Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

on mnie wyzywał nie raz od najgorszych więc w końcu nie pozostałam mu dłużna

Polecane posty

Gość gość

hej, mój pokręcony związek wygląda tak, że od 13 lat razem, kilka rozstań z późniejszymi powrotami , dużo łez i goryczy..... zapewne obydwoje w pewien sposób doprowadziliśmy do tego stanu, no ale najgorsze jest to , że z jednej strony mimo wielu złych chwil ( o dziwo komuś może się wydawać) darzymy się uczuciem i z drugiej jednocześnie po trochu ( a przynajmniej ja) nienawidzimy..... :/ a w czym to się objawia? ano w tym, że on nie raz jak się kłócimy to rzuca w moją stronę najgorszymi epitetami w stylu k..wa, sz..ta, i jeszcze co tam słownik języka polskiego zawiera z wulgaryzmów to najgorszego.... a ja tez potrafiłam po takich akcjach wyzywac go ostro choć jeszcze się w miarę hamowałam.. jednak ostatnio przeszłam samą siebię i "pojechałam mu" tak jak wyżej opisałąm, co on wobec mnie wygaduje... strasznie źle się z tym czuję.... nie poznaję siebie....choć on przeszedł po tym wszystkim na następny dzień do porządku dziennego ( kłótnia i moje wyzwiska miały miejsce późno w nocy po powrocie od znajomych) nie wiem , ale chyba za dużo żalu niewyzbytego i bólu w głębi serca mam do niego i nie potrafię zapomnieć o tym , co on robił i co mówił i jak byłąm przez to raniona czy powinnam mimo tego, że w głębi serca nadal go kocham tkwić w tym i próbować zmieniać przynajmniej swoje nastawienie wzgledem niego? czy raczej się ewakuować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry, ale jakby przy mnie facet rzucał choc raz ' ku... wami' i szmatami, to po PIERWSZEJ takiej akcji przestałby byc moim facetem. POZWALASZ na takie nieszanowanie ciebie, to masz. Nie szkoda ci zycia na bycie z facetem, który cie nie szanuje??? I please, nie mów,że to ' po alkoholu' , " w kłótni" " bo on sie uniósł bo się zdenerwował' itd. Wymówki zostaw dla tych, co uwierza w takie bujdy. boisz się, że innego , normalnego faceta nie znajdziesz, dlatego wolisz byc z chamem i prostakiem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jedno warte drugiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on mnie wyzywał nie raz od najgorszych więc w końcu nie pozostałam mu dłużna x i kogo to koorfa obchodzi🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak wiem, nic mnie nie usprawiedliwia.... Ja nie należę do tych osób, które zganiają np. na kłótnię, gorszy dzień czy alkohol... Napisałam, że sama siebie nie poznaję , przez to co powiedziałam do Niego koszmarnie się czuję... Może to źle zabrzmi i pomyślicie, że zganiam na Niego , ale fakt jest taki, że w naszym związku to On od początku rzucał "mięsem" w czasie kłótni... to była dla Niego norma powiedzieć do mnie obelżywie bo uznawał, że lepsze to niż moje tzw "wkręcanie Mu śrubki" czyli jakieś dogadywanie podczas kłótni lub uszczypliwości... Fakt jest też taki, że jesteśmy razem juz kopę czasu a jak głosi powiedzenie "kto z kim przestaje takim sie staje" więc po prostu przesiąknęłam tymi wyzwiskami w extremalnych sytuacjach... On jest typem człowieka , który lubi mieć ostatnie słowo, nie znosi tonu sprzeciwu i jeśli Ja myślę nie tak jak On to już pozamiatane najczęściej...., Ja też natomiast jestem osobą , która ma swoje zdanie i głośno je wypowiada i to jest punktem zapalnym... Wobec tego wszystkiego - i absolutnie nie chcę się tłumaczyć- ja nabrałam od Niego złych nawyków.... a też nie jestem cichą i spokojną kobietą A co gorsza, chyba uznałam, że zacznę się bronić z Jego ataków słownych tym samym.... Bardzo mi ciężko i nie wiem jak rozwiązać tą sytuację, tym bardziej , że On nie widzi w tym wszystkim większego problemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wiem , że z jednej strony to przecież miłość powinna opierać się na szacunku, zaufaniu ,trosce, wzajemnej akceptacji, czyli na pozytywnych cechach... Ale pewne tezy to jedno a prawdziwe życie to drugie... Są ludzie, którzy jednocześnie mocno się kochają jak i mocno i dokuczliwie potrafią ranić.... Tylko czy to jest normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 lat razem to już jak stare małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie, jak stare małżeństwo tylko niekoniecznie takie dobre ;/ Tym bardziej jest mi ciężko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, to jest chore. Tez mialam takiego faceta. Wybaczylam mu raz, drugi, trzeci. Za czwartym razem odpłacilam