Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ka Koia

Jak radzić sobie z gniewem, gdy dziecko doprowadza nas do szału?

Polecane posty

Gość Ka Koia

Jestem mamą trzylatka z temperamentem i mocnym charakterem. Ze strony partnera pomocy mam mało, dużo pracuje, potem musi się rozerwać po pracy, więc wraca późno. Skutkiem tego jestem w domu z małym sama po kilkanaście godzin na dobę, w nocy także wstaję ja. Mieszkamy za granicą, nie mogę liczyć na pomoc rodziny, dziadków itp. Dodatkowo dorabiam z domu, głównie późnymi wieczorami, gdy mały śpi, a zasypia późno. Z partnerem nam się nie układa (żal do niego narósł mi już do takiego poziomu, że wolę nie wdawać się z dyskusję, tylko robić swoje, bo proszenie go o zrobienie czegoś wlecze się strasznie i przynosi marny efekt, prócz mojej q***icy). Ciężko na tym "tle" zachować spokój. A moje dziecko, prócz tego, że jest typem jęczącym i wiecznie znudzonym, uniemożliwia mi wykonanie czegokolwiek w domu. Gdy próbuję zrobić mu śniadanie - rozwala dom. Albo chce pomóc, więc ok, tylko że wtedy noże, wrzątki itp. idą w ruch. Gdy próbuję odkurzć (oczywiście na raty) - wylewa swoją wodę, sok. Regularnie, po prostu - strąca. Wtedy biegnę i wycieram. albo rozrywa książkę. Albo wspina się na okno. Słowem - czego nie wolno, robi. Nie wspomnę o histeriach, kompletnym ignorowaniu tego, o co proszę.. krzyk, kwik, bicie, drapanie mnie, kopanie, niemożliwość wytłumaczenia, bo się drze, a jak się uspokoi, to ucieka. I tak kilkanaście godzin dziennie. Dzień po dniu. Moja cierpliwość już dawno sobie poszła. Prośby do partnera, by zrozumiał, że moje zmęczenie materiału odbija się na dziecku w 100%, bo nie daję już rady, muszę naładować baterie choć raz w tygodniu - słowem, mogę sobie gadać. Popłakać sobie, rzucić w niego butem, zwynazywać. Odwdzięczy mi się tym samym, a problem nadal wisi nierozwiązany. Więc bez sensu... ale serio nerwowo nie wyrabiam. Seria zdarzeń idiotycznych przydarza nam się codziennie. Czyli młody np. rozwala szklankę, próbuję pozbierać szkło,a ten wspina się na szafki, zrzuca coś, więc próbuję ogarnąc już dwie rzeczy, a ten biegnie do łazienki i wrzuca rolkę papieru do kibla itp. itp. Codziennie. Więc wpadamw szał. Krzyczę na niego, wywalam go do pokoju obok, dam klapsa, wołam, że mam go dość i że nie chcę takiego niegrzecznego dziecka... a potem sama ryczę. Bo przecież to głupie. Bo moja złość go krzywdzi. A ja nie umiem tego opanować. Czyli błędne koło.. zmęczenie, wściekłość, wyładowanie się, wyrzuty sumienia. Jak to ogarniacie? Pytanie do mam oczywiście :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_Aśś
Twój syn jest jednym słowem niegrzeczny. I nie dziwię Ci się, że masz dość. Też bym miała. Spróbuj zgłosić się do psychologa, aby pomógł Ci poradzić sobie z dzieckiem. Sama nie dasz rady. Pomyśl też o puszczeniu Małego do przedszkola, chociaż na 3-4 h. Wtedy miałabyś trochę czasu dla siebie, a Twoje dziecko wyszalałoby się z rówieśnikami. Ciekawe jest też to, że Twój facet pomimo tego, że jest zmęczony, ma siłę się rozerwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz rację. Mężczyźni często tak mają. Siły wybiórcze. Iść z kumplami na piwo po pracy? Owszem. Na mecz? Owszem. A pogadać, gdy dziecko śpi, by nie przy nim - oo... to już nie. Ciężki dzień miał, albo literalnie siedzi i przysypia, głowa mu opada. Wtedy wpadam w szał. Synek... cóż. Nie należy do dzieci układnych, a ja do osób spokojnych. Dodatkowo sytuacja między nami nie wpływa na niego dobrze, bo choć się staramy nie