Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Cathy_26

Czasem zastanawiam się ile jeszcze jestem w stanie znieść...

Polecane posty

Gość Cathy_26

Jestem stara, choć ciągle jeszcze młoda. Wiele złego w swoim życiu przeszłam. Pamiętam te chwile i nie mogę o nich zapomnieć. Ból, żal - to zżera mnie od środka. Czasem mam wrażenie, że jestem chodzącym cierpieniem, żywą raną smutnego życia nieszczęśliwej dziewczynki, która nie może dorosnąć. Nie jestem w stanie postawić grubej krechy między przeszłością a przyszłością - to wszystko ciągle jest we mnie. Każdy dzień jest wyzwaniem, wyzwaniem stały się nawet podstawowe czynności higieniczne. Tak bardzo pragnę miłości. Takiej prawdziwej - nie tej malowanej fioletowymi siniakami. Takiej, kiedy będę mogła szczerze się uśmiechnąć, kiedy wreszcie powiem sobie "jestem szczęśliwa". Czasem wyobrażam sobie jak to jest żyć jak normalny człowiek, jak to jest mieć kochających rodziców, wesołe dzieciństwo bez strachu, jak to jest tworzyć szczęśliwą rodzinę. Marzę o tym, że wyrywam się z tej ciemności, odcinam się od przeszłości, odchodzę od męża, a potem zdaję sobie sprawę, że nigdy to nie nastąpi. Nie potrafię tego zrobić, nie umiem inaczej żyć - nikt nie pokazał mi jak. Czy kiedy moja dusza utonie w nicości zaznam wreszcie spokoju? Czy wtedy to trawiące mnie cierpienie zniknie? Czy dotyk Śmierci ukoi ból? Mam dla kogo żyć, ale nie potrafię wyrwać się z tej sieci zła. Jestem nieprzystosowana do życia? Z pewnością. Takie istnienia jak moje - niezdolne do szczęścia, spragnione miłości, zbyt słabe, by działać - muszą być błędem Stwórcy. Tak, jestem błędem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie szukaj pomocy na tym forum tu są sami dewianci psychiczni ludzie i zboczeńcy, prowokatorzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak masz dla kogo żyć to tego sie trzymaj,to jest bardzo ważne. Szczególnie jeśli chodzi o dzieci. Pomysl o nich - po smierci matki i gdyby zostali tylko z patologicznym ojcem sami mieliby zniszczone życie. Jeśli Twoje jest do bani sprobuj chociaż sprawić by Twoje dzieci były szczęśliwe. Nie wmawiaj sobie,że jesteś błędem - popełniasz błędy ale błędem nie jesteś. I to samobójstwo jest największym błędem jakie można w ogóle popełnić. I tak nic to nie da,bo śmierć to tylko iluzja. I cierpienia to nie ukoi,wręcz przeciwnie. Nikt Ci nie pokazał co zrobić ale w przypadku rozejścia sie z męzem nikt nie musiał tego robić - rozwiedź sie i juz. Po prostu. Jak nie wiesz jak zapytaj w sądzie jak to zrobić. Dla dzieci też na pewno lepiej mieć spokój niż znosić ciągłe awantury rodziców,wtedy nawet mogą chcieć tego rozwodu. Pomysl o nich,dla nich musisz mieć siłę. Nie możesz się poddawać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a to że pragniesz miłości jest całkowicie normalne,każdy jej pragnie. I zasługujesz na nią jak każdy. Też o sobie tak myśle czasem,że nie nadaje sie do życia,że Bóg popełnił błąd powołując mnie do tego,ale przecież Bóg nie popełnia błędów wie co robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×