mu tym samym.i kazałam wypier.... z mojego życia. Ciągle tylko oskarżył mnie o zdrady, gdy nie odebrałam tel. w pracy bo byłam zajęta, to oczywiście co robiłam jego zdaniem? Puszczalam się. Miałam dość wyzywania od szmat, k.... pi..d, telefonów co chwilę i 300 smsów dziennie. Rzuć go, bo nie będzie z tego nic dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie, to jest chore. Tez mialam takiego faceta. Wybaczylam mu raz, drugi, trzeci. Za czwartym razem odpłacilam mu tym samym.i kazałam wypier.... z mojego życia. Ciągle tylko oskarżył mnie o zdrady, gdy nie odebrałam tel. w pracy bo byłam zajęta, to oczywiście co robiłam jego zdaniem? Puszczalam się. Miałam dość wyzywania od szmat, k.... pi..d, telefonów co chwilę i 300 smsów dziennie. Rzuć go, bo nie będzie z tego nic dobrego." z tego co piszesz, Twój facet oskarżał Cię o zdrady i ti było powodem wyzwisk.. U nas natomiast - i to jest chyba jeszcze gorsze- wyzwiska nie wynikają z zazdrości a z czasami błahych powodów... a nawet jeśli nie są błahe to On akurat w temacie zdrady nie miał żadnych "jazd" Więc nie wiem co gorsze ... albo czy tak naprawdę Twoja i moja sytuacja jest do porównania i wystopniowania... i w Twoim i w moim przypadku zachowanie takie jest naganne... Ale w tym wszystkim chyba najbardziej mnie uderza to, że ja też po części stałam się taka jak On, też używam Jego "broni" .....a nie chcę.... Najczęściej jest tak, że On kilka razy zachowa się wobec mnie niewłaściwie, ja siedzę "do czasu" cicho a potem chyba po prostu wybucham ze zdwojoną siłą.... Męczy mnie to a jednocześnie zależy mi na Nim... poza tym On tak jak powiedziałam najczęściej nie widzi w tych naszych zachowaniach na dłuższą metę problemu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak to jest wśród patologii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza wyzwiskami, gdy podejrzewał mnie o zdrady w innych kłótniach potrafił do mnie powiedzieć spier... np. Nie słuchał żadnych argumentów, gdy mówiłam mu źr nie ma podstaw do takich podejrzeń względem mnie. Mówiłam mu, słuchaj, zachowujesz się tak i tak, nie życzę dobie tego. Nie potrafił dyskutować. Jego odpowiedzią na wszystko było: lecz się, to wszystko jest w twojej głowie tylko, pierd... się w głowę to może Ci przejdzie, chyba ty, no i zawsze na koniec a spier.... Nawet jak powiedziałam do niego na koniec rozmowy telefonicznej cześć zamiast pa to robił mi awanturę, że część to sobie mogę mówić do kolegi a nie do niego. Chory na głowę człowiek. Teraz przynajmniej nikt mi nerwów nie szarpie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
patologia? to chyba jednak zbyt mocno powiedziane.... Rozumiem, że jak to sobie ktoś zwizualizuje to będzie o mnie i o Nim negatywnie myśleć, ale nie każda negatywna myśl czy zachowania to od razu patologia.... Tu jest problem z emocjami co najwyżej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże dziewczyno jak możesz żyć w takim związku? Nie wyobrażam sobie bym miała być z chłopakiem, który mnie poniża nawet gdybym go cholernie kochała bo tylko by niszczył moją psychikę i w końcu doszłoby do tego, że sama bym wierzyła, że jestem tą sz.m.a.t.ą. Musisz mu powiedzieć, że jeżeli nadal będzie cię obrażać to koniec z wami bo uwierz więcej będzie szkód niż dobroci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsze, że On po prostu uważa, że jest cholerykiem tak w złości tylko reaguje, nie myśląc tak naprawdę w ten sposób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem dlaczego tkwisz w takim związku.Przecież to chora sytuacja.Wiem,że 13 lat to bardzo długo ale tu nie ma szacunku i miłości skoro sama twierdzisz,że nienawidzisz swojego faceta.Nie rozumiem Twojego toku rozumowania.Sama kiedyś miałam takiego faceta ale jak tylko zaczął pyskować i chciał mnie uderzyć to wywaliłam go na zbity pysk!I Tobie radzę to samo bo w końcu się pozabijacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sylwia