wszczynać awantur, nie kłócić przy nim, to nie zawsze się udaje. Są sytuacje, w których ciężko poczekać na spokojny moment do rozmowy. A poza tym dziecko nie jest głupie, widzi i czuje dużo więcej, niż myślimy. Wiem o tym wszystkim... już prosiłam o pomoc specjalistów, którzy przychodzili do nas do domu, by pomóc mi go ogarnąć. Ale wtedy moje dziecko jest oazą spokoju. Słucha, uśmiecha się i się po prostu nie nudzi. Ktoś patrzy non stop, zwraca uwagę, mówi do niego... nie? Chyba to o to chodzi. Do przedszkola pójdzie, owszem, nawet już go zapisuję, ale tutaj w UK musi mieć skończone 3 latka, a potem kilka miesięcy czekać na moment, w którym przyjmują dzieci, zazwyczaj wrzesień. Czyli jeszcze 10 miesięcy. Słowem - marazm. Ja także chciałabym pójść z kimś pogadać, wiem, że moja złość niczemu nie służy. Ale nawet nie miałabym kiedy iść.. chyba że z małym. Moi znajomi chętnie by pomogli, ale pracują również dużo. Więc rzadko kiedy zdarza się, by ktoś mógł z nim zostać. Z opiekunkami na jeden raz boję się go zostawiać. Nie wiem, jak to ugryźć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" dużo pracuje, potem musi się rozerwać po pracy, więc wraca późno" Ja p*****le...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Doraźnie możesz brać jakieś ziołowe leki na uspokojenie. To pomaga, ale nie rozwiązuje problemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość L
Na psychologa nie ma czasu,siły lub kasy.Hej mam dwòch synòw,wiem co czujesz ,znam te sytuacj***ardzo dobrze.Jest jeden pewniaków-NIE KRZYCZ-bądź konsekwentna i jak nabroi posadź go na krzesło(tyle minut ile ma lat),angażuj go ZAWSZE do sprzątania tego czego dokonał a przynajmniej niech pomaga.Tłumacz dlaczego tego i tego robić nie może, tłumacz 1000 razy,za 1001 naprawdę posłucha. Przytulaj,mów,że kochasz,Przytulaj,tłumacz i tak aż do znudzenia. To nie jest tak,że teraz będzie super ale nie krzycząc będzie lżej,mam to na co dzień i wiem co mówię. Ja w chwili kryzysu powtarzam jak mantrę:najważniejsze że zdrowie.Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poprawka : najważniejsze, że zdrowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość L
Poprawka, (te literówki są okropne):najważniejsze, że zdrowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:):) Tak... dobra rada. Sama zauważyłam, że krzyk to taki mój zawrór bezpieczeństwa. A nie narzędzie, które rozwiązuje problem. Czasami po prostu wrzeszczę, żeby go nie zbić po dupsku. Bo ile można wytrzymać, stosując zasadę "miłość ponad wszystko"? Bardzo, bardzo się staram. Ale też bardzo, bardzo to ciężkie do uniesienia. Przecież wiadomo - kochamy nasze dzieci. Ale często moje dziecko doprowadza mnie do łez. Powaga, w życiu tyle nie płakałam. Zazwyczaj byłam twarda, zorganizowana, z podniesioną głową znosiłam momenty pod górę. A tutaj - nie chodzi o to, żeby to znieść, tylko żeby dziecka nie krzywdzić, gdy daje czadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gratka_
Żadnego krzyku. Bezwzględnie moja droga ! Nie kluc się z tym swoim pozal się Boże partnerem w domu. Niezależnie czy dziecko śpi czy nie. To co wyczynia ten mały człowiek nie jest normalne. I niestety jest wywołane na tle nerwowym. On biega a Ty za nim. I tak w kółko. Błędne koło. To jest trzy latek, rozumne dziecko. Ja z moim po przedszkolu robię tyle rzeczy, że on nie ma czasu na bieganie. Koleżanka powyżej dobrze prawi. Miłością dobrocią i czułością zalatwisz wszystko. On zwraca na siebie Twoja uwagę w ten sposób też. Być może jesteś zbyt