limit słodyczy (nawet ich nie odstawiłam). W wolnej chwili pomimo ciężkiej pracy na siłownię plus 50 min. bieżni tym razem no i poszło od razu. Więc mówię wam, że nawet przy średniej diecie, ale ruchu ruchu ruchu bez problemu da się schudnąć. Kwestia samodyscypliny. Ps. Motywowałam się sama, a nie w grupie bo to nie wypala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ruch ruchem ale napisz swoje przykładowe menu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze że za pierwszym razem łykałam l karnitynę, ale czy podziałała czy tylko placebo to nie wiem. Co do drugiego chudnięcia zapomniałam o najważniejszej przyczynie przytycia czyli dziecku i ciąży. Co ciekawe najpierw próbowałam to zrzucić bez ruchu. Łykać zaczęłam tę nieszczęsną meridie, ale to była katastrofa. Nie polecam nikomu. Szkoda zdrowia. Jako, że nie poszło na skróty wróciłam do sportu. Ćwicząc i biegając zaczęłam brać przedtreningówki (normalny supplement dla sportowców zwiększający wytrzymałość) plus czasami spalacz. Co do diety tak jak mówiłam nic specjalnego. Wręcz nic z polecanych podręczników. Za pierwszym razem byłam młoda więc skazana na to co matka robiła. Rano jakaś sałatka, ciemny chleb i jakieś parówki. Potem zwykły obiad i popołudniu paczuszka ciastek Petit beure by oszukać pociąg do słodkiego. Za drugim razem już inaczej. Regularnie płatki owsiane rano lub banan. Więcej białka bo jednak ćwiczyłam z ciężarkami (bardzi efektywnie) by nie schudnąć i mieć sflaczałe ciało. Potem np we wrapa zawijałam kurczaka z warzywami i troche sosru czosnkowo-ziołowego). Czasem twaróg. No i pozwalałam sobie codziennie na coś słodkiego w rozsądnych ilościach, ale ćwicząc ostro mi to nie szkodziło. Nie miałam też problemu ze skórą. Żeby nikt nie pisał, że miałam czas to na siłownię potrafiłam iść na 6 rano i wrócić za nim się dziecko obudziło. W zasadzie podporządkowałam chudnięciu ten okres. mało kanapy i innej straty czasu. A dodam że tendencje do tycia u mnie dziedziczne i nie było mowy o dobrych genach czy skłonnościach do bezproblemowego chudnięcia. Ciężka praca i tyle. A najsmieszniejsze że podeszłam kompletnie bez wiary za pierwszym razem. Po prostu od razu się ruszyła waga i to mnie zmobilizowało. Ale tak jak pisałam. U mnie to raczej były ćwiczenia + troche diety, a nie dieta restrykcyjna i troche ćwiczeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niepotrzebnie pisałaś akurat na tym forum. Ćwiczące dziewczyny działają na kafeterianki jak płachta na byka. Tu raczej niezdrowe diety się liczą. Jeśli udało ci się to osiągnąć to powinnaś zmotywować kobiety na innych forach. Tutaj to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×