Hej..ja mam domładnie to samo.Kiwdy poszłam mieszkać do męża.to myslałam że ze zwariuję..bo ja nigdy nie krzycza£am nie unosiłam się i nie preklinałam..w moim domu rodzinnym tego nie było a tam przez 8 lat same najgorsze wyzwiska. ..zupełniebez powodu ..stale jazdy i kłótnie o pierdoły .Wyzywaniw od kursw pir szmat cip..hujów..albo typu "jebnę co..przypierdolę. najbardziej się darła i wyzywała tesciowa. oraz szwagierka i kuzynki męża.8 dorosłyxh ludzi..jazdy i wyzwiska dzień w dzień.Ja jestem spokojnym człowiekiem ale czasem to twż już serio się nie dało.Cos chyba w tym jest ze kto z kim przystaje takim siw staje bo juz nawet mnie zdarza sie przykląć...choc nie jest łatwo wyprowadzić mnie z równowagi.Czasem myslę gdzie ja miałam oczy jak z nim chodziłam jeszcze.Miałam sygnały ze sa tacy .Kiedys szłam ze szkoły a on jechał z mezem swojej kuzynki w strone miasta...przybrali mnie.Nagle ten Pawel sie pytam mojego gdzie mnie ma wysadzić ,a moj na to -nie wiem.."wypierdol ją tu albo tam".Wyłam w poduszkę..jak głupia do nocy.,nie rozumiałam za co tak mnie potraktował. Ale oni wszyscy tacy są..szacunku do nikogo.Swagierka nawet do 3 letniego dziecka sie drze ze słowami "żer to bo ci jebnę",albo"przypierdolę"masakra.Ja moje dzieci uczę ze nie wolno brzydko mowić ani drzeć sie po ludziach.Nigdy nie zapomne tego piekła jak wyzywali i darli sie po mnie ioich dzieciach.Na szczescie juz mieszkamy osobno...z daleka od tej patologii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko twoim największym problemem jest to, że ty myślisz ze to jest normalne. A TO NIE JEST NORMALNE w związkach. Nawet w kłótni pewne zasady obowiązują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sylwia
Niestety jak siw wejdzie miedzy wrony . to trzeba krakać jak i one bo inaczej nas zadziobią.Trzeba się bronić...choc nie warto stawac sie takimi jak oni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że w dzisiejszych czasach nie jest lekko , że baaardzo dużo związków jest tak naprawdę pełnych problemów i ciężko jest znaleźć jakąś parę, godną przykładu prawdziwego uczucia, gdzie ludzie się szanują..... przynajmniej tak jest w moich kręgach często gęsto- choć fakt faktem, że to raczej są pary od Jego strony, Jego znajomi, pary w których się nie układa a ludzie jednak tkwią w tych relacjach..... Boję się, że przez Niego zmienię się i rzeczywiście będę "krakać" tak jak On...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co zrobić ? Czy da się wogóle jeszcze coś zmienić ? Czy nasze wspólne życie już tak będzie wyglądać? bo nie wyplewi się pewnych zachowań u 35-letniego mężczyzny.....? Czy wogóle warto jeszcze coś zmieniać czy lepiej pomyśleć o swojej przyszłości i zamiast sercem zacząć kierować się rozumem????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaznaczam, żeby nie było iż chodzi tylko o Jego zachowanie, że ja się też obawiam i martwię, że coraz częściej będę stosować te jego "zagrywki" , poza tym kłótnie z NIm działają na mnie jak bomba z opóźnionym zapłonem bo tak jak juz pisałam , "do czasu " staram się tłumić w sobie emocje, kiedy to On stosuje wobec mnie wulgarne słowa i mnie poniża, aż w końcu za którymś razem to ja z kolei zaczynam być tym agresorem większym .... i tak w kółko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy Ktoś z Was był w podobnym związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem,ale odkładam kasę na ewakuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z nie usprawiedliwiaj go. To jest toksyczny człowiek i toksyczny związek. On się nie zmieni. Będzie coraz gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W historii mojego związku co ciekawsze - kiedy tak przez te 13 lat mieliśmy z 4 poważniejsze ( trwały ok2-3 miesięcy) rozstania to wiadomo,każde miało różne perypetie sfery uczuciowej, tzn On wiązał się na czas tych rozstań z innymi kobietami a wręcz było tak najczęściej, że jescze zanim dochodziło do rozstania to już się spotykał z kimś.... A nawiązuję do tego by pokazać, że mimo tzw prób ułożenia sobie z kimś innym sfery uczuciowej nie udawało Mu się to, sam mi się kiedyś przyznał (kiedy i ja już z którymś razem próbowałąm układać sobie życie z kimś innym i już widział, że ma małe szanse aby mnie do siebie przekonać, choć i tak suma sumarum Mu się to zawsze udawało), że Te Inne Kobiety były bardziej roszczeniowe i w momentach jakichś zgrzytów między nimi ogarniały się i miały żądania określonego zachowania się wobec Nich... pomimo, że ja też tak próbuję egzekwować to On wychodzi z założenia , że pogadam pogadam, On swoje powie, nawyzywa, naubliża, ale w efekcie końcowym udaje się mnie zawsze udobr***ać.... a z Nimi było mu ciężej i chyba po prostu najzupełniej w świecie nie chciało Mu się z NImi dochodzić bo taka nowa dziewczyna na dłuższą metę nie pozwoli sobie na naganne zachowania i tak jak mówię, ma już konkretne wymagania nakierowane wobec faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×