Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Deviant

Pytanie do matek i ojców dzieci które chodzą do szkół.

Polecane posty

Co państwo myślą o rozporządzeniach dotyczących żywności w sklepikach szkolnych? Dobrze/źle że te przygłupy z rządu wprowadziły zakazy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co mam powiedzieć. Ja osobiście robię kanapki moim dzieciom i dla mnie nie ma to znaczenia. Byłam przeciwniczką drożdżówek a moje dzieci nie chcę jeść obiadów na stołówce. Ale z tego co wiem to sklepiki przy szkołach mają się dobrze. Wiele rzeczy w interpretacji jest dobre, ale z tą solą to przesada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość , czyli nie obchodzi Cię to, że rząd ustala co może jeść Twoje dziecko, gdyby zechciało skorzystać ze sklepiku w szkole?:( Naprawdę nie uważasz tego za chore?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale przeciwniczką drożdżówek w sensie żeby w sklepikach zlikwidować, czy żeby Twoje dziecko nie jadło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uważam, ale tylko w pewnym sensie. Moje dzieci nie mają z tym problemu, bo rzadko kiedy kupowały coś w bufecie. Jeżeli chodzi o niezdrowe jedzenie to myślę, że to dobry przepis. Ale nie powinien być przesadzony a teraz jest. Do tego powinno to dotyczyć tych najmłodszych. Nie widzę sensu wprowadzania tego np. w liceach. Szkoła powinna wychowywać, a nauka zdrowego żywienia, przy zagrożeniu otyłości jaki ostatnio widzimy, to dobry pomysł. Pracuję z dziećmi jako wychowawca na różnych obozach itp. I coraz częściej zdarzają mi się dzieci, które nie chcą iść na spacer, bawić się bo (i tu cytuję) Jak bym była w domu to bym tylko siedziała przed telewizorom a od czasu do czasu chodziła o chipsy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
drożdżówek.. dzieci jak każdy może od czasu do czasu zjeść coś w tym stylu i nie widzę w tym nic złego ale jak widzę dzieci, które dzień w dzień jedzą tylko takie słodkości to serce mnie boli. Wiem może to nie moja sprawa i powinnam się zająć swoimi dziećmi, ale jakoś szkoda mi ich. Na wf by najchętniej nie ćwiczyły bo nie. I ten przepis, że nie można pisać zwolnień z wf też mi się bardzo podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoła powinna wychowywać? Jak to? To od czego w takim razie rodzice? Przecież to rodzice wychowują. Szkoła powinna uczyć. Dobry przepis na zdrowe odżywianie? Przecież to działa na takiej samej na jakiej działa prohibicja. Czyli powstaje szara strefa, znaczy dilerzy chipsów, batoników i dwu litrowych soków pomarańczowych słodzonych.:D Wręcz zachęca do ćpania chipsów i batoników.:P Czy takim zabronieniem sprzedaży chipsów staje się to nauką zdrowego odżywiania się? No coś Ty.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To dobry przepis, jaki sens ma uczenie dzieci o zdrowym odzywianiu skoro dzieciaki dalej beda kupowac smieciowe jedzenie w szkole? Poza tym wiele rodzicow robi dzieciakom kanapki ktore laduja w koszu na rzecz paczki czipsow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale od drożdżówek albo chipsów nie tyje się przecież bardziej niż od np. chleba albo jogurtu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że warto żebyś trochę poczytał/a o wychowaniu w szkole. Są głównie trzy rodzaje wychowania: pierwsze Rodzice (najważniejsza rola), drugie szkoła (to tu dziecko spędza bardzo dużo czasu), trzecie otoczenie. Szkoła wychowuję w bardzo ogólny sposób, ale jednak. Tu dzieci uczą się wielu rzeczy a to się wiąże z wychowaniem. Masz racją szara strefa rośnie ale w starszych rocznikach, dlatego uważam, że przepis ten powinien dotyczyć tylko najmłodszych i to bez przesady. Są rzeczy, które moim zdanie nie powinny znajdować się w szkolnym bufecie mam tu na myśli chipsy, cole itp. Natomiast soki, herbatniki itp. powinny zostać. Jest to przepis, który nie został przemyślany i z jednej skrajności wpadliśmy w drugą skrajność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś To już kwestia wychowania. Jeżeli mówisz dziecku że nie może kupować drożdżówki, to gdy Twoje dziecko uważa Cię za autorytet, to nie kupi przecież. To już od rodzica zależy jak wychowa dziecko. Ale żeby zakaz wprowadzać. Przecież to normalnie jak w komunizmie. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no chyba, żartujesz mówiąc że chleb z jogurtem, można porównać z colą i chipsami. W szklance coli masz 8 kostek cukru i kofeinę, chipsy , nie przesadzając to sama chemia, która bardzo długo zostaje w żołądku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się jak dziecko Cię słucha to nie kupi. A jak wyrzuca bo kupi sobie coś innego, to przepraszam ale kasy chyba nie bierze z nieba, tylko dostaję. Jak wiesz, że Cię nie słucha to po co dawać dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakaz dotyczy SPRZEDAŻY DROŻDŻÓWEK i innych zapychaczy na terenie szkoły a nie ich JEDZENIA :) jeśli jako rodzic kupisz dziecku słodkie bułki i dasz do szkoły j jako 2 śniadanie przecież nikt mu ich z ręki nie wyrwie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś Nie. Wychowaniem powinni zajmować się tylko rodzice. Do kogo należy dziecko? Do rodziców przecież. Szkoła powinna uczyć, a nie wychowywać. Otoczenie? Otoczenie przecież jest zawsze, czyli zawsze coś wpływa na dziecko. To oczywiste.:P Szara strefa rośnie w starszych rocznikach, no a młodsi wiadomo, że są pod wpływem starszych będą chcieli im imponować, albo brać przykład i też jeszcze bardziej będą smakowały te chipsy z przemytu.:P Jeżeli zjesz 1000 kcal chipsów albo tysiąc kalorii chleba( czy czegoś zdrowego, niech będzie bananów) , to przecież podobnie się przytyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to rząd właśnie zrobił to o czym piszesz - ściąga z siebie odpowiedzialność za złe nawyki żywieniowe i przerzuca je na właściwe barki czyli rodziców :) chce rodzic żeby jego dziecko jadło drożdżówki ? nie mu je kupi i zapakuje do szkoły nie chce kupować ? wolno mu i niech zrobi dzieciakowi kanapkę albo zapisze na obiady tam gdzie to jest możliwe . To że coś jest dozwolone nie znaczy ,ze jest pożyteczne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Allium dziś a czyli chodzi o to żeby zniszczyć sklepiki szkolne, bo nie oszukujmy się, spory dochód właśnie z takich drożdżówek miały. To teraz dochód z tych drożdżówek będą miały pobliskie sklepy i dilerzy.:P A nawet i większy, bo teraz będzie: nie jesz drożdżówki to lamus jesteś.:P I mało kto nie będzie teraz drożdżówek wcinać. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeceniasz wpływ drożdżówek na świat :) młodsi sie podporządkują a starsi uczniowie więcej śa przejęc****aleniem fajek na przerwach niż jedzeniem lamerskich bułek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ponadto sklepy do których przeniosą się uczniowie ze swoimi zakupami płacą podatki - nie ma więc mowy o zniszczeniu kogokolwiek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Osoby mające sklepik szkolny nie płacą podatków? :D Allium, czyli popierasz ten zakaz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dzieci jedzą obiad z dwóch dań w stołówce szkolnej.Sklepiku nie ma,był automat z napojami i batonami-zniknął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Szkoła powinna wychowywać? Jak to? To od czego w takim razie rodzice? Przecież to rodzice wychowują. Szkoła powinna uczyć. " Moim zdaniem szkola powinna zarowno uczyc jak i wychowywac, co nie zwalnia rodzicow z ich podstawowego obowiazku i odpowiedzialnosci za wychowywania wlasnych dzieci; szkola to tylko dopelnienie i wzmocnienie pewnych pozytywnych wzorcow w umysle dziecka - niestety obecnie rodzice nie radza sobie z wychowaniem, wiec trudno, zeby nauczycie mieli przejac ten obowiazek za nich, w koncu rodzic ma tylko kilkoro wlasnych dzieci i nie moze sobie dac z nimi rady, to co ma powiedziec nauczyciel, kiedy ma w klasie ich ponad 20 czy 30? sila rzeczy wspolczesna szkola nie moze wychowywac w sensie takim jaki mial miejsce np 30 lat temu; czy rzad ma prawo wtracac sie do tego, co jedza dzieci? owszem, jesli ma to miejsce na terenie publicznej szkoly; propagowanie zdrowych wzorcow powinno lezec w interesie wszystkich obywateli, gdyz potem na nich spada ciezar oplacania kosztow leczenia chorob cywilizacjnym spowodowanym m. in. zlymi nawylami zywieniowymi; to nie chodzi o ograniczenie swobody czy wolnosci, bo jak rodzice sie upra, to moga dziecko zywic samymi batonikami i nikt im nic nie moze zrobic; chodzi raczej o paradoks, ze w tej samej szkole np. przychodzi pani i robi wyklad na temat zdrowego odzywiania, a po lekcji dziecko idzie do sklepiku i kupuje sobie slodycze, gdzie tu logika? wiec jak szkola ma uczyc, to nie przynajmniej uczy pozytywnych rzeczy, a co z tym potem robi dziecko, czy rodzice we wlasnym domu, to juz ich sprawa i nikt im nic nie narzuca - przynajmniej ja to tak odbieram

