Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mkmkmk

Przestałam żyć....

Polecane posty

Gość gość
A co ma powiedzieć osoba, która przestała żyć, a jest w związku? Ty masz chociaż prace. Ja swoją straciłam. Mam meża. Codziennie słucham, że jestem nic nie wartym nygusem, ćwierćinteligentem, niczym. Jestem z kimś, a jestem samotna jak ty. Zimny dom, zimny facet, brak uczuć, niepewność. Codzienna dawka:jak sie nie podoba to w*********j. Podziwiam cie, że zdecydowałaś sie na rozstanie. Nie chciałabyś żyć jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkmkmk
Może to że w domu juz nie ma publicznosci...nie musze grac... A w domu nie ma juz nic...pustka......przetrwanie do kolejnego dnia w pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krok dalej1
to może lekka depresja. A w jakim jesteś wieku, bo piszesz jakbyś już miała 80 lat. spójrz z tej strony; teraz jest źle, ale jakbyś z nim była dalej to byłoby jeszcze gorzej. Chcesz mieć jeszcze gorzej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobieto, to typowe objawy deprechy, mam tak samo, tez mi sie nic nie chce i nie sprzatam, czasami nawet nie chce mi sie isc wysikac, bo musze podniesc d**e. a na zewnatrz wszyscy jestesmy aktorami, wiec wiesz... deprecha na 80%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkmkmk
Żyłam tak jak Ty..i dlatego wlasnie sie rozstalam.... bo to zycie jest na niby... Nie zasługujesz aby ktokolwiek Cie wyzywal,poniewieral... Odejdz-zyskasz szacunek do siebie... Bedzie ciezko,ale Ty jestes wartoscia...i nikt nie ma prawa tak cie traktowac,uwierz-bedzie coraz gorzej....Uciekaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkmkmk
Hm....pisze jabym miala 80lat ? Coś w tym jest,tak mój wiek duchowy mozna okreslic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale sie zalisz kobietoooo......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To najnormalniejsza reakcja na rozstanie, na to, że coś się w życiu naszym skończyło. Nie masz co mieć do siebie wyrzutów z tego powodu. Lepiej daj sobie czas na żałobę. Powoli będzie coraz lżej. Wiem, że teraz myślisz inaczej, wracasz do wspólnych chwil, rozpamiętujesz. W sumie nie chcemy pamiętać tego co złe, ale właśnie to nam pozwala zrozumieć słuszność tej decyzji. Jeśli nie chcesz aby ktoś Cię ranił, nie szanował, to powiedz: czemu sama siebie ranisz i nie dbasz o siebie? Nie namawiam do sztucznego huraoptymizmu i wychodzenia na siłę. Wystarczy, że codziennie chociaż jedna mała rzecz Cię naprawdę ucieszy. Rób więc sobie te drobne przyjemności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkmkmk
Pięknie......Pieknie napisane-post wcześniej.... TYlko ten czas żałoby trwa juz prawie dwa lata...On żyje ciesząc sie zyciem i nowa kobietą,ja wciąż w żałobie,pustce... Jak długo jeszcze ? .....Nie mam sił dalej tak żyć... Drobne przyjemnosci? No własnie nie potrafie...bo nic mi nie sprawia radości....Kompletnie nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Król dalej1
A jak się czujesz jak wychodzisz z przyjaciółmi? Też cały czas zle? Czy bywają lepsze momenty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie uwierz w to co napisze ale jednak: dasz radę. Moja żałoba trwała więcej niż 2 lata. Więcej niż 3. Dużo więcej. To jak nauka chodzenia. Powoli każdy krok w nowym świecie bez niego. Ale każdy krok to coraz większa siła wewnętrzna. Nic tak nie odbudowuje jak świadomość, że sama pokonałaś słabość. Małe przyjemności? Dla mnie wyjście do kina samej było jak wejście na Mont Everest, więc gotowałam dla siebie piękne dania i piekłam dla innych :) To robienie czegoś dla innych pomaga chyba najlepiej, bo nie skupiamy się na sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkmkmk
Nie.bycie z przyjaciółmi to dla mnie mordęga.... Krok po kroku i wewnętrzną siłę? Nie,ja tak nie ma,żadnej siły,ból,zmuszanie do tego by żyć...mimo że juz nie czuje życia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd wiesz, że on cieszy się życiem. Na pewno ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkmkmk
Wiem,bo mieszkamy blisko.. Ma jedną oficjalna i kilka przyjaciółek.. Są tacy faceci,co nie potrafia byc sami,musza kogos miec,ale też nie potrafią kochać i wtedy nigdy nie są z jedną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Po prostu mialas pecha i zle ulokowalas swoje uczucia. Tak sie zdarza. A zycie to nie koncert zyczen. Piszesz, ze to nie depresja bo w pracy funkcjonujesz. A ja mysle, ze wlasnie depresja. Bo jesli bylaby to tylko melancholia ...to potrafilabys sie czyms cieszyc. Ty jednak nie potrafisz. Zamknelas sie w swojej skorupce i nie masz sily z niej wyjsc. Tobie jest potrzebna pomoc profesjonalna. Nie jakies nasze spekulacje i dywagowanie. Nie ma recepty na takie rozczarowania. Czas i dyscyplina wlasna moze jedynie przyniesc ulge. Uczucia to nie budzik. Nie da sie na zawolanie wylaczyc. Ja tez mam wrazenie, ze ty tak bardzo pokochalas tego faceta, ze tak naprawde nie chcesz pozbyc sie tego uczucia. Wrecz przeciwnie, pielegnujesz je w sobie. A to jest najgorsze co mozna w takiej sytuacji zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkmkmk
Niestety....dużo w tym prawdy... Najbardziej boli mnie absurd jaki wciskał mi były-że ja go nie kochałam,dlatego tak postąpiłam...Boli,że on nie wierzy w moją miłość.. A ja właśnie kochałam i z tego powody wytrwałam 7 lat...Dłużej już po prostu nie potrafiłam tego znosić,wiecznej niepewności,kolejnych kłamstw,kolejnych "koleżanek" i życia w w zawieszeniu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Alez to jest typowe zachowanie faceta, zrzucic wine na kobiete "bo ty mnie nie kochalas". Nie pozwol robic sobie wody z mozgu. I tak podziwiam, ze wytrzymalas z nim 7 lat. Tacy faceci nigdy sie nie zmieniaja. A najgorsze jest to, ze oni nie wiedza co to jest prawdziwa milosc bo sami nie potrafia kochac. Oni tylko kochaja siebie i swoj egoizm. Ciesz sie, ze sie od niego uwolnilas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkmkmk
Doskonałe posumowanie... Tylko nie potrafie juz cieszyc sie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Daj czas czasowi (!). Widac tobie potrzeba go bardzo duzo. To minie. Zapewniam cie! Malymi kroczkami dojdziesz do siebie. Jedyne co musisz ciagle robic i przeciwko sobie: starac sie o nim nie myslec, ani o nim, ani o was, ani o milych chwilach. Na sile musisz takie mysli odganiac od siebie. Nie ma innej rady. I kiedys zacznie to owocowac. Chcesz naprawde poswiecic swoje zycie takiemu narcyzowi, ktory nie dojrzal emocjonalnie? On nie jest tego wart. Czasem jest tak, ze nie kochamy danej osoby a jedynie nasze wyobrazenie o niej. U ciebie chyba tak jest. Pomysl teraz przez chwile i powiedz mi, co by ci teraz sprawilo przyjemniosc? Nic? Nie wierze!. Mysl tak dlugo az cos ci przyjdzie do glowy. I jutro mi o tym napiszesz bo dzis juz musze skonczyc moje pisanie. Trzymam kciuki i wierze, ze cos znajdziesz. Na pewno. Trzeba tylko bardzo chciec. Serdecznosci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkmkmk
Jestes niesamowita.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama siebie gnębisz rozpamiętując wszystko. To jak masochizm, wieczne tortury. Opamiętaj się. Jeśli sama nie potrafisz idź do choćby do psychologa, żeby wyrzucić z siebie wszystko, tabletek od psychiatry też się nie bój, ale jeśli sama nie będziesz chciała sobie pomóc to będzie Ci bardzo ciężko. Żyjesz dla siebie nie dla niego. Im wcześniej przestaniesz żyć nadzieją co do niego tym lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkmkmk
Masochizm.....tak wiem... Z tym że nie potrafię z tego wyjść.. Dodatkowo,nie poznałam właściwej dla mnie osoby do życia...a to też zapewne utrudnia mój powrót do normalności....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościnnie dziś
Odeszlam wczoraj od mojego pierwszego faceta, dołączam do grona żałobników, płaczę czwarty dzień, mało co jem, tak naprawdę strach przed tym stresem i strach przed powrotem do dawnego życia powstrzymywał mnie przed podjęciem.decyzji wcześniej a do tego sporo danych chwil, lubilam z nim robić różne rzeczy których teraz już nie będziemy robić, lubilam wieczory z nim a nie samotne na necie, ale alkohol i zioło i jego wybuchy o drobiazgi przekreślaly marzenia o wspólnej przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościnnie dziś
*sporo fajnych chwil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość5
