Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mój facet doprowadza mnie do szału!!

Polecane posty

Gość gość
Każdy ma problem na swoją miarę. Ty masz swój dramat, ja mam swój. Mam też inne potrzeby niż ty. Chyba nie powinno się tego porównywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
juz wiem jesteś spod znaku panny ? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, masz tak jak ja. Tylko, że mi się oświadczył. Przyjęłam i zaraz po tym doprowadził się do takiego stanu, że bił się ze schodami -zwłoki. Oddałam mu pierścionek po czym go zgubił. Odnalazł się, miałam go jakiś czas na palcu i znowu oddałam. Tylko, że my mamy dziecko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Faceci" z kafe są upośledzeni i wymagają opieki jak 3 latki :D Przecież misio po sobie nie pozmywa i zostawi zasyfiony kibel, nie będzie sprzątał, mamincia nie nauczyła :D A jak żona zachoruje i umrze to bedzie musiał do dzieci zatrudnić opiekunkę, sprzataczkę, kucharkę i dodatkowo pana złotą rączkę, bo inaczej misio się popłacze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, czy Wy macie jakieś zaniżone poczucie własnej wartości? To, co Autorka pisze, to nie są pierdoły, ja bym się poważnie na jej miejscu zastanowił, czy chcę być z taką osobą!!! Przy czym zapewne podjął bym zdroworozsądkową decyzję, że NIE. Dorosły człowiek powinien być odpowiedzialny. Mało kto lubi sprzątać, ale bałagan to problemy - najmniejsze to trudności z samoorganizacją. Poza tym ktoś, kto bagatelizuje rzeczy istotne dla partnera/ki, mało nadaje się do związku. Brak rozmów o przyszłości i sprawach istotnych może świadczyć, że jest to osoba niedojrzała, nie planująca poważnego związku czy po prostu nie wyobrażająca go sobie z osobą, z którą aktualnie jest. Na dodatek ten człowiek kompletnie nie posiada empatii i nie jest wsparciem dla drugiej osoby. A Wy piszecie, że to nieistotne sprawy?! To co w ogóle może być istotniejsze?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jednocześnie będzie myjącym kible misiem pierdzisiem & Jest kibel, jest potrzeba czyszczenia, ktoś to robi. Dlaczego według ciebie ta czynność odbiera męskość? A kobiecości już nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak srasz, to musisz umieć wyczyścić kibel, to żadna filozofia. Nawet taki ćwierćmózg da sobie radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kibel umyłam, nawet dwa wczoraj. Na weekend pojechaliśmy ze znajomymi w góry, było fajnie (oprócz jednej parki, która ma nierówno pod sufitem i myślą tylko o sobie), wróciliśmy w niedzielę wieczorem do niego do domu. Rozkładało mnie już wtedy gardło i problemy z krtanią. W poniedziałek rano umówiłam się do lekarza na wieczór, zjedliśmy śniadanie, miałam zostać u niego, aby się mną opiekował. I nastąpiło spięcie o pracę. Ja swoje zdanie, on swoje i nie wytrzymał. Doskoczył do mnie jak poszłam do kuchni, myślałam, że mnie pobije. Zaczął krzyczeć na mnie, aż piana mu się z ust toczyła i ślina wyciekała na moją twarz i brodę. Cała roztrzęsiona i upłakana usiadłam w łazience. Po chwili spakowałam swoje rzeczy i poprosiłam aby odwiózł mnie do domu. To nie pierwszy raz jak z taką agresją do mnie doskoczył. Wyżył się na mnie za całą swoją firmę (ja współpracuję z jego działem). Zablokowałam go na telefonie i powiedziałam dość. Dziś myślę sobie, że przed takimi palantami trzeba się chronić. To jest chore tak się zachowywać. Najlepsze jest to, że on mówi, że to ja go tak prowokuję. Że o moja wina. Dziś myślę, że najlepiej to skończyć za w czasu, bo ja się go po prostu boję, bo kiedyś mi przyłoży i może nawet jakbym była w ciąży. On ma dwie twarze. Myślę, że jest poważnie chory na łeb. Nie sądzę, aby mu ta terapia pozmieniała myślenie - za stary już jest na zmiany. Miał tyle szans, a on wciąż tak samo. O boże. To jest jakaś matnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ninaaaaaaaaaaaaaa
hej, miałam Ci opisać, jak "wymusiłam" szacunek dla siebie, ale ostatnim wpisem dałaś mi odpowiedź, że ten związek się chyba skończył. Ja bym sie po prostu, zwyczajnie i po ludzku bała takiego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko. To wszystko zależy w głównej mierze od Ciebie żebyś porozmawiala ze swoim partnerem o tych sytacjach. Piszesz ze miał to być Twój przyszły mąż .Jeżeli Wy już teraz nie potraficie z sobą rozmawiać to co będzie potem? Jeśli mu tego co napisałaś nie uswiadomisz to potem jak mu zaczniesz zwracać uwagę ze a to wc niedomyte a to coś krzywo leży to chłop zwarjuje i kopnie Cię w doope za przeproszeniem bo będzie zdezorientowany i zschodzil w glowe o co ci wogole chodzi. Chłop to prosta konstrukcja i im trzeba mówić wprost a nie zabawy w lisciki ...po ile Wy macie lat ?? Ps. Jak jest taki jak go opisalas to Ty serio myślisz o ślubie?? Wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ninaaaaaaaaaaaaaaa
