Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czuję się gorsza od innych i nie radzę sobie z zazdrością

Polecane posty

Gość gość

Np teraz zamiast pójść spać bo jestem wykończona przy niemowlaku, weszłam na fb podglądać znajomych ze szkoły średniej sprzed 10 lat i co widzę-nikt nie ma lepszego wykształcenia ode mnie, ale mają dobrze płatne prace, pobudowane domy, ładnie ubrane dzieci, szczęśliwe rodziny, zagraniczne wczasy. Oczywiście chwalą się tym na całego. Ja mieszkam w bloku z kredytem we frankach na 30 lat, mam dziecko i męża, ale nie jestem szczęśliwa. Myślałam, że moje życie potoczy się ciekawiej, że będzie rekompensatą za zmarnowane, smutne dzieciństwo. Możecie mnie wysyłać do psychiatry i linczować do woli. Ale może napiszecie mi co mogę zrobić, aby nie zazdrościć innym, że mają lepiej niż ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to co ludzie pokazują na fb a prawdziwe życie to dwie zupełnie różne rzeczy... Sama znam 2 konkretne przypadki - jedna bardzo bliska znajoma kreuje na fb sielankę, a naprawdę nie ma czego jej zazdrościć... a druga moja kuzynka, ostatnio była na wczasach zagrancznych, wiało, woda w morzu lodowata, mieli zatrucie i goowno co widzieli, ale na fejsie pokazują jakby to były wakacje ich życia ... naprawdę nie sugeruj sie tym co na fejsie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a z mężem się kochacie, dobrze żyjecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd wiesz że nikt nie ma lepszego wykształcenia? Kim jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ok, już nawet nie o tego fejsa chodzi, bo tam można naściemniać, ale chodzi mi ogólnie o to, że mają fajniejsze życie. Np że jedna kupiła mieszkanie w domku w promocji pod Wrocławiem za 2.999 a jak ja szukałam to były tylko bloki i o wiele drożej, i teraz mam gorzej niż ona a płacić muszę. Albo inny kumpel niby taki biedny był, długi miał, a tu rok czy dwa minął a on pobudowany, trawniczek na ogródku kosi. Albo inna laska, dziecko urodziła i jak miało parę tygodni już na plażę na wczasy z nim pojechała, ona zrobiona, śladu po porodzie nie ma, dziecko śpi, nie płacze. Jak moje miało parę tyg, to byliśmy jeszcze w szpitalu i nie mam zdjęć ani sesji z tego okresu, a ja sama też laską nie byłam, bo nie chudnę, a wręcz tyje pomimo kp, o czym tu już pisałam nie raz, ale nikt mi nie pomógł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wykształcenie to akurat ludzie wpisują i większość ma jakieś zaoczne z wyższych szkół lansu i balansu. Ja zrobiłam w Niemczech 2 kierunki dzienne. Ale życie potoczyło się tak a nie inaczej, że jestem tu i nie wyjadę za granicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z mężem jest poprawnie, ale szału nie ma. Jesteśmy ze sobą z przyzwyczajenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja żeby schudnąc po porodzie (przytyłam 21 kg) chodziłam non stop głodna, z głodu nie mogłam spać po nocach tak mi w brzuchu jeździło :o Karmiłam 8 miesięcy ale przez karmienie miałam dalej zachcianki tak jak w ciązy np na słodkie a to przez hormony od kp. Mimo to nie jadłam nic słodkiego, ogólnie jadłam 1200-1500 kcal i nie straciłam laktacji. Bardzo, bardzo cięzki czas, bardzo trudno jest wrócic do figury po ciązy, trzeba wiele silnej woli. Ja po porodzie miałam tylko -6kg z tych 21 kg :o ale po 3 miesiącach już było kolejne -10kg przez tą restrykcyjną dietę. Cos za coś. Ja nie wierze że kp pomaga schudnąć, wręcz na odwrót - jeszcze trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że życie nie jest sprawiedliwe i że pewnie w poprzednim wcieleniu miałam lepiej, więc musi się wyrównać. Nie mam w sobie zawiści, nie życzę innym ludziom źle, jak oglądam ich zdjęcia to uśmiecham się do nich. Ale jest mi zwyczajnie przykro i czuję frustrację z tego powodu, że brakuje mi siły i energii aby zmienić coś w swoim życiu. Tak, zazdroszczę innym, że im się układa lepiej w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja znam kolesia co w ogóle przerwał studia bo "nie miał czasu" na naukę, za/je/bi/sty informatyk głównie samouk, jeszcze na studiach wychwycili go z googla i pracuje w Holandii kosi gruby szmal, studiów nie skończył. Liczą sie umiejętności nie studia - skąd masz inne myślenie? Może poszukaj lepszej pracy jak wnioskuje pewnie znasz biegle niemiecki, może jest szansa na lepszą pracę? Albo dawaj korki z niemca żeby drobić, z tego też mozna nieźle dorobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a skąd wiesz czy ci znajomi co mają mieszkanie w domku pod wrocławiem nie narzekają codziennie na dojazdy albo nie maja uporczywych sasiadów? Albo maja wszędzie daleko? nigdy tego nie wiesz, to co ludzie gadaja to jedno a jak jest naprawdę nikt ci nie powie. ja w ogóle nie zazdroszczę, serio. Patrze na siebie i robię swoje. Polegam tylko na sobie. Do siebie mam pretensje jak wiedzie mi sie gorzej i staram się to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No zaciskam zęby i karmię, choć ważę 75 kg, a przed ciążą 53. To mnie dobija. Kiedyś chociaż wyglądałam jak człowiek, teraz jak potwór. Nie mam na to wpływu, próbowałam schudnąć, mam jakieś zaburzenia hormonalne, chciałam sie zdiagnozowac, ale w laboratorium ciągle kolejki. Jakby nie to, że karmię, straciłabym sens życia w tej chwili. Oczywiście ta laska na fb wrzuca fotki jak to tatuś karmi butlą podczas gdy on dba o siebie i się relaksuje... ale nawet jej dziecko jest "lepsze" od mojego, bo śpi i mogą je zabierać na wycieczki, a moje jest hnb i non stop kwęka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o to że wziełas kredyt na 30 lat i to jeszcze we frankensztajnach to mniej pretensje tylko do siebie. pamiętam jak kumpeli odradzałam to i tak wzięła najdebilniejszy kredyt czyli na 30 lat (kobieto wy jeszcze nawet kapitalu nie spłacacie tylko DOPIERO odsetki :o :o :o ) i co gorsza we frankach, nic gorszego i głupszego nie można było zrobić, ja sie zastanawiam - co za ludzie pobrali tak debilne kredyty? I 2 kierunki skończyłaś i nie umiałaś sobie przeliczyć że cie w h/u/j/a bank przycina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja w ogóle nie zazdroszczę, serio. Patrze na siebie i robię swoje. Polegam tylko na sobie. xxxxxxxx No właśnie to chciałabym osiągnąć, takie podejście jakie Ty masz. Ale nie wiem jak. Jestem taką osobą z natury, co rozbiera wszystko na czynniki pierwsze i zastanawia się, co by było gdyby... Nie potrafię sie uwolnić od takiego myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ile jesz dziennie kcal? ja kiedys jadłam 1900kcal/dobe i tyłam bo sie okazalo że przy siedzącym trybie potrzebuje 1700 kcal czyli malutko :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to może przejdź na mm niech twój mąż karmi a ty w tym czasie na fitness/basen/siłke - co stoi na przeszkodzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten debilny kredyt to jest przez męża wzięty za czasów, gdy był młodym i głupim kawalerem. Ale spłacamy go razem i też to wyklinam, bo jakbym odkładała swoje dochody sprzed macierzyńskiego zamiast wyciągać męża z debilnych kredytów (miał ich więcej) to dziś mielibyśmy o wiele więcej. Też jestem wściekła na to, ale jak się hajtaliśmy to kredyt już był a frank był po 2,30.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio chcecie wiedzieć ile jem. Podejrzewam, że 1000-1200. Naprawdę prawie nic nie jem. Ale nieregularnie, pewnie w tym leży problem. Chociaż kiedyś też mało jadłam, a chudłam łatwiej. Pewnie mogłabym przejść na mm żeby mąż karmił, a w tym czasie wyjść na jakiś fitness czy coś, ale to byłoby nie fair wobec małej a tego nie potrafię. Może jak jej rozszerzę dietę to wtedy wyjdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozytywna tylko czasem