Przestałam żyć....i po co nadałaś taki tytuł? Czy nie lepiej było napisać.. Zaczęłam żyć dla siebie i jestem wolna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Radość niech spłynie na Twoje serce i oświeci Ci się umysł. Jesteś wolna...jesteś panią swojego życia....żaden despota nie będzie Tobą manipulował i znęcał się nad Tobą. Jesteś nareszcie szczęśliwym człowiekiem bo wolnym z własnego wyboru. Doceń to i uśmiechnij się sama do siebie gdy wspomnisz, że dokonałaś wspaniałego wyboru uwalniając się od przeszłości.Ciesz się , że wcześnie się przebudziłaś a nie mając za sobą pięćdziesiąt lat życia z ciemiężcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość5
Życie tak przeżyjemy jak same je sobie zbudujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mkmkmk - Tylko czas. Nic ani nikt z tego wewnętrznego doła Cię nie wyrwie. Wręcz przeciwnie może to tylko jeszcze bardziej rozdrażnić. Ten stan musi minąć naturalnie. Przyjdzie taki dzień, w którym otworzysz oczy i będzie inaczej. Będzie pustka ale nie będzie ona bolała. U mnie to trwało bardzo długo. Jedyne co pomaga to jak najmniej czasu w domu. Spędzaj dużo czasu między ludźmi. Niekoniecznie z ludźmi. Bądź sama ale niech wokół Ciebie ktoś jest. Bodźce zewnętrzne rozpraszają uwagę i przynajmniej w jakimś stopniu ograniczają wędrówki w głąb siebie. Życzliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka fanka
Wiem o czym piszesz autorko. Ja tak właśnie zmarnowałam 10 lat własnego życia. Zmarnowałam bo nie potrafiłam zerwać z myślami o nim, mimo, że wiedziałam jaki z niego krętacz, wiedziałam, że mnie zdradza, że ma "koleżanki", i z nimi się spotyka bo naprawia im komputer, że pije i wtedy najbardziej na świecie jestem mu potrzebna. Zaniedbałam siebie, własne życie, otaczałam się myślami o nim a to mnie rujnowało i dawało poczucie bezsensu. Jednak, kiedy myślałam, że już nie mam wyjścia, że jestem na dnie rozpaczy, pomyślałam, że zmarnowałam tego czasu zbyt wiele, że czas zacząć walczyć o siebie, o siłę w sobie by pokonać myśli, które mnie zatruwały i sprawiały, że czułam się nikim bez niego. Odkryłam wtedy bardzo ważną rzecz: to ja o sobie tak myślę ale fakty temu przeczą, dlaczego więc nie spróbować pokochać siebie, zrobić czegoś wyłącznie dla siebie? Byłam z tym kimś 10 lat, kolejne 10, to były próby niszczenia siebie. To stracony raz na zawsze czas. Nie karcę siebie za to moje destrukcyjne myślenie bo ono doprowadziło mnie do tego, że zaczęłam wreszcie myśleć inaczej. Wiem już, że nie można przywiązywać się do drugiej osoby za mocno bo najważniejsze jest cenić siebie. Miłość jest dla osób, które w równym stopniu potrafią ją odczuwać. Z nami było tak przez 8 lat, a później, zdjęłam różowe okulary i przyglądałam się jeszcze przez 2 lata tego pseudo związku nam, swoim relacjom, zachowaniom. Nie marnuj swojego czasu, tak jak zmarnowałam go ja na człowieka, który przecież Ciebie ranił, był wobec Ciebie nie fer bo zdradzał, manipulował. Za tym tęsknisz? Tego potrzebujesz by żyć? Ja żyję nadal i wiem, że, żeby zrozumieć te proste prawdy potrzeba czasu. Potrzeba też pracy nad sobą, swoimi myślami, kontaktami z innymi ludźmi. Mnie bardzo dobrze zrobiła praca w Hospicjum. To naprawdę wspaniała lekcja życia w zetknięciu z ludźmi, którzy umierają. Pozdrawiam i proszę, zacznij dbać o siebie 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
straciłaś wiarę w wartości, w człowieczeństwo, w człowieka, w życie. zawiódł cię ktoś, kogo kochałaś. to, czego byś potrzebowała, to jego przeprosin i zrozumienia. wybaczenia temu człowiekowi. wtedy może zaczęłabyś nową relację i związek. a tak, twój związek, mimo że oficjalnie zakończony, nie jest jeszcze emocjonalnie rozwiązany. już lepsze byłoby jego przyznanie się, że taki właśnie jest, że inaczej nie umie, mimo że cię kocha albo że cię nie kocha. wtedy byłoby ci łatwiej. a tak, tkwisz mimo jego zakończenia w swoim pierwszym poważnym związku. i tak może być przez miesiące i lata. później możesz trafić na kogoś i z łatwością odejść, bo już raz podjęłaś taką decyzję w dużo poważniejszej dla ciebie relacji. tylko że to nie sprawi, że trafisz znowu do swojego faceta albo kogoś lepszego. innymi słowy, trudno ci wrócić do siebie. i trudno ci o równowartościową relację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×