jakie liściki? Przepraszam, że tak w imieniu Autorki, ale usiłuję zrozumieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie listy, bo też nie wiem? Mój pierwszy wpis to był zapis moje złości. Samej dla siebie. Nic mu takiego nie wysyłałam i nie mam zamiaru. Sprzątanie odpuściłam, bo pomyślałam sobie, że skoro przynosi dobre pieniądze do domu (a praca niestety stresująca), to już nie będę mu truć o to. Dlatego nawet napisałam, że jak u niego z niedzieli na poniedziałek zostałam, to jak mi te nieumyte kible i wanna przeszkadzały, to wzięłam sama domestos i heja. Moja sprawa. Ale z tą agresją wczorajszą! On wie, że ma z tym problem! Że złość i gniew wyładowuje nieadekwatnie do sytuacji. A potem na mnie obrażony, że to ja go sprowokowałam. I on się później dziwi, że ja mu nie ufam, że on może mi kupować SPA i wyjazdy i takie tam, a i tak mnie to nie uszczęśliwia, bo ja się go normalnie teraz boję, bo nie wiem kiedy mu znów odbije. Normalnie uciekłam, bo tylko głupi by został z takim oprawcą. I co z tego, że później na komunikatorze przeprosi i żałuje. Za chwile mi przyłoży, bo się na mnie wyżyje i też smsem przeprosi. Ja też mam swoje problemy, chora teraz jestem, marudna, nie mogę zmienić długo pracy i jedyne czego oczekuję, to nie ciągłych uwag, że jestem taka i tak, że powinnam zmienić to i tamto, ale zwykłej ludzkiej życzliwości. A nie krzyków i piany na ustach. Nic takiego zachowania nie tłumaczy. Tym bardziej, że dzień wcześniej to mnie całował przy wszystkich i pokazywał całemu światu jak to jest we mnie zakochany. Chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie myślę już o ślubie ani o dzieciach z nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ninaaaaaaaaaaaaaaaa
Wiesz, nie dziwi mnie to. Szkoda minionego czasu ale patrzeć trzeba w przyszłość. Nie masz 15 lat, by świat widzieć tylko różowo. Dorosłym włącza się z czasem rozsądek, na szczęście... Będzie dobrze. Ja Ci to obiecuję :D Pozdrawiam cieplutko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, ostatnio nikt mi takich ciepłych słów nie powiedział. Tak bez oskarżeń..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ninaaaaaaaaaaaaaaa
do usług :) I, żeby była jasność: ja naprawdę wierzę w to, co mówię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czuję się dziś kompletnie zdołowana, załamana. Nic mnie nie cieszy. Boję się, że zmarnuję sobie kolejne lata, bo nie będę umiała od niego odejść (tak głupio czuję z nim silną więź, wciąż go kocham), a jednocześnie nie założę z nim rodziny, bo podświadomie czuję, że to byłby błąd (dla samego dziecka i dla mnie). Chciałabym albo mieć taką siłę żeby raz na zawsze się od niego odciąć, albo żeby mi kompletnie przestało na nim zależeć. Bo na zmiany nie liczę. Nie jestem naiwna już w tym wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ninaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
i tak się będziesz czuć przez najbliższe tygodnie. Może nawet miesiące. Nie czarujmy się. Daj sobie czas na wypłakanie. Nigdy ale to nigdy nie myśl, że ta zmiana spowoduje spowoduje negatywne skutki w Twoim życiu. Czas- to jest to, co musisz sobie dać. Wierz mi, nie miałam łatwego życia i nie mówię tego, bo tak wyczytałam, tylko z autopsji. Dla własnego dobra musisz być zdrową egoistką. Lubię Cię, wiesz? :) Myślisz podobnie jak ja, tylko że ja potrzebowałam do tej mądrości życiowej dojrzeć przez wiele lat. Ty jesteś mądra już na starcie. To Twoja siła :) Pamiętaj o jednym: nikt ale to nikt nie ma prawa Tobą pomiatać. Nie możesz się bać a partner musi Cię szanować tak, jak Ty szanujesz jego. Kompromisy, na które chcesz iść (mycie kibelka :D ) powinny być doceniane. Nikt nie ma prawa obarczać Cię swoimi frustracjami i wyżywać się na Tobie. A dzieci? Są takie bezbronne a mama nie zawsze jest obecna obok nich... Cokolwiek postanowisz- myśl. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czepiasz sie detaly typu klapa od klozetu czy czystosc; a od czego yt bedziesz w domu od dekoracji ; ty bedziesz sprzataczka wszystkim w jednej osobie takie zycie ejst zony i matki !!! sprzata syf po wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś czepiasz sie detaly typu klapa od klozetu czy czystosc; a od czego yt bedziesz w domu od dekoracji ; ty bedziesz sprzataczka wszystkim w jednej osobie takie zycie ejst zony i matki !!! sprzata syf po wszystkich" X Chyba idiotki, która sobie chłopa niedołęgę wzięła i dzieci na lenie śmierdzące wychowała :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co mi z tej mądrości całej, jak ja źle ulokowałam swoje uczucia. Jak można uciekać od kogoś, na kim ci zależy. A może inaczej, jak można tak nieszanowań partnera, aby on wciąż ci nie ufał i uciekał z twojego domu. Smutne to wszystko i ryczeć mi się chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz ile razy już taką decyzję podejmowałam... Milion razy. Tyle tylko tym razem jest inaczej, bo ja się w końcu od niego wyniosłam, wynajęłam swoje mieszkanie, a międzyczasie zadbałam o to, aby za dwa lata odebrać swoje własne lokum. Wszystko dlatego, że wiedziałam, że na niego nie ma na co liczyć i cyrki będzie odstawiał cały czas. Po tym wszystkim poczuł, że nie może ze mną tak pogrywać. Ale on jest chory. Terapeuta powiedział mu, że ma zaburzenie osobowości. Najgorsze są te jego wybuchy złości i agresji. Średnio raz na tydzień, narasta w nim i musi we mnie uderzyć. Ja najczęściej wtedy nie chowam po sobie uszu, bo sobie nie pozwolę, i jest jadka. Pewnie uzależniłam się od tych skoków i życia na wariackich papierach. Bez sensu, że tak wybrałam i tak kieruję swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałam zapytać... kiedy wiedzieliście, że to jest ten moment, aby zakończyć związek? Kiedy czuliście (jak to się odczuwa), że trzeba się pożegnać i iść we własnym kierunku. Kiedy to jest ten dzień, kiedy już nie chcesz walczyć o tę drugą osobę, o ten związek. Nie wiem co mam zrobić.. Wiem, że najbardziej potrzebuję teraz odpoczynku (zresztą chora jestem) i najlepiej by było jakbym mogła gdzieś na parę tygodni wyjechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od razu upewnij się, czy wybierasz faceta mającego podobną wizję przyszłości, a jeśli nie, to jak najszybciej pakuj walizki. Wielkie plany wymagają wielkich działań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy taką samą, dom i dzieci. 2 dzieci. Nawet uzgodniliśmy to, że na początku to ja opiekuję się dziećmi w domu i nie pracuję. Sposób spędzania wolnego czasu i podejście do pieniędzy mamy takie samo. Ale.. po tym co się ostatnio stało, nie jest już tak samo. Zawiodłam się na nim, straciłam kolejny raz zaufanie. Nie wiem czy chcę po raz kolejny próbować. Zaczynam teraz wątpić czy my w ogóle się kochamy, czy to ma jeszcze sens, czy nie popełniamy błędu znowu się schodząc i próbując. Może to jest jakieś toksyczne? W sumie to nie wiem co mam robić, bo jeszcze tli mi się jakaś nadzieja, że to wszystko się ułoży, a z drugiej strony nie wiem czy to ma sens, bo tyle porażek już było. Zaczynam wątpić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To znowu ja. Nie wiem czy jeszcze ktoś to czyta. Nie wiem co mam zrobić. Sprawa wygląda tak, że nie wiem czy dalej z nim być. Przez prawie 3.5 roku to w sumie ja się o niego starałam, bardziej mi zależało, byłam bardziej zaangażowana w ten związek. Teraz, kiedy on się określił, zdecydował, zadeklarował, a nawet podjął indywidualną terapię, to ja opadła z sił. Nie mam sił. Paradoksem jest też to, że w tym momencie, kiedy ja mam wątpliwości, potrzebuję potwierdzenia (deklaracje słowne na mnie nie działają), jakiegoś ukonstytuowania tego związku, jego KONKRETNYCH działań, on nie może mi tego dać, bo będąc na tej terapii jest jak warzywko. Wiem, że w normalnym związku byłoby tak, że jak jedna osoba jest słabsza, w dołku (np. teraz on podczas terapii) to drugie ciągnie je za uszy, ale ja nie mam sił. Przez 3,5 roku on mnie nie wyciągał z dołka (a przynajmniej nie tak jak należało), a teraz po prostu czuję się wypalona. Nie wiem co zrobić, wciąż myślę że go kocham (ale przez to wszystko więz osłabła), ale nie jestem już w stanie czekać na niego w nieskończoność. Nie mam też gwarancji, że po terapii będzie między nami ok, a on będzie mnie traktował tak, jak zawsze o tym marzyłam. Wiem, brzmię jakby to co najmniej był problem 3 świata :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×