Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Odpowiedzcie sobie szczerze czy faktycznie możecie liczyć ...

Polecane posty

Gość gość

w sytuacji waszej ciężkiej choroby na waszych mężów ? Wiadomo jak w społeczeństwie najczęściej wychowuje się mężczyzn. Na niezawracającymi sobie głów księciów którzy są jedynie użytkownikami domów a jeśli idą do pracy to uważają ten czyn za bohaterski już sam w sobie po którym wypoczynek sie należy. I to w zasadzie by było na tyle. Ja wam powiem że wyszłam właśnie za takiego gnyba. Przeklinam każdy dzień w którym spojrzałam na tego.. hm.. człowieka. Właśnie spędziłam kilka dni w szpitalu. Nie ledwie co mogę się ruszać. Mamy dziecko niespełna trzyletnie. A on myśli że dzień będzie dziś jak co dzień że jego dzień to będzie ta pracka przy komputerku po nockach i odsypianie do południa. A ty sie babo martw że nie możesz sie schylać. Tematyka kąpieli, zakupów, on sie sam nie domyśli. Wykąpać musiałam dziecko sama bo książe spał. A o totalnej pustce w lodówce musiałam alarmować bo by dopiero pusty żołądek go zmusił do wyjścia. Tylko niestety do tego czasu to dziecko raczej z głodu nie wytrzymałoby. Dziecko dziś mocno jak na złość absorbujące, problematyczne, wszystko na "nie". A ten duży księciunio. Ojejku jaki obrażony że śmiemy budzić go! Ja powiem wam że tam w szpitalu to napatrzyłam sie na ludzkie tragedie. Tam syn potrafi do matki przyjść z wypranym osobiście przez siebie stanikiem. Nie dlatego że był maminsynek tylko dlatego że był ludzki bo ta kobieta nie miała żywcem na kogo innego liczyć druga córka jej umarła a mąż był niewidomy! Mój mąż uważa że jego rola sprowadza się do przechowania dziecka przez czas mojej nieobecności i przyjazdu po mnie do szpitala a jak wypełni misje to potem że znów będzie po staremu. Że ja mimo ciężkiej rany pooperacyjnej, mam dalej sie krzątać jakby nigdy nic, myśleć dalej o zajmowaniu dzieckiem, sprzątaniu, zakupach i gotowaniu żarcia a on dalej będzie prowadził swój oderwany od rzeczywistości żywot i swoich sprawach. Przyszłam w nocy sie mu pożalić że z bólu spać nie mogę a ten nawet nie spojrzał na mnie bo robił tę swoją robote a na drugim ekranie mu leciał mecz piłki nożnej. Stwierdził że sorry ale zmęczony i zapracowany jest. Kurwa... żeby chociaż on mnie utrzymywał, ale nie jest tak. Czasami się zastanawiam co ja właściwie z tego mam że jestem jego żoną. I wychodzi z tego mam naprawde jakieś mikro. Ktoś napisze odejdź. Ale ja cholera zmarnowałam na niego najlepsze lata swojego życia! Jak go poznałam to byłam śliczna i młoda. Teraz jestem już stara i o wiele brzydsza. Gdzie ja niby mam teraz sobie szukać kogoś, wśród rozwodników którzy też sie nie sprawdzili ? Pogoniłam go dziś na zakupy spożywcze bo tak to nie będzie że ja będę sie pocić przy dziecku niedołężna a on będzie sobie po wstaniu z łóżka wielce zły na świat, stare płytki DVD na półeczkach przekładał i głowił jak tu inaczej przemeblować i przy każdej pretensji robotą zasłaniał. Teraz go nie ma bo pojechał, ale muciupka bitewka to żadne wygranie wojny. Czuję się strasznie przegrana, zdołowana i mam taką okropną złość na siebie że uznałam go za normalego, sympatycznego gościa i dałam szanse na pierwsze spotkanie. Okazało się że jest permanentnym gburem. Bo nawet jak nic mi nie dolegało i miałam dobry humor z rana to on zawsze mi ten dobry humor gasił. Żyć sie, żyć sie odechciewa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój też w domu nie pomaga (robi tylko zakupy), dzieckiem też się praktycznie nie zajmuje. Ale jestem pewna, że w sytuacji takiej, jak Ciebie spotkała stanąłby na wysokości zadania. Oczywiście nie sam z siebie, co to to nie. Musiałabym mówić: trzeba zrobić to, czy tamto. Jednak jestem pewna, że zrobiłby to biegusiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No co napisać, no nieciekawie...ale uważam że jeszcze możesz coś wskórać, nie dawaj za wybraną, a z dzieckiem się chociaż bawi? No jeśli chodzi o jakieś choroby, to ja jak najbardziej mogę liczyć na męża, bywa że wraca wcześniej z pracy, jak napiszę że źle się czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maz jest normalnyi zawsze moglam i moge na niego liczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ano właśnie jeszcze co innego, jak nie pomaga, jak powiedzmy jest normalnie, a co innego jak ty po szpitalu, a on jakby nigdy nic, to już jest strasznie niepoważne...brak empatii i chyba cię nie szanuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nieciekawa sytuacja. moj maz wiele razy udowodnil mi juz ze moge na nim polegac w 100%... jak mi przysiegal w zdrowiu i w chorobie... obecnie jestem w ciazy zagrozonej, on pracuje,po pracy zakupy,wraca jak najszybciej zajac sie 2starszych dzieci,wstaje w nocy jesli dzieci potrzebuja,on kapie starszaki,sprzata,wstaje o 5zeby uszykowac sniadania,podszykowac obiad,zebym ja nic nie robila.... wiem ze zrobi wszystko zeby umozliwic mi spokojna walke o to malenstwo, a on wie ze i ja zrobie wszystko zeby bylo dobrze. kiedy on byl w szpitalu,kiedy mial operacje ja robilam to samo. on tylko lezal w domu i pomalutku wracal do zdrowia. ja przejelam wszelakie obowiazki. dla nas to normalne zachowanie. kochamy sie i dbamy o siebie nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze, mój mąż jest przeciwieństwem Twojego. Odpowiedzialny, zaradny, pracowity i troskliwy. Zarobi a oprócz tego zrobi zakupy, posprząta, zabierze dzieci na wycieczkę, zrobi mi jakąś małą niespodziankę a jak źle się czuję to dba o mnie bardziej niż własna matka jak byłam dzieckiem. Z tym, że on ma trzech braci (wszyscy żonaci) i oni też tacy są - i kran naprawią, i obiad ugotują - tak więc to na pewno zasługa dobrego solidnego wychowania. /oraz 5 lat w mieszkaniu studenckim z dala od rodzinnego miasta, bez wałówy itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:43 normalnie skarb w domu masz. Pomarzyć tylko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja odpowiem sobie szczerze, ze moge zawsze liczyc na meza.On jest z tych zaradnych i "za dobrych". KIedy rodzily nam sie dzeci, bral zawsze 2, 3 tyg wolnego. KIedy wymyslilam sobie niedawno zabieg, wzial 2 dni wolnego. Przy byle przeziebieniu lata do apteki, nie pozwala mi wychodzic z lozka. Poniewaz nie pracuje, czesto bierze za mnie moje obowiazki domowe np w weekendy gotuje, sprzata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×