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś a co uważasz o tym zakazie? Dobrze czy źle, że urzędnicy zaczynają dyktować co mogą dzieci kupować w szkole?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś ale przecież nawyki wynosi się z domu, to rodzic daje dziecku pieniądze i mówi ewentualnie co ma z nimi zrobić, to rodzic może dyktować dziecku co może czego nie może. A co z osobami którym rodzice pozwalają jeść drożdżówki albo chipsy, a co z chuderlakami którzy chcą przytyć, którzy zjedzą pięć drożdżówek i grama nie przytyją? Poza tym jedno dziecko może zjeść dziesięć paczek chipsów i nie przytyje, będzie zdrowe, a inne zje jedną paczkę i przytyje. Chipsy, batoniki, drożdżówki, soki słodzone najmniej mają do tycia, albo zdrowia. Chodzi o umiar, chodzi o ruch, o indywidualne predyspozycje do tycia, wiele innych czynników wpływa na zdrowie, na tycie, na chudnięcie. A te obleśne urzędasy z rządu jak wyglądają? Tacy szczupli i wysportowani? Ech, smutne, że niektórzy nie widzą tego że takie nakazy tak naprawdę szkodzą, bo czynią z człowieka niewolnika rządu. A szkoły powinny być prywatne. Ale naprawdę prywatne,a nie tak jak teraz że tylko z nazwy, bo programu nauczania taka szkoła prywatna nie może ustalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szkolne sklepiki zwolnione są z płacenia podatku dochodowego , podobnie jak z podatku od nieruchomości mimo ze maja podpisane umowy ze szkołami :) Trudno jest więc tutaj mówić kto właściwie kogo " niszczy " - czy sklepiki które sprzedają towar o znikomej wartości odżywczej czy sklepy , które sprzedając taki sam towar jednak do kasy państwa co tam odprowadzają :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba masz swój, pogląd i wcale nie czytasz to co piszemy. Ten przepis wszedł teraz. Ale można go porównać czemu rząd zabrania moim dzieciom kupować fajki i alkohol. Czemu się wtrącają w to jak wychowuję dzieci. Zobacz mogę uznać, że jest to dobry przepis, albo iść i kupić dziecku piwo i mu dać. Zgadzać się z przedmówcą to są publiczne szkoły, jest zakaz sprzedaży, ale jak rodzic chce to niech kupi i nie dziecko weźmie do szkoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
owszem , chodzi o umiar i rozsądek ale mówimy nie o dorosłych u których też rzadko się tego można dopatrzeć a o dzieciach , dla których łakomstwo jest często jedynym drogowskazem w wyborze :) 7może zamiast deliberować czy to słuszne czy nie słuszne przesuńmy języczek uwagi na starania żeby w każdej szkole była stołówka i gotowane były obiady - zwykłe, nudne :) domowe obiady i żeby były tanie :) wtedy problem drożdżówek umrze śmiercią naturalną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to właściwie nie jest ograniczenie wolności rodziców tylko kolejne ograniczenie wolnego rynku w sumie to nie jest nielegalne, szkoła państwowa jest więc państwo może decydować kto może tam co sprzedawać i w ogóle kto tam być ale już samo to, że państwo ustala co jest zdrowe do jedzenia, a nie obywatel, to się w głowie nie mieści:D takie rzeczy tylko na MarsieXD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jeśli nie podoba ci się państwowa szkoła to przecież możesz uczyć dzieci w domu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
można go porównać czemu rząd zabrania moim dzieciom kupować fajki i alkohol. Czemu się wtrącają w to jak wychowuję dzieci. x no właśnie, kolejna głupota, a ile lat to już trwa:O choć i tak sama, kurwa, kupisz alko to i dziecku możesz dać:D fuck logic, sprzedawca w monopolowym ma stać na straży wychowania Twojej odrośli:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×