Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dostałam dobrą pracę,mam pracowitego i "łebskiego" męża, od razu koleżanek ubyło

Polecane posty

Gość gość

Tak to z tymi koleżankami jest, opowiem na własnym przykładzie. Jak nic nie miałam, a w każdym razie miałam przeciętnie tyle co przeciętny Polak, to miałam tych kilka koleżanek. Były jak mi się na studiach na początku nie wiodło, były jak miałam chorego faceta. Nagle jak mi zaczęło się lepiej układać materialnie (wyprowadzka do spoko miasta gdzie mam dobre zatrudnienie), następnie jak poznałam mojego teraz już meża, bardzo "łebskiego", pracowitego i mającego żyłkę do interesów, to od razu dziwnym trafem jedna koleżanka z dnia na dzień przestaje się do mnie odzywać (a pisała codziennie), inna kilka miesięcy po jak sama poznaje faceta rzuca wszystko, nawet dawne znajomości zagrzebuje w piachu. Trzecia koleżanka na wieść o tym że się pobieramy nie odzywa się do mnie 3 miesiące. Z kolei moja szwagierka po moim udanym wg mnie weselu, gdzie widać było że zaskoczona była że mam w tak dobrym lokalu wesele, kilka tygodni później zaczęła wyciągać jakieś brudy co zasłyszała co kto złego mówił na moim weselu i jak mi tyłek obrabiano. TAK, ZGADZAM SIĘ, TAKIE SĄ WŁAŚNIE KOLEŻANKI jak masz coś, czego one nie mają. Na początku mnie to bolało bo nie przypominam sobie siebie zachowującej się podobnie, w żadnej sytuacji,. wręc zprzecwinie w życiu miałam kilka koleżanek z tzw. dobrych bogatych domów i nie miałam kompleksów, lubiłam je za charakter a nie zazdorściłam forsy. A teraz już nie boli mnie głupota pseudopsiapsiółek które teraz mi zazdroszczą. Nie boli mnie to, jednego czy drugiego plewa mniej, chwasty trzeba wyrywać. dobrze że to wyszło teraz. większość ludzi to ch***je

