Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość beznadziejnakobieta

Jak nie być beznadziejną?

Polecane posty

Gość beznadziejnakobieta

Witam. Na wstępnie zaznaczę, że mam 27 lat i czuję totalny bezsens istnienia. Czuję, że nic mi w życiu nie wyszło...Jedynie to, że skończyłam trudne studia(choć przyznam, że od jakiegoś czasu mam poczucie, że minęłam się z powołaniem i powinnam skończyć coś innego i robić coś innego). Zawsze byłam ambitna i pilna. Nie wyszło mi to na dobre. Po studiach wróciłam na wieś, mam pracę, która mnie nie satysfakcjonuje, jej bo jest, a atmosfera w niej panująca jest strasznie dołująca. Po pracy nie wiem co ze sobą robić, czuję, że właśnie mija mój najlepszy czas a ja siedzę na jakimś zadupiu i zarabiam tyle, że sama nie byłabym w stanie się utrzymać nawet. Nabawiłam się już chyba przez to nerwicy. Człowiek chciałby się wreszcie usamodzielnić i zrobić coś ze swoim zyciem a tu nic... Faceta nie mam - moje wszystkie "związki" to była totalna porażka, z jednej strony pragnę bliskości, z drugiej jestem tak zrażona do facetów, że od niej uciekam. Wszyscy moi znajomi mają rodziny albo dobre prace, abo dwie rzeczy na raz. A ja siedzę jak kołek. Szukam innej pracy, wysłalam juz setki CV, porobiłam kursy, uczyłam się angielskiego ale mam wrażenie, że choćbym nie wiem jak się starała to nic mi nie wychodzi. Zaczęłam biegać - nabawiłam się kontuzji i tak się skończyła moja przygoda z bieganiem. Już tracę wiarę we wszystko. Dodatkowo rodzice z którymi mieszkam w ogóle we mnie nie wierzą, jak im to mówię, to mam wrażenie jakby sprawiało im to przyjemność co do nich mówię. Wysyłają mi sprzeczne sygnały: raz mówią, żebym coś zrobiła a za chwilę mi odradzają. zatrzymują mnie. Ja nie mam już siły, nie mam oparcia. Czego bym nie wymyśliła, to oni na starcie mówią, że to bez sensu albo mnie wyśmiewają, że mam takie dziwne pomysły. Już teraz wiem, że oni są jednym z głównych powodów mojej niskiej samooceny. Przyrzekłam sobie, że jak będę może miała kiedyś dziecko (w co wątpię) to pozwolę mu się odważyć i uwierzę w nie. Będę o tym myśleć cały czas, żeby w nie wierzyć! Na dzień dzisiejszy już nie wiem co mam robić ze swoim życiem, nie chce mi się żyć. Nie widzę sensu i celu. I tak już się to kumuluje od jakiegoś roku. Wszystko marność...Idzie zima i się chyba zupełnie załamię. Mam dziwne stany: wielkiej nadziei mieszanej za chwilę z totalnym dołem, bo przypomina mi się, że jestem beznadziejna i i tak mi się nic nie uda, bo do tej pory się nie udawało :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos jeszcze ma podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poproś J/ezusa o pomoc. Nie Odmówi Ci :) Mnie nie odmówił :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gocha12345
po prostu pora zabrać się za siebie. Zobacz - w sumie trzymasz się niexle. Potrzebujesz planu i miany zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieczekajnamnie
ja mam bardzo podobna sytuacje.. pogadamy o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja w sumie mam podobnie, nie chce swietnego zycia jak na amerykanskim filmie, ale chociaz robote taka, zebym sie mogla utrzymac sama :/ bo rodzice mi zanizaja samoocene, wszystko krytykuja. Moje zycie wyglada caly czas tak samo, stresujaca praca, w ktorej malo co zarobie, dom praca dom i tak w kolko, nie poznaje nowych ludzi, nie mam o czym z nimi rozmawiac, nie mam czasu i pieniedzy na jakies pasje, ze swojego miasta prawie wcale nie wyjezdzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejnakobieta
Wiem, że potrzebuję zmiany, ale za nic w świecie nie mogę ruszyć z miejsca. Wszystkie moje pomysły kończą się w przedbiegach. Trzymam się tylko dlatego, że cały czas walczę. Jeszcze. Ale jest coraz gorzej ze mną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gocha12345
a cxxzemu niemożesz się ruszyć? nie masz zobowiązań.. byle zjęść i zeby na głowę nie kapało./...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieczekajnamnie
ja mam identycznie.. moze zjednamy sily? bez podtekstow zadnych. skad jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spróbuj zastosować prawo przyciągania może to ci pomoże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieczekajnamnie to pocieszajace, że ktos tez jest w takiej samej sytuacji. Nie mogę ruszyć - w sumie nie wiem czemu. Bo nie moge znaleźć innej pracy, bo moje próby szukania towarzysza zycia kończą sie jeszcze większym dołem, bo nikt we mnie nie wierzy i ja też już w to uwierzyłam, że jestem do bani...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieczekajnamnie
znam to doskonale.. nie ma co liczyc na ludzi.. ja juz przestalem, staram sie kumulowac sily w sobie i walczyc na tyle ile moge. Ja nie mam wgl pracy (stalej) od pol roku. Jak masz ochote pogadac to napisz -23681503 gg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejnakobieta
Nieczekajnamnie może jutro się odezwę, bo w sumie trzeba isc spac...Przybij pione, ja ostatnio postanowiłam, że sobie kupię "jakieś" autko chociaż z uskładanych pieniędzy, ale rodzice myslą, że jestem łamaga i nie będe umiała jeżdzic nim...jeszcze zimą olaboga...no tak, wszyscy oprócz mnie potrafią jeżdzić... Mam dośc! A sama też za bardzo nie wiem jakie kupić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gocha12345
kup sobie dobre wino, napisz na kartce ze jestes wolna i zrób trchę szlony plan zmian. A potem do roboty. na pewno gdzies znajdziesz pracę i potm zaczniesz nowe zycie. Walczenie w kacie nic nie da. Wywalanie smutków przed innymi tez nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieczekajnamnie
rodzice sa dziwni.. nie wiem dlaczego tak mysla i mowia, chca chyba zmotywowac ale nie tedy droga.. moi tez mi ciagle docinaja..obgaduja gdy jestem za sciana i wiedza nawet ze slysze. chore to jest... co do autka to moge doradzic cos zawsze. czekam na wiadomosc. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko Nie masz w nikim oparcia,tego najbardziej potrzebujesz,masz bogate wnetrze i siły w sobie. Duzo nam daje to jesli ktos w nas wierzy i jest z nami w rożnych chwilach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baznadziejnakobieta
Gocha w sumie dobrze mówisz, tutaj i tak chyba nic nie zdziałam. Musze zmienic środowisko i dopiero wtedy ruszę z miejsca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejnakobieta
Ok, trzeba iśc spać. Chociaż tutaj mogłam wyrzucić z siebie wszystko. Dzięki Wam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejnakobieta
A dzisiaj pokłóciłam sie z ojcem, popłakałam sie, bo nie wytrzymałam juz i chyba nie dam rady nic zmienic. Nikt mnie nie docenia, nie popiera, zawsze tak było. Mama - nadopiekuncza, tata - choleryk. Mama zawsze myslala, ze lepiej bedzie zebym czegos nie robila (wszyscy robili, tylko ja biedna malatka nie potrafię i jeszcze sobie zrobię krzywdę), ojciec za każdy błędzik wydzieral sie w niebogłosy, więc człowiek myślał, że faktycznie nic nie upotrafi i jest do niczego i zasługuje tylko na ten krzyk. W połaczeniu z teoria mamy zasługuje na krzyk w kącie. Ja nie dam rady nic sama zmienic, moj mózg sie za bardzo buntuje jak próbuje mu wmówic, ze nie jestem beznadziejna i moge to wszystko zrobić. On jest nauczony czegos innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejnakobieta
Ktos jeszcze z jakas radą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam tak samo, ale zaczynam sobie myslec... jesli MY w siebie nie uwierzymy, to nikt inny nie uwierzy w nas, musimy to w sobie znalezc... podejmij jakies kroki,zeby polepszyc swoja sytuacje, nie od razu nie wiadomo co, po prostu kroczek po kroczku do celu, nie pytaj nikogo o opinie,zeby nikt ci nie narzekal itp... trrzymam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejnakobieta
Po prostu trzeba przyjąć to do wiadomości, ze oni nigdy nie uwierzą. Ja mam cos takiego, że przy rodzicach sie strasznie stresuje. Odkryłam to wlasnie niedawno. To jest smieszne , bo przy nich powinnam sie czuc najbardziej komfortowo, a ja tak sie czuje przy innych ludziach. Jak gdzies jade sama - jestem bez stresu, jak z innymi ludzmi, tez, a z nimi ogarnia mnie jakis paraliz i ciagle mysle, ze oni mnie oceniaja. I staram sie byc wtedy perfekcyjna. Jakbym starała sie pokazac im za wszelką cenę, ze jestem kims. Chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina91
Musisz jak najszybciej odciąć się od rodziny. NIeświadomie działaja na Ciebie destrukcyjnie. Mówisz, że skończyłaś trudne studia..bez problemu więc znajdziesz dobra pracę. Nie potrzebujesz na poczatek dużo .2000 w wiekszym miescie Ci wystarczy, Masz jakieś oszczędności? Wyprowadź się, do domu zaglądaj raz w miesiącu jeśli nie będzie to Ciebie dołowało. Ja tak zrobiłam i jestem wreszcie wolna, żyję po swojemu i depresja minęła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejnakobieta
Oszczędności mam, z tym, że trudne studia nie równa sie dobra praca. Ja szukam w miastach pracy juz od roku, wysłalam juz niezliczona ilosc CV i nic. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, ze jednak jestem beznadziejna. Co z tego, ze byłam ambitna i podziwiana za mądrość przez obcych ludzi ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejnakobieta
Gdybym miala mozliwosc wyjazdu, nie byłoby mnie w tej chwili w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejnakobieta
Robię sobie rozpiskę, co mam do zrobienia i czy ktos bedzie tego chcial czy nie, to to zrobie! To juz postanowione! I koniec!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzucic wsystko w pierony i rozpoczac nowe zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejnakobieta
Dodatkowo mam problemy z czestymi gazami. Jest to bardzo uciążliwe. W pracy nie moge sie normalnie wyproznic bo glosno slychac gdyz dodatkowo idzie z gazami. Niestety wstydze się isc z tym do lekarza. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×