zajęta związkiem i problemami ? Przemysl to. Jak robisz śniadanie włącz na te kilka minut bajkę. Potem poświęcaj mu czas. Zajmij go kreatywna zabawa. Ale nie wymagaj, żeby bawił się sam. Siedzcie rysujcie wyklejajcie...ukladajcie. i panuj nad sobą. To Ty jesteś dorosła. On sobie nie radzi z negatywnymi emocjami wiec odreagowuje w ten sposób. Powodzenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jak nie rykne na dzieci to nic nie pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj trzylatek też jest taki rozrabiaka. Wciąż cos rozbiera, gdzies wlazi, nie slucha,kombinuje. Na szczęście potrafi go zajac na dluzej bajka. Do tego 5 miesiecy drugie i walka od rana do nocy gdy maz w pracy. Tez krzycze, wiem ze to blad bo on już na ten krzyk nie reaguje. Czasem mam wrażenie ze wyjdę z siebie jak setny raz powtarzam . Wciaz planuje ze jutro bedzie inaczej.Rozumiem twoje wykończenie i wspolczuje, ja mam jednak pomoc męża i mogę odsapnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
Bardzo dobry temat. Podoba mi sie to ,ze porusza sie otwarcie tak trudne tematy ,a to bardzon istotne. Sama chetnie poczytam rady, nawiązujące do tytulu tematu. . Moja to tez potrafi tak zalezc mi za skore, ze trzymajcie mnie narody, ale to co twoj odstawia to ja cie podziwam z wielkim uznaniem ze ty mu jeszcze jakiejs krzywdy nie zrobilas, bo juz dawno przeszedł samego siebie Wpisywac kobiety jak radzic sobie z gmniewem na dziecko gdy do szlau doprowadza, kazda rada potrafi byc cenna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
Jesli chodzi o krzyk to u nas np dziecko nie jest przyzwiczajone do krzyku, bo mąż np w ogole nie krzyczy, ja tez staram sie go unikac, ale ja kilka razy mi sie jzu ulalo i nakrzyczalam to wtedy sie reflektowala , bo krzyk nie jest codziennoscią, j. Napewno jakbysmy sie wydzierali ciągle to dla niej bylaby to norma tak jak obecnie nasze ględzenie, marudzenie, wyganianie do lekcji. Klapsow u nas nie ma, ale wątpie w to czy mialby zbawienny wplyw na nią jesli chodzi o kare jako klaps, raczej do niej trzeba dotrzec karami na przyjemnosci i przywileje, wtedy widac ze analizuje swoje zachowanie i widzi do jakich konsekwencji doszlo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dziecko perfidnie robi na złość stawiam ultimatum: albo przestaje albo zabieram ulubioną zabawkę/nie będzie miało słodyczy do końca dnia. Udaje się, ale trzeba być konsekwentnym i w żadnym razie nie ulegać na płacz, bo wtedy się nauczy, że rykiem można wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
_gratka_ "nie kłóć" najpierw się naucz poprawnie pisać, potem wypowiadaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gratka_
Czasem mam ochotę złapać go i solidnie potrząsnąć drąc się po nim. Raz mi się zdarzyło, to było straszne, tak się wystraszył...jak on płakał i uciekał nie chciał do mamy... :( Ja zaciskam zęby, nabieram powietrza w usta i wychodzę do innego pomieszczenia. (sądzę, że moja wściekła mina jest dla niego bardzo wymowna bo od razu się uspokaja) Biorę kilka głębokich wdechów, przemywam twarz zimną wodą. Odczekam jeszcze chwilę w głowie analizując sytuację i co mu powiedzieć. Trwa to wszystko 3, 4 minuty. Wchodzę tam gdzie narozrabiał, siadam koło niego i tłumaczę powoli i spokojnie, ale stanowczo co zrobił, że tak nie wolno. Widzę jego skruszoną minę więc przytulam mocno dalej mówiąc do niego, że bardzo go kocham itp, ale że zdenerwował mnie tym co zrobił. Jeśli coś rozlał rozsypał to razem to sprzątamy. Normalnie to mnie by zwykłe