Wiesz co, zacznijmy od wagi. Wiem ze teraz to za pozno ale w ciazy nie tyje sie tak po prostu np 20kg. Problemem jest to ze wmawiamy sobie ze w ciazy mozemy jesc za dwoch albo i za trzech bo mamy dziecko w drodze. Albo ze 5o jedyny moment kiedy mozemy sie najadac jak szalone bo w ciazy i tak przytyjemy. Wmawiamy sobie tez ze absolutnie nie wolno nam cwiczyc i takie potem sa skutki. Pisze moze dosc ostro ale mam nadzieje ze ktos w przyszlosci bedzie o tym pamietal. Poza tym to nic straconego. Ja np. Przy wzroscie 173 i przy swojej aktywnosci fizycznej (aktualnie nie pracuje, zajmuje sie domem i czekam na dziecko) powinnam przyjmowac jakies 1300cal. To naprawde malo gdy zaczniesz liczyc wszystko co jesz. Absolutnie jednak nie przestajr cwiczyc, bo wiem jak ciezko bedzie pozniej wrocic do swojej wagi i powiem Ci tez jedno. Gdy regularnie cwiczysz naprawde mozesz sobie pozwolic na zjedzenie pizzy czy innych fast foodow, pomijam jedbak ich wartosci odzywcze. Poza tym tak jak mowia dziewczyny wyzej. Bie wszystko widac na fb co nie zmienia faktu, ze niektorzy maja w zyciu czasem wiecej szczescia niz rozumu niz ludzie ciezko pracujacy. Musisz cos zmienic w swoim zyciu bo wyglada to na poczatek depresji. I przede wszystkim musisz nauczyc sie cieszyc z malych rzeczy, w przeciwnym wypadku te duze beda Cie cieszyly tylko przez chwile. A to nie rozwiazanie problemow. Sprobuj zmienic prace, idz na silownie, uwierz mi, zmeczenie da Ci wiele radosci po treningu. Siedzenie i rozmyslanie o tym nie da Ci zbyt wiele. Zeby isc na silownie nie potrzebujesz nie wiadomo czego. Nie boj sie tez zostawic dziecka na godzine z ojcem, dziadkami czy opiekunka. Nic mu nie bedzie. Jesli nie chcesz mozesz cwiczyc w domu :) Nie ma wymowek dla lenistwa. Niestety taka jest prawda. Moze te slowa Ci4 chociaz troche zmotywuja :) nie ma rzeczy niemozliwych, nam sie tylko wydaje ze nie damy rady :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jahoda111
gość dziś Serio chcecie wiedzieć ile jem. Podejrzewam, że 1000-1200. Naprawdę prawie nic nie jem. Ale nieregularnie, pewnie w tym leży problem. Chociaż kiedyś też mało jadłam, a chudłam łatwiej. Pewnie mogłabym przejść na mm żeby mąż karmił, a w tym czasie wyjść na jakiś fitness czy coś, ale to byłoby nie fair wobec małej a tego nie potrafię. Może jak jej rozszerzę dietę to wtedy wyjdę. xxx g****o prawda autorko...wydaje ci sie ze niewiele i tylko 1000-1200 kcal ale wiekszosc spoleczenstwa nie umie liczyc tego:/ tez nie chudlam po ciazy- wydawalo mi sie ze jem jak ty po czy skonsultowalam sie z dietetykiem i okazalo sie ze....sama moja owsianka ma ponad 2 tys-jadlam jej za duzo, moja kawa ma ponad 300, jablko ma ponad 100...(dietetyk kazal wazyc kazdy produkt-kazdy do tego stopnia ze jedzac np jablko musialam na koniec wazyc ogryzek zeby obliczyc ile zjadlam jablka i co? po konsultacji dopiero i zmianie nawyków zywieniowych oraz regularnych CODZIENNYCH cwiczeniach zaczelam chudnac-noe samo z siebie i nie ze zwalaniem winy na hormony(a mam niedoczynnosc tarczycy od 7 lat i niby jest po tym trudniej schudnac bla bla bla-nie jest wystarczy d**e ruszyc ) jestem 2 m po porodzie, karmie piersia i z 15 kg ktore w ciazy przytyłam straciłam juz 13-ale samo z siebie nic nie przyszlo pisze to bo wiem ze czesto wydaje nam sie ze malo jemy ale to specjalista potrafi rzeczywiscie obliczyc ile na prawde spozywamy sa dietetycy na nfz, ja akurat byłam u znajomego znajomega wiec dałam mu flache za te konsultacje-jak poszukasz to znajdziesz masz 2 wyjscia albo faktycznie zaczniesz cos zmieniac albo zaczniesz sie usprawiedliwiac i nazekac jak kolejna sfrustrowana na kafe: nie ja nie mam takich znajomych... nie stac mnie na dietetyka.... nie mam czasu cwiczyc bo mam high need baby.... na pewno mam problemy z tarczyca w koncu sama to potrafie zdiagnozowac nie potrzebuje jakis tam wyników tsh i endokrynyloga-wystarczy ze jestem gruba i leniwa w koncu wszystkie grubasy sa grube przez to.... ale ja lepiej wiem ile jem0nie potrzebuje dietetyka który mi to wyliczy-tak tak ja tez bylam taka madra....