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a po co ci te koleżanki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musiałaś temat zakładać z posta , przed chwilą czytałam już ten sam :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po prostu czasem przydałoby się jakieś babskie towarzystwo, zawsze miałam koleżanki to teraz mi brakuje... widać to że mi się zaczęło lepiej powodzić to dla nich za dużo do przełknięcia. zaznaczam że bliscy mówią mi że jeśli się zmieniłam to na lepsze, jestem nawet bardziewj otwarta i entuzjastyczna niz kiedys. Nigdy też nie chwalę się sama pieniędzmi , podrózami, sukcesami swoimi czy męża. Wiedzą o podróżach bo same pytały na początku gdzie bywamy na wakacjach. A więc o co chodzi, skąd ta niechęć do utrzymywania kontaktu ze mną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Łe tam, ja też nie mam takich bliskich psiapsiółek odkąd jedna w chamski sposób zabrała mi faceta. Faceta mi nie żal, bo głupi był ale zabolało mnie, że zrobiła mi taką podjazdową wojnę przyjaciółka, z którą się przyjaźniłam od zerówki. Zrobiła to, bo nie mogła wytrzymać, że na początku wybrał mnie a nie ją. Od tamtej pory mam tylko znajome, nie utrzymuje już tak bliskich kontaktów, bo mnie to dużo nauczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja w sumie też, moim przyjacielem jest mąż. ale uważam że to ryzykowne mieć tylko jednego przyjaciela i tylko w mężu. do kogo pójdziemy płakać jak coś się nie powiedzie? rodzice też nie beda wieczni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
napewno się przechwalałas autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadza sie. Na pewno zaczęłaś wywyższać sie i odcięły sie od ciebie. Moze nie odzywa sie koleżanka jak dowiedziała sie, ze bierzesz ślub, bo odbiłaś komus faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialm identyczna kolezanke jak Ty ;) a raczej przyjaciolke od nastu lat. Faktycznie powiodło jej się w zyciu, jak tez zyje ok ale bez fajerwerkow. Dziewczyna zmienila się o 180 , zaczela opowiadac z kim ona się zadaje , na jakich przyjęciach bywa ( nie wiem jakim cudem tam się odnajdywala bo nie potrafila jesc nozem i widelcem ani poprawnie się wyslaawiac) Po paru spotkaniach z nia po prostu wycofałam się z tej znajomości. Bo po co mi ktos taki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja w ogóle nie mam koleżanek. To wszystko jest sztuczne i fałszywe. Ale musiałam się przekonać na własnej skórze. Miałam w życiu ciężki okres i było naprawdę źle. Wtedy życie pokazało jakie są ludziska. Dzwonili pytali a jak się wyzalilam i coś powiedziałam to cała wieś wszystko wiedziała następnego dnia. Po tym czasie została mi jedna przyjaciółka która pokazała ze jest wspaniała osoba i mnie wspiera. Resztę mam w duupie i się z tym nie kryje. Teraz u mnie już dobrze i omijam jak mogę te fałszywe lafiryndy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę autorko ze to Ty masz problem a nie koleżanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja to znam... Mam podobnie, jak wszystko zaczelo mi się ukladac (dodam, ze nie poszczecilo mi sie, po prostu doszlam do wszystkiego ciezka praca) to nie mam juz żadnej koleżanki!!! Prawdziwe jest powiedzenie: Prawdziwych przyjaciół nie poznaje sue w biedzie, ale po tym jak reagują na twoje sukcesy. To jest prawda. Ale wiesz co, ja wole nie muec wcale koleżanek niż mieć pelno falsztwych zazdrosnic. Ty tez miej to w d***e, bo nie warto sie nimi przejmować :) skup na tych ludziach, którzy mimo wszystko sa z tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę autorko ze to Ty masz problem a nie koleżanki. " x tez mi się tak wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce mi się w to wierzyć. Nam też kiedyś w przeciągu krótkiego czasu udało się polepszyć status finansowy. Mąż zaczął świetnie zarabiać, kupiliśmy mieszkanie duże, w nowym ładnym bloku. I co? Nikt się od nas nie odwrócił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam to kochaniutkie forumowiczki. Wierzę wam że piszecie prawdę i bardzo was rozumiem. Ja też poznałam arabskiego szejka i nagle straciłam wszystkie koleżanki. Bywam na spotkaniach politycznych w Dubaju, jadłam kolacje z Barakiem Obamą jak one się dowiedziały to od razu usunęły mnie z Facebooka. Tragedia normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ode mnie tez sie nikt nie odwrócił, a mam najlepsza syt mat i najwieksze mieszkanie spośród koleżanek z pracy i nikt sie nie odwrócił. Ale ja tego nie traktuje jak nie wiadomo czego, to są tylko rzeczy, dzis są, jutro nie, duże mieszkanie szczescia nie daje, nie obnosze sie z tym, i nie uwazam żeby te rzeczy dodawały mi wartośc****ewnie stąd ja mam koleżanki a ty nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
stąd ja mam koleżanki a ty nie... --święta prwada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
głupie kretynki, wyraźnie napisane jest w pierwszym wpisie że autorka sama się niczym nie chwaliła tylko to koleżanki ją wypytywały. albo na fejsie taka jedna z druga cos zobaczy i juz ma ból d....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak na fejscie taka jedna z druga cos zauwazyly... to sorry, nie mam pytan...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ponieważ takie są niestety baby! I mówię to jako kobieta;) właśnie wróciłam z macierzynskiego i to towarzystwo gniazda zmij najbardziej mnie w mojej sytuacji doluje. Bardzo ciężko o dobrą przyjaciółkę. Najlepszym kolega dla kobiety jest, nie żartuje, facet gej. Wiem z doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo kolezanki to przewaznie strata czasu, warto miec kilku dobrych, sprawdzonych przyjaciół i tego sie trzeba trzymać... owszem jakoś trzeba zacząc - przewaznie od koleżenstwa, ale jak towarzystwo nie sprosta to nie ma co płakać - pozegnac bez żalu i szuka prawdziwych przyjaciół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam to samo. Na studiach mialam "przyjaciolke". Po ich skonczeniu schudlam, wyladnialam, poznalam obecnego meza,wyprowadzilam sie za granice. Jeszcze przed slubem,zaczela mi dosrywac,ze poglebily mi sie zmarszczki,sukienka skraca mi nogi i cos tam jeszcze. Powiedzialam jej,zeby nie zazdroscila,bo kazdy ma problemy i moje zycie idealne nie jest. Wyparla sie,ze nie zazdrosci. Podpowiem,ze zawsze ja wspieralam, nie byla ladna,ani szczupla, jadla same smieci,nie chcialo sie ruszyc na silownie,ale wymagania jak stad do kosmosu i krytyka innych. Kiedy mi sie powiodlo, zerwala kontakt,pisala z ukrytych kont do mojego meza, napuscila inne kolezanki na mnie,bo dziwnym trafem mnie powyrzucaly ze znajomych na fejsie,mimo,ze nic im nie zrobilam,bo juz tam dawno nie mieszkalam. Tak niestety jets z babami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a może ludzie mają swoje życie i swoje zajęcia ważniejszeniż zazdroszczenie Tobie? Może masz za wysokie o sobie mniemanie? Nie schlebiaj sobie, że twój sukces tak wszystkich zraził. Na mnie też kiedyś jęczała do ludzi jedna kumpela, bo rzekomo z zawiści, że jej się życie polepszyło to zerwałam kontakt. Doszło do mnie opłotkami więc osobiście i prosto w oczy powiedziałam jej, że nie jest pępkiem świata i moim ideałem żebym jej czegokolwiek zawiściła. Po prostu wycofałam się z całego życia towarzyskiego nie tylko ze spotkań z nią, bo walczę z rakiem, biorę chemię, fatalnie się czuję, jestem śpiąca i non stop rzygam więc niech ona czasem spojrzy dalej niż własne dupsko. Nie czułam potrzeby spowiadania jej się z problemów ale tym użalaniem się po ludziach na mój temat tak mnie wk...wiła, że jej wyprułam co myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×