wylanie czegoś nie denerwowało, ale jak się mówi raz drugi trzeci usiądź z tym kubkiem, usadzam go podaję mu, odchodzę odwracam się za chwilę a tu na łóżku plama z soku to jak nie dostać szewskiej pasji ;) na szczęście moje dziecię ma rzadko takie napady nieposłuszeństwa. A potrafi być też złośliwy i coś zrobić celowo po złości i ja wiem kiedy jemu się coś przydarzyło a kiedy po prostu na bezczelnego zrobi tak jak nie powinien bo mu czegoś zabronię, a bo bajkę wyłączę po 20 minutach a on by przecież cały dzień przesiedzieć mógł przed tv. Najgorzej jest jak siedzę z nim w domu gdy jest chory. Nie wybiega się to na dworze, nie wyszaleje z dziećmi w przedszkolu to normalnie jak huragan przez chałupe w te i z powrotem :D Co ja nie wymyślam żeby sobie usiadł, czymś się zajął o jeju :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O matko jedyna, napisałam kłuć ? :o pisałam to z telefonu, nie zwróciłam uwagi, że mi się taki byk wkradł ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krzyk mi się zdarzy tylko w sytuacji kiedy widzę, że wywija tak, że zaraz zrobi sobie krzywdę. Jak mi wchodzi na coś to krzyknę tylko Wojtek ! Żeby się zreflektował i zatrzymał. Bo on chce po coś sięgnąć z wyższej półki, zosia samosia, nie zawoła tylko "mama ja siam" na co ja mówię sam to Ty sobie zaraz guza nabijesz albo zęba wybijesz. I w kółko to tłumaczenie, nie wchodź na nic jak nie ma mnie albo taty...zawołaj, poproś. A nie raz jak coś rąbnie to mnie od razu ciepło się robi. W oknach klamki na kluczyk. Kto wie czy nie wypadnie jak pójdę do wc. Wolę mieć pewność, że nie zwłaszcza, że okna mamy pół metra nad podłogą tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszcie dziewczyny , ten temat dla mnie wazny jest,zwlaszzca porady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bylam typem matki krzyczaco karcaca. ....POMAGA TYLKO NA CHWILE. Zaprzestalam tej praktyki i zauwazylam ze spokojem zdzialam cuda. Krzyki sa na nic. Dziwne ze to pisze bo zawsze uwazalam ze dziecko trzeba wychowywac "ostro" a jednak przejechalam sie na swoich przekonaniach i zaczelam stosowac metody ktore zawsze wydawaly mi sie glupie po ktorych dzieci to nie dzieci tylko niewychowane bachory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _gratka_
To jest właśnie bezstresowe wychowywanie dzieci bardzo często mylone z brakiem dyscypliny, pozwalaniem na wszystko i wychowaniem rozwydrzonego roszczeniowego małego terrorysty. A to nie na tym polega ta idea. Chodzi o to żeby unikać stresujących dla dziecka sytuacji, czyli nie krzyczymy, nie szarpiemy, ale jesteśmy konsekwentni i trzymamy dyscyplinę, jakieś zasady, ale nie jak w wojsku - masz mnie słuchać bezwzględnie bo ja jestem rodzicem a Ty dzieckiem ;) nie tędy droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też czasami się wkurzam do granic możliwości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość mama 3 latka
Polecam psychologa dzieciecego. Muszisz isc. On poobserwuje zachowanie dziecka. Moze on oglada za duzo bajek tv? Moze ma problem ze skupieniem sie na zabawie. Czy wyciszasz go np ogladajac czytajac mu lub opowiadajac bajki? Jest tyle rzeczy ze sama sobie nie poradzisz. Idz za wczasu bo maly sam sie nie zmieni. Nad dzieckiem jest potrzebma praca ale ty sama tez potrzebujesz pomocy zeby poukladac sprawy we wlasnej glowie. Taka wizyta ci nie zaszkodzi a moze zmienic wiele. Sama wiem na swojej skorze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
upppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×