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja proponuje isc do terapeuty zamiast wypisywac na forum na pewno pomoze bardziej niz taka dyskusja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też miałam wymagające dziecko, co prawda nie przytyłam tyle i po ciąży straciłam te 13 kg, za to jak wróciłam do pracy zaczęłam obrastać w tłuszcz, nie jakoś bardzo na wadze ale zwiększała mi się ilość tkanki tłuszczowej a spadała mięśniowa, praca siedząca, nie było już takiej ilości spacerów, byłam zestresowana, więc jadłam. Jak dziecko miało prawie rok, powiedziałam sobie biorę się za siebie, zaczęłam chodzić na siłownię pilnować diety i straciłam 8% tkanki tłuszczowej. Małymi kroczkami dalej walczę i dalej karmię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
05:30 Tu autorka, mam do Ciebie pytanie. Ale jak jesz tak mało kalorii to nie boisz się, że to zahamuje laktację? Produkcja mleka wymaga 500 kcal, a samo podtrzymanie funkcji życiowych dla organizmu prowadzacego normalny tryb życia to 800 kcal, dla ćwiczącego wiecej. Ja się obawiam że strace laktację, jak byłam 2 tyg po porodzie w szpitalu to laktacja kilka dni po nawale zaczęła spadac na ich g... jedzeniu, w domu ruszyła na nowo jak zaczęłam jeść lepiej. Ogólnie Twój post jest bardzo mądry i dał mi do myślenia, no nic, muszę ruszyć 4 litery do dietetyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
04:45, 06:37 Tak wiem, mam depresję, ale nie moge sie pozbierać i poszukać pomocy. Kiedyś przez kilka mcy brałam leki p/depresyjne, ale teraz i tak nie mogłabym tego robić, bo karmię. A tez niewiele mi dały, bo moja depresja to kwestia zaburzeń serotoniny, tylko nastawienia do życia i beznadziejnego charakteru, a tego leki nie wyleczą... w terapię za bardzo nie wierzę, byłam raz, facet siedział i kiwał głową na to co mówię, jednym uchem wchodziło drugim wychodziło, przyłapałam go na tym że nie skupiał się na tym co mówię, tylko myślał, że po pracy ma zawieźć auto na przegląd. To mnie zniechęciło, a byłam prywatnie. Teraz przy dziecku na terapie nie mam czasu, już wiem, że zrobiłam błąd decydując się na dziecko w momencie w którym sama ze sobą nie zrobiłam porządku. "musisz nauczyc sie cieszyc z malych rzeczy, w przeciwnym wypadku te duze beda Cie cieszyly tylko przez chwile. " racja, tego nie potrafiłam już będąc dzieckiem, nic mnie nigdy nie cieszyło A co do fitnesu i siłowni, są zajęcia dla poczatkujących o 18:30. Akurat u mnie to pora kąpania i kładzenia spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
07:16 Oj tego tłuszczu to u mnie dużo, mięśnie w zaniku. Co do spacerów, to latem chodziłam nawet na 2-3 godz., teraz przy takiej pogodzie czasem w ogóle nie wychodzimy. Wiem, że to niezdrowo, ale u mnie okolica zadymiona, ludzie palą odpady z działek i ogrodów. Mała płacze jak to wdycha, więc wolę jej nie truć i być w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, same wymówki :D Nie pasują ci godziny fitness? To odpal Youtube i ćwicz w domu, choćby o 23-24 jak dziecko śpi! Okolica zadymiona i nie możesz spacerować? To pakuj dziecko do samochodu i jedźcie do lasu! Moja koleżanka ma dwójkę dzieci, prowadzi sama firmę i biega codziennie - o 23 :D Naprawdę, jak się chce to się da. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie tak, co rada - to masz wymówkę, autorko. Na moje oko kompletnie nie umiesz docenić tego co masz. Szukasz dziury w całym, zobacz sama czego ty zazdrościsz: pieniędzy, wczasów, auta, domów, działek. Kasa, kasa, kasa. Albo życie cię (na szczęście) nie doświadczyło albo jeszcze nie dojrzałaś do tego by docenić to, co w życiu jest najważniejsze. Powiem ci coś na swoim przykładzie. Miałam identycznie jak ty. Potrafiłam godzinami ślęczeć na fb i wpatrywać się w profile znajomych, którzy podróżowali po świecie, zmieniali samochody, mieszkania, fotografowali się w Nowym Jorku, na Karaibach, na Kubie i innych takich. I jeden dzień, a właściwie tydzień to odmienił. Pojawiło się podejrzenie, że moja 4letnia córka może mieć guza w płucach. Nie masz pojęcia co przeżyłam przez te 8 dni, to były najgorsze dni mojego życia, na szczęście okazało się, że to nie było to. I uświadomiłam sobie, jak bardzo kocham swoją rodzinę, jak fantstycznym człowiekiem jest mój mąż, który wtedy poruszył niebo i ziemię, jak wspaniałą mam córkę i jakie to szczęście, największe ze wszystkich, że jesteśmy zdrowi. Jest takie powiedzenie, że nie docenisz tego co masz, dopóki tego nie stracisz. Bądź mądrzejsza i nie chciej przekonać się o tym na własnej skórze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdolowana zyciem
o tym samym niedawno pisalam w topiku"rozczarowanie życiem"...wlasnie tak sie czuje jak ty. niby mam wszystko co kazdy normalny czlowiek chcialby miec/powinien miec. mimo to czegos mi brak. Pomijam juz kwestie czy na wspomnianym fb przedstawione rzeczy sa do konca prawdziwe czy nie, ale znam osoby ktore to co tam pokazuja to maja... znam kilka osob ktore nigdy ani inteligencja ani obyciem nie grzeszyly a teraz sa KIMS a ja czuje sie nikim. wielu z nich miało farta w postaci dobrych kontaktow/bogatych rodziców/znajomosci/zzwyklego łutu szczescia - dzis maja firmy, tak jak piszesz domy, pieniadze, stac ich... ja zyje srednio tzn stac mnie na wakacje ae wielu rzeczy musze sobie odmowic,caly rok zaciskac pasa. nie szaleje w sklepach z ciuchami. nie chodze do fryzjera tylko gdy musze. wiem ze wielu ludzi idealizuje swoje zycie a rzeczywistosc jest zgoła inna, niemniej wielu sie UDALO...mnie nie, nie mam sily na zmiany, nie mam pomyslu, mam za to lęk, zniechecenie, żal do wszystkich i wszystkiego...zle mi i musze sobie z tym poradzic. ale sa tez takie chwile ze wale sie po glowie i mowie sobie ty idiotko, jestes zdrowa,, maz dziecko tez, masz dziecko ktoego tak pragnelas, masz auto moze stare ale na glowe ci nie kapie, masz mieszkanie-na kredyt ale inaczej bys mieszkala katem u rodzicow...wiec co tu marudzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdolowana zyciem
i wiesz co mysle sobie czasem ze lepiej miec to co mamy niz byc afrykanska dziewczynka z wizja obrzezania, urodzic sie w Indiach i pasc ofiare g****u bo facet tak chce, byc meksykanka i zostac zamordowana lub zakopana zywcem przez mafie lub byc sprzedana do burdelu, urodzic sie w chinach albo korei i klaniac sie jakiemus fanatycznemu przywodcy, mieszkac w syrii albo tadzykistanie i pasać owce w gorach... ech jest tyle gorszych rzeczy na swiecie ze ciesze sie ze jestem tu gdzie jestem. i przede wszystkim ze ja i moi bliscy sa zdrowi-A TO NAJWAZNIEJSZE< serio, mowie z doswiadczenia, gdy swiat ci staje przed oczami i boisz sie ze mozesz nie dozyc konca roku to wtedy doceniasz to co masz...wiem cos o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Dzięki za wypowiedzi, może ktoś jeszcze się wypowie? Mam tak samo jak dziewczyna z 10;15, nie potrafię czerpać przyjemności z zycia i żyć chwilą, miałam skromne warunki życia jako dziecko, zostałam nauczona, że wydawanie na siebie jest złe, stąd nie cieszy mnie to, co większość kobiet. Do fryzjera, kosmetyczki nie chodzę, nie maluję sie, nie chodzę po sklepach, mam od lat te same rzeczy, teraz czekam aż schudnę żeby wejść w ciuchy sprzed ciąży zamiast kupić coś nowego. Poprzednia dziewczyna mojego męża była typową lalą, paznokcie ciuchy etc, sponsorował to jej ojciec, bo wiedział, że ma pusto w głowie więc inwestował w jej wygląd aby wypchnąć ja z domu. Do tej pory mąż mi wypomina, że nie wyglądam i powinnam skorzystać ze stylisty...Ja nie potrafię, byłam chowana oszczędnie co też nie było dobre. Zastanawiam się, jaką przyjać taktykę wobec mojej córki, aby jej nie unieszczęśliwić ale i nie rozpuścić. Nie sramy kasą, teraz dostaję macierzyński, ale czeka mnie wychowawczy a wtedy z 1 pensji zacznie się dziadowanie, boję sie tego jak cholera i to odbiera